Do Armenistis i dalej

Większość podróżnych nie zatrzymuje się przed ARMENISTIS (57 km z Agios Kirikos) i nie bez przyczyny. Ten niewielki kurort leży bowiem w samym sercu lasów Ikarii. Ma też dwie ogromne piaszczyste plaże (Livadi i Messakti), gdzie spacerem dochodzi się w 5 i 15 minut. Obozowicze z pobliskich mokradeł nadają ton temu miejscu, jednak mieszkańcy nie są jeszcze na tyle tolerancyjni, by akceptować naturyzm (jak ostrzegają tabliczki).

Samo Armenistis jest niewielkie, przypomina miasteczka na południowym wybrzeżu Krety, popularne wśród młodzieży. Ostatnio jednak zjeżdża tu coraz więcej „socjety”. W sezonie przy plaży Livadi działa dyskoteka, ale życie nocne sprowadza się głównie do przesiadywania w restauracjach i kawiarniach koło przystani. Zajazd (kwatery prywatne) Paskalia jest najczystszym miejscem w obu kategoriach, standardowe pokoje to dwójki z łazienką. Jedzenie (włącznie ze śniadaniem) jest dobre i niedrogie. Większy komfort zapewnia Armena Inn na wzgórzu lub nowy, luksusowy Cavos Bay Hotel, około 1 km na zachód. Wielka piekarnia i cukiernia zaopatruje wszystkich łasuchów w całej zachodniej części wyspy, a w biurze turystycznym Marabou można wymienić pieniądze, wypożyczyć rozklekotany moped albo trochę silniejszego jeepa. Nie jest to jednak konieczne, gdyż najlepsze miejsca na Ikarii leżą w odległości godziny marszu od portu.

W zasadzie Armenistis dobudowano do trzech wiosek w głębi wyspy: AGIOS DIMITRIOS, AGIOS POLIKARPOS i HRISTOS, określanych wspólną nazwą RAHES. Mimo że dochodzi do nich polna droga biegnąca wśród sosen, to zachowała się tu bajkowa atmosfera Arkadii, a starsi mieszkańcy mówią dawnym dialektem. Na tej wyspie pełnej dziwactw wioska Hristos jest najdziwniejsza. Mieszkańcy przesypiają cały dzień, a dzieci posyłają do szkoły wieczorem. Koło małego, paskudnego rynku jest poczta i hotel z restauracją, ale na obiad lepiej się wybrać do dziwnego kafenionu, gdzie wygląd obsługi można przypisać nadużywaniu doskonałego wina domowej roboty, które na zachód od Evdilos znajdziesz w każdym domu. Wino jest mocne, ale nie ma po nim przykrych konsekwencji. Przechowuje się je w dość obrzydliwych workach z koziej skóry, których używa się także jako toreb i można je kupić w sklepach.

Za cichym przyzwoleniem hipisi, nudyści i greccy narkomani osiedlili się w odległej o 4 km od Armenistis miejscowości Nas, w zalesionej dolinie rzecznej kończącej się kamienistą, osłoniętą plażą. Zatoka jest otoczona skałami o dziwnych kształtach, a tablice ostrzegają, by nie wypływać poza nią. Jest to dobra rada, ponieważ były tu przypadki utonięć. Oczywiście ignoruje się inne tablice, np. te informujące o zakazie wstępu na teren ruin świątyni Artemis Tavropolio (Patronki Byków) z V w. Znajduje się ona przy głębszym miejscu na rzece, tuż u ujścia. Choć jest zakaz rozbijania namiotów, nie respektuje go spora grupa obozowiczów. Idąc 45 minut wzdłuż rzeki (jedynej nie wysychającej na Ikarii) znajdziesz dobre miejsca wśród skał, na kąpiel w czystej wodzie. Z powrotem, idąc ścieżką łączącą główną drogę z plażą natrafisz na 2-3 gospody i pokoje do wynajęcia, np. w pensjonacie Nas.

Jeśli ktoś da się namówić na wypożyczenie auta z Marabou, albo przyłączy się do wycieczki „jeep safari”, ma szansę odwiedzić kilka miejsc na południowo-zachodnim krańcu wyspy. VRAKADES, położona na tarasie, ma dwie kawiarnie i można tam urządzić pierwszy lub ostatni postój w czasie wycieczki. Poniżej stoi opuszczony klasztor Evangelistrias (nie należy go mylić z klasztorem koło Hristos), wśród ogrodów, z widokiem na morze. W pobliskiej wiosce AMALO są dwie sezonowe tawerny.

Słaby moped dojedzie z Langady do KALAMOS, ale nie w przeciwną stronę. Ciężko jest dojechać do KARKINAGRI, zbudowanej u podnóża urwiska na południowym krańcu Ikarii, a droga powrotna jest jeszcze gorsza. Jedyne co pociesza to oznakowane skrzyżowanie dróg Leoforos Bakunin i Odos Lenin (z pewnością jedyne tego rodzaju w całej Grecji) na skraju miasta, które może się poszczycić tylko dwiema sennymi restauracjami i kwaterami prywatnymi koło przystani. Zanim szosę oddano do użytku, jedynym połączeniem Karkinagri ze światem zewnętrznym był prom lub kaiki (nadal kursują nieregularnie). Szosy nie przedłużono do Manganitis ani Agios Kirikos, gdyż nie da się wysadzić skał zagradzających drogę.

Jedynym minusem pobytu w Armenistis są trudności z wyjazdem. Jest mało taksówek i autobusów, więc nawet zamożni turyści mogą być zmuszeni do jazdy autostopem do Evdilos lub dalej. Na całej wyspie z reguły łatwo jest złapać okazję, trzeba jednak mieć kilka godzin rezerwy do odpłynięcia promu. Teoretycznie autobusy z Rahes jadą przynajmniej do Evdilos (czasem do Agios Kirikos) o 7.00 i 11.00, lecz młodzież szkolna ma pierwszeństwo przejazdu wcześniejszym auto­busem, a kurs późniejszy to nic pewnego, nawet według norm na Ikarii.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.