Północne Karpathos

Chociaż połączone od 1979 roku drogą ze Spoa, północna część wyspy Karpathos ciągle egzystuje w cieniu bogatszego południa. Najprościej dostać się tu statkiem: promy obsługujące trasy pomiędzy wyspami dobijają do Diafani, parę razy w tygodniu. Codziennie organizowane są wycieczki statkiem z Pigadii. Trwają one kilka godzin. W Diafani wycieczki zabiera autobus i zawozi wszystkich do Olimbos, tradycyjnej wioski, która jest główną atrakcją tej części wyspy. Jeśli twoje odwiedziny mają być krótkie — jedź autobusem.

OLIMBOS rozłożyło się wysoko w górach, na przełęczy pomiędzy dwoma szczytami. Na skalistych graniach stoją skrzydlate wiatraki. Część z nich pracowicie produkuje prąd, ale większość spoczywa w ruinie. Nowe drogi i elektryczność zbliżyły to miejsce do XX wieku, wszakże niezupełnie. Dzieje się tak za sprawą tutejszych niewiast, przykuwających uwagę coraz liczniejszych turystów swoimi wspaniałymi, tradycyjnymi strojami. A w ogóle kobiety tu dominują. Pracują w ogrodach, dźwigają ciężary na ramionach, pasą owce. Tak jak na kilku innych wyspach Dodekanezu, własność dziedziczona jest po matce: domy przechodzą z matki na najstarszą córkę z chwilą zawarcia małżeństwa. Prawie wszyscy mężczyźni z Olimbos emigrują lub pracują poza wyspą, przysyłając pieniądze i przejeżdżając do domu wyłącznie na święta. Długa izolacja wioski sprawiła, że mieszkańcy mówią unikatowym dialektem. Zachował on ponoć ślady swoich doryckich i frygijskich źródeł. Tradycyjna muzyka jest wciąż grana w czasie festiwali i przyciąga tłumy słuchaczy.

Niestety, liczba jednodniowych turystów ciągle zmienia tutejszą atmosferę. Jest to wciąż malownicze miejsce, z mnóstwem okazji do robienia zdjęć, lecz tradycje szybko giną (lub przynajmniej trudno je znaleźć w sezonie). Dziś tylko stare kobiety i ekspedientki w sklepach dla turystów noszą na co dzień tradycyjne stroje. W ciągu dnia bez wątpienia widać więcej turystów niż mieszkańców. Warto się tu zatrzymać. Pensjonaty Olimbos i Posidon są niezłe. Osada ma sporo punktów gastronomicz­nych: Parthenones na placu przy kościele jest wspaniały. Spróbuj ich makarounes, lokalnej potrawy z domowej roboty kluskami, cebulą i serem. Wewnątrz kościoła, który wydaje się być współczesnym, znajdują się freski, ponoć stare, aczkolwiek nie wyglądające na takie.

Różnica poziomów pomiędzy wioską a znajdującym się poniżej zachodniego wybrzeża Frisses (maleńki port i plaża), powoduje zawrót głowy i zniechęca do wędrówki. Są jednak inne drogi przez góry. Możliwe jest przejście z Olimbos do Spoa lub do Messohori na południu. Piękno tej (6-7 godzin) trasy zostało zniweczone przez pożary. Najbardziej chyba atrakcyjnym i najłatwiejszym rozwiązaniem jest powrót z Olimbos do Diafani. Wąwóz prowadzi przez coś, co pozostało z lasu. Wzdłuż drogi płynie potok, jest tam też źródełko. Gdy zbliżasz się doń, węże kryją się po chaszczach, a spłoszone kuropatwy wzbijają się do krótkiego lotu. Nawet w czasie jednodniowej wycieczki do Olimbos będzie mnóstwo czasu, by rozejrzeć się dookoła, zjeść lunch, dojść do dna wąwozu i spokojnie wrócić późnym popołudniem do Diafani.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.