Archive for Lipiec, 2012

Do plaży Vai

Plaża Vai, tak jak Knossos i płaskowyż Lasithi, znajduje się na prawie każdej liście wycieczek kreteńskich biur podróży. Przez lata miejsce to było niezwykle popularne wśród włóczęgów, obozujących tu na piasku. Ta podwójna rola sprawiła, iż nastąpił podział tłumu na dwa wrogie obozy. Trzeba przyznać, że jest to naprawdę wspaniała plaża i warto ją odwiedzić.

Sitię opuszcza się drogą biegnącą wzdłuż plaży. Wspinając się nad ciekawą linię brzegową, dojeżdża się do rozwidlenia i dalej do Monastyru Topolou.Ponure wnętrza klasztoru mieszczą eksponaty przedstawiające historię oporu wobec najeźdźców i zupełnie nie przygotowują do widoku wspaniałego, ozdobionego kwiatami wewnętrznego krużganka. Ubrani w niebieskie habity mnisi, starają się trzymać z daleka od tłumów, jakkolwiek można dyskretnie oglądać ich cele i refektarz .W kościele znajduje się jedno z arcydzieł sztuki kreteńskiej, XVIII-wieczna ikona Panie, Jesteś Wielki (na zewnątrz można kupić jej bardzo drogie reprodukcje).

PLAŻA VAI jest słynna głównie ze swych palm. Nagłe pojawienie się ich gąszczu powoduje pewnego rodzaju egzotyczny szok. Leżąc na piasku wczesnym rankiem, trudno się pozbyć wrażenia, że jest to jedna z karaibskich wysp. Podczas dnia plaża wypełnia się tłumem. Podobnie jak wszędzie, ostrzeżenie: „Kemping prawnie zakazany”. Tym razem władze starają się to egzekwować, a większość biwakujących wspina się na południowy lub północny cypelek. Jeśli śpisz pod gołym niebem, pilnuj rzeczy —jest to chyba jedyne miejsce na Krecie, gdzie pojawia się przestępczość. Przy plaży jest droga tawerna i kawiarnia oraz toalety i prysznice. W ciągu dnia można znaleźć trochę więcej samotności, wspinając się na skały lub płynąc na jedną z mniejszych plaż otaczających Vai. ITANOS, 20 minut spacerem w kierunku północnym, ma kilka maleńkich plaż i skromne ruiny z epoki klasycznej.

PALEKASTRO (Palaikastro), ok. 9 km na południe, z wielu powodów jest lepszym miejscem do zatrzymania się. Chociaż plaże są bez porównania gorsze, znajdziesz tu kilka skromnych pokoi i restauracji oraz mnóstwo miejsca, gdzie można biwakować unikając zgiełku (do morza jest kilka kilometrów polną drogą w dół). Z Palekastro droga na południe prowadzi do Zakros.

Gournia i droga na wschód

GOURNIA (codz. 8.30-15.00) usadowiła się pomiędzy dwoma niskimi szczytami, poza główną drogą, około 20 km na południowy wschód od Agios Nikolaos. Jest to najlepiej zachowane miasto minojskie, którego wąskie uliczki i schody przecinają szeregi jednopokojowych domów, skupionych przy rynku i pałacu lokalnego władcy. Prawdopodobnie będziesz sam w tym pustym mieście, nie licząc śpiącego strażnika. Choć nie czyni ono tak silnego wrażenia, jak olbrzymie pałace, przybliża jednak warunki życia zwykłych ludzi. Nie trudno jest wyobrazić sobie gwarny tłum mieszkańców Gournii sprzed trzech i pół tysiąca lat, mimo że jest to taki kontrast z dzisiejszą głuszą.

Aż kusi, aby przejść na drugą stronę drogi i wybierając jedną ze ścieżek wiodących przez dziki tymianek, dojść do morza i popływać. Daremny trud: ta pozornie niewinna zatoczka działa jak magnes na każdy kawałek śmieci, wyrzuconych do morza z północnych wybrzeży Krety. Trochę lepsze plaże i pokoje do wynajęcia można znaleźć w następnej dolinie, w PAHIA AMMOS (około 20 minut pieszo). Z drugiej strony położony jest raczej dziwaczny kemping Gournia Moon, ze swoją własną, małą zatoczką.

Jest to najwęższa część Krety, tu zaczyna się nowa, szybka droga prowadząca do Ierapetry na południu. Północny szlak w kierunku Sitii jest jednym z najładniejszych na Krecie. Wyrzeźbiona w klifie i zboczach gór droga wije się ponad brzegiem, a następnie biegnie w głąb lądu w okolice Kavousi. Z mijanych plaż dostępna jest tylko MOHLOS (około 5 km poniżej głównej drogi). Jest tu parę pokoi do wynajęcia, dwa hotele i kilka tawern — wszystkie drogie. Bliżej Sitii gaje oliwne przeplatają się z winnicami. Późnym latem winogrona rozłożone do suszenia na polach i dachach, tworzą niezwykły obraz: w różnych stadiach swej powolnej przemiany, od zieleni do złota i brązu.

Kritsa, Panagia Kira i Lato

Kolejną wyprawą z Agios Nikolaos, na którą każdy się wybiera, jest wycieczka do KRITSY, „tradycyjnej” wioski oddalonej o 10 km w głąb wyspy. Autobusy odjeżdżają co godzinę (lub częściej) z dworca autobusowego i pomimo powszechnej komerc­jalizacji Kritsy jest to miła wycieczka. Lokalne wyroby rzemiosła (głównie tkactwa i hafciarstwa, chociaż właściwie wszystko jest tu sprzedawane) nie są drogie. Jest to również miła przerwa w szybkim tempie życia w Agios Nikolaos. Jeśli szukasz okolicy, gdzie można by się zatrzymać, to Kritsa ma wiele zalet: głównie łatwość zdobycia pokoi, korzystniejsze ceny i coś przynajmniej zbliżonego do greckiej atmosfery. Jest tu również parę miejsc, gdzie można coś zjeść, chociaż większość z nich jest celem regularnych wypadów zwolenników szumnej zabawy z Agios Nikolaos.

Przy drodze dojazdowej, około 2 km przed Kritsą, znajduje się wspaniały bizantyjski kościół Panagia Kira (pn.-czw. i sb.9.00-15.15, nd.9.00-14.00). Zachował się tu, prawdopodobnie najbardziej kompletny, zestaw bizantyjskich fresków na. Krecie. XIV- i XVII-wieczne dzieła mocno wyretuszowano, lecz mimo „tego warto je zobaczyć. W sklepiku obok sprzedawane są wspaniałe (i drogie) reprodukcje. Za kościołem szlak prowadzi w kierunku wykopalisk archeologicznych Lato, doryckiego miasta wspaniale usytuowanego na szczycie wzgórza. Safrio miasto jest rozległe, lecz jakby zapomniane, prawdopodobnie dlatego, że archeologowie i odwiedzający zainteresowani są wyłącznie epoką minojską. Pominąwszy ruiny, warto tu przyjść dla pięknych widoków: w stronę zachodnią na Agios Nikolaos, dalej na zatokę i Olous (które było portem Lata) oraz w głąb wyspy na góry Lasithi.

Elounta i Spinalonga

Na północ od Agios Nikolaos, wzdłuż nadmorskiej drogi, ciągnie się pas lepszych hoteli, a drogie, snobistyczne restauracje, dyskoteki i drink bary rozrzucone są pomiędzy nimi. Jadąc tą samą drogą, ok. 8 km dalej, dociera się do ELOUNTY, turystycznej miejscowości o bardziej przystępnych cenach. Autobusy kursują regularnie, lecz jeśli masz ochotę na wynajęcie motoroweru, będzie to wspaniała jazda, z przepięknym widokiem na zatokę, usianą wysepkami i zakotwiczonymi tankowcami. Jeśli chcesz wynająć tu pokój, spróbuj w Olous Travel, niedaleko poczty. Trochę przed miasteczkiem oznaczony szlak prowadzi przez groblę do „zatopionego miasta” Olous. Są tu odnowione wiatraki, weneckie panwie solne i dobrze zachowane mozaiki z delfinami, lecz nie ma śladów samego zatopionego miasta, oprócz paru ścian w parocentymetrowej wodzie. W każdym razie pływanie jest przyjemne, chociaż trzeba uważać na jeżowce.

Z Elounty kaikia pływa do fortecy na skale — SPINALONGI. Jako bastion wenecki ta maleńka wysepka odpierała ataki tureckich najeźdźców przez 45 lat po klęsce weneckiej armii lądowej. W późniejszym okresie służyła jako kolonia trędowatych. Patrząc na oddalającą się łódź, która cię tu przywiozła, zdajesz sobie sprawę z przerażającej izolacji wysepki podczas tamtych lat. Mała miejscowość PLAKA, znajdująca się na głównej wyspie, była źródłem zaopatrzenia dla obrońców fortecy. Obecnie zapewnia schronienie przed tłumami, ma małą, kamienistą plażę i kilka rozsypujących się tawern. Codziennie organizowane są wycieczki statkami z Agios Nikolaos do Olous, Elounty i Spinalongi, zwykle ze zwiedzaniem jeszcze jednej wysepki po drodze.

Agios Nikolaos i okolice

AGIOS NIKOLAOS rozciąga się wokół rzekomo bezdennego słonego jeziora, obecnie połączonego z morzem w celu stworzenia wewnętrznego portu. Jest tu bardzo malowniczo i warto skorzystać z wypoczynku w tym miejscu. Jezioro i port otoczone są restauracjami i barami, liczącymi sobie dobrze powyżej normalnych cen, a miasto jest permanentnie zapchane turystami. Niektórzy są wyraźnie zdziwieni, że znaleźli się w miejscu, gdzie nie ma nawet skromnej plaży. Jeśli szukasz klubów, tłumów i drogich pamiątek, to jest to miejsce dla ciebie (tak samo, gdy chce się zadzwonić do domu, kupić zagraniczne gazety, poćwiczyć swój angielski lub złapać autobus do prawie każdej miejscowości na wschodzie).

Znalezienie taniego pokoju — a ściślej: znalezienie jakiegokolwiek pokoju —jest w środku sezonu w zasadzie niemożliwe. Przepięknie położone schronisko młodzie­żowe przy Stratigou Koraka 3, jednej z alejek bezpośrednio na północny wschód od jeziora, było tak nieprzyjemne, że zostało zamknięte (chociaż ostatnio mogło znów zostać otwarte pod nowym kierownictwem). Jeśli schronisko będzie nieczynne, trzeba się wiele nachodzić. Miejsca, które należy sprawdzić, znajdują się wokół dworca autobusowego (pewien problem stanowi tu hałas) lub przy ulicach równoległych do Paleologou, po drugiej stronie miasta, przy wylocie ulicy z miasta. Dobrym wyborem jest Pension Marilena przy Erithou Stavrou 14 lub Pension Katerina przy Koraka 30.

Jeśli ktoś jest po części masochistą, może spać na kamienistej plaży, na wprost terminalu, ale naprawdę nie jest to godne polecenia. W poszukiwaniu miejsca na kemping lepiej udać się na południowy wschód do piaszczystych grot w KALO HORIO (ok. 12 km) lub PAHIA AMMOS (ok. 20 km).

Biuro turystyczne (codz. 8.30-22.00) posiada spis kwater, jeśli będziecie mieć problemy z ich znalezieniem. Wymieniają tam również pieniądze po rozsądnym kursie. Miejsc gdzie można coś zjeść i wypić, jak i innych punktów usługowych jest mnóstwo. Największe zagęszczenie sklepów i agencji turystycznych występuje na wzgórzu pomiędzy mostem a Platia Venizelou (znajdziesz tam parę tanich re­stauracji). Główną agencją promową jest Massaros Travel na ulicy Koundourou, koło poczty.

Neapoli i płaskowyż Lasithi

Opuściwszy pałac w Malii, główną drogą zmierza się do środka wyspy, roz­poczynając efektowną wspinaczkę w górę. Położony w wysokiej dolinie NEAPOLI jest miejscowością targową, prawie nie tkniętą przez turystykę. Jest tam jeden hotel, parę pokoi, współczesny kościół i maleńkie muzeum, rzadko kiedy otwierane. Po około 20 minutach jazdy poza miasto, autobus nagle wyjeżdża wysoko ponad Zatokę Mirabello i Agios Nikolaos. Neapoli to największa miejscowość turystyczna wyspy, z której najłatwiej dotrzeć do płaskowyżu Lasithi.

Dziesiątki wycieczek autokarowych przyjeżdżają tu każdego dnia, aby popatrzeć na „tysiące białych skrzydeł” wiatraków, które nawadniały tę równinę. Większość turystów musi być rozczarowana, pozostało bowiem już tylko kilka działających wiatraków, a i te pracują tylko w określonym czasie, (głównie w czerwcu). Warto wybrać się tu, bo wędrówka jest ciekawa. Równina — wspaniały przykład wiejskiej Krety: każdy kawałek ziemi oddany jest pod uprawę: ziemniaków, jabłek, gruszek, fig, oliwek. Warto zatrzymać się w jednej z wiosek na noc lub dwie, by zobaczyć, jak po wyjeździe turystów powraca prawdziwe życie. Jest tu również sporo łatwych tras, wiodących przez sady, wokół miejscowości i obok rdzewiejących szczątków nie używanych wiatraków. Pokoje do wynajęcia można znaleźć w TZERMIADO, głównej miejscowości, w AGIOS KONSTANTINOS, AGIOS GEORGIOS (gdzie ma swoją siedzibę muzeum folklorystyczne i przyjemny Hotel Dias i w Psihro.

PSIHRO jest najbardziej odwiedzane, gdyż stanowi bazę wypadową do głównej atrakcji Lasithi: jaskini Dikteon, gdzie urodził się Zeus (wt.-sb.8.00-18.00, nd. 10.00-16.00; uważaj na śliskie kamienie). Według legendy, ojciec Zeusa, Kronos, został ostrzeżony, że syn pozbawi go berła. Zjadał więc każde swe dziecko. Jednakże Rea, urodziwszy w grocie kolejne dziecko, dała Kronosowi kamień, a dziecko ukryła pod opieką Kuretów, którzy bili w tarcze, by zagłuszyć jego płacz. Reszta, jak mówią, jest historią (lub przynajmniej mitem). Z Psihro w górę do groty prowadzi wyraźna ścieżka i nie trzeba koniecznie korzystać z usług przewodniki. Potrzebne będzie jednak jakieś światło. Z drugiej jednak strony, trudno oprzeć się pokusie zwiedzania z przewodnikiem (nie będzie to takie drogie, gdy zbierze się paroosobowa grupa), z którym, bez wątpienia, wędrówka będzie ciekawsza. Trzeba kreteńskiej wyobraźni, by zauważyć Reę i małego Zeusa wśród mniejszych stalaktytów i stalagmitów.

Autobusy jadą wokół płaskowyżu do Psihro bezpośrednio z Iraklionu i Agios Nikolaos przez Neapoli. Obie drogi dostarczają wspaniałych widoków, wijąc się przez przełęcze, których strzegą linie zniszczonych wiatraków.

Anogia

ANOGIA (Anogeia)jest kuszącym miejscem na postój, zwłaszcza gdy upał staje się męczący. Pięknie położone na zboczach wzniesień, niewiele poniżej najwyższych szczytów gór. Wygląda tradycyjnie, lecz po bliższych oględzinach okazuje się, że większość budynków jest betonowa. W czasie wojny Niemcy zniszczyli miasteczko, w odwecie za uprowadzenie generała Kreipego. Sława miejscowości jako centrum rzemiosła (zwłaszcza tkactwa i wyrobów z wełny) jest, przynajmniej po części, konsekwencją tego wydarzenia. Świadomą próbą gospodarczego ożywienia mias­teczka, jak i rezultatem ponurej konieczności (duży procent mężczyzn został zabity w czasie wojny). Dziś miejsce to rozkwita, częściowo dzięki działalności starszych * wdów, które niekiedy w natrętny sposób namawiają do kupna swoich wyrobów.

Podczas dnia wielu ludzi przejeżdża przez Anogię, lecz niewielu z nich zostaje tu na noc. Nie powinno więc być problemów ze znalezieniem pokoju w górnej części miasta. Chociaż trudno znaleźć tu coś do jedzenia. Jedyna tawerna jest przy głównej drodze, w miejscu gdzie zakręca ona do niżej położonej wioski, i souvlaki w górnej części miasteczka. W obu tych miejscach serwują niemalże wyłącznie pieczoną baraninę, która jest lokalną specjalnością. Wegetarianom radzimy kupić chleb i ser (tamtejszy ser zaliczamy do bardzo dobrych).

Psiloritis i jego jaskinie

Kierujący się w górę dziki szlak prowadzi 13 km od Anogii do płaskowyżu Nida, rozciągającego się u stóp góry Psiloritis. Stoi tu tawerna, w której wynajmowano kiedyś pokoje, a dziś jest zamknięta dla wycieczkowiczów, chociaż grupy wspinaczy ciągle jej używają. Krótka ścieżka prowadzi z tawerny do sławnej jaskini Ideon (Ideon Andron), która rywalizuje z jaskinią w górze Dikti o miano miejsca urodzin Zeusa; od najwcześniejszych czasów związana z kultem Zeusa. Niestety, wewnątrz prowa­dzone są prace wykopaliskowe, co oznacza, że jest ona ogrodzona i tylko niewielka kolejka wjeżdża do środka, aby wywieźć gruz. Krótko mówiąc: nie można jej zwiedzać.

Tawerna wyznacza również początek drogi na szczyt najwyższej na Krecie góry. Wspinaczka nie jest ciężka, jakkolwiek zalecana tylko dla doświadczonych turystów, mających dobre buty. Szlak jest wyraźnie oznakowany czerwonymi kropkami. Droga do kapliczki na szczycie i z powrotem powinna zająć 6 do 7 godzin; wiosną grząski śnieg może spowolnić tempo marszu.

Jeśli jesteś gotów obozować na płaskowyżu (wystarczająco dużo wody, ale bardzo zimno) lub gdy uda ci się załatwić nocleg w tawernie, następnego dnia możesz kontynuować wędrówkę w dół, w kierunku południowych zboczy. Jest to piękna trasa — przynajmniej dopóki nie widać drogi, która ma być tam wybudowana — i dość łatwa; około 4 godzin ścieżką w dół do VORIZIA, gdzie można „łapać” autobus. Jeśli ciągle interesują cię jaskinie, trochę ponad pobliską miejscowością KAMARES jest jedna, którą warto zobaczyć. Wspinaczka trwa około 3 godzin po dobrej ścieżce. Zarówno w Vorizii, jak i w Kamares jest parę pokoi i tawern, co najmniej jeden autobus dziennie do Mires i kilka (trudniejszych) szlaków, wiodących na szczyt Psiloritis, jeśli chce się zdobyć go od tej strony.

Fodele

Niedaleko Agii Pelagii droga skręca ku środkowi wyspy. Jest tu miejscowość FODELE, gdzie rzekomo urodził się El Greco. Tablica Uniwersytetu w Toledo potwierdza to przypuszczenie i, czy jest to prawda czy nie, na tej podstawie lokalna społeczność stworzyła niewielki przemysł turystyczny. Znajduje się tu kilka rzemieśl­niczych sklepów i parę tawern nad rzeką, jak również „Dom El Greco” oraz bizantyjski kościół. Żaden z tych obiektów nie jest czymś szczególnym, ale miejscowość jest odpowiednia, jeśli chce się przez chwilę posiedzieć w spokoju. Codziennie kursuje tu kilka autobusów z Iraklionu. Istnieje również możliwość kombinowanego podróżowania: dojazdu autobusem bezpośrednim, przejścia z po­wrotem do głównej drogi (ok. 3 km), gdzie można zatrzymywać w dowolnym miejscu autobusy powracające do Iraklionu.

Bali i dalej

BALI, znajdujące się na wybrzeżu, mniej więcej w połowie drogi między Iraklionem a Rethimnonem, było kiedyś ciche i nie zatłoczone. W zestawieniu z innymi miastami północnego wybrzeża można je wciąż za takie uważać. Miejscowość powstała wokół kilku niewielkich jaskiń, około 2 km od głównej drogi (niezły spacerek od autobusu). Jest nieco podobna do Agii Pelagii, lecz nie ma tak dobrych plaż i dużych hoteli. Natomiast można tu znaleźć dużo pokoi do wynajęcia — przybywa ich z miesiąca na miesiąc — i sporo reklamowanych w prospektach „skromnych hotelików”. Ostatnia i najlepsza plaża, nazywana „Rajem”, nie zasługuje już na tę nazwę. Jest to miłe miejsce do kąpieli, otoczone górami wyłaniającymi się wprost z morza, lecz trudno tu znaleźć wolny spłachetek piasku.

Jadąc dalej, wzdłuż wybrzeża, znajduje się jeszcze jedno miejsce, gdzie można się zatrzymać przed wjazdem na płaski obszar wiodący do Rethimnonu: PANORMOS. Jest to atrakcyjna miejscowość, z małą piaszczystą plażą i możliwością noclegów, ale równie tłumnie odwiedzana, zwłaszcza przez wycieczki przypływające statkami z Rethimnonu.

Na wschód od Iraklionu

Zadziwiające tempo rozwoju przemysłu turystycznego Krety jest bardzo widoczne na wschód od Iraklionu. Najmniejszy ślad plaży jest wystarczającym powodem

do wybudowania co najmniej jednego hotelu, powstają dziesiątki betonowych skorup przyszłych ośrodków turystycznych. Trudno znaleźć pokój w takim „pomniku” wybudowanym dla zorganizowanych wycieczek, a jeśli już się uda, jest on drogi. Przy plaży miejskiej Amnissos (autobus # 1 odchodzi z Platia Eleftherias) niewiele pozostało resztek z kwitnącego niegdyś portu dla Knossos, z wyjątkiem raczej nieciekawych, ogrodzonych wykopalisk. Obecnie ta długa piaszczysta łacha pokryta jest tłumem turystów i ich śmieciami. Jednodniowy wypad z Iraklionu zupełnie wystarcza na zwiedzenie Amnissos. Jeśli jesteś poważnie zainteresowany starożytnościami, ciekawszy obiekt znajduje się w małej willi w HANII KOKKINI, pierwszej w pełni rozwiniętej miejscowości letniskowej.

Im dalej się posuwasz, tym rzeczy stają się lepsze. Gdy droga skręca nieco w głąb wyspy, prawdziwa Kreta — gaje oliwne i nagie góry — ukazuje swe piękno. Z pewnością niewiele z tego można zobaczyć w GOURNES, gdzie od lat mieści się baza amerykańskich sił powietrznych. Samoloty huczą nad plażami i nad pobliskim KATO GOUVES. Stąd można pojechać do starej miejscowości GOUVES — co za odświeżający kontrast — lub do jaskini Skotino, jednej z największych i najwspanial­szych na wyspie, odległej o niecałe dwie godziny drogi piechotą z wybrzeża.

Nie opodal znajduje się dojazd do głównej drogi na płaskowyż Lasithi; wkrótce po nim wjazd do pierwszego dużego ośrodka turystycznego HERSONISOS (lub bardziej poprawnie Limenas Hersonisou. Hersonisos to miejscowość dalej na wzgórzach, równie tłumnie odwiedzana przez turystów). Jeśli chce się zostać w dużej miejscowości nie jest to zły wybór. Życie nocne jest dość bogate, a duża ilość restauracji sprawia, że ceny są niskie. Można tu znaleźć niezłe plaże (nad zatoką Mali znajdują się największe piaszczyste plaże, ale wszystkie są wysoce zagospodarowa­ne), lecz nie ma tanich noclegów. Warto zwrócić uwagę na odnowioną rzymską fontannę, stojącą na wprost morza, a będącą jedynym śladem po antycznym mieście Hersonesos.

Kali Limenes i Lendas

Matala była ważnym portem w czasach rzymskich, ale główny port dla Gortyny leżał po drugiej stronie przylądka Lithinon, w KALI LIMENES. I dziś odgrywa on istotną rolę — jest bazą tankowców. Rozwój portu zniweczył wszakże szansę miejscowości na uzyskanie statusu letniskowego, zwłaszcza że brakuje tu dobrych dróg i odpowiedniej bazy turystycznej. Tylko kilka pensjonatów oferuje pokoje do wynajęcia/najlepsze w Kanavourissia Beach, około jednego kilometra na wschód od miasteczka/. Niektórzy lubią Kali Limenes: bezustanne procesje tankowców to zajmujący widok. Bywają też miłośnicy /na szczęście nieliczni/ wspaniałych, pustych plaż. Jak dotychczas są one bardzo czyste, bo nie zdarzył się tu żaden wyciek ropy, który mógłby je zniszczyć.

LENDAS, położone dalej na wschód, jest bardziej popularne. Codziennie kursuje tam kilka autobusów z Iraklionu. Jest też, częściowo słusznie, uważane za spokojną miejscowość (spokój w lecie zakłóca tu spory tłum ludzi). Wielu turystów przybyw­szy do Lendas myśli, że źle trafili, nie tu gdzie chcieli. Na pierwszy rzut oka miejscowość wydaje się nieporządna, plaża jest mała, kamienista i zanieczyszczona, a pokoje są często wcześniej zarezerwowane. Sporo turystów odjeżdża stąd bez sprawdzenia, czy pierwsze wrażenia były słuszne. Główna atrakcja Lendas znajduje się bowiem nie tu, lecz trochę dalej, około 3 km na zachód drogą wiodącą wzdłuż wybrzeża. Jest tam olbrzymia, wspaniała, piaszczysta plaża (z częścią przeznaczoną dla naturystów) oraz kilka tawern i barów przy drodze, z widokiem na morze. Obozowanie na plaży lub wynajęcie pokoju w tawernie jest na pewno atrakcyjniejsze niż nocleg w Lendas, chociaż po odkryciu plaży nawet i ono wydaje się bardziej interesujące. Przynajmniej są tu punkty usługowe: sklep, gdzie można wymienić pieniądze i wiele knajpek. Przyzwyczaiwszy się do tego miejsca, można przystąpić do zbadania kilku gorszych, ale za to zupełnie bezludnych plaż na wschodzie oraz niewielkiej pozostałości antycznej LEVIN, usytuowanej na szczycie wzgórza ponad plażami. Był to Askelpion —pawilon wokół kilku ciepłych źródeł. Przetrwały tylko dziwne fragmenty popękanych kolumn i mozaik.

Drogi na tym obszarze są przejezdne. Trzeba jednak jechać bardzo powoli, ponieważ jest to pasmo urwistych wzgórz, oddzielające równinę Messara od wybrzeża. Pomiędzy Lendas a Kali Limenes znajduje się kilka małych plaż. Nie jest to jednakże nic szczególnego. Komunikacja publiczna jest bardzo ograniczona, prawie wszystko jedzie przez Mires.