Życie na Athos

Z diamonitirionem w garści można otrzymać bezpłatny nocleg i wyżywienie w każdym dużym klasztorze i w niektórych skitiach. Mnisi z zasady nie przyjmują oferowanych im pieniędzy, jedynie prawosławni pielgrzymi zachęcani są do kupowa­nia świec, kadzideł, reprodukcji ikon i temu podobnych dewocjonalii, których produkcją zajmują się skitia. Noclegi, zwykle w salach sypialnych, są dość spartańskie, ale zawsze można liczyć na koce i pościel, nie trzeba więc dźwigać ze sobą śpiwora. Jedzenie na Athos jest niemal w całości własnej produkcji, w jadło­spisie dominują pomidory, fasola, ser i makaron, niekiedy dochodzi do tego jeszcze helva i owoce. Na najobfitszy posiłek w tygodniu, po niedzielnej mszy, podaje się rybę i wino. Na ogół je się tylko dwa posiłki dziennie, raz późnym rankiem, drugi raz na półtorej-dwie godziny przed zachodem słońca. W znacznej mierze trzeba zatem opierać się na własnym prowiancie, zwłaszcza suszonych owocach, orzechach i słodyczach. (Jeśli ktoś spóźni się na wieczorny posiłek, może liczyć na resztki, pozostawiane specjalnie dla spóźnialskich; podczas długich marszów od jednego klasztoru do drugiego jest się jednak zdanym wyłącznie na siebie.) W Karies jest kilka skromnie zaopatrzonych sklepów, ale dla oszczędności czasu lepiej zakupić prowiant przed wyprawą na Athos.

Kto zamierza poruszać się od jednego klasztoru do drugiego na piechotę, powinien zaopatrzyć się w jakąś mapę: albo zatytułowaną po prostu „Athos” w skali 1:50 000, wydaną w Austrii, autorstwa Reiholda Zwergera i Klausa Schópłleuthnera (Wohl-mutstr 8, A 1020 Wien), zwykle do nabycia za 1500 dr w Ouranopolis, albo w zwykłą mapkę poglądową z naniesionymi wszystkimi drogami i szlakami na Górze, autorstwa Theodorosa Tsiropoulosa z Salonik. Mapa wydana przez magazyn Korfes jest już przestarzała i zawiera potencjalnie niebezpieczne błędy, ale i tak bije na głowę całą tandetę oferowaną naiwnym turystom w Ouranopolis. Nawet jeśli dysponuje się mapą, trzeba w każdym klasztorze prosić o pokazanie początku danej trasy, potwierdzenie jej długości i skali trudności. Bezustannie buduje się nowe drogi, a opuszczone stare szlaki w tutejszym klimacie potrafią całkowicie zarosnąć w ciągu zaledwie dwóch lat.

W razie potrzeby można też skorzystać z kaik, regularnie kursujących między głównymi klasztorami. Statek powrotny odpływa z Agias Annas do Dafni latem ok. 8.00, z połączeniem w stronę „granicy” parę minut po południu. Po drugiej stronie półwyspu statek odpływa z Megistis Lavras do Ierissos ok. 14.00. Latem co drugi dzień kursuje też wokół czubka półwyspu kaik z Megistis Lavras do Agias Annas, z przystankiem po drodze w skiti Kavsokalivion.

Jakkolwiek się podróżuje, zawsze trzeba dotrzeć do celu przed zmrokiem, ponieważ wszystkie klasztory i wiele skitii zamyka o zachodzie słońca bramy wejściowe, pozostawiając lekkomyślnych turystów na pastwę dzików i (podobno) kilkunastu wilków. Po przybyciu na miejsce należy poszukać arondarisa (mnicha zajmującego się gośćmi), który częstuje każdego tradycyjnym typouro (rodzaj alkoholu) i loukumi (przysmak turecki), po czym wskazuje łóżko. Obecnie wielu arondarisów włada, przynajmniej na elementarnym poziomie, językiem angielskim, a to dzięki coraz większej liczbie nowicjuszy z Cypru, Australii lub starannie wykształconych rodzin greckich.

Rozkład dnia w klasztorach sprawia trochę kłopotu, zależy bowiem od pory wschodu i zachodu słońca. Po północno-wschodniej stronie półwyspu za godzinę dwunastą uważa się moment wschodu, po przeciwnej stronie natomiast zegary często wskazują południe o zachodzie słońca. „Światowy” czas obowiązuje jedynie w Vatopediou, wskazują go też zegarki prawie wszystkich mnichów. Powszechnie natomiast przestrzega się kalendarza juliańskiego, opóźnionego o 13 dni w stosunku do reszty świata; według niego podaje się też datę na diamonitirionach. Do coraz większej liczby klasztorów dociera energia elektryczna, ale ma to niewielki wpływ na rytm życia mnichów: nadal chodzi się spać wkrótce po zachodzie słońca i tego samego oczekuje się od turystów. Czasami we wczesnych godzinach rannych mnisi wstają, by pomedytować lub postudiować w samotności, a potem wziąć udział w jutrzni (orthros). O wschodzie słońca robi się spokojnie; nieco później rozpoczyna się akolouthia, czyli główna msza. Potem, między 9.30 a 11.30 w zależności od pory roku, nadchodzi pora posiłku. Popołudnie przeznaczone jest na pracę fizyczną aż do nieszporów (esperinos), odprawianych latem niemal trzy godziny przed zachodem słońca (znacznie mniej w zimie). Zaraz potem spożywa się wieczorny posiłek, po którym następuje krótka apodipno (kompleta).

Kilka słów o właściwym zachowaniu i postępowaniu w stosunku do gospodarzy (i vice versa), czasem bowiem dochodzi do wielu nieporozumień, spowodowanych obwinianiem drugiej strony o — faktyczny lub urojony — brak szacunku. Turyści powinni zawsze pamiętać o okrywaniu całego ciała, nawet wychodząc z sali sypialnej do ubikacji; należy wkładać długie spodnie i koszulki z rękawem przynajmniej do połowy ramienia oraz nie używać nakryć głowy w obrębie klasztoru. Kąpać należy się jedynie w miejscach odludnych, nigdy nago. Palenie papierosów zabronione jest w prawie wszystkich osadach, jednak w niektórych turyści mogą robić to na balkonach. Palenie na szlakach jest z powodu zagrożenia pożarowego przestępst­wem. Nie wolno śpiewać, gwizdać i używać podniesionego głosu; należy się też wystrzegać trzymania rąk za plecami i zakładania nóg w pozycji siedzącej — uchodzi to bowiem za oznakę arogancji i lekceważenia. Chcąc zrobić zdjęcie mnichom, należy zawsze spytać o zgodę; w kilku klasztorach fotografowanie jest całkowicie za­bronione. Poza tym nie należy wtykać nosa w każdy kąt, nawet jeśli jakieś pomieszczenie wydaje się otwarte dla gości.

Klasztory i ich mieszkańcy bardzo różnią się pod względem stosunku do gości z zewnątrz; reputacja poszczególnych monasterów, zasłużona bądź nie, jest ulubio­nym tematem plotek, jakimi wymieniają się przygodnie napotkani turyści z za­granicy. Wyznawcy religii innej niż prawosławie są często uprzejmie ignorowani, a gdzieniegdzie nie mogą wręcz uczestniczyć we wspólnej mszy czy posiłku z mnichami. Inne klasztory dla odmiany są niezwykle gościnne i chętnie spełniają wszelkie prośby podróżnych bez względu na ich wyznanie. Zdarza się, że w przeciągu

dziesięciu minut w jednym i tym samym miejscu można zetknąć się z objawami skrajnego fanatyzmu i rozbrajającej uprzejmości, bardzo trudno więc wyciągać jakiekolwiek wnioski o całej republice mnichów, jak i o poszczególnych.klasztorach. Jeśli ktoś nie jest nie tylko wyznawcą prawosławia, ale nawet chrześcijaninem i rozumie jako tako grekę, wcześniej czy później usłyszy najprawdopodobniej, że skończy w piekle, o ile czym prędzej nie nawróci się na Prawdziwą Wiarę. Wielu osobom może wydawać się to nader obraźliwe, ale pamiętać należy, że mnisi oczekują przede wszystkim pielgrzymów religijnych, a nie turystów, i że ich powinnością jest zaangażowanie, a nie tolerancja. Na ogół mnisi, którzy posiedli pewne wykształcenie lub znają jako tako języki, okazują życzliwe zainteresowanie każdym gościem i udostępniają mu nawet swe biblioteczki. I na koniec jeszcze jedna informacja praktyczna: idiorytmiczne skitia i kellia nie są zobligowane przez reguły klasztorne do gościnności, więc by otrzymać w nich nocleg, trzeba tam kogoś znać.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.