Archive for Lipiec, 2012

ARKADIA I PÓŁNOCNY PELOPONEZ

W Arkadii nazwa zobowiązuje: ta centralnie położona prowincja Peloponezu wyróżnia się bodaj najwspanialszymi krajobrazami w Grecji; na łagodnie zaokrąg­lonych wzgórzach co kawałek wyrasta średniowieczne miasto czy — rzadziej —jakiś zabytek starożytności. Najfantastyczniej jest w okolicach miejscowości Andritsena i Karitena, gdzie na turystów (rzadko tu zaglądających) czeka niesamowity wąwóz Lousios i wykopaliska wokół odludnej, obłożonej rusztowaniami Świątyni Bassai. Po drodze (jadąc z Tripoli) można wpaść do starożytnego teatru w Megalopolis. Atrakcją numer jeden, do której zdążają wszyscy, jest rzecz jasna Olimpia, gdzie ruinom — o niezrozumiałym niekiedy przeznaczeniu — przydaje wdzięku malow­nicza okolica.

Plaże w tym północno-zachodnim zakątku — a także wzdłuż północnego wybrzeża między Patras a Koryntem, czyli w prowincji Achaja — nie są szczególnie oszałamiające. Jednak podczas pobytu w tej części Grecji należy koniecznie wybrać się do Kalavrity na przejażdżkę kolejką zębatą, wspinającą się pod górę z nadmors­kiego Diakofto.

Planując dalszą podróż do Delf, bądź też centralnej czy zachodniej Grecji, można skrócić drogę i zamiast jechać przez Ateny, skorzystać z promu pasażersko-samochodowego przez Zatokę Koryncką albo z Rionu do Andiricuiou (bardziej uczęszczana trasa), albo z Egionou do Agios Nikolaos.

Na północ w stronę Pirgos: Kajafas

Na północ od Kiparisji droga i tory kolejowe biegną ok. kilometra od morza; od czasu do czasu pojawia się reklama jakiegoś pojedynczego kempingu na plaży, np. w KALO NERO, 6 km dalej, czy w GIANNITSOHORI i THOLO, 12 i 16 km dalej; w NEO HORI, tuż za Tholo, jest kilka pokoi do wynajęcia, podobnie w Giannitsohori.

Ozdobą każdej tej osady jest wspaniała piaszczysta plaża, od strony lądu ograniczona gajem oliwnym; aż wierzyć się nie chce, że wsie nie przekształciły się jeszcze w jakieś nowoczesne kurorty. Bodaj najbardziej urocza plaża — nad niewiarygodnie płytkim morzem — znajduje się w KAKOVATOS, tuż przed wsią Zaharo.

Czynna jest tu tylko kawiarnia i kilka pokoi do wynajęcia. W Zaharo, największej wsi i stacji kolejowej między Kiparisją a Pirgos, znaleźć można kilka sklepów i trzy skromne hotele: Rex i Nestor koło dworca, oraz Diethnes w samej wsi.

Kolejna fantastyczna plaża z wydmami i sosnowym laskiem rozpoczyna się kawałek przed miejscem, w którym w LOUTRA KAJAFAS droga zawraca w głąb lądu. Koło plaży wybudowano tylko pojedynczą, mało ciekawą tawernę i stację kolejową. Parę kilometrów w głąb lądu atmosfera wyraźnie się jednak zmienia: nad laguną wyrasta kilkanaście hoteli i pensjonatów tworzących znane uzdrowisko, odwiedzane głównie przez Greków. Co rano kuracjusze wybierają się z hoteli na przejażdżkę niewielkim stateczkiem, kursującym do gorących źródeł po drugiej stronie laguny.

Dojazd do Olimpii: połączenia kolejowe

Jadąc pociągiem do Olimpii od strony południowej, można skrócić sobie drogę i ominąć PIRGOS (nic ciekawego), przesiadając się na maleńkiej, sielankowej stacyjce ALFIOS, skąd boczna linia prowadzi bezpośrednio do Olimpii. Naprzeciw­ko stacji stoi prywatny dom mieszkalny, a zarazem kafenion, prowadzony przez sympatyczną panią uwielbiającą podejmować gości.

Kiparisia

KIPARISIA to małe, sympatyczne miasteczko targowe u stóp gór Egeleo. Na wzgórzu stoi bizantyjsko-frankoński zamek, wokół którego rozpościera się Stare Miasto z licznymi rezydencjami w kolorze ochry, nie zamieszkanymi od czasu wojny domowej. Natomiast nadal działa tu kilka starych i bardzo gościnnych tawern.

Życie toczy się poniżej — w Nowym Mieście z niewielką przystanią i sklepami zgoła niepodobnymi do sztampowych turystycznych butików. W Kiparisi można świetnie wypocząć; jadąc pociągiem czy autobusem do Olimpii znacznie lepiej zatrzymać się na noc tutaj niż w Kalamacie (Kiparisia leży na trasie z Kalamaty do Pirgos).

W pobliżu miasta znajdują się również długie, niemal przez nikogo nie odwiedzane piaszczyste plaże i piękne nadmorskie skały.

Centrum Nowego Miasta, kilka przecznic w głąb lądu od dworca kolejowego, tworzy Platia Kalantzakou, gdzie ulokował się bank, oddział OTE i poczta. Przy placu i sąsiednich uliczkach znaleźć też można sporo niezłych restauracji i pizzerii, jednak najlepsza atmosfera panuje w knajpkach na Starym Mieście i w okolicy plaży. Noclegi zapewnia kilka hoteli w Nowym Mieście i przy plaży.

Z Pilos do Kiparisii

Plaże bezpośrednio na północ od Pilos — ciągnące się od wsi GIALOVA wzdłuż zatoki Woigdokilia — są nader reprezentatywne dla tego rejonu wybrzeża z kilkoma rozsypującymi się letnimi tawernami, laguną i wydmami. Na północ od tego miejsca, koło zakrętu w głąb lądu do KORIFASII i Pałacu Nestora, można przejść się pięknym szlakiem przez gaje pomarańczowe i oliwne; trasa biegnie dość blisko morza i umożliwia dostęp do odludnych plaż i nadmorskich wiosek.

Kto szuka jakiegoś w miarę przyzwoitego noclegu i czegoś więcej niż wiejski kafenion, powinien zajrzeć do Marathopoli bądź Filiatry. W MARATHOPOLI jest też długa plaża, bardziej skalista niż inne w tej części wybrzeża; na wprost leży wysepka Proti. Znaleźć tu można dwa pensjonaty, trochę pokoi do wynajęcia, kemping, Camping Proti, oraz dwie czy trzy tawerny czynne latem nad samym morzem. W FILIATRZE, gdzie droga ponownie łączy się z asfaltową szosą — i gdzie pojawia się autobus z Pilos i Kiparisji — noclegi oferują dwa hotele: Trifylia i, bliżej plaży, Limenariim — po sezonie taniej.

Zamek Fourniera

Kiedy wyspiarze z Kithiry emigrowali tłumnie do Australii, ich rodacy z nadmorskich wsi w rejonie Kiparisji bardziej upodobali sobie Amerykę; obecnie wielu mieszkańców tego rejonu to Amerykanie pochodzenia greckiego, którzy powrócili do ojczyzny po latach dorabiania się w Nowym Jorku czy New Jersey. Najbardziej znaną postacią wywodzącą się z tych okolic był zapewne były wiceprezydent Spiro Agnew (1968-73), zmuszony do rezygnacji za oszustwa podatkowe. Amerykaninem greckiego pochodzenia, który najbardziej zmienił oblicze rodzinnych stron, był jednakże niejaki Haris Furnaki, bardziej znany jako Harry Fournier, lekarz z Chicago, który powrócił tu w latach sześćdziesiątych i przystąpił do realizacji swych fantazji.

Najpierw skonstruował w Filiatrze ogrodową wersję wieży Eiffla, w nocy oświetlaną bajkowymi lampami, i model kuli ziemskiej z nowojorskiej wystawy Expo w 1964 r. Najambitniejszym projektem Fourniera był Kastro Ton Paramithis (Bajkowy Zamek), nad samym morzem.

Zamek wygląda nader ekscentrycznie, z białymi, betonowymi murami obronnymi zwieńczonymi wieżami oraz 10-metrowymi posągami Konia Trojańskiego, rumaka Posejdona (po jego bokach znajdują się wazony z kwiatami) i bogini Ateny. Wewnątrz (codz. 9.00-14.00 i 17.00-20.00; mocno stukać do bramy) eskorta prowadzi zwiedzających do galerii dzieł sztuki i poezji poświęconych bohaterom Powstania Greckiego.

Zamek usytuowany jest nad samym morzem, koło plaży Filiatra, ze wsi Filiatra (4 km na północ), prowadzi tu droga przez osadę AGRILI. Na pobliskiej plaży Filiatra można skorzystać ze skalistego kąpieliska, paru restauracji i Hotelu Limenari.

Pałac Nestora

Pałac i muzeum w Horze czynne wt.-nd. 8.30-15.00; wstęp do każdego 200 dr. Na miejscu można kupić znakomity przewodnik Carla Blegena.

Pałac Nestora odkryto w 1939 r., ale prace wykopaliskowe rozpoczęto tu dopiero po zakończeniu II wojny światowej. Miało to tę zaletę, że — w przeciwieństwie do Myken i większości innych greckich zabytków — zastosowano tu nowoczesne techniki archeologiczne, dzięki którym budowla (przykryta gigantycznym plas­tykowym dachem) jest najlepiej odrestaurowanym pałacem z czasów mykeńskich.

Pałac oddalony jest od współczesnego Pilos o 16 km (pół godziny jazdy). Dojazd zapewniają wszystkie autobusy z Pilos w kierunku Kiparissi. Główną drogą w głąb lądu (obok Korifasii) kursują one na teren wykopalisk i do muzeum w HORZE (3 km na wschód).

Pałac

Z Pałacu Nestora, z głębokimi, żyznymi dolinami po obu stronach, doskonale widać zatokę Navarino, co znakomicie pasuje do mądrego, ostrożnego i pokojowo nastawionego króla znanego nam z Odysei. Homer umieścił tu scenę, w której Telemach, syn Odysa, przybywa z Itaki do króla po wieści o ojcu. Po wylądowaniu na plaży w towarzystwie przebranej za Mentora bogini Pallas Ateny spotyka Nestora z synami i dworem, którzy składają właśnie ofiarę Posejdonowi. Goście zostają życzliwie przyjęci, posadzeni „na piasku, na skórach miękkich”; król nie zna co prawda żadnych wieści o Odysie, ale obiecuje Telemachowi rydwan, by ten mógł pojechać do Sparty i zapytać Menelaosa. Wcześniej jednak goście zostają zaproszeni do pałacu, gdzie Telemach bierze kąpiel, w czym pomaga mu „Polykasta, panienka sudana smukła, zgrabna, / Najmłodsza z Nestorówien”; po kąpieli, od namasz­czonego oliwą i odzianego „w chiton miękki” Telemacha „jasność […] jak od bożka biła” (tłum. L. Siemieński).

Niezwykłym zrządzeniem losu na terenie wykopalisk odkryto wannę, zaś ruiny pałacu jakby same z siebie przywodzą na myśl opowieści Homera. Pozostałości po murach mają ok. metra wysokości, dzięki czemu łatwo zorientować się w rozkładzie pomieszczeń. Ściany były częściowo wykonane z drewnianych, poziomych i piono­wych, belek, pomiędzy którymi układano suszone na słońcu cegły (przypomina to rozwiązania budownictwa elżbietańskiego w Anglii); od wewnątrz mury zdobiły przepiękne freski. Nawet w obecnym stanie ruiny świadczą o zamożności i prestiżu — według Homera Nestor wysłał pod Troję drugi co wielkości oddział wojska, „dziewięćdziesiąt czarnych okrętów”. Wśród pozostałości po potężnym kompleksie wyróżnić można trzy zasadnicze grupy: główny pałac w centrum, po lewej starszy i mniejszy pałac, a po prawej albo budynki straży, albo też warsztaty.

Podstawowy plan zespołu pałacowego przypomina podobne budowle w Myke­nach i Tyrynsie: z wewnętrznego dziedzińca, do którego dostępu strzeże wartownia, przechodzi się do centralnej części głównego pałacu. Ten składał się z około 45 komnat i sal. Megaron (sala tronowa), z charakterystycznym otwartym paleniskiem, znajduje się dokładnie na wprost podwójnego portyku wejściowego. To tutaj odkryto najwspanialszy fresk przedstawiający wizerunek gryfa (być może symbol królewski) stojącego na straży tronu; obecnie fresk podziwiać można w muzeum w Horze. Wokół znajdują się pomieszczenia mieszkalne i magazyny, z których archeolodzy wydobyli dosłownie tysiące naczyń; przypuszcza się, że rozdzielano tu towary wytworzone w pałacowych warsztatach. Bardziej w głębi widać sławną łaźnię z zachowaną wanną, zdobioną terakotą; do łaźni przylega niewielki kompleks pomieszczeń otaczających jeszcze jeden, mniejszy, megaron; ustalono, że były to komnaty królowej. Dla archeologów najważniejszym znaleziskiem Było kilkaset tabliczek pokrytych pismem linearnym B. Odkopano je zaraz pierwszego dnia w dwóch niewielkich pomieszczeniach na lewo od dziedzińca. Były to pierwsze tego typu inskrypcje znalezione na lądzie stałym. Dowiodły one niezbicie związku między cywilizacją minojską i mykeńską, albowiem — podobnie jak tabliczki znalezione przez sir Arthura Evansa w Knossos na Krecie — zapisane były w języku greckim. Tabliczki wypaliły się podczas pożaru, który strawił pałac ok. 1200 r. p.n.e., bardzo możliwe, że zaledwie jedno pokolenie po upadku Troi.

Muzeum w Horze

Na zakończenie wizyty w pałacu warto zajrzeć do muzeum w HORZE. Nie dysponując własnym środkiem transportu lepiej najpierw pojechać autobusem do Hory, obejrzeć muzeum i stamtąd pomaszerować ok. 25 min do Pałacu Nestora. Wiosną i jesienią taki spacer to sama radość, podczas upałów można bez problemu podjechać autostopem bądź taksówką.

Palma pierwszeństwa pośród eksponatów przypada pałacowym freskom; jeden z nich, zgodnie z opisem Homera, przedstawia wojownika w hełmie z kłami dzika. Poza tym zgromadzono tu sporo ceramiki, trochę pięknych złotych kubków i inne znaleziska z pałacu i rozmaitych mykeńskich grobów w okolicy.

Pilos

PILOS (PYLOS) to jakby mniejsza, mniej wyszukana wersja Nafplionu. Jak na wiejską Mesenię, jest to miejscowość całkiem do rzeczy, zwłaszcza jeśli porównać ją z Kalamatą. Miasto, ozdobione dwoma średniowiecznymi zamkami, wyróżnia się wspaniałą lokalizacją nad jedną z najpiękniejszych w całej Grecji” naturalnych przystani, zwaną zatoką Navarino. Trudno wyobrazić sobie lepszą bazę, z której można by wyruszać — samochodem bądź motorowerem (do wynajęcia na miejscu) — na wycieczki po tej części Peloponezu, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę romantyczne skojarzenia z bitwą w zatoce Navarino i Homeryckim „piaszczystym Pylos”, gdzie mieszkał „mądry król Nestor”, którego pałac (zob. dalej) odkryto 16 km na północ (według innych poglądów, miastem Nestora i Neleusa miało być Pylos w Tryfylii). Transport publiczny nieco rozczarowuje — po południu trzeba nieraz po kilka godzin czekać na autobus.

Miasto

Największą atrakcją w Pilos są spacery alejkami na zboczu wzgórza i nadmorskimi uliczkami oraz zwiedzanie fortecy. Zgubić się w tym niedużym mieście praktycznie nie sposób; autobusy zatrzymują się w pobliżu centralnego placu, Platia Trion Navaron, i portu.

Platia Trion Nayaron ocieniony potężnym platanem i pachnący lipami prezentuje się nader wspaniale. Ze wszystkich stron otaczają go kawiarenki, zaś pośrodku wznosi się pomnik ku czci admirałów Codringtona, de Rigny’ego i von Heydena, którzy dowodzili siłami brytyjskimi, francuskimi i rosyjskimi w bitwie w zatoce Navarino. Nie opodal, przy ulicy Filellinion odchodzącej od głównego placu nad morzem, mieści się niewielkie muzeum (wt.-nd. 8.30-15.00; 200 dr), poświęcone oczywiście bitwie, a także znaleziskom archeologicz­nym w tym rejonie Grecji.

Więcej pamiątek po bitwie w zatoce Navarino zobaczyć można na wyspie Sfaktiria (Sfakteria), na wprost zatoki, gdzie znajdują się groby wielu filohellenów, kaplica i pomnik ku czci marynarzy rosyjskich. Latem pływają na wyspę niektóre łodzie rybackie. Pytać w kawiarniach w okolicy portu.

Głównym obiektem turystycznym w mieście jest jednak Neo Kastro (codz. 8.30-15.00), niedaleko portu, po południowej stronie zatoki (obok drogi do Methoni). „Nowy zamek” (stary, Paleo Kastro, leży po przeciwnej, północnej, stronie zatoki — zob. dalej) zbudowali Turcy w 1572 r.; arkady wokół murów ciągną się na długości 1500 metrów.

Przez dwa ostatnie stulecia zamek pełnił głównie funkcję więzienia; wewnętrzny dziedziniec podzielony był wysokimi murami na wąskie podwórka. Jak na greckie więzienie było to dość niezwykłe, zazwyczaj bowiem więźniowie w Grecji mogą się ze sobą swobodnie komunikować. Powodem takiego rozwiązania była bliskość półwyspu Mani — wśród mieszkańców zakładu karnego dominowali Manijczycy skazani za udział w wojnach klanowych.

W więzieniu tak często dochodziło do morderstw popełnianych na wrogach, że niezbędne było całkowite odizolowanie od siebie przedstawicieli poszczególnych klanów. Mury wewnętrzne zburzono ostatnio w ramach przerabiania zamku na muzeum archeologii podwodnej.

Methoni

W przeciwieństwie do ugrzecznionej fortecy w Koroni zamek w METHONI wygląda imponująco i groźnie jak na twierdzę przystało. Masywną wenecką budowlę z trzech stron otacza morze, z czwartej dostępu broni wielka fosa. Zamek spełniał po części funkcje militarne, a po części służył pielgrzymom zdążającym przez Kretę i Cypr do Ziemi Świętej; od XIII do XIX w. istniało tu spore miasto.

Wewnątrz fortecy (pn.-sb. 8.30-15.00, nd. 9.00-15.00), do której wchodzi się przez kamienny most przerzucony nad szeroką fosą, zachowały się resztki weneckiej katedry z wszechobecnym weneckim Lwem Świętego Marka, a także,turecka łaźnia, kilkadziesiąt domów mieszkalnych i parę groźnie wyglądających podziemnych przejść; ostatnie z nich niestety odgrodzono. Brama wodna w połowie murów prowadzi przez groblę ku ufortyfikowanej wysepce Bourtzi.

Współczesna wieś Methoni, na „lądzie stałym” poniżej i na wprost zamku, jest bardziej niż Koroni nastawiona na zaspokajanie zachcianek turystów i w sezonie bywa zatłoczona. Jednakże ceny noclegów są tu umiarkowane, ze znalezieniem wolnych miejsc nie ma na ogół większych problemów — wystarczy zjawić się w miarę wcześnie lub dokonać rezerwacji dzień-dwa naprzód. Z tańszych hoteli najsympatyczniej jest w Iliodyssio, koło fosy. Reks i Galini na plaży oraz Dionysos w centrum, są także niczego sobie. Poza tym jest tu trochę raczej drogich pensjonatów i mieszkań do wynajęcia plus —jak zwykle — pokoje, często reklamowane nowo przybyłym na dworcu autobusowym. Ponadto przy wschodnim krańcu plaży znajduje się nieźle wyposażony kemping, Camping Methoni.

We wsi jest bank, oddział OTE i poczta; wszystkie instytucje łatwo znaleźć w obrębie zaledwie trzech ulic. Tutaj też znajduje się Klimataria — jedna z najlepszych na Peloponezie restauracji, gdzie w ogródku można skosztować fantastycznych potraw w dużym wyborze (w tym dania jarskie).

Koroni i Methoni

Bliźniacze twierdze w Koroni i Methoni to najstarsze i najdłużej utrzymywane posiadłości Wenecjan na terenie Peloponezu, strategiczne posterunki przy drodze z Krety, w średniowieczu zwane „oczami Pogodnej Republiki”. Dzisiaj są to dwie najatrakcyjniejsze miejscowości wypoczynkowe na południu.

Dysponując własnym środkiem transportu, można zajrzeć do obu po drodze z Kalamaty do Pilos czy też w przeciwnym kierunku. Trudniej jest 47-kilometrową drogą wokół półwyspu podróżować autobusem: do Koroni kursują autobusy z Kalamaty (30 km), zaś do Methoni z Pilos (12 km), ale między obu zamkami autobus jeździ tylko latem (nie zawsze); oprócz tego można wypożyczyć motorower w Methoni.

Koroni

KORONI ma do zaoferowania jedne z najbardziej malowniczych fortyfikacji w Grecji, z których roztaczają się wspaniałe widoki na Zatokę Meseńską i góry Taigetos. Równie efektownie prezentuje się samo miasto, z krytymi dachówką pastelowymi domkami i labiryntem stromych uliczek, które niewiele się zmieniły od czasów weneckiej okupacji w średniowieczu. Jego uroki są niestety publiczną tajemnicą. W latach osiemdziesiątych zaczęli pojawiać się tu Niemcy wykupujący domki w mieście i okolicy. Tak czy owak, nie przybrało to jeszcze charakteru masowego i po sezonie w Koroni jest nader sympatycznie i spokojnie.

Cytadela i plaża

Cytadela w Koroni jest jednym z najmniej militarystycznie wyglądających obiektów tego typu na terenie Grecji. Nie tylko że nie przytłacza miasta, a wręcz je koronuje. . Część fortecy zajmują prywatne domy mieszkalne i ogródki, ale większość należy do żeńskiego klasztoru Timiou Prodromou; klasztorne kaplice, pomieszczenia gos­podarcze i ogrody spotkać można niemal w każdym bastionie.

Od południowo-zachodniej bramy fortecy schody prowadzą w dół do niby parku otaczającego Panagia Elestrias. Kościół wzniesiono pod koniec ubiegłego stulecia po to, by można w nim było wystawić cudowną ikonę, znalezioną w ziemi dzięki wskazówkom otrzymanym we śnie przez niejaką Marię Stathaki (pochowaną w pobliżu).

Całość, z fontannami, ozdobnymi krzewami i ławkami, z których można podziwiać zachody słońca, przypomina bardziej architekturę adriatycką niż egejską.

Dalej, u stóp wzgórza leży oszałamiająca plaża Zanga — dwa kilometry piasku i aż nienaturalnie czystej wody; trudno w tym miejscu nie zgodzić się, że jeśli chodzi o odpoczynek, picie wina i podziwianie bujnych, zielonych winnic, gajów oliwnych i bananowców, to Koroni nie ma sobie równych. Przy plaży czynnych jest (do połowy września) kilka tawern, a wieczorem samotna dyskoteka.

Noclegi i gastronomia

Latem wskazane wcześniejsze rezerwacje noclegów. W samym mieście są tylko trzy hotele: Flisvos, Diana i Auberge de la Plagę; ten ostatni niemal zawsze rezerwowany jest przez grupy wycieczkowe. Pokoi do wynajęcia najlepiej szukać zaraz po dotarciu na miejsce na prawo od przystani rybackiej (patrząc w stronę morza). Przy drodze do miasta czynny jest też kemping, Camping Koroni.

Restauracji jest tu całkiem sporo, w tym znakomita To Maistrali na nabrzeżu oraz kilka autentycznych tawern (wino z beczki i potrawy prosto z pieca), usytuowanych przy głównej ulicy handlowej, plus Panorama (iść za drogowskazami) wyżej, koło zamku. Wielu ludzi produkuje wino i raki w piwnicach domów; życie nocne kwitnie w najlepsze. Na koniec wspomnieć należy o zdumiewającym zaharoplastio oraz dwóch bankach i poczcie, gdzie można wymienić pieniądze.

Starożytna Messene

Ruiny starożytnej MESSENE (ITHOMI), ufortyfikowanej stolicy, która chroniła Meseńczyków przed atakami Spartan, oddalone są o 22 km na północny zachód od Kalamaty. Miasto zasłynęło w starożytności ze względu na wysokiej klasy architek­turę obronną, gigantyczne, zachowane do dzisiaj mury, wieże i bramy.

Zorganizowanie wycieczki do ruin jest dość kłopotliwe dla osób nie dys­ponujących własnym samochodem. Autobus z Kalamaty kursuje tu tylko dwa razy dziennie (w tym raz o 6.00). Potem trzeba albo wrócić do Kalamaty, albo próbować szczęścia i łapać jakąś okazję dalej. Samochodem można tu zboczyć po drodze do Kiparisii, Pilos lub Petalidi/Koroni. Messene wraz z piękną wsią MAVROMATI leży na stoku góry Ithomi. Ze szczytu roztacza się wspaniała panorama całej Mesenii i południowego Peloponezu.

Ruiny

Fortyfikacje w Messene pomyślane były jako najdalej na południe wysunięty element ciągu obronnych miast — pozostałe to m. in. Megalopolis i Argos — które wedle założeń tebańskiego przywódcy Epaminondasa miały powstrzymywać Spartan. Po pokonaniu Sparty pod Leuktrami w 371 r. p.n.e. błyskawicznie przystąpiono do wznoszenia długich na dziewięć kilometrów murów obronnych otaczających nową stolicę Mesenii. Meseńczycy, którym Spartanie dawali się we znaki od VIII w. p.n.e., nie tracili czasu — jak podają kroniki, całe miasto wzniesiono w ciągu 85 dni.

Najciekawszym obiektem jest Brama Arkadyjska po stronie północnej, przez którą przechodzi współczesna droga. Brama składała się z dwóch portali — zewnętrznego i wewnętrznego — przedzielonych okrągłym dziedzińcem zbudowanym bez użycia zaprawy z dokładnie przyciętych potężnych bloków skalnych. Po bokach bramy zewnętrznej (fundamenty są wyraźnie widoczne) wznosiły się dwie kwadratowe wieże, z których można było przywitać atakujących gradem strzał i oszczepów. Równie trudną do sforsowania przeszkodą była brama wewnętrzna, z której do dzisiaj zachowała się tylko część.

Bardziej na południe, drogowskaz „Ithomi: wykopaliska archeologiczne” przy drodze na północny zachód z Mavromati prowadzi do odkrytego niedawno Sanktuarium Asklepiosa (pn.-sb. 8.45-15.00, nd. 9.30-14.30). W miejscu tym, które zrazu mylnie uznano za agorę, stała świątynia otoczona dziedzińcem z portykiem. Odnaleziono podstawy kilku kolumn oraz ślady po ławach. Obok widać jakby teatr czy też miejsce spotkań.

Kolejne ruiny można oglądać na górze Ithomi, idzie się ok. 1 godz. stromą ścieżką odchodzącą od drogi przy Bramie Lakońskiej. Po drodze mija się szczątki jońskiej Świątyni Artemidy. Na szczycie, na miejscu dawnej Świątyni Zeusa, stoi niewielki, zrujnowany klasztor Vourkano, założony w VIII w., ale do obecnego stanu doprowadzony w 800 lat później; w dole widać żyzne, pokryte zielenią doliny Mesenii.

Kalamata i dalej

KALAMATA to największe miasto południowego Peloponezu, zajmujące ok. 4 km między morzem a wzgórzami. Zjawiając się tu po dłuższym pobycie na głębokiej prowincji w rejonie Mani, można przeżyć prawdziwy szok wielkomiejski.

Miasto od dawna para się eksportem oliwek i fig uprawianych na równinie meseńskiej; do niedawna był to też prężny ośrodek przemysłowy. W 1986 r. Kalamata znalazła się w pobliżu epicentrum potężnego trzęsienia ziemi, wskutek którego zginęło dwadzieścia osób, a 12 000 pozostało bez dachu nad głową; straty materialne sięgnęły czterdziestu miliardów drachm. Liczba zabitych tylko dlatego była tak niska, że trzęsienie nastąpiło wczesnym wieczorem, kiedy większość mieszkańców przebywała na zewnątrz. Wiele budynków legło w gruzach. Ogrom zniszczeń po części spowodowany był tym, że miasto leży nad kilkoma podziemnymi strumieniami, ale przede wszystkim do tragedii przyczyniło się niedbalstwo, z jakim w latach sześćdziesiątych wznoszono domy. Następstwem katastrofy była zapaść gospodarcza całego regionu oraz szokujący, pięćdziesięcioprocentowy spadek liczby mieszkańców (przed trzęsieniem było ich 60 000).

Miasto

Pozostałością po trzęsieniu ziemi są prowizoryczne schronienia dla bezdomnych, wzniesione na przedmieściach. W Kalamacie nie czekają na turystę jakieś szczególne atrakcje, ale można tu przynajmniej załatwić sporo spraw, a także skorzystać ze sposobności i zjeść coś w tawernie bez towarzystwa innych, podobnych sobie osobników czy też wybrać się do ostatniego chyba kina w Mesenii.

Dysponując chwilą wolnego czasu można pospacerować w okolicy zamku (Kastro); (pn.-sb. 8.00-19.00), wzniesionego przez Franków, a później niszczonego i kolejno odbudowywanego przez Turków i Wenecjan. W odróżnieniu od wielu współczesnych budowli zamek wyszedł z trzęsienia ziemi niemal bez szwanku. Latem w amfiteatrze u jego stóp odbywają się koncerty. Do zamku z centrum — które tworzą połączone ze sobą place Platia Giorgiou i Platia Konstandinos Diadoknou — idzie się ok. 20 minut.

Na plażę na południe od centrum (w środkowej części zawsze zatłoczoną) kursuje główną arterią miasta — ulicą Aristomenous — autobus #1(10 min). Piaski są niczego sobie, ciekawie jest też w tętniącym życiem porcie.

Przyjazd i nocleg

Po przyjeździe na miejsce najlepiej poszukać głównego placu, Platia Giorgiou; przy okolicznych ulicach znajduje się większość banków i poczta. Dworzec kolejowy oddalony jest o 300 m na południe, obok mieści się posterunek policji turystycznej; na dworzec autobusowy idzie się 600 m na północ wzdłuż rzeki. Trzeba pójść ulicą Nedondos — szukać wielkiego plastykowego dachu.

W centrum przetrwało bardzo niewiele hoteli średniej klasy — najtańszym z nich jest Galaksias, Kolokotroni 14. Ogólnie rzecz biorąc, najlepiej rozejrzeć się w rejonie nabrzeża, gdzie przy Santaroza czynne są dwa niedrogie hotele: Hotel Nemda pod nr 9 i Pension Awa pod nr 10 oraz trzeci Plaża przy pobliskiej Navarinou 17.

Najbliższych kempingów szukać przy plaży na wschód od miasta. Pierwszy z nich, 2 km od głównego nabrzeża, to Camping Patista, na którym czynny jest też niedrogi hotel. Lepiej jednak, o ile to możliwe, pojechać dalej na wschód w stronę Petalidi.

Gastronomia

Najlepsze restauracje czynne są latem w rejonie przystani, którą aktualnie przy­stosowuje się do przyjmowania jachtów. Idąc z zachodu na wschód mija się całkiem sporo lokali: Krini przy Evangelistrias 40, tawerna rybno-winna czynna niemal przez cały rok, Katofli przy Salaminos koło samej przystani (latem stoliki na zewnątrz; potężne menu), Zesti Gonia na rogu Santarosa i Kanari, specjalizująca się w oryginalnych daniach jarskich, czynna niemal cały rok, Meltemi na rogu Navarinou i Faron (prosta, ale znakomita psistaria) i Akrogiali przy końcu Navarinou od strony morza (droższa od pozostałych; wyborne dania z ryb).

Centrum miasta w sferze kulinarnej dysponuje ofertą tylko w zimie. O tej porze roku warto zajrzeć do: Koutivas, 100 m na północ od dworca autobusowego (ostro przyprawiane dania; wino z beczki), Kannas, Lakonikis 18 (świetna atmosfera, czasem muzyka na żywo), lub Kioupi, Aleksiki 52, boczna od Areopoli (oryginalny wystrój, potrawy gotowane w glinianych naczyniach).

Kto chciałby tylko coś przekąsić, ma do wyboru liczne mezedopolia; w lepszych można skosztować tutejszej tradycyjnej przekąski — pieczonej wieprzowiny z ziem­niakami. Koło przystani, ouzeri na zachód od poczty zaprasza na świetne meze z ryb; następny niezły lokal tego typu znajduje się na skrzyżowaniu Faron i Navarinou, a kolejny trochę dalej, obok budki z souwlaki i pasażu z grami wideo. Warto spróbować tu znakomitych pikilia (ogromna porcja rozmaitych meze).