Zagori, wąwóz Vikos i góra Gamila

Mało który region Grecji jest bardziej zdumiewający czy też bardziej uroczy niż Zagori. Te dzikie nieużytki na północ od Janiny otaczają od zachodu i południa drogi do Konitsy i Metsova, a od wschodu dolina rzeki Aoos. Piękno krajobrazów jest bezdyskusyjne: nagie wapienne nieużytki, poszarpane góry poprzecinane głębokimi wąwozami, w których pienią się wartkie rzeki i kotłują płynące częściowo pod ziemią strumienie, a do tego kilometry lasów. Pod uprawę nie nadaje się tu nawet piędź ziemi, nic więc dziwnego, że mieszkańców jest w Zagori niewielu, a i oni nie mogą narzekać na nadmiar pracy. Doprawdy jest to ostatnie miejsce, w którym można by się spodziewać jednych z najwspanialszych w Grecji zabytków architek­tury.

A mimo to w Zagorohoriach, jak zwie się czterdzieści sześć wsi Zagori, aż roi się od przepysznych kamiennych rezydencji (arhondika), otoczonych na wpół ufortyfiko­wanymi murami, z charakterystycznymi zadaszonymi werandami, obok których biegną równo wybrukowane uliczki. Wewnątrz, o ile uda się zajrzeć do środka, okazuje się, że pomieszczenia mieszkalne znajdują się na piętrze i urządzone są na wzór turecki. Zamiast mebli w pokojach po obu stronach okazałego kominka ciągną się niskie podesty wyłożone dywanami i poduszkami, na których za dnia się siedzi, a w nocy śpi. Przy ścianie na wprost kominka stoją zwykle drewniane, niekiedy malowane szafki zwane misandres. W zamożniejszych domach farbą pokryte są też wymyślnie zdobione drewniane sufity.

Rezydencje te, choć wyglądają na bardzo stare, pochodzą głównie z przełomu XVIII i XIX w. Zbudowano je za pieniądze zarobione za granicą. Mieszkańcy Zagori, którzy cieszyli się co prawda przywilejami podobnymi do tych nadanych mieszkańcom Metsova, z powodu biedy musieli jednak szukać zarobku daleko od stron rodzinnych. Rodziny odwiedzali jedynie sporadycznie, by spłodzić dzieci i wybudować im dom — najlepszy dowód tego, że życie i praca na obczyźnie (zwana ksenitia) ma sens i się opłaca. Wiele z tych okazałych budynków obróciło się w ruinę, ale rząd grecki zatroszczył się w końcu o przywrócenie im dawnej świetności. Najlepiej odrestaurowane miejscowości w zachodniej Zagori to Monodendri i obie Papingo, którym udało się uniknąć zniszczeń wojennych, jakich doświadczyły wsie we wschodniej Grecji.

Co do krajobrazów, to najlepiej poznawać je na piechotę; do wyboru jest kilkadziesiąt szlaków prowadzących przez lasy i pastwiska z jednej wsi do drugiej, mijających przełęcze i załomy skalne. Najpopularniejsza trasa — obecnie bardzo reklamowana przez agencje turystyczne — wiedzie w górę przytłaczającego wąwozu Vikos. Należy go koniecznie zobaczyć, aczkolwiek by poczuć prawdziwą atmosferę głębokiej prowincji, trzeba udać się nieco bardziej na północ, w stronę góry Gamila, a najlepiej zrobić pętlę do Vikos przez Vovoussę (Wowussę) i inne odludne wołoskie wsie we wschodniej Zagori.

Kto nie lubi zajmować się szczegółami, może skorzystać z usług biura Robinson Travel przy Ogdois Merarhias 10 w Janinie, które organizuje grupowe wycieczki piesze w tej części Epiru. Wystarczy zadzwonić kilka dni wcześniej i na pewno dla każdego znajdzie się jakaś odpowiednia grupa.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.