Megalopolis

Współczesne MEGALOPOLIS to ważny węzeł komunikacyjny; pierwszą myślą po przyjeździe jest, by jak najprędzej stąd uciec. Podobnie jak Tripoli, miasto jest pełne kurzu i bezbarwne, a zamiast hoteli i restauracji znacznie łatwiej natknąć się tu na koszary. W sumie, pożyczona od starożytnego poprzednika nazwa „Wielkie Miasto” brzmi jak kiepski dowcip. Najlepiej od razu udać się 2 km na północny zachód drogą w kierunku Andritseny do jednych z największych i najmniej odwiedzanych starożytnych ruin na Peloponezie.

Starożytne Megalopolis

Czynne codz. 9.00-18.00; do teatru wstęp wolny.

Megalopolis było jedną z najambitniejszych inwestycji budowlanych klasycznej Grecji; jego budowę rozpoczął i nadzorował w latach 371-368 p.n.e. tebański przywódca Epaminondas. Miało to być najwspanialsze ogniwo w łańcuchu umoc­nień i twierdz, wzniesionych w Arkadii, by powstrzymać ataki Spartan. Choć nie szczędzono sił ni środków — samych murów obronnych postawiono dziewięć kilometrów — Megalopolis nigdy na dobre nie zaistniało. Po kilku wypadach Spartan jego mieszkańcy, przesiedleni tu z czterdziestu okolicznych wsi, zdecydowali mimo wszystko powrócić na stare śmieci i gromadnie wyprowadzili się z miasta. W ciągu dwóch wieków okazałe budowle obróciły się w ruinę.

Kiedy jedzie się w szpalerze drzew boczną drogą odchodzącą od szosy do Adritseny (za drogowskazem „Starożytny teatr”), okolica wygląda nader współcześ­nie. W pięknej, żyznej dolinie stoi potężna elektrownia, dalej, za korytem rzeki wznosi się niski pagórek, nigdzie natomiast nie ma ani śladu ruin. Objeżdżając powoli wzgórze nagle odkrywamy wykuty w jego zboczu teatr, największy w całej starożytnej Grecji. Odkopano tylko kilka pierwszych rzędów, ale spod ziemi wyłaniają się wyraźne zarysy pozostałych, sięgających aż pod szczyt, skąd — niczym widzowie jakiegoś spektaklu — spoglądają w dół ogromne drzewa.

Teatr pomieścić mógł 20 000 mieszkańców miasta, zaś Thersilejon (Sala Zgromadzeń) u podnóża teatru — 16 000. Dzisiaj najczęściej nie ma tu nikogo, wyjąwszy ewentualnie opiekuna (dysponuje planem ruin). Poza ogrodzoną częścią ruin można do woli spacerować i przy odrobinie wyobraźni rozpoznawać zarysy murów, wież, świątyń, gimnazjów i rynków. „Wielkie miasto” — jak stwierdził Nikos Kazantzakis w Journey to the Morea — „zamieniło się w wielką pustynię”, ale jest niewątpliwie pustynią najbogatszą i najżyźniejszą, krok po kroku powracającą do Natury.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.