Archive for Lipiec, 2012

Środek wyspy i wschodnie wybrzeże

Na centrum Karpathos składają się cztery miejscowości: APERI, VOLADA, OTHOS i PILES. Ta ostatnia położona jest w przepięknym górskim krajobrazie, i nad licznymi potokami. Większość mieszkańców tych osad spędziła pewien czas w Stanach Zjednoczonych i powróciła do domu z pieniędzmi. Samochodowe tablice rejestracyjne z New Jersey, Nowego Jorku i Kanady, informują gdzie wzbogacili się ich właściciele. Niedaleko największej z tych miejscowości, Aperi, leżą piękne plaże Ahata i Kira Panagia. przy których wielu mieszkańców postawiło sobie wille. Othos położone jest w przy najwyższym punkcie wyspy, a ponad nim wznosi się olbrzymia elektrownia wiatrowa. Najpiękniejsze jest chyba Piles, ze wspaniałymi widokami roztaczającymi się na zachód.

Poza Aperi droga na wschodnie wybrzeże jest miejscami trudna, lecz piękna. Przebiega ona ponad plażami, z których wiele pozornie wygląda na niedostępne, chociaż można do nich dopłynąć statkiem z Pigadii. Apella jest najlepszą z tych plaż, do których można dostać się drogą. Końcem trasy jest SPOA, wysoko ponad brzegiem. Droga kończy się przy snack-barze na skraju wioski. Dalej trzeba zwiedzać pieszo. Po drodze znajduje się dobre, tradycyjne kafenio. Agios Nikolaos, 5 km niżej, to przepiękna plaża z tawernami i starą bazyliką.

Wybrzeże zachodnie

Idąca w poprzek wyspy droga wspina się ostro do MENITES, prześlicznej wioski na grzbiecie wzgórza, z pięknymi domami, maleńkim muzeum folklorystycznym o malowniczo położonym kościołem. Jest tu miła tawerna i pomnik ustawiony w kierunku wschodnim. Dalej schodzi się do ARKASSA na zachodnim wybrzeżu. Po drodze można podziwiać wspaniałe widoki na Kassos. Arkassa ma parę pokoi do wynajęcia oraz restauracje rozrzucone po skalistym wybrzeżu i plażach. Znaki wskazują cementową drogę do Agia Sofia (5 minut piechotą), gdzie stoi pobielona kaplica. W okolicy znajdują się ruiny starożytnej Arkessi. Są to głównie posadzki z mozaikami w geometryczne wzory. Jedna z nich biegnie ukośnie pod*podłogą na wpół zapadniętej kaplicy i wychodzi pod murami z drugiej strony. Różne fragmenty marmurów, uszkodzonych rzeźb i kolumn, stoją oparte o mury kaplicy.

FINIKI, kilka kilometrów dalej, wyznacza koniec asfaltowej drogi. Ta maleńka wioska rybacka, może się pochwalić niewielką plażą, trzema lub czterema tawernami i kilkoma pokojami do wynajęcia. Dalsza droga na zachodnie wybrzeże nie jest zła. Została ona niedawno poprawiona. Nieco dalej jest asfaltowa droga, biegnąca wzdłuż południowej połowy wyspy. Poniżej tej drogi, w LEFKOS, znajduje się atrakcyjna plaża, parę tawern i pokoje do wynajęcia. Stąd też, wspinając się przez ocalałą z pożogi część lasu sosnowego, można dojść wyżej, do MESOHORI. Wioska położona jest wokół wąskich alejek ze stopniami, opadających w stronę morza. Tu kończy się droga. Jedynym obiektem ustawionym tu z myślą o turystach jest snack bar. Można się stąd udać w dalszą drogę do Spoa, z pięknymi widokami na wybrzeże.

Pigadia

Stolica wyspy, PIGADIA, jest obecnie bardziej znana jako Karpathos. Miasto położone jest po jednej stronie Zatoki Vrondis. Port znajduje się dokładnie w środku miasta, a długie pasmo piaszczystej plaży ciągnie się na zachód i północ. Samo miasto jest nowoczesne i ma niewiele obiektów do oglądania, natomiast można w nim znaleźć usługi wszelkiego rodzaju.

Na schodzących z promu oczekują mieszkańcy Pigadii oferujący pokoje do wynajęcia; można przyjąć ich propozycję — standard kwater jest dobry, a miasto na tyle małe, że żadna lokalizacja nie będzie niewygodna. Jeśli samemu chce się poszukać noclegu, należy iść do miasta (za znakami) od Hotelu Coral do Anna’s Rooms lub Artemis Pension. Oba są ładnie położone i mają przystępne ceny. Pobliskie Vittoroulis Furnished Apartments, mają kwatery do wynajęcia na tydzień i warto to zrobić, jeśli planuje się zostać tak długo. Pokoje oferują: Sofias, Filoksenia. Do tanich hoteli zalicza się Avra i Anessis, leżący nie opodal biura OTE. Miejsca droższe znajdują się dalej, w kierunku plaży. Wiele osób wybiera nocleg pod gołym niebem na plaży, zwłaszcza pod drzewami, przy ruinach bazyliki z V wieku Agia Fotini. Ale zabudowa dotarła aż tutaj, w postaci kilku barów, tawern i jednego, dziwacznego, otwartego już hotelu.

Dookoła fortu w porcie ulokowały się bary i restauracje, są one zwykle dość drogie; To Kyma wśród nich serwuje najtańsze jedzenie. Trochę dalej mieszczą się jeszcze tańsze smażalnie. W mieście, Kassos i El Greco, z których nie ma widoku na morze, podają przyzwoite jedzenie po niższych cenach. Najlepiej można zjeść (choć może w nie najlepszym otoczeniu) w malutkiej knajpce, nazwanej po prostu Restaurant Pizza. Idąc w górę alejki poza Possi Travel, dochodzi się do Pan Burger, który jest lepszy, niż można by wnioskować z nazwy, ze wspaniałą gyros pittą na wynos. Jeśli chodzi o picie, to najmilsze lokale znajdują się w miejscu gdzie miasto łączy się z plażą: różne drinki i muzyka w Cafe Marina, dyskoteki Spider i Highway (trochę dalej) i Le Mirage z grecką lub lokalną muzyką „na żywo”.

Kassos

Jałowa i słabo zaludniona Kassos przyciąga niewielu odwiedzających, pomimo że jest tu port, do którego regularnie zawijają promy. Cała ludność skupiła się w pięciu miejscowościach na północy wyspy, w cieniu Karpathos. Większa część Kassos jest
nie odwiedzana i niedostępna. Mało jest śladów bogactwa sprowadzonego na inne wyspy przez emigrantów, czy też przez turystów, którym ta wyspa ma niewiele do zaoferowania: walące się domy i nie używane tarasy są gorzkim wspomnieniem lepszych dni.

FRI — stolica Kassos, położona jest o 10 minut drogi od portu EMBORIO. Najodleglejsza wioska POLI, jest oddalona tylko o trzy kilometry. We Fri są dwa hotele: Anagenissis i Anessis. W lecie można znaleźć parę pokoi do wynajęcia. Plaża na wyspie leży w Ammousa. po drugiej stronie rzadko używanego pasa startowego. W pobliżu znajduje się duża jaskinia (Selai) z imponującymi stalaktytami.

Spacer w głąb wyspy, zwłaszcza jeśli szuka się samotności, może być bardzo ciekawy. Pomiędzy AGIA MARINA a ARVANITOHORI szlak wiodący przez wyspę odchodzi od drogi biegnącej na wschód. Wkrótce cywilizacja zostaje w tyle, a ciszę przerywają wyłącznie dzwonki kóz i nagły krzyk jastrzębia. Niewielkie uprawy i gaje oliwne są doglądane sporadycznie, ale nikt nie zostaje tu na długo. Po około godzinnej wędrówce na południu pojawia się Morze Śródziemne, olbrzymia masa wody, której monotonię łamią tylko plamki statków płynących na Cypr i Bliski Wschód.

Biegnące w górę odgałęzienie drogi, prowadzi do kaplicy i klasztoru Agios Giorgios. Ścieżką w dół stopniowo schodzi się na wybrzeże. W końcu dociera się do Helathros, pięknej jaskini w uprawianej, lecz nie zamieszkanej dolinie. Plaża jest mała i piaszczysta, a kąpiel po takim spacerze wspaniale relaksuje. Ponad klifami zwykle krążą morskie ptaki. Gdy ma się wystarczające zapasy, w tym pięknym miejscu można założyć biwak. Na Kassos, niestety, jest mało świeżej żywności.

Dodekanez

Najodleglejsze z wysp greckich, Dodekanez (Dodekanissos), leżą blisko tureckiego wybrzeża. Niektóre z nich, jak Kos czy Kastellorizo, znajdują się niemal w zasięgu głosu z brzegu. Z powodu tego położenia i oddalenia od Aten, wyspy te miały burzliwą historię. Stanowiły scenę zażartych walk pomiędzy Niemcami i siłami brytyjskimi w latach 1943-44. Dopiero w 1948 roku, po wielu wiekach okupowania ich przez Krzyżowców, Turków i Włochów, zostały włączone do Grecji. Nawet obecnie, obawa przed zagrożeniem turecką inwazją (prawdziwa czy wyimaginowana) jest wciąż żywa. Gdy pyta się mieszkańców o powód licznej obecności wojska, rzadko odpowiadają warunkowo: Jeśli przyjdą Turcy”, znacznie częściej mówią „kiedy..”.

Jakiekolwiek były rygory okupantów, pozostawili oni po sobie wspaniałą mieszankę stylów architektonicznych oraz wschodnich i zachodnich kultur. Naj­sławniejsze jest średniowieczne Rodos, lecz prawie każda wyspa posiada swoje klasyczne pozostałości, zamki krzyżowców, pełne tradycji wioski i mnóstwo imponujących budynków użyteczności publicznej. W dużej mierze te budynki ustawili Włosi, którzy okupowali wyspy w latach 1913-1943. W swojej dążności do upiększenia krajobrazu i uczynienia z wysp propagandowych eksponatów faszyzmu rozpoczęli roboty publiczne, wykopaliska i rekonstrukcje na masową skalę. Jeśli podczas tych działań mijali się niekiedy z historyczną dokładnością, to tylko ekspert może na to narzekać.

Bardziej ponurym aspektem włoskich rządów była próba siłowej latynizacji ludności: publiczne używanie języka greckiego i przestrzeganie zasad grekokatolicyzmu było zakazane w latach 1920-43. Najbardziej widocznym przypomnieniem tej polityki jest duża liczba starych ludzi mówiących po włosku lub używających jego kalekich odmian.

Oprócz dość często spotykanej dwujęzyczności, sam Dodekanez przejawia ślady topograficznej i ekonomicznej dwoistości. Morze przez wieki podtrzymywało piękno suchych odkrywek wapnia w Kastellorizo, Simi, Halki, Kassos i Kalimnos, a bogact­wo wytworzone przez morską kulturę — zwłaszcza w XIX wieku — sprzyjało rozwojowi atrakcyjnych miast portowych. Rozległe, żyzne giganty, jak Rodos, czy Kos, przeżywają obecnie prawie zupełne odejście od gospodarki rolniczej do turystycznej. Wędrowców przyciągają atrakcyjne plaże, nocne rozrywki oraz ekscytujące zabytki historyczne na wyspach Morza Egejskiego.

Karpathos leży gdzieś pośrodku, z zalesioną (dawniej) stroną północną aż do wapiennego południa; Tilos, pomimo braku drzew ma nadmiar wody, którego z kolei nie posiada zielona wyspa-wulkan Nissiros. Leros ma łagodne kontury i bardziej przystępny teren, niż sugerowałyby to mapy, podczas gdy Patmos i Astipalea, na obrzeżach archipelagu, mogą się pochwalić architekturą i krajob­razem bardziej pasującym do Cyklad.

Komunikacja pomiędzy największymi wyspami odbywa się prawie codziennie i żadna z nich nie jest trudno dostępna. Rodos jest głównym węzłem komunikacyj­nym. Ma połączenia z Turcją, Izraelem, Cyprem i (sporadycznie) z Egiptem, jak również z Kretą, północno-wschodnimi wyspami, Cykladami i Grecją lądową.

Paleohora

Dostać się do Paleohory główną drogą, która jest utwardzona na całej długości, jest o wiele prościej. Z Hanii dojeżdża tu codziennie kilka autobusów. Chociaż szlak ten również przebiega przez Białe Góry, brakuje emocji, które towarzyszy jeździe innymi trasami górskimi. KANDANOS, przy 58 kilometrze, zostało całkowicie odbudowa­ne po zburzeniu go przez Niemców, w odwecie za działania przeciwko okupantowi. Oryginalna tablica postawiona tu po tym czynie została zachowana i wmurowana w pomnik: „Tu było Kandanos, zniszczone w odwecie za zabójstwo 25 niemieckich żołnierzy”.

Gdy plaża w PALEOHORZE ukazuje się naszym oczom, jest to długo oczekiwa­ny widok. To małe miasto zostało wybudowane w poprzek podstawy półwyspu: port z jednej strony, plaża z drugiej. Powyżej stoją weneckie wały obronne. Obecnie Paleohora bardzo się rozbudowała, lecz mimo to jest przyjemna, z główną ulicą zapełniającą się wieczorem stolikami i radosnym życiem towarzyskim. Są tu dziesiątki miejsc, gdzie można się zatrzymać i dość spory kemping. W ekstremalnej sytuacji, plaża nie jest najgorszym miejscem do spania — z prysznicami, drzewami i akrami piasku. Dźwięki z pobliskich dyskotek i bar rock’n’rollowy, czy muzyka filmowa z kina letniego utulą cię do snu. Gdy Paleohora i windsurfing w zatoce stają się zbyt męczące, można się wybrać na wycieczkę w góry, do Prodromi na przykład, lub na pięciogodzinną wycieczkę wzdłuż wybrzeża do Sougii.

W ratuszu, przy Venizelos, dokładnie w centrum, znajduje się pomocne biuro turystyczne (codz. 9.30-13.00 i 17.30-21.00). Mają tu listę miejsc noclegowych i mapę. Biuro OTE, banki, agencje turystyczne są w pobliżu. Poczta mieści się przy drodze, za piaszczystą plażą. Odpływają stąd statki do Elafonisi, na wyspę Gavdos i wzdłuż wybrzeża do Sougii i Agii Roumeli.

Od Falasarny do Elafonisi

Najbardziej puste, a według niektórych najładniejsze wybrzeże Krety leży na zachód od Kastelli. Pierwszym miejscem zaznaczonym na mapie jest starożytna FALASARNA, ruiny miasta, które nie mają dużego znaczenia dla niefachowców, poza tym, że widać stąd niektóre z najpiękniejszych plaż Krety, szerokie i piaszczyste, z czystą wodą. Jest tu parę tawern i stale rosnąca liczba pokoi do wynajęcia. Można też spać pod gołym niebem. Główne plaże są brudnawe, lecz wciąż pozostają piękne, a w bliskiej odległości znajdziesz mnóstwo innych. Najbliższym miastem jest PLATANOS, oddalone o 5 kilometrów. Jedzie się do niego nowo zbudowaną drogą; kursuje tędy parę autobusów dziennie.

Dalej na południe, zachodnie wybrzeże jest mniej znane, droga utwardzona jest tylko do Kambos i trudno jest znaleźć zakwaterowanie. SFINARI ma kilka domów, które wynajmują pokoje i cichą, kamienistą plażę, leżącą ciut poniżej miasteczka. KAMBOS jest podobne, lecz rzadziej odwiedzane. Dojście do plaży to spory spacer w dół wzgórza. Poza tymi miejscowościami leży klasztor Hrissoskalitissa. Trudno dostępny (chociaż coraz częściej odwiedzany przez wycieczki z Hanii i Paleohory), lecz warto się pomęczyć, by podziwiać jego odosobnienie i piękny widok. Autobus dojeżdża aż do VATI, skąd do klasztoru są kolejne dwie godziny drogi pieszo.

Pięć kilometrów poza Hrisosskalitissa droga opada ku morzu naprzeciw maleń­kiej, niezamieszkałej wysepki Elafonisi. Do wyspy można przejść morzem. Ma ona piaszczystą plażę, kamienistą zatoczkę, a w płytkiej lagunie iskrzy się ciepła i krystalicznie czysta woda. Wygląda to wspaniale, lecz wycieczki przyjeżdżające tu codziennie z Paleohory oraz z innych części Krety sprawiają, że wysepka nie jest odludna. Na miejscu znajduje się parę sezonowo otwartych tawern, a jeśli chce się tu pozostać należy wziąć ze sobą trochę zapasów, aby nie być od nich całkowicie zależnym.

Droga powrotna

Jeśli dysponujesz własnym środkiem transportu, możesz wybrać drogę okrężną z Kastelli, wiodącą wzdłuż wybrzeża w jedną stronę oraz w głąb wyspy przez Elos i Topolię. To przepiękna trasa, dostarczająca mnóstwo wrażeń. W pobliżu morza miejscowości przylepione są desperacko do stromych zboczy i ma się wrażenie, że to cud utrzymuje je na tych spadających w wodę stokach. Dookoła, na tarasowych wzgórzach, dojrzewają oliwki, poniżej błyszczy morze. Idąc w głąb lądu, w miejs­cowości ELOS znajduje się plantacja orzechów włoskich — olbrzymie drzewa ocieniają uliczki miasteczka. W TOPOLII znajdziesz kapliczkę Agia Sofia, ukrytą w znanej od czasów neolitycznych grocie. Kierująca się na południe, częściowo utwardzona droga wiedzie dalej przez góry w stronę Paleohory. Dla motocyklistów, którzy lubią przygodę i mają dużo benzyny, jest to niewątpliwa atrakcja. Autobus nie jeździ tą trasą. Dla tubylców, turyści wciąż stanowią ciekawy widok. Kilka małych, okresowych strumieni spada w dół, tworząc kaskady obok szlaku.

Miejscowości południowo-zachodniego wybrzeża

Planując pozostanie na południowym wybrzeżu, należy wyruszyć jak najwcześniej, aby zwiększyć szansę na znalezienie pokoju w miejscowości ładniejszej niż Agia Roumeli. Jeśli chodzi o spokój, to trudno pobić LOUTRO, leżące dwie trzecie drogi do Sfakii (Hora Sfakion) — dojazd wyłącznie statkiem lub pieszo. Główną wadą Loutro jest brak prawdziwej plaży: większość ludzi schodzi do morza ze skał, by popływać w małej zatoczce. Idąc wzdłuż wybrzeża na wschód znajdziesz parę bezludnych plaż. Miłe spacery można odbywać po nadmorskiej dróżce przebiegają­cej przez Loutro, a łączącej Agię Roumeli i Sfakię. Nieco bardziej zniechęcająca jest ścieżka wiodąca zygzakiem w górę klifu, poza górską miejscowość ANOPOLI. W samym Loutro jest parę tawern i pokoi do wynajęcia (lecz nie tak dużo, jak w Anopoli; rezerwacja) oraz miejsc biwakowych na przylądku, przy ruinach fortu.

SFAKIA (Hora Sfakion) bywa często punktem docelowym dla turystów przecho­dzących przez wąwóz. Miejscowość ta ma regularne połączenie morskie z Agia Roumeli. Jest to drogie i niezbyt zachęcające miejsce: dużo pokoi do wynajęcia i kilka wspaniałych tawern, lecz aby dostać się na prawdziwą plażę, trzeba jechać wieczornym autobusem w stronę Plakias. Po drodze pojawia się wiele ciekawych miejsc. Jednym z nich jest FRANGOKASTELLO, sypiąca się, wenecka próba wprowadzenia prawa i porządku na obszarze, który opierał się potem zarówno Turkom, jak i Niemcom. Jego plac i zakończony blankami fort, znajdujące się kilka kilometrów poniżej rzeźbionych ścian gór, wyglądają jakby były przeniesione z Atlasu lub Tybetu. Mówi się, że miejsce to jest nawiedzane przez duchy greckich powstańców, zmasakrowanych tu w 1829 roku. Co roku, w maju drossolites (widma) maszerują o świcie poprzez nadmorską równinę i znikają w morzu koło fortu. Poza tym Frangokastello jest dość ciche, ma wspaniałą plażę, wiele tawern i pokoi do wynajęcia, lecz powoli się rozbudowuje. Trochę dalej na wschód, mniej zmienione przez turystykę i nowoczesne życie, znajdują się dwie atrakcyjne miejscowości: SKALOTI i RODAKINO. W każdej znajdziesz podstawowe jedzenie i lokum.

Sougia

W całkiem innym kierunku i nieco mniej regularnie odpływają z Agii Roumeli statki do SOUGII i do Paleohory. Sougia, która aż do II wojny światowej była zaledwie portem dla Koustogerako, jest niezbyt piękna, z długą, kamienistą plażą i pełna nowych budynków (z wyjątkiem kościoła, w którym posadzką jest mozaika z VI wieku). Od momentu wybudowania nowej drogi do Hanii, miejscowość zaczęła się rozrastać, lecz poza środkiem lata dalej pozostaje miłym zaciszem, gdzie można znaleźć pokój lub rozbić biwak, zjeść tanio i nacieszyć się morzem, podczas gdy reszta wyspy jest pełna turystów.

Wąwóz Samarias

Do wąwozu Samarias (Faragi Samarias) można przyjechać z Hanii na jednodniową wycieczkę lub potraktować go jako część dłuższej wyprawy na południe. Ten zadziwiająco piękny wąwóz, mający 16 km długości, jest najdłuższym wąwozem w Europie. Autobusy z Hanii odjeżdżają o 6.15, 7.30 i 8.30 oraz 16.30 i jadą na przełęcz Ksiloskalo. Zwykle sprzedawane są bilety powrotne (ważne ze Sfakii na każdą godzinę). Warto złapać poranny autobus, by uniknąć upałów w czasie wędrówki przez wąwóz. Nigdy nie jest się tu samotnym — często aż pięć autokarów przyjeżdża o świcie i ludzie wyruszają w ekscytującą wspinaczkę w Białe Góry. Są ponadto poranne autobusy bezpośrednio z Iraklionu i Rethimnonu oraz autokary prawie z każdego punktu wyspy. Wędrówka przez wąwóz jest ciężką pracą, zwłaszcza na wiosnę, gdy strumyk staje się rwącym potokiem.

Jedynym sposobem na uniknięcie wczesnego startu jest przenocowanie w OMALOS, na środku równiny w górach, gdzie zaczyna się wąwóz, (kilka miejsc, gdzie można wynająć pokoje i kilka ekstrawaganckich hoteli, m.in. Neos Omalos.

Miejscowość leży kawałek drogi od początku szlaku, a autobusy przyjeżdżają o wschodzie słońca, tak więc wyruszenie przed tłumami jest prawie niemożliwe. Niektórzy ludzie sypiają na szczycie (jest tam bar-restauracja i stragany sprzedające kanapki i napoje), ale noce pod gołym niebem bywają tu bardzo zimne. Pozostanie na górze ma zalety tylko wówczas, jeśli ma się jeszcze ochotę na wspinaczkę w innych częściach Białych Gór. W tym wypadku można skorzystać ze schroniska, około 1,5 godziny drogi ze szczytu wąwozu lub z Omalos.

Idąc w dół

Sam wąwóz zaczyna się przy Ksiloskalo („drewnianych schodach”), ścieżce idącej ostro w dół z południowej krawędzi płaskowyżu Omalos. Tutaj, na początku szlaku, naprzeciw skalnego czoła góry Gingilos, wylewające się z autobusów tłumy rozdzielają się. Prawdziwi piechurzy równo maszerują w dół, podczas gdy inni przeciągają śniadanie, kontemplują godzinami wschód słońca. Droga w dół początkowo biegnie w krajobrazie alpejskim: sosnowy las, dzikie kwiaty i bardzo niekreteńską zieleń — zielony szok przeżywa się wiosną, gdy strumień jest najbardziej wezbrany (niekiedy może być niebezpieczny). Trasa usiana jest malut­kimi kościółkami i punktami widokowymi .

W połowie drogi znajduje się opuszczona miejscowość Samaria, obecnie strażnica, z urządzeniami piknikowymi i brudnymi toaletami. Dalej w dół ścieżka staje się płaska, a ściany wąwozu schodzą się do najwęższego punktu (Sideresportes, „Żelazna Brama”). Stając w środku można dotknąć obu popękanych ścian i patrzeć jak stromo wznoszą się na wysokość około 300 metrów.

Posuwając się przeciętnym tempem z regularnymi postojami schodzi się na dół w czasie 5 do 6 godzin — w górę znacznie dłużej. Droga jest ciężka (zwykle daje się to odczuć dopiero następnego dnia), szlak wyboisty, tak więc porządne buty są niezbędne. Po drodze znajdziesz mnóstwo wody — źródełka i potoczki (z wyjątkiem niektórych lat w październiku i wrześniu), lecz nie ma nic do jedzenia. Park otaczający wąwóz jest jedynym miejscem, gdzie występuje kreteński, dziki koziorożec kri-kri — lecz trudno go zobaczyć, gdyż wokół jest zbyt wiele ludzi.

Agia Roumeli

Po wyjściu z wąwozu, dochodzi się do miejscowości AGIA ROUMELI, o której można powiedzieć wszystko, z wyjątkiem tego, że jest pusta. Przy plaży znajdują się tawerny z pokojami do wynajęcia, sprzedawane są mrożone napoje. Chcąc wrócić do Hanii tego samego dnia, należy kupić bilet na statek, zwłaszcza gdy chce się spędzić popołudnie na plaży (najpierw wyprzedawane są bilety na statek zdążający na ostatni autobus ze Sfakii o 18.30).

Okolice Hanii, półwysep Akrotiri i Rodopoi

Na północ od Hanii półwysep Akrotiri robi pętlę osłaniając zatokę Souda i bazę NATO oraz teren, na którym prowadzone są próby rakiet. Jak na ironię północno-zachodnie wybrzeże półwyspu szybko zmienia się w luksuspwe przedmieś­cie. Plaża HORAFAKIA, od dawna popularna wśród mieszkańców Hanii, już jest otoczona willami i apartamentami. Położonego trochę dalej Stavros nie spotkał jeszcze ten los, a plaża jest wspaniała, jeśli ktoś lubi spokojną, płytką wodę prawie zamkniętej laguny. Nie jest zbyt duża, więc szybko zapełnia się ludźmi. Można tu wynająć pokój, są tu też dwie tawerny.

W głębi wyspy leżą klasztory Agia Triada i Gouyernetou (oba codz. 9.00-14.00 i 17.00-19.00). Pierwszy jest łatwiej dostępny i ma piękny XVII-wieczny kościół, wewnątrz krużganków w kolorze różu i ochry. Jest to również jeden z nielicznych klasztorów kreteńskich, w którym wciąż mieszkają zakonnicy. Z Gouvernetou można zejść skalistą ścieżką w dół do opuszczonych ruin klasztoru Katholiko i pozostałości po jego wąskim porcie (nadaje się do pływania).

Na zachód w stronę Rodopoi

Na zachód od Hanii rozciąga się wybrzeże, które było świadkiem większości walk w czasie niemieckiej inwazji w 1941 roku. Opuszczając miasto zobaczysz pomnik agresywnie nurkującego orła, który przypomina atak niemieckich spadochroniarzy, a w MALEME jest duży niemiecki cmentarz. Cmentarz wojsk alianckich położony jest na wybrzeżu, tuż koło Soudy. Są tam również plaże, a na znacznej części wybrzeża znajdują się różne obiekty turystyczne. AGIA MARINA oferuje świetną, piaszczystą plażę i maleńką wysepkę, która według legendy jest morskim potworem zamienionym przez Zeusa w kamień, zanim zdążył połknąć Kretę. Patrząc z zachodu widać, że jego „paszcza” jest ciągle otwarta. Pomiędzy PLATANIAS a KOLIMBARI rozciąga się prawie nie zniszczona plaża, nie w całości piaszczysta, ale na długich odcinkach bezludna. Droga przebiega tu przez mieszane, bambusowo-pomarańczowe gaje; bambusy chronią dojrzewające pomarańcze przed meltemi. W Kolimbari droga do Kastelli przecina podstawę kolejnego górskiego półwyspu — Rodopoi. Stąd można zjechać z głównej drogi do klasztoru Gonia (codz. 9.00-14.00 i 17.00-19.00), z którego roztacza się godny zachwytu widok. Każdy zakonnik na Krecie z dumą opowie ci historię oporu przeciwko najeźdźcom, lecz tutaj tureckie kule armatnie, ciągle tkwiące w murach, są tego najlepszą ilustracją. Są to ślady, z których zakonnicy są bardziej dumni niż z niejednej ikony.