Metsovo i przełęcz Katara

Na zachód od Kalambaki środkową część gór Pindos przecina na wysokości 1694 m przełęcz Katara łącząca Tesalię z Epirem. Ta jedyna przejezdna cały rok droga należy do najbardziej urzekających w kraju, warto więc ją zaliczyć choćby dla samych widoków. W istocie jest to również najkrótsza trasa ze wschodu na zachód, choć trudno w to uwierzyć, kiedy patrzy się na nie kończące się serpentyny z trudem jakby torujące sobie drogę pomiędzy potężnymi szczytami, które w okolicach Metsova dochodzą do 2300 m wysokości (od listopada do kwietnia zawsze leży tu śnieg).

Całą trasę pokonują jedynie dwa autobusy dziennie, kursujące z Trikali do Janiny i z powrotem. Jeśli podróżuje się samochodem, na podróż z Kalambaki do Janiny (114 km) należy przeznaczyć pół dnia; w zimie przed wyjazdem trzeba sprawdzić warunki pogodowe. Autostopem można pokonać tę trasę tylko za jednym zama­chem, do Janiny lub Metsova – pomiędzy tymi miejscowościami nie ma nic prócz lasów.

METSOVO (Metsowon), położony zaraz za przełęczą Katara, to typowa górska miejscowość na dwóch zboczach wąwozu w cieniu groźnie wyglądających szczytów na południu i wschodzie. Z fantastycznym położeniem znakomicie współgra piękna (choć chwilami może nieco na pokaz) tradycyjna architektura i konserwatywny styl życia. Bezpośrednio poniżej szosy stoi szereg XVIII- i XIX-wiecznych kamiennych domów z drewnianymi balkonami i dachówkami z łupków. Domy mieszkalne schodzą w stronę głównego placu i ciągną się dalej; na platii, zwłaszcza w niedzielę po mszy, przesiadują chętnie starsi mieszkańcy Metsova, ubrani w okazałe tradycyjne stroje ludowe. Uzupełnieniem strojów są czarne płaskie nakrycia głowy, natomiast na nogach mieszkańcy tych rejonów noszą buty z pomponami; kobiety, owinięte w niebieskie tkaniny i chusty zasłaniające parę warkoczy, wyglądają nieco skromniej.

Po lub przed sezonem letnim warto spędzić tu noc i pochodzić nieco po dolinie poniżej wsi. Niestety latem w Metsovie bywa tłoczno i hałaśliwie, jest to bowiem ulubione miejsce postoju wycieczek autokarowych. Na ich użytek powstały liczne sklepy z pamiątkami, oferujące „tradycyjne” wyroby rzemiosła artystycznego (w rzeczywistości tkaniny często pochodzą z Albanii). Również tradycyjne kamienne dachy, których utrzymanie wymaga sporo zachodu i które niekiedy zapadają się pod ciężarem śniegu, coraz częściej pokrywa się brzydkimi standardowymi dachówkami.

Metsovo niewątpliwie zasługuje na coś więcej niż rzut okiem przez szybę samochodu — choćby z powodu swej niezwykłej historii i statusu „stolicy” Wołochów (zob. „Mniejszości w Grecji” w Kontekstach). Położony przy jedynym handlowym i wojskowym szlaku przez Pindos, na początku tureckiej okupacji zapewnił sobie sporą autonomię, tak polityczną, jak i gospodarczą. Przywileje zostały znacznie rozszerzone w r. 1659 za sprawą tureckiego wezyra, który — przy­wrócony do łask przez sułtana — chciał w ten sposób odwdzięczyć się tutejszym pasterzom za gościnę udzieloną mu w trudnych dniach.

W miarę jak miasteczko rozwijało się, Wołosi — zamieszkali w Metsovie i kilku okolicznych wsiach — sprzedawali coraz dalej swe owcze produkty. Miejscowi kupcy prowadzili interesy w Konstantynopolu, Wiedniu, Wenecji i innych wielkich miastach, z powodzeniem próbując też sił w takich branżach jak m. in. handel mułami i hotelarstwo (zwłaszcza wyspecjalizowali się w prowadzeniu karawan- serajów, czyli zajazdów dla poganiaczy bydła).

Bogactwo i zachowanie wielu tradycji Metsovo w znacznej mierze zawdzięcza hojności barona Tositsa, szwajcarskiego bankiera, którego przodkowie tutaj się urodzili. Swój ogromny majątek baron przeznaczył w testamencie na sfinansowanie budowy tartaków, mleczarni i niewielkich tkalni, a także miejscowego muzeum i niedużego ośrodka narciarskiego na północ od głównej drogi.

Okolice Metsova

Tutejsze muzeum znajduje się w osiemnastowiecznym budynku Arondiko Tositsa (8.30-13.00 i 16.00-18.00, zamkn. w czw., zwiedzanie w grupach co pół godz.; 200 dr). Znakomicie odrestaurowany dom z wykładanymi boazerią salami, dywanami i piękną kolekcją epirskiego rzemiosła artystycznego oraz strojów ludowych daje niezłe wyobrażenie o zamożności i wspaniałości miasta w tamtych czasach.

W budynku Idrima Tositsa (Fundacji Tositsa), przy placu poniżej, zgromadzono współczesne rzemiosło, w tym jedne z najkunsztowniej wykonanych tkanin, dywanów i kilimów, jakie znaleźć można w Grecji, dalece przewyższające tandetę wystawianą w sklepach z pamiątkami. Ceny są wysokie, ale na pewno odpowiadają jakości.

Kolejną dużą atrakcją Metsova jest stosunkowo odludny klasztor Agios Nikolaos. do którego z głównego placu prowadzi oznakowany dwudziestominutowy szlak. Idzie się częściowo wybetonowaną kalderimi w stronę dzielnicy Anilk), po drugiej stronie wąwozu. Główna kaplica klasztoru (katholikon) z XIV w. wygląda nieco osobliwie: od góry przykrywa ją proste sklepienie beczkowe, natomiast przedsionek stopniowo przekształcił się w ginaikonitis, czyli galerię dla kobiet.Podobną galerię w Grecji spotkać można tylko w Kastorii. Wspaniałe freski, poświęcone głównie życiu Chrystusa i męczenników, i wykonane w nader niezwykłej osiemnastowiecznej manierze, zostały ostatnio oczyszczone i oświetlone dzięki wsparciu Fundacji Tositsy. Para opiekunów mieszka w pobliżu i wpuszcza zwiedzających do 19.00. Oglądać można cele mnichów, przedzielone ściankami z błota i słomy, oraz nieco okazalsze pomieszczenia należące do opata; goście proszeni są o wolne datki lub zakup pocztówek.

Do dzielnicy Anilio („pozbawionej słońca”) idzie się ok. pół godz., najpierw w dół, potem pod górę. Podobnie jak w samym Metsovie, mieszkańcy posługują się tu głównie językiem wołoskim; życie wygląda tu bardziej tradycyjnie i zwyczajnie niż w Metsovie, domy są jednak na ogół mało ciekawe, zbudowane z betonu. W Anilio można natomiast zjeść znakomity, niezbyt drogi lunch przy głównym placu.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.