Kalamata i dalej

KALAMATA to największe miasto południowego Peloponezu, zajmujące ok. 4 km między morzem a wzgórzami. Zjawiając się tu po dłuższym pobycie na głębokiej prowincji w rejonie Mani, można przeżyć prawdziwy szok wielkomiejski.

Miasto od dawna para się eksportem oliwek i fig uprawianych na równinie meseńskiej; do niedawna był to też prężny ośrodek przemysłowy. W 1986 r. Kalamata znalazła się w pobliżu epicentrum potężnego trzęsienia ziemi, wskutek którego zginęło dwadzieścia osób, a 12 000 pozostało bez dachu nad głową; straty materialne sięgnęły czterdziestu miliardów drachm. Liczba zabitych tylko dlatego była tak niska, że trzęsienie nastąpiło wczesnym wieczorem, kiedy większość mieszkańców przebywała na zewnątrz. Wiele budynków legło w gruzach. Ogrom zniszczeń po części spowodowany był tym, że miasto leży nad kilkoma podziemnymi strumieniami, ale przede wszystkim do tragedii przyczyniło się niedbalstwo, z jakim w latach sześćdziesiątych wznoszono domy. Następstwem katastrofy była zapaść gospodarcza całego regionu oraz szokujący, pięćdziesięcioprocentowy spadek liczby mieszkańców (przed trzęsieniem było ich 60 000).

Miasto

Pozostałością po trzęsieniu ziemi są prowizoryczne schronienia dla bezdomnych, wzniesione na przedmieściach. W Kalamacie nie czekają na turystę jakieś szczególne atrakcje, ale można tu przynajmniej załatwić sporo spraw, a także skorzystać ze sposobności i zjeść coś w tawernie bez towarzystwa innych, podobnych sobie osobników czy też wybrać się do ostatniego chyba kina w Mesenii.

Dysponując chwilą wolnego czasu można pospacerować w okolicy zamku (Kastro); (pn.-sb. 8.00-19.00), wzniesionego przez Franków, a później niszczonego i kolejno odbudowywanego przez Turków i Wenecjan. W odróżnieniu od wielu współczesnych budowli zamek wyszedł z trzęsienia ziemi niemal bez szwanku. Latem w amfiteatrze u jego stóp odbywają się koncerty. Do zamku z centrum — które tworzą połączone ze sobą place Platia Giorgiou i Platia Konstandinos Diadoknou — idzie się ok. 20 minut.

Na plażę na południe od centrum (w środkowej części zawsze zatłoczoną) kursuje główną arterią miasta — ulicą Aristomenous — autobus #1(10 min). Piaski są niczego sobie, ciekawie jest też w tętniącym życiem porcie.

Przyjazd i nocleg

Po przyjeździe na miejsce najlepiej poszukać głównego placu, Platia Giorgiou; przy okolicznych ulicach znajduje się większość banków i poczta. Dworzec kolejowy oddalony jest o 300 m na południe, obok mieści się posterunek policji turystycznej; na dworzec autobusowy idzie się 600 m na północ wzdłuż rzeki. Trzeba pójść ulicą Nedondos — szukać wielkiego plastykowego dachu.

W centrum przetrwało bardzo niewiele hoteli średniej klasy — najtańszym z nich jest Galaksias, Kolokotroni 14. Ogólnie rzecz biorąc, najlepiej rozejrzeć się w rejonie nabrzeża, gdzie przy Santaroza czynne są dwa niedrogie hotele: Hotel Nemda pod nr 9 i Pension Awa pod nr 10 oraz trzeci Plaża przy pobliskiej Navarinou 17.

Najbliższych kempingów szukać przy plaży na wschód od miasta. Pierwszy z nich, 2 km od głównego nabrzeża, to Camping Patista, na którym czynny jest też niedrogi hotel. Lepiej jednak, o ile to możliwe, pojechać dalej na wschód w stronę Petalidi.

Gastronomia

Najlepsze restauracje czynne są latem w rejonie przystani, którą aktualnie przy­stosowuje się do przyjmowania jachtów. Idąc z zachodu na wschód mija się całkiem sporo lokali: Krini przy Evangelistrias 40, tawerna rybno-winna czynna niemal przez cały rok, Katofli przy Salaminos koło samej przystani (latem stoliki na zewnątrz; potężne menu), Zesti Gonia na rogu Santarosa i Kanari, specjalizująca się w oryginalnych daniach jarskich, czynna niemal cały rok, Meltemi na rogu Navarinou i Faron (prosta, ale znakomita psistaria) i Akrogiali przy końcu Navarinou od strony morza (droższa od pozostałych; wyborne dania z ryb).

Centrum miasta w sferze kulinarnej dysponuje ofertą tylko w zimie. O tej porze roku warto zajrzeć do: Koutivas, 100 m na północ od dworca autobusowego (ostro przyprawiane dania; wino z beczki), Kannas, Lakonikis 18 (świetna atmosfera, czasem muzyka na żywo), lub Kioupi, Aleksiki 52, boczna od Areopoli (oryginalny wystrój, potrawy gotowane w glinianych naczyniach).

Kto chciałby tylko coś przekąsić, ma do wyboru liczne mezedopolia; w lepszych można skosztować tutejszej tradycyjnej przekąski — pieczonej wieprzowiny z ziem­niakami. Koło przystani, ouzeri na zachód od poczty zaprasza na świetne meze z ryb; następny niezły lokal tego typu znajduje się na skrzyżowaniu Faron i Navarinou, a kolejny trochę dalej, obok budki z souwlaki i pasażu z grami wideo. Warto spróbować tu znakomitych pikilia (ogromna porcja rozmaitych meze).

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.