Archive for the ‘Cyklady’ Category

Andiparos

W ostatnich latach informacje o atrakcyjności wysepki Andiparos stały się czymś w rodzaju tajemnicy poliszynela pomiędzy tymi, którzy uważają Paros za nieod­wracalnie zanieczyszczone. W 1981 roku na wyspie był tylko jeden bar, a aż do 1984 roku nikt nie słyszał o samochodach. Obecnie jest tu przynajmniej tuzin miejsc, gdzie można coś wypić, a w lipcu i sierpniu przez wioski i ich okolice ciągnie sznur samochodów. Co nie znaczy, że Andiparos jest bardzo skomercjalizowane; nie jest, jeszcze nie. Na początku roku stanowi wciąż dobre miejsce do wynajęcia małego domku lub mieszkania, lecz w szczycie sezonu może być pełne tej samej młodej, wielonarodowej klienteli, którą chciałeś zostawić za sobą w Paros.

Większość z 500 mieszkańców żyje w zadziwiająco dużej północnej wiosce, z długą, wyłożoną płytami ulicą dla pieszych, tworzącą jej oś i kończącą się podwójnym placem. Na jednym rośnie olbrzymi eukaliptus i stoi parę kawiarni. Drugi, dostępny przez sklepione przejście, jest małą, wspaniałą repliką Kastro na Sikinos, z miesz­kaniami na obrzeżach, które przetrwały dzięki swojej niezwykłej wysokości, i z cysterną na środku zamiast kościoła. Jest to miłe zaskoczenie dla turystów spodziewających się nieciekawej architektury na tej wyspie. A przecież są tu także ładne, choć typowe dla Cyklad kopuły i łuki.

Istnieją różne możliwości dotarcia tutaj: kaikia z Parikii, kursująca tylko w lecie (4-5 razy dziennie; 1 godz.), lub kursująca cały rok barka-prom (ta sama częstot­liwość; 15 minut) z Poundy, zabierająca pojazdy. Jej rozkład jest zsynchronizowany z przyjazdami i odjazdami autobusów w Paros. Są tu dwa niedrogie hotele: Mandalena i Anargyros, jak również mnóstwo pokoi, plus bardzo popularne pole namiotowe, 10 minut na północny zachód, z przynależną do niego plażą nudystów.

Z około tuzina tawern, w porze obiadowej otwarte są Anargyros, przy nabrzeżu poniżej hotelu o tej samej nazwie i Klimataria, 100 metrów w stronę lądu, a Mario’s, tuż przed placem, podaje miejscowe wino. Na placu, ocienionym eukaliptusem, znajduje się wspaniały sklep ze słodyczami. Krótko otwarty bank, niewielka budka OTE, czynna rano i wieczorem, poczta, kino i kilka agencji podróży kończą listę miejscowych usług — tak więc nie trzeba jechać do Parikii, aby załatwić różne sprawy, jeśli nie ma się na to ochoty.

Plaże na Andiparos zaczynają się zaraz za wioską: PSARALIDAKI, gdzie strój jest zbędny, leży na wschód i jest lepsza niż „SUNSET” po przeciwnej stronie wyspy, chociaż rozgrywane są tam często mecze piłki nożnej. GLIFA leży w połowie wschodniego wybrzeża — LIVADAKI jest jej odpowiednikiem na zachodzie. Aby być zupełnie samotnym, trzeba skierować się do AGIOS GIORGIOS na połu- dniowo-zachodniej stronie, gdzie miłe piaszczyste zatoki pozostają nie zabudowane, pomimo rozpoczęcia w okolicy budowy willi. W szczycie sezonu autobus i furgonet­ka z jedzeniem dojeżdżają tu 2 razy dziennie.

Wielka grota przed Agios Giorgios i środkiem wyspy jest główną.atrakcją dla . jednodniowych „wycieczkowiczów. W tych ponurych komnatach ekscentryczny markiz de Nointel celebrował mszę bożonarodzeniową w 1673, a 500 ogłupiałych, lecz dobrze opłaconych mieszkańców Parikii przyglądało się ten^u wydarzeniu. O północy rozległy się detonacje podkreślające doniosłość chwili. Światło elektrycz­ne i betonowe schody znacznie zmniejszyły tajemniczość i przestronność, ale grota nadal robi duże wrażenie. Dwa autobusy dziennie dojeżdżają tu z portu, a gdy się na nie spóźni, trzeba wspinać się około 1,5 godziny kamienistym szlakiem wy­chodzącym z wioski. Można też skorzystać z rejsu porannymi łodziami, które pływają w dół wybrzeża, a stamtąd prowadzi krótka, lecz męcząca droga. Wybierając się tu poza sezonem trzeba zabrać z wioski klucz do groty.

Południe wyspy

Idąc na południe od Parikii, nie ma po co się zatrzymywać aż do POUNDY (6 km dalej), a i tu tylko po to, by „złapać” prom do Andiparos (patrz niżej). Coś, co kiedyś było senną wioską, jest dziś betonową dżunglą. Dawno minęły te dni, gdy wystarczyło zostawić otwarte drzwi do kościoła w Poundzie, aby tym znakiem wezwać łódź z mniejszej wyspy. Sąsiednia ALIKI ciągle wydaje się być w budowie —   jest tu wspaniała restauracja przy plaży (pod olbrzymim drzewem tamaryszkowym) — a pobliskie lotnisko jest źródłem przykrego hałasu. Koniec południowej trasy autobusowej to ANGERIA (pokoje); około 3 km w głąb wyspy znajduje się klasztor Agii Theodori, którego zakonnice specjalizują się w tkactwie i są uznane za paleomerologites, co oznacza, że żyją według starego, średniowiecznego kalendarza (juliańskiego) — w stosunku do naszego kalendarza opóźnienie wynosi dwa tygodnie.

Chodząc po południowym wybrzeżu, znajdziesz dwie drogi na wschód do Drios. Można wrócić po własnych śladach do Angerii, idąc (trochę w głąb) szlakiem położonym przy wybrzeżu, który omija szereg odizolowanych zatoczek i małych plaż, albo iść dalej z Agii Theodori u podnóża wzgórz — to krótsza droga. Oprócz nadmiaru zapasów wody (łącznie ze stawem dla kaczek) i otaczających wioskę sadów, DRIOS jest nowoczesna i bez wyrazu, nie posiada nawet czegoś, co można by określić jako platię. Jednakże, w miarę oddalania się aleją w kierunku „Plaży Drios”, sytuacja trochę się poprawia.        .

Pomiędzy Drios a Piso Livadi leży parę piaszczystych zatoczek — HRISSI AKTI (Złota Plaża), TZIRDAKIA, MEZADA, POUNDA i LOGARAS — wszystkie wystawione na uderzenia meltemi, lecz ulubione przez biwakowiczów i uprawiają­cych windsurfing. Zwłaszcza Hrissi Akti jest zaśmiecona przez jednodniowych turystów, korzystających z półoficjalnego pola namiotowego i bezpłatnych prysz­niców. Handlowe centrum — sklepy, pokoje, posiłki — można znaleźć w Drios, chociaż tawerny są też w Złotej Plaży i Logaras.

Północ i środek wyspy

Drugi port na Paros, NAOUSSA, do niedawna był w stanie nie naruszonym, pokryty labiryntem krętych, wąskich alejek i prostych, cykladzkich domów. Niestety, budowa nowych, betonowych hoteli i zaplecza turystycznego zniszczyła jego tradycyjny charakter. Tylko na dole, w małym porcie rybackim, świadomi zaintere­sowania turystów, rybacy wciąż jeszcze zmiękczają mięso ośmiornic, uderzając nimi o nabrzeże. Lokalne festiwale — coroczny festiwal Ryb i Wina odbywający się 2 lipca i rocznica zwycięstwa morskiego nad Turkami 23 sierpnia — są wciąż obchodzone z wielkim entuzjazmem. Powodem, dla którego przyjeżdża tu większość ludzi, są , dobre plaże i wesołe życie nocne. Do zwiedzania jest tu jedynie muzeum z in­teresującymi ikonami, umieszczone w kościele Agios Nikolaos Mostratos.

Pomimo rozbudowy, miasto jest miejscem, gdzie warto dotrzeć po przybyciu na Paros. Znane jest z pobliskich plaż, a pokoje są nieco tańsze niż w Parfkii — można je odszukać z pomocą biura turystycznego Katerini Simitzi, mieszczącego się przy głównym placu. Hotele są o wiele droższe, chociaż poza sezonem można wynegoc­jować niższe ceny w Madaki, Drossia i Stella. Za miastem, w stronę Kolimbithres leży oficjalne pole namiotowe.

Większość portowych tawern jest dosyć dobra i specjalizuje się w daniach z ryb i frutti di mare. Ceny w Diamante są rozsądne, Mouragio i Psariana są przeciętne, Limanakis jest dość tania i tradycyjna, mimo iż wygląda jak pub (należy unikać kawiarni samoobsługowych — zdzierają). Miejscowi piją w Stratia, a turyści tańczą w Paradise, The Cave, Chez Linardo i Banana Moon — niezbyt wytworny, ale zabawny. Przechowalnie bagażu, bank przy porcie, poczta i biuro OTE dopełniają listę udogodnień dla turystów.

Niektóre z dobrych (a nawet wspaniałych) plaż są osiągalne pieszo z Naoussy (nie ma plaży miejskiej), a podczas lata łączy je komunikacja kalki. Godzinna wędrówka na zachód doprowadza do KOLIMBITHRES („Baseny”), gdzie znajdują się trzy tawerny, a formy skalne wyrzeźbione przez wiatr i morze były powodem nadania temu miejscu jego nazwy. Nie opodal leży plaża MONASTIRI — poniżej opuszczonego klasztoru Prodromos — podobnie atrakcyjna, częściowo przeznaczo­na dla nudystów. Idąc z Naoussy w stronę północno-wschodnią, znajdzie się jeszcze lepsze połacie piasku. Na jałowym cyplu, osłonięta wydmami, leży plaża LANGERI. Sąsiadujące z nią wody zainteresują amatorów windsurfingu. Najlepsze warunki do uprawiania tego sportu stwarza SANTA MARIA, modna plaża połączona drogą z Naoussą. Jest jeszcze PLATIA AMMOS, na najdalej wysuniętym na północny wschód cypelku wyspy.

Mając więcej energii, można wyruszyć na południowy wschód (45 minut spacerem), do wioski AMBELAS, gdzie zaczyna się szlak wzdłuż wschodniego wybrzeża. W Ambelas są pokoje do wynajęcia i hotele, niewielka tawerna i dobra plaża. Wyboisty szlak prowadzi stąd na południe, mijając po drodze parę nie zabudowanych pasów piachu. Po niecałej godzinie dociera się do plaży MOLOS, robiącej duże wrażenie i nieszczególnie zatłoczonej, a po kolejnych 20 minutach dochodzi się do MARMARY. Można tu wynająć pokoje —jest to atrakcyjne miejsce na nocleg, chociaż marmur, z którego wybudowana jest wioska, i którego nosi nazwę, został w dużej mierze pobielony.

Jeśli Marmara nie odpowiada ci, to może lepsza będzie surowa MARPISSA, na południu — labirynt krętych alejek i wiekowych bram pod ukwieconymi balkonami. A wszystko to przyklejone jest do zbocza wzgórza. Są tu również pokoje. Wolną godzinę można wypełnić wspinaczką na stożkowate wzgórze Kefalos, na którego ufortyfikowanym szczycie ostatni weneccy władcy Paros zmuszeni byli poddać się Turkom (1537). Dziś obiekt ten zajmuje klasztor Agios Andonios. a teren jest zamknięty. By mieć pełne widoki na wschodnie Paros i cieśninę Naksos, przed wyruszeniem z Marpissy należy zabrać klucz od księdza. Położone niedaleko stąd, na wybrzeżu, PISO LIVADI było kiedyś malowniczą wioską rybacką, lecz zostało zeszpecone przez betonowe grzyby, wybudowane dla grup wycieczkowych. Głów­nym powodem wizyty tutaj może być tylko chęć „złapania” (w sezonie) kalki do Agii Anny na Naksos. Jeśli przyjdzie tu spędzić noc, to spróbuj w Pension Marpissa w Hotelu Leto.

Droga z Piso Livadi prowadzi na zachód, z powrotem do stolicy. Chociaż autobusy jeżdżą tędy regularnie, to lepiej wrócić pieszo, jeśli ma się trochę czasu. Wy­brukowana w średniowieczu ścieżka łączyła kiedyś obie strony wyspy. Ostał się jej wschodni odcinek, pomiędzy Marmarą i wioskami koło Lefkes. PRODROMOS —   napotkacie najpierw, jest starą, ufortyfikowaną osadą rolniczą, a potężne mury obronne otaczają pobliski klasztor. LEFKES — godzinę marszu szlakiem pod górę, jest prawdopodobnie najpiękniejszą i niczym jeszcze nie zeszpeconą wioską na Paros. Miejscowość rozkwitała od XVII wieku. Jej ludność powiększali uchodźcy szukający schronienia przed grasującymi na wybrzeżu piratami; rzeczywiście była ona horą wyspy w większości lat okresu otomańskiego. Marmurowe aleje Lefkes i amfiteatral­ne położenie wsi nie mają sobie równych, i pomimo zbyt dużego hotelu, paru pokoi do wynajęcia, dyskoteki i tawerny na obrzeżach — teren wokół głównego placu pozostaje nie naruszony, a personel centralnie usutuowanej kafenio i piekarni pobożnie przestrzega siesty.

O pół godziny drogi dalej, idąc przez gaje oliwne, znajduje się KOSTOS — prosta wioska i dobre miejsce na posiłek w jedynej tawernie. Wszystkie ślady brukowanej ścieżki kończą się w MARATHI, gdzie w starożytności był kamieniołom marmurów, zaopatrujący wiele krain Europy. Mając latarkę można tu pooglądać opuszczone wyrobiska. Ostatnie płyty (uznane za drugie co do jakości, po marmurach z Carrary) zostały tu wykute przez Francuzów w XIX wieku, na grób Napoleona. Z Marathi łatwo dojechać autobusem do Parikii, lecz jeśli chcesz iść dalej, to najlepiej skierować się na południe, do klasztoru Agios Minas (20 minut drogi). Do konstrukcji ścian tej XVI-wiecznej budowli użyto kamiennych fragmentów klasycznych i bizantyjskich ruin. Miła para kustoszy wskaże ścieżkę na szczyt do klasztoru Thapsana. Stąd inne ścieżki prowadzą z powrotem do Parikii (2 godziny z Agios Minas) lub w górę, na najwyższy szczyt wyspy, by podziwiać cudną panoramę Cyklad.

Parikia i okolice

PARIKIA, ustala charakter architektury dla całej Paros: białymi szeregami typowych cykladzkich domów, nielicznymi budynkami w stylu weneckim i kopułami kościołów. Wszystko jest zalane ciągłym strumieniem pasażerów z promów. W tym bardzo skomercjalizowanym mieście nadbrzeże wypełniają bary, restauracje, hotele i agencje sprzedające bilety. Natomiast labirynt domów w starszej dzielnicy (zaprojektowany tak, by zmylić wiatr i piratów) uległ atakowi tandetnych butików i w ten sposób prawie w ogóle nie zachował jednolitego charakteru.

Tuż poza pełnym zgiełku centrum miasta stoi jeden z najbardziej interesujących architektonicznie kościołów na wyspach Morza Egejskiego — Ekatondapiliani, czyli „Matki Boskiej od Stu Bram” (codz. 7.00-12.00i 16.00-20.00, z wyjątkiem festiwalu 15 sierpnia). To co dziś widać zostało zaprojektowane i zbudowane pod nadzorem Izydora z Miletu w VI w.n.e., chociaż w zasadzie budowę kontynuował jego uczeń Ignatius. Dzieło, po jego ukończeniu, było tak piękne, że według legendy, mistrz powodowany zazdrością, zaczął walczyć na dachu ze swym uczniem, co doprowadziło do upadku i śmierci ich obu. Dziś ich rzeźby klęczą u podstawy kolumn po obydwu stronach dziedzińca: mistrz wichrzy swoje włosy w rozpaczy, uczeń trzyma się za rozbitą głowę. Odnawiany od tego czasu co pewien okres (również teraz pokryty jest rusztowaniami), kościół został gruntownie przebudowany po groźnym trzęsieniu ziemi w VIII wieku, ale jego bizantyjski kształt przetrwał (zbudowany na planie greckiego krzyża). Otoczony potężnym murem, mającym chronić jego ikony przed piratami, składa się w zasadzie z trzech kościołów sąsiadujących ze sobą: najstarszy, kaplica Agios Nikolaos, po lewej stronie absydy, to adaptacja pogańskiej budowli z początku IV w.p.n.e. Za Ekatondapiliani mieści się Muzeum Archeologiczne (wt.-sb. 830-15.00, nd. 9.00-14.00, zamkn. pn.), z interesującą kolekcją przedmiotów antycznych. Najważniejszym eksponatem jest figurka skrzydlatej Nike, pochodząca z V wieku, oraz fragment Kroniki Paryjskiej , społecznej i kulturalnej „historii” Grecji do 264 r.p.n.e., zapisanej na marmurze, a obecnie leżącej na podłodze.

Oprócz tych dwóch atrakcji, największą przyjemność w Parikii sprawia, po prostu, spacer po mieście. Uliczki z arkadami prowadzą obok willi — widoczny wpływ architektury weneckiej — i tradycyjnych wyspiarskich domów oraz trzech pokrytych dekoracjami fontann, ufundowanych przez rodzinę Mavrogennis w XVIII wieku. Z mniejszych świątyń najciekawszym jest XVII-wieczny kościół Oczyszczenia, z ładnymi freskami. Najwyżej położonym zabytkiem miasta jest wysunięty w morze wenecki Kastro, którego zachowana ściana wschodnia wybudowana została z ele­mentów kamieniarskich zrabowanych ze starożytnych świątyń Demeter i Apolla. Piękny, z arkadami, kościół Agios Konstandinos i Agia Eleni wieńczy najwyższy punkt Kastro. Zbocza ufortyfikowanego wzgórza ostro opadają ku molu szeregiem wiszących ogrodów.

Jeśli zatrzymałeś się w mieście, to z pewnością, po jakimś czasie zechcesz z niego wyjechać, by poznać okolice, choćby tylko plażę. Najciekawszą jest jednogodzinna piesza wycieczka w górę do klasztoru Agii Anargiri, usadowionego na urwisku ponad miastem. Dochodzi się tam nie wybrukowaną drogą, która rozpoczyna się za
muzeum. Jest to świetne miejsce na piknik, z gajami cytrusowymi, tryskającą fontanną i pięknymi widokami.

Po obu stronach portu leżą plaże, ale żadna nie umywa się do najlepszych na Paros. W gruncie rzeczy lepiej unikać północnego pasa, aczkolwiek znajduje się tu przyzwoite, leczj pełne komarów pole namiotowe, Koula. Następne pole, zatłoczone i przeciętne, leży w KRIOS, 3 km dalej (regularne kursy kalki). Lepiej skierować się na południe asfaltową drogą: pierwsza piaszczysta droga prowadzi do małej, osłoniętej plaży; 15 minut dalej leży PARASPOROS z kolejnym, lepszym polem namiotowym i plażą w pobliżu ruin starożytnego asklepeionu („centrum terapii”). Po następnych 45 minutach dochodzi się (można też jechać autobusem) do prawdopodobnie najlepszej osady AGIA IRINI. Niestety, tutejsze pole namiotowe jest dość kiepskie i źle oznakowane, lecz dobry piasek i tawerna sąsiadują z farmą i gajem oliwnym.

Jeszcze dalej w tym kierunku (2 godziny w jedną stronę) położone jest PETALOUDES, tak zwana „Dolina Motyli” — osłonięta oaza, gdzie miliony okazów ćmy niedźwiedziówki siedzą na liściach drzew w okresie wczesnego lata. Po uiszczeniu niewielkiej opłaty wchodzi się do środka (działa tu snack bar-otwierany po 15 czerwca); teren zamknięty jest od 13.00 do 16.00. Wycieczki zwiedzające dodatkowo XVIII-wieczny klasztor żeński Hristou sto Dassos, leżący na grzbiecie wzgórza (20 minut na północ), płacą trochę więcej. Tylko kobiety mogą wejść do środka, chociaż mężczyźni mogą wejść aż na dziedziniec. Szereg wąskich dróżek i ścieżek dla osłów, łączących oba miejsca, zaczyna się na południe od Parikii przy Ksenon Ery. Do Petaloudes można dojechać autobusem z Parikii (w lecie), motorowerem lub mułem (drogo).

Obiekty zabytkowe

Przybija się do.wyspy mając Święty Port po lewej, Port Handlowy po prawej, a na wprost Agorę Kompetalistów. Byli to rzymscy kupcy lub oswobodzeni niewolnicy, którzy czcili Lares Competales — dusze zmarłych opiekujące się drogami i ścieżkami. Być może na środku Agory składano ofiary Hermesowi (okrągła i kwadratowa podstawa). Święta Droga, która prowadzi na północ z przeciwległego lewego rogu, była kiedyś otoczona statuami i olbrzymimi pomnikami rywalizujących królów. Dochodzi się nią do trzech marmurowych stopni przed Sanktuarium Apollina. Las darów, który pokrywał zapewne cały teren — wiele skarbów ofiarowywano temu bogu — został zrabowany. Po lewej stronie znajduje się Portyk Naksończyków, a przy północnej stronie Domu Naksończyków stała w czasach antycznych olbrzymia statua Apollina. W 417 r.p.n.e. ateński generał Nikias prowadził od Renei, poprzez most zrobiony z wielu łodzi, procesję kapłanów, aby poświęcić palmę z brązu; nagle przyszła burza i statua zatonęła. Trzy Świątynie Apollina stoją w szeregu po prawej stronie wzdłuż Świętej Drogi: Świątynia Delijska, Ateńczyków i Porinos Naos (Wielka Świątynia) — najwcześniejsza z nich (VI w.p.n.e.). Idąc na wschód w stronę muzeum mija się Sanktuarium Dionizosa z licznymi, marmurowymi kolumnami o fallicznych kształtach.

Najlepsza część znalezisk z Delos znajduje się w Atenach, lecz muzeum (jeśli czynne) warte jest odwiedzenia. Na północy leży Święte Jezioro, gdzie Latona urodziła dzieci trzymając się palmy. Nie ma już tu ani wody, ani łabędzi, lecz współczesne mury wyznaczają jego dawny zasięg. Prowadzi tam Aleja Lwów, których wychudłe ciała zostały mistrzowsko wyrzeźbione w VII w.p.n.e. przez mieszkańców Naksos. Pierwotnie lwów było dziewięć, trzy zaginęły, a jeden zdobi Arsenał w Wenecji. Nie próbuj wspiąć się na nie — jest to zabronione. Po drugiej stronie jeziora znajdują się mury miasta, zbudowane (69 r.p.n.e.) zbyt późno, by mogły ochronić skarby. W domach na północy na uwagę zasługują mozaiki.

Kierując się w stronę przeciwną od Agory Kompetalistów trafia się do osiedla mieszkalnego zwanego Dzielnicą Teatralną. Większość murów i dróg zachowała się, lecz nie ma żadnych fragmentów mieszkań, które sprawiają, że na przykład Pompeje są tak atrakcyjne. Trochę kolorytu dodają mozaiki — w Domu Trójzębnym, lub ładniejsze w Domu Masek, przedstawiające pełen wigoru portret Dionizosa jadącego na panterze. Z dość zniszczonego Teatru, mogącego pomieścić 5500 widzów, roztaczają się piękne widoki. Za teatrem ścieżka prowadzi obok Świątyni Obcych Bogów na górę Kinthos, skąd podziwiać można wspaniałą panoramę wyspy i Cyklad.

Delos

Pozostałości starożytnego Delos (Dilos), określanego przez Pindara jako „nienaru­szony cud całego świata”, chociaż zniszczone i pełne jaszczurek (i turystów) dają pojęcie o wspaniałości tej świętej wyspy, położonej o parę mil morskich na zachód od Mykonos. Starożytne miasto leży na zachodnim wybrzeżu, w płaskim, miejscami podmokłym terenie, który wznosząc się ku południu zwieńczony jest górą Kinthos. Ze szczytu — łatwe wejście — rozciąga się wspaniały widok na prawie całe Cyklady: nazwa archipelagu oznacza „tamte (wyspy) wokół (Delos)”.

Kalki do Delos odpływa z Mykonos o 9.00 (2-7 razy w tygodniu, w zależności od sezonu; 900 dr podróż w obie strony) i wraca o 13.00 bez głośnej zapowiedzi. Czasem pływa większa jednostka, wypływa i wraca o godzinę później, a bilet jest trochę droższy. Tak czy inaczej, masz trzy godziny na wyspie — czasu ledwo wystarcza na zobaczenie głównych atrakcji.

Niestety, pole namiotowe i maleńka Ksenia zostały zamknięte, tak więc nie ma możliwości pozostania tu na noc. Jeśli chcesz dokładniej poznać wyspę, trzeba przyjechać parę razy lub z prywatną wycieczką czarterową — oba rozwiązania są drogie. Zawsze należy wziąć ze sobą jedzenie i picie, gdyż bar w pawilonie turystycznym ma bardzo wysokie ceny.

Trochę historii

W starożytności Delos zawdzięczało swoją sławę temu, że ponoć tutaj Latona urodziła Zeusowi boskie bliźniaki — Artemidę i Apollina. Port i centralne położenie bynajmniej nie hamowały rozwoju wyspy. Gdy Jonowie kolonizowali Delos około 1000 r.p.n.e., było tu już centrum kultu Apollina. Z czasem stało się ono ośrodkiem amfiktionii jońskiej — świętego związku wyspiarskich państw-miast. W V w.p.n.e. utworzono Związek Morski zwany Delijskim, a potem Ateńskim/, którego celem była walka z Persami. Siedzibą rady ZM oraz miejscem przechowywania jego majątku było Delos.

Militarna i handlowa przewaga Aten w tym sojuszu doprowadziła stopniowo do przejęcia przez Ateńczyków kontroli nad wyspą. Przejmując sanktuarium Apollina, Ateny przeprowadziły sakralne oczyszczenie miejscowej ludności. Wydano dekret mówiący, że nikt nie może umrzeć ani urodzić się na Delos — chorzy i kobiety w ciąży byli wywożeni na wyspę Reneę. Skończyło się celowym wypędzeniem całej rdzennej ludności.

Ponowny rozkwit Delos osiągnęło w III i II w.p.n.e., po ogłoszeniu go przez Rzymian wolnym portem. W końcu nie bronione bogactwo spowodowało upadek. Najpierw Mitrydates (88 rok p.n.e.), a potem Atenodoros (69 rok p.n.e.) splądrowali wyspę, która nigdy się po tym nie podniosła. Do III w.n.e. Ateny nie mogły jej nawet sprzedać, a przez kolejne stulecia każdy z morskich podróżników zatrzymywał się tu, by coś dla siebie uszczknąć. Delos stało się wyludnioną ruiną. Rozpoczęte w XIX wieku prace archeologiczne doprowadziły do odsłonięcia, jednego z najważniejszych w Grecji, starożytnego zespołu urbanistycznego.

Pozostała część wyspy

Jeśli masz ograniczony czas, na pewno któraś z następnych plaż zaspokoi twoje potrzeby. Zarówno plaże, jak i inne miejsca warte odwiedzenia są jednak znacznie oddalone od miasta Mykonos.

Na wschód od Elii, 12 km od miasta, leży AGIA ANNA wyróżniająca się żwirową plażą i tawerną, a z górujących nad nią klifów rozciągają się piękne widoki. Miejsce zdobyło trochę sławy, gdyż kręcono tu film Shirley Yalentine. TARSANA, po drugiej stronie przesmyku, ma długą plażę (dość gruby piasek), gdzie można uprawiać

sporty wodne, jest tu tawerna i eleganckie bungalowy. Nieodległe KALAFAT1 jest bardziej turystyczną miejscowością, której plaża o białym piasku utrzymuje parę hoteli, restauracji i dyskotekę. Odjeżdżają stąd autobusy do ANO MERA (patrz niżej), można też dołączyć do wycieczki statkiem, płynącym na Tragonissi, niewielką wysepkę, gdzie podziwia się piękny nadmorski krajobraz, foki i dzikie ptactwo. Pozostała część wschodniego wybrzeża jest trudno dostępna, czasem wręcz niedo­stępna. Są tam niewielkie plaże wyłącznie dla samotników, nie lepsze niż gdzie indziej, a nad całym rejonem dominuje szczyt Profitis llias, niestety zeszpecony olbrzymim radarem i zabudową wojskową. Północne wybrzeże cierpi od ciągłych uderzeń meltemi, zanieczyszczone jest smołą i różnymi śmieciami, w dużej mierze puste, brązowe i nieosłonięte. Jedynym wyjątkiem godnym zaznaczenia jest częś­ciowo osłonięta ZATOKA PANORMOS — miejsce, w którym leżało starożytne miasto Mykonos. Są tu dwie plaże, chociaż obie powoli dziczeją, wystawione na silny wiatr z piaskiem, który jednakże nie odstrasza zapaleńców uprawiających windsurfing.

Z Panormos łatwo dojść do jedynej osady na wyspie — ANO MERY (można wynająć pokoje), leżącej nieco w głębi, 8 km od Mykonos. Jej mieszkańcy ciężko pracują, aby zachować rolniczą tradycję osady, a normalne greckie życie wciąż tu kwitnie. Na głównym rynku znajduje się właściwa kafenio, sprzedawane też są świeże warzywa. Lokalnie produkuje się ser i ouzo (napój alkoholowy pity z wodą). Stoi tu jeden hotel. Pokryty czerwonym dachem kościół, koło głównego placu, to XVI wieczny klasztor Panagia Tourliani, gdzie warto zobaczyć kolekcję kreteńskich ikon i niezwykłą XVIII-wieczną marmurową chrzcielnicę. Niedaleko jest stąd do wybudowanego „pod koniec XII wieku klasztoru Paleokastro (znanego również jako Darga), położonego w przepięknym, zielonym otoczeniu, na dość jałowym zboczu. Na północny zachód rozciąga się ten sam suchy i zdarty wiatrem krajobraz, aczkolwiek spacery po skałach zapewniają wspaniałe widoki na sąsiednie wysepki i dają sporo radości. Idąc takimi szlakami drogą w dół, można szybko dojść do Agios Stefanos i autobusów jeżdżących z powrotem do portu.

Plaże

Najbliższe Hory plaże to te na północ, w TOURLOS (okropna i oddalona o 2 kilometry) i AGIOS STEFANOS (4 kilometry, znacznie lepsza). Obie są rozbudowanymi kurortami i mają regularne połączenia autobusowe z Mykonos. W Agios Stefanos tawerny i pokoje do wynajęcia (jak i hotele dla grup zor­ganizowanych) leżą z dala od plaży — spróbuj Elenę Gripari.

Inne pobliskie miejsca, odwiedzane przez wycieczki, obejmują tereny na połu­dniowo-zachodnim półwyspie — dość przeciętne plaże, wciśnięte w piękne zatoki. Najbliżej miasta położona jest (1 km) MEGALI AMMOS — dobra plaża, poza którą leżą płaskie skały, można też wynająć drogie pokoje. Pobliska zatoka Korfos wyróżnia się miejskim wysypiskiem śmieci i hałasem pracujących tu maszyn.

Autobusy obsługują ORNOS — jest tu Lucky Divers Scuba Club  którego plaża jest w porządku, chociaż ceny za kwatery są ustawione dobrze powyżej średniej” i AGIOS IOANNIS, zatoka z małą kamienistą plażą i kapliczką.

Południowe wybrzeże jest najbardziej zatłoczoną częścią wyspy. Kaikia pływają z miasta do wszystkich jego plaż, które należą do najmniej zagospodarowanych na wyspie i ciągle, do pewnego stopnia, uważane są przez Greków za plaże rodzinne. Można zacząć od PLATIS GIALOS (4 kilometry na południe od miasta), chociaż nie będziesz tam sam. Jeden z najdawniej założonych kurortów na wyspie, nie jest już wyłącznie grecki. Piaski zostały zmonopolizowane przez hotele i nie dostanie się tu już pokoju między czerwcem a wrześniem, nawet w sytuacji kryzysowej. Wolne miejsca można znaleźć w mającym klasę Petinos Dive Club. Znajdujące się w pobliżu PSAROU jest bardzo piękne: 150 metrów białego piasku z drzewami i tatarakiem, pokrytego opalającymi się ludźmi. Chyba że jest już po zmroku, przed świtem lub poza sezonem. Tu znajduje się kolejny klub płetwonurków. Plaża podzielona jest pomiędzy różne hotele. Można wypożyczyć narty wodne i windsurfing, lecz nie da się znaleźć pokoju w okresie od połowy czerwca do połowy września, chyba że zrobiłeś rezerwację dużo wcześniej. Piaszczys­ta ścieżka za Platis Gialos przecina opuszczone pola i groty cypla, prowadząc do plaży PARANGA o bladożółtym piasku, gdzie otworzono ostatnio oficjalne pole namiotowe: niedrogie i dobrze wyposażone. We wschodniej części zatoki można nieźle ponurkować. Zatoka jest pełna skał wulkanicznych, rozgwiazd i jeżowców. Więcej ścieżek wiedzie przez szczyty klifów i schodzi do PARADISE BEACH, dobrze osłoniętej plaży — zwłaszcza dla nudystów — pełnej pięknych ludzi. Półksiężyc białego piasku sprawia, że jest to miłe miejsce, gdzie warto się zatrzymać: jest tu oficjalny kemping (otw. IV-X), klub płetwonurków oraz dwie tawerny (Freddie’s sprzedaje anglojęzyczne gazety). Następna zatoczka na wschód obejmuje plażę SUPER PARADISE (oficjalnie „Plindri”), do której trzeba albo dojść albo dopłynąć kątki. Jest tu miła, przyjazna atmosfera i parę tawern. Dawniej miała reputację plaży wyłącznie dla homoseksualistów i nudystów, chociaż dziś jest mieszana.

Chyba najlepszą plażą na Mykonos jest Elia, ostatni port, do którego dopływają kaikia. Najdłuższa na wyspie, lecz przedzielona na pół przez skalisty obszar, jest piaszczystym pasem piachu z zielonym tłem. Prawie wyłącznie dla nudystów, plaża szczyci się wspaniałą restauracją Matheos. Jeśli tłumy doszły i tu, ostatnią drogą ucieczki jest skalista ścieżka prowadząca przez wzgórek przy końcu plaży (ten z białym domkiem). Idzie ona w górę — wspaniałe widoki na wschód i zachód — aby potem zejść do KALO LIVADI (okresowe autobusy), zadziwiającej plaży przy rolniczej dolinie z małymi domkami. Nie wygląda to na część tej samej wyspy. Położona dalej LIA jest mniejsza, lecz cudowna, z bambusowymi osłonami przed wiatrem, czystą wodą i tawerną.

Miasto Mykonos

Przewalające się przez MYKONOS tłumy nie powinny nikogo zniechęcić do zwiedzania miasta — pocztówkowego wizerunku Cyklad. Jego budynki, w kształcie kostek cukru, otaczają kilka nadbrzeżnych rybackich domków, których każdy fragment jest wyczyszczony na pokaz. Podczas dnia większość ludzi wybiera się na plaże, tak więc poranek lub późne popołudnie to najlepsze pory do spacerów labiryntem wąskich uliczek. Celowo powikłana zabudowa miała dezorientować piratów napadających na miasto w XVIII-XIX wieku. Trzeba przyznać, że fortel działa do dziś — każdy się gubi.

Nie potrzeba żadnych map lub znaków, aby pokręcić się po splątanych uliczkach i alejkach miasta — zgubienie się w nim daje dużo radości. Jest tu jednak parę miejsc wartych odszukania, nawet jeśli wymaga to trochę czasu. Idąc od mola promowego w kierunku miasta, mija się Muzeum Archeologiczne (codz. oprócz pn. 9.00-15.00, nd. 9.30-14.30; 400dr), wystawiające trochę ciekawego garncarstwa z Delos (tuż obok można kupić wspaniałe souvlaki). Można też odwiedzić mieszczącą się za dwoma bankami Bibliotekę z kolekcją hellenistycznych monet i pieczęci po­chodzących z późnego średniowiecza. Muzeum Folklorystyczne (pn.-sb. 16.00-20.00, nd. 17.00-20.00), ulokowane przy podstawie mola Delos, znajduje się w XVII- I-wiecznym pałacyku i zawiera większą niż zwykle kolekcję antyków, m.in. olbrzymie łóżko z baldachimem. Muzeum dzieli ten sam cypel, co stare weneckie kastro. Wejście do niego wyznacza najstarszy i najbardziej znany kościół Mykonos — Paraportiani. Jest tu fascynujący galimatias, cztery kaplice połączone ze sobą małą linią symetrii. Nadbrzeże okala „Małą Wenecję”, zwaną tak dla jej wysokich, weneckich domów z arkadami, dochodzących aż do samej wody. Jej prawdziwa nazwa brzmi Alefkandra; modna dzielnica pełna galerii, szykownych barów i dyskotek. Z tyłu od morza, poza Platia Alefkandra, stoją dwie katedry Mykonos: rzymsko-katolicka i ortodoksyjna. Górujące nad tym obszarem sławne wiatraki są dość zaniedbane, lecz mimo to ciągle robi się im zdjęcia. Zamiast wracać nad morze, można ulicą Enoplon Dinameon (na lewo od Mitropoleos) dojść do fontanny Tria Pigadia. Nazwa ta oznacza „Trzy Studnie”. Legenda mówi, że jeśli panna napije się wody z tych trzech studni, to znajdzie męża, chociaż dziś prawdopodobnie nabawiłaby się raczej jakiejś choroby przenoszonej przez wodę.

Mykonos

Początkowo odwiedzane tylko jako przystanek po drodze do starożytnego Delos, Mykonos (Mikonos) stało się bez wątpienia najbardziej popularną (i najdroższą) wyspą Cyklad. Bezpośrednie połączenia z Wielką Brytanią i Atenami sprawiły, iż w dobrym roku przewija się tędy niewiarygodna liczba 800 000 turystów, tworząc widoczny tłum na 75 km2 Mykonos. Jeśli nie przeszkadzają ci one — lub wybierzesz się tu poza sezonem, co jest bardziej atrakcyjną propozycją — rozwijające się Mykonos jest ciągle jednym z najpiękniejszych miast na wyspie, a wśród jej nieskazitelnie białych domów można znaleźć setki kościołów i kapliczek.

Wyrafinowane życie nocne jest dość zwariowane, odpowiednio ożywione wcześ­niejszą sławą Mykonos jako prawdziwego kurortu dla homoseksualistów na Morzu Śródziemnym, który trochę stracił ostatnimi czasy na rzecz takich miejsc jak Ibiza czy Stiges w Hiszpanii. Mieszkańcy przyjmują spokojnie tę dość egzotyczną klientelę ze wszystkimi ich poczynaniami. Jednakże parę lat temu wielką wściekłość wywołała śmierć oficjalnej maskotki wyspy, pelikana Petrosa, wykorzystanego przez zdep­rawowanego turystę do lubieżnych celów. Wyspa oferuje wspaniałe, choć zatłoczone plaże (większość z nich dla nudystów), malownicze wiatraki i ciekawe, pofalowane tereny wewnątrz. Słabo rozreklamowaną osobliwością Mykonos jest legalne nur­kowanie — rzadkość w Grecji. Tak więc ośrodki płetwonurków pojawiły się prawie na każdej uczęszczanej plaży.