Halki

Halki administracyjnie należy do archipelagu wysp Dodekanezu. Prawie wszyscy mieszkańcy (z wyjątkiem około czterystu) wyprowadzili się (zwłaszcza na Rodos i do Tarpon Springs na Florydzie) po zarazie, która zniszczyła gąbkę na początku tego stulecia. Obecnie, chociaż może to w najbliższej przyszłości ulec zmianie, jest tu cudownie cicho w porównaniu z Rodos — wydarzeniem dnia staje się złowienie przez kogoś ryby.

Zalążki rozwoju pojawiły się w roku 1983, gdy UNESCO mianowało Halki „wyspą pokoju i przyjaźni” i ustanowiło ją jako miejsce corocznej, międzynarodowej konferencji młodzieży (Tilos odrzuciło tę zaszczytną ofertę). Zgodnie z umową, 150 rozsypujących się domów w porcie EMBORIO miało zostać odnowionych z fun­duszy UNESCO i przeznaczonych na kwatery gościnne dla delegatów i gości. W rezultacie ukończono jeden hotel, gdy grupa francuskich geologów odkryła podmorskie źródła wody pitnej, której wcześniejszy brak blokował poprzednie próby rozbudowy bazy turystycznej.

Do 1987 roku reszta tego wspaniałego planu nie została zrealizowana. Jedynym widocznym znakiem „pokoju i przyjaźni”, był nie kończący się strumień biuro­kratów z UNESCO i Aten, którzy zajmowali każde dostępne łóżko i wyprawiali pijackie i muzyczne hulanki pod przykrywką „konferencji ekologicznych”. Wy­spiarze, zmęczeni tym oszustwem, odesłali darmozjadów do domu pod koniec 1991 roku. Od tego czasu, wspólnie z organizatorami turystyki, jak np. Laskarina Holidays, zarządzają odnowionymi domami, mają też nadzieję na ukończenie projektów wodnych i przyciągnięcie turystów zorganizowanych (co poniekąd już się udaje) oraz indywidualnych.

Przez kilka najbliższych lat będzie się można cieszyć senną atmosferą niewielkiej (40 km2 ), wapiennej wysepki. Podczas lata pojawia się ostra rywalizacja o zdobycie tych kilku miejsc noclegowych w Emborio oraz w czterech tawernach. Gdy zostaje się na dłużej, zwłaszcza poza sezonem, to możliwe jest wynajęcie całego domu po śmiesznie niskiej cenie. Jest tu poczta (otwarta tak krótko, jak to tylko możliwe), trzy sklepy, piekarnia i dwie plaże w pobliżu: jedna mała, piaszczysta i z tawerną, druga większa i kamienista.

Trzy kilometry w głąb wyspy leży wioska, która nie uległa piratom. Na terenie HORIO, opuszczonego w latach pięćdziesiątych, stoi zamek Joannitów. Po drugiej stronie drogi jest mały kościółek Stavros, w którym 14 września odbywa się jeden z dwóch dużych festiwali na wyspie.

Nie ma tu nic więcej do oglądania, chociaż kilkugodzinny spacer w poprzek wyspy może dostarczyć wielu przyjemności. Na szczęście, w miejscu gdzie kończy się cementowy „Tarpon Springs Boulevard”, rozpoczyna się pokryta kocimi łbami ścieżka. Bulwar wybudowano za pieniądze mieszkańców powracających z Florydy, aby zapewnić łatwy dojazd cadillakami do gruntów panigiri w Stavros. Jednak Halki naprawdę potrzebowało (i dalej potrzebuje) odpowiedniego systemu kanalizacyj­nego i wodociągów słodkiej wody. Pod koniec spaceru dochodzi się do klasztoru Agiou Ioanni Prodromou. Rodzina, która się nim zajmuje, może udostępnić celę do spania (oprócz 29 sierpnia, kiedy odbywa się tu drugi z festiwali), lecz trzeba mieć własne zapasy. Monotonność rzeźby terenu kompensują wspaniałe widoki na wyspy Dodekanezu i wybrzeże Turcji.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.