Archive for the ‘Wschodnie i północne wyspy egejskie’ Category

Agios Efstratios

Agios Efstratios to jedna z najbardziej odizolowanych wysp na Morzu Egejskim. Z historycznego punktu widzenia jedynymi obcymi na wyspie byli ci, których do tego zmuszono — było to miejsce odosobnienia dla więźniów politycznych w latach trzydziestych naszego stulecia, a potem za rządów prawicy, jakie nastały po wojnie domowej. Przyjazd turysty na wyspę jest wciąż czymś niezwykłym, a każdego przybysza wypytuje się o cel wizyty.

Sam przybysz może sobie zadać to pytanie, gdyż miejscowość AGIOS EFST­RATIOS, jedyne skupisko ludzkie na wyspie, należy do najbrzydszych w Grecji. Została zniszczona przez trzęsienie ziemi w 1967 roku, a potem odbudowana jako ponure szeregi domów z betonowych płyt, betonowy kościół i opustoszałe centrum handlowe. Szczątki dawnej osady, czyli kilka rozpadających się budynków otoczo­nych stertami gruzu, spoglądają na współczesną osadę z wysokości sąsiedniego wzgórza. To smutne, ale większość zniszczeń spowodowały wojskowe buldożery, a nie trzęsienie ziemi. Kontrakt na odbudowę otrzymała firma popierana przez juntę, a mieszkańcom przeszkodzono w powrocie do swoich domów, choć można je było wyremontować. Ogólnie mówiąc, wioska jest smutnym dowodem korupcji z czasów junty. Dla zainteresowanych jest stara fotografia osady zrobiona przed trzęsieniem ziemi, znajduje się ona w kafenionie przy zatoce.

Pomijając architekturę, Agios Efstratios to wciąż tradycyjna osada rybacka i rolnicza. Są tu dwie bardzo skromne tawerny i pensjonat w jednym z zachowanych starych budynków, który latem jest zwykle przepełniony, trzeba więc wcześniej zatelefonować. Nikt się jednak nie sprzeciwi obozowaniu na plaży koło miasta.

W miarę oddalania się od miasta (nie ma samochodów ani dróg z prawdziwego zdarzenia) widoki są coraz lepsze. Cały krajobraz to spalone słońcem wzgórza i doliny z paroma dębami. Jest on opustoszały, jeśli nie liczyć dzikich królików, owiec i paru pasterzy. Są też ładne plaże, na których można obozować w atmosferze wyspy bezludnej — może to jest właśnie powód, by odwiedzić Agios Efstratios. Na zachodnim wybrzeżu jest dwukilometrowa plaża Alonitsi, o półtorej godziny marszu od miasta, drogą wiodącą na północ doliny. Są tu wysokie fale i szeroki widok na Limnos.

Na północ od miasta ciągną się szare piaszczyste plaże ze studniami z pitną wodą. Trudno tam się dostać, gdyż w tej części wyspy prawie nie ma ścieżek. Pierwszą ciekawszą plażą jest Lidario, na końcu przyjemnej lesistej doliny, lecz jak zwykle jest to półtoragodzinna trasa, chyba że ktoś przekona jakiegoś rybaka, aby podwiózł go tu łódką. W niektórych jaskiniach przy brzegu żyją foki śródziemnomorskie, lecz spotkanie z nimi jest mało prawdopodobne.

Promy z Limnos do Rafiny, Kimi i Kavali zawijają na Agios Efstratios co 2-3 dni. W lecie pływają także łodzie z Limnos dwa razy w tygodniu. Zatoka jest zbyt płytka dla promów, więc spuszcza się kotwicę poza nią, po czym pasażerów i ładunek zabiera łódź z wyspy. Ta procedura może sprawiać wrażenie ryzykownej, a przy złej pogodzie można trafić tutaj na dłużej niż się zakładało.

Wycieczki po wyspie

Najbardziej atrakcyjną miejscowością na Limnos jest chyba KONDIAS, z kamien­nymi domami, krytymi czerwoną dachówką. Rozłożyła się półkoliście przy skalis­tym i lesistym wzgórzu 11 km od Miriny. Bliżej zaś znajduje się ładna zatoka przy wiosce PLATI.

Dalej, w zatoce Moudros brzegi są błotniste i lepiej ich unikać. Samo MOUDROS, drugie co do wielkości miasto na Limnos nie jest interesujące. Zostaje się tutaj tylko dlatego, że jest to dobra baza wypadowa na plaże i miejsca wykopalisk archeologicz­nych we wschodniej części wyspy. Jest tu hotel Filoksenia i kwatery prywatne zaraz za miastem przy drodze do Kaminii. Trochę dalej, przy tej samej drodze, jest niespodziewanie tu zlokalizowa­ny cmentarz wojskowy, utrzymywany przez Komitet Grobów Żołnierskich. Przy­strzyżone trawniki i rzędy białych nagrobków nie pasują do jałowego krajobrazu. W 1915 roku zatoka Moudros była główną bazą tragicznej kampanii Gallipoli. Z 36 tys. poległych żołnierzy alianckich pochowano tutaj 800, przede wszystkim rannych, którzy zmarli po ewakuacji w szpitalu wojskowym w Moudros.

3 km od wioski KAMINIA, w Poliokni znaleziono ślady najbardziej rozwiniętej cywilizacji neolitu na wyspach egejskich. Podczas wykopalisk, prowadzonych w latach trzydziestych naszego wieku przez Włochów, odkryto 4 warstwy zabudo­wań. Najstarsza pochodzi z IV wieku p.n.e., czyli jest starsza niż leżąca naprzeciw, na wybrzeżach Turcji — Troja. Rezultaty prac są niejednoznaczne, a miejsce wykopa­lisk przedstawia wartość tylko dla zapalonych archeologów. Jednak lokalizacja na niewielkim urwisku, przy podłużnej skale i piaszczystej plaży jest wystarczająco atrakcyjna. Rzadkie połączenie autobusowe funkcjonuje między Moudros, Skaminią i SKANDALI na południowo-wschodnim krańcu wyspy. Są tam trzy takie sobie plaże.

Inne starożytne miejsca na Limnos to Ifestia i Kavirio. Najłatwiej się tam dostać z KONDOPOULI, na północ od Moudros. W starożytności Ifestia była najważniej­szym miastem na wyspie, jej nazwa pochodzi od Hefajstosa, boga ognia i patrona kowali. Jak mówi legenda, Hefajstos spadł na Limnos zrzucony z Olimpu przez Zeusa, po czym na zawsze okulał. Na tym terenie nie było wielu wykopalisk, są jednak ruiny teatru i świątyni Hefajstosa. Kavirio, po drugiej stronie zatoki Tigani, trochę bardziej pobudza wyobraźnię. Są tu pozostałości sanktuarium związanego z kultem Kabirów na Samotrake i znalezisko z Limnos jest prawdopodobnie starsze niż to z Samotraki. Zachowały się tylko zarysy fundamentów oraz podstawy szeregu kolumn doryckich. Miejsce to, leżące na cyplu, z widokiem na prawie całe wybrzeże północne, jest jednak imponujące. Ifestria i Kavirio są bardzo oddalone, więc zwiedzenie obu jest wykonalne tylko w wypadku posiadania własnego transportu.

Plaża Keros niedaleko KALLIOPI i KONDOPOULI na wschodnim wybrzeżu należy do najlepszych na wyspie. Ten długi pas piasku z wydmami oraz płytka zatoka przyciągają licznych turystów greckich oraz Niemców w przyczepach kempin­gowych, którzy uprawiają windsurfing. Plaża jest jednak wystarczająco duża, by wszystkich pomieścić. Są jeszcze inne ładne plaże przy wiosce PLAKA na północ- no-wschodnim krańcu wyspy.

Mirina

W MIRINIE (miejscowa nazwa brzmi KASTRO), na zachodnim wybrzeżu, panuje atmosfera raczej prowincjonalnego miasteczka handlowego i garnizonu wojskowego niż uzdrowiska. Jest to dość miłe miasto, choć niezbyt malownicze, jeśli nie liczyć kilku starych kamiennych budynków z czasów okupacji tureckiej. Jak na miasto na wyspie Mirina jest dosyć spora, lecz większość atrakcji skupiona jest przy głównej handlowej ulicy, która ciągnie się od zatoki aż po Romaikos Gialos, plażę na północ od zamku.

Po opuszczeniu promu bywają przedstawiane oferty zakwaterowania. W innym przypadku można zamieszkać w hotelu Aktaion, położonym w hałaśliwym miejscu nad zatoką albo w nieco droższym hotelu Poseidon Apartments za Romaikos Gialos. Oficjalnie nie ma kempingu, lecz obozuje się na plaży w AYLONAS, 2 km na północ, lub w PLATI na południu, gdzie wynajmują także pokoje. W Mirinie jest duży wybór barów rybnych koło zatoki, natomiast w Romaikos Gialos restauracje i bary są nieciekawe. Lepiej dojść do następnej plaży, gdzie stoi przyzwoita gospoda ze stołami w cieniu drzew.”

Limnos

Limnos jest zamożną rolniczą wyspą, która nie bardzo stawia na rozwój turystyki. Większość przyjezdnych to Grecy. Turyści zagraniczni są zwykle traktowani jako ciekawostka i gościnnie przyjmowani. Wyspa ta jest oddalona od innych, czas kursowania promów jest niedogodny, a większych atrakcji brak, co oznacza, że niewiele się tu zmieni. Wśród Greków panuje opinia, że Limnos to nudna wyspa — może dlatego, że straciła na popularności jako baza wojskowa. W ostatnich latach Limnos była centrum dyskusji między rządami Grecji i Turcji, i obecność wojskowa jest tu silnie zaznaczona. Turcja już od dawna żąda demilitaryzacji Limnos oraz pozwolenia na sporadyczne przeloty swych samolotów nad wyspą, co jeszcze bardziej pogarsza napięte stosunki grecko-tureckie.

Limnos jest prawie przedzielona na pół dwiema zatokami: Bournia i Moudros. Ta druga jest jedną z największych naturalnych zatok na Morzu Egejskim. Zachodnia część wyspy jest górzysta i skalista. Część wschodnia natomiast jest nizinna, usiana stawami znanymi wśród polujących na kaczki. Widać tu bydło, kombajny i falujące łany zbóż. Jest jednak niewiele drzew, latem więc ziemia wydaje się sucha i jałowa. Jest wiele długich piaszczystych plaż i łatwo znaleźć zakątek dla siebie, gdzie nie ma dziwnych bunkrów ani posterunków wojskowych. Dojechać nad morze jest trudniej, większość autobusów odjeżdża z głównego miasta i portu Mirina rankiem, a wraca wczesnym popołudniem. Można jednak wypożyczyć samochód lub moped.

Okolice góry Lepetimnos

Wioski leżące wokół góry Lepetimnos, na wschód od Molivos, otoczone topolami, zapewniają ciekawe zwiedzanie na dzień lub dwa. Pierwszy postój, nie na samym szczycie wzgórza, można urządzić w Loutra Eftalou, gdzie są bardzo gorące termy, 5 km wzdłuż drogi do kempingu. Mieszczą się one w starym, ładnym budynku zwieńczonym kopułą. Mimo wprowadzenia opłaty za wstęp w sezonie letnim, budynek wymaga natychmiastowego remontu. Wieść niesie, że gdy budynek będzie w wystarczająco złym stanie, znajdzie się pretekst, by wybudować nowe, błyszczące łaźnie na jego miejscu. W okolicy rośnie liczba paskudnych wiosek oraz luksusowych hoteli, są też dwie tawerny. W przeciwnym kierunku za łaźniami jest kamienista plaża, gdzie można popływać dla ochłody (w kostiumie lub bez). .

Główna droga wokół góry prowadzi 6 km na wschód do VAFIOS. Tamtejsza tawerna jest bardzo reklamowana ze względu na wieczorne koncerty muzyczne. Potem droga zakręca na północ u podnóża szczytu. Na tym odcinku obecnie kładą asfalt, ale na taką nawierzchnię, ani na autobus nie ma co liczyć przed dotarciem do przepięknej górskiej miejscowości SIKAMINIA (SIKAMIA), gdzie urodził się powieściopisarz Stratis Myrivilis. Poniżej placu Pierwszego Maja, z dwoma tradycyj­nymi kafenionami i widokiem na Turcję, stoi imponujący budynek z bazaltu, w którym podobno pisarz mieszkał w dzieciństwie. Piękna kalderimi przecina krętą drogę do SKALA SIKAMINIAS, najbardziej malowniczego portu rybackiego na Lesbos. To tutaj toczy się akcja najpoczytniejszej powieści Myrivilisa „Madonna-Syrena”, więc każdy kto ją czytał natychmiast rozpozna maleńką kaplicę na skale koło pomostu. Jeżeli chodzi o szczegóły praktyczne, w Skali są pokoje do wynajęcia, trzy-cztery tawerny i nieciekawa plaża Kagia na wschodzie. W Skali lepiej więc urządzić postój na obiad. Wyboista nadmorska droga prowadzi z powrotem do Molivos, ale jej fatalny stan nie zmniejsza ciągłego strumienia pojazdów.

Jadąc w przeciwną stronę dociera się do KLIO, atrakcyjnie położonej na stoku, skąd 6-kilometrowa polna droga wiedzie w dół do plaży Tsonia (nie należy sugerować się mapą). Tsonia to 600 metrów pięknego, różowego wulkanicznego piasku, nie ma tu jednak niczego poza kilkoma kawiarniami. Od czasu do czasu przybijają łodzie z Molivos.         .

Na południe od Klio droga rozgałęzia się w KAPI, skąd można dokończyć okrążania góry, jadąc na zachód kiepską szosą. PELOPI to wioska przodków niedoszłego prezydenta USA Michaela Dukakisa, kandydującego w 19$8 roku. Jest w niej dawny klasztor przy rynku, obecnie używany jako magazyn. Następna wioska z wieloma ogrodami to IPSILOMETOPO. Stoi tu minaret (bez meczetu), a 17 lipca odbywają się uroczystości związane ze świętem Agia Marina. Dojeżdżając do niedbale rozrzuconej STIPSI, jest się już prawie na głównej drodze z Kalloni do Molivos. Jest tu asfalt i czasem kursują autobusy. Na skraju wioski stoi duża tawerna, gdzie w sezonie przyjeżdża wielu turystów na „Greckie Noce”. Są pokoje do wynajęcia, ponieważ to dobra baza wypadowa na wędrówki poplątanymi szlakami wokół Lepetimnos. Ostatnio jazda na ośle jest bardziej popularna od spacerów i jest reklamowana w całej północnej części wyspy.

Główna szosa na południe z Klio i Kapi prowadzi z powrotem do stolicy przez MANDAMADOS. To dosyć bezbarwne miasto słynie z wyrobów garncarskich, m.in. z urn (pitharia) w stylu Ali-Baba, które można spotkać na całej wyspie oraz z „czarnej” ikony Archanioła Michała — w klasztorze pod jego wezwaniem koncentruje się stale rozwijający się kult. Jak głosi legenda, wizerunek ulepiono z mieszaniny błota i krwi pomordowanych zakonników. Wygląda on raczej na posążek bożka niż ikonę, z powodu swej niezgrabnej trójwymiarowości oraz sposobu oddawania mu czci, który ma w sobie coś z pogaństwa. Po pierwsze istnieje zwyczaj wypowiadania życzenia i przyciskania monety archaniołowi do czoła. Jeśli moneta się przykleja, to znak, że życzenie zostanie spełnione. Poza tym uważa się, że w swych nie kończących się wędrówkach, w celu zaspokojenia potrzeb wiernych, archanioł zdziera tyle butów, że założenie sklepiku z obuwiem stało się koniecznoś­cią. Dlatego też wizerunek archanioła był otoczony nie medalami wotywnymi (tammata), lecz stosami miniaturowych bucików ze srebra i złota, pozostawionych przez tych, którym archanioł dopomógł. Władze kościelne, prawdopodobnie zażenowane tymi „prymitywnymi” praktykami usunęły wszystkie buciki w 1986 roku. Do końca nie wiadomo dlaczego wyznawcy chcieli podtrzymywać te niekończące się wędrówki, ponieważ w greckiej tradycji ludowej to właśnie Archanioł Michał przychodzi po duszę konającego.

Petra

Istnieją praktyczne oraz polityczne ograniczenia rozwoju Molivos, gdzie plaża jest dość przeciętna. W związku z tym większość biur turystycznych zwraca coraz pilniejszą uwagę na spokojniejszą miejscowość PETRA, leżącą 5 km na południe. Zaczyna się ona teraz bezładnie rozrastać za przyjemną plażą i nadmorskim placem. Pozostały jednak stare kamienne domy, a wiele z nich ma balkony w stylu wschodnim. Nazwa Petra pochodzi od gigantycznego skalnego monolitu, stojącego w głębi wyspy i XVIII-wiecznego kościoła Panagia Glikofiloussa. Inne miejscowe atrakcje to XVI-wieczny kościół Agios Nikolaos i misternie zdobiony pałac mWareltsidena (godz. poza godz. 13.00-16.00).

Jest wiele pokoi do wynajęcia i kilka małych hoteli oraz, tak jak w Pirgi na Hios, Kobieca Spółdzielnia Rolnictwa i Turystyki. Zorganizowały ją kobiety w Petrze w 1984 roku, aby zaoferować turystom coś niezwykłego. Otwarły restaurację przy rynku, która funkcjonuje również jako biuro turystyczne, sklep rękodzieła oraz centrum informacyjne. Organizują też zakwaterowanie, tak aby przyjezdny mógł uczestniczyć w życiu codziennym gospodarzy i dowiedzieć się czegoś o wsi. Zwykle wymagane są rezerwacje z wyprzedzeniem.

Poza wspomnianą restauracją, tawerny są raczej nieszczególne, lepiej więc skorzystać z ouzeri, 100-200 metrów na południe od placu, przy nadmorskiej drodze. Również poza Petrą jest parę zajazdów, z dala od głównych tras turystycznych. Warto więc jechać jakąś mało obiecującą drogą, mijając brzydkie nowe osady oraz posterunki wojskowe, albo podążyć drogą wzdłuż wybrzeża, dopóki czegoś nie znajdziemy. 3 km od Petry jest ANAKSOS, dobrze rozwinięta miejscowość z kilkoma restauracjami i całodobowym pubem za długą na kilometr plażą. Stąd można napawać się widokiem trzech przybrzeżnych wysepek na tle zachodzącego słońca.

Północna część Lesbos

MOLIVOS (MITHIMNA) to chyba najbardziej atrakcyjne miejsce na Lesbos, co staje się z roku na rok coraz bardziej sekretem poliszynela. Z wyjątkiem sierpnia to miasteczko, z ulicami zarośniętymi winoroślą, bez trudu mieści jednak grupy oraz turystów indywidualnych, którzy tu zjadą. Szeregi solidnych, krytych dachówką domów, niektórych obronnie ustawionych tyłem do morza, wspinają się na zbocza między zatoką a zbudowanym przez Genueńczyków zamkiem. Po dłuższym zwiedzaniu można jeszcze odkryć kilka zniszczonych tureckich fontann wzdłuż ukwieconych brukowanych alejek. Czasem udaje się wejść do pałaców Krallis i Giannakos — biblioteka i galeria sztuki są zwykle otwarte. Dopóki nie zaczną się prawdziwe prace wykopaliskowe (co jest mało prawdopodobne), leżący na północnym zachodzie starożytna osada Mithimna jest szczególnie interesująca dla specjalis­tów. W pobliżu przystanku autobusowego odkopano tylko nekropolię, a poza tym wskrzeszono jedynie nazwę tej starożytnej miejscowości.

Zabroniono budować nowoczesne domy i hotele na terenie zachowanego starego miasta. Molivos nie rozwija się więc, ale ogólny efekt jest korzystny. Zbyt mało greckich miast docenia to co ma, czy podejmuje kroki, by to ochronić. Tutaj jest wiele pokoi do wynajęcia i biuro turystyczne koło przystanku, gdzie w razie potrzeby pomagają znaleźć nocleg. Jednak jeśli są wolne miejsca, to raczej właściciele szukają chętnych. Główna ulica naprzeciw biura turystycznego wiedzie w stronę zatoki, gdzie nad morzem przy końcu drogi stoi kilka małych hoteli. Oczywiście nie są one tanie, a często zajmują je zorganizowane grupy. Lepiej więc iść ulicą za biurem pod górę, wzdłuż domów z cienistymi sadami. Jeżeli ma się szczęście, to po drodze można spotkać właściciela kwater, który zabierze nas ze sobą. Najładniejsze, najtańsze, najcichsze pokoje (i najwyżej położone) prowadzi Varvara Kelesi. Jeśli w ogóle braknie miejsc, jest wyznaczony kemping, 2 km na północny wschód od miasta.

W pobliżu biura turystycznego jest kilka wypożyczalni samochodów i mopedów, co jest wygodne przy parodniowym pobycie. Jest także bank, poczta i telefony (OTE). Trzeba uważać wybierając miejsce na posiłek — najbardziej popularne gospody przy głównej ulicy handlowej serwują drogie, a jednocześnie skąpe dania. Lepiej zrezygnować z widoków na morze na korzyść prowadzonej przez Australijczyków restauracji Melinda przy niżej leżącym placu. Jedzenie jest tam dobre, urozmaicone i nie droższe niż gdzie indziej. Jest to jedyny lokal otwarty od października do maja. Przy niżej leżącej drodze do portu znajdują się godne polecenia tawerny Ogród Manolis oraz sąsiednia Vasilis. Poza tym nad samą zatoką jest strategicznie ustawiona gospoda To Ktapodi, gdzie serwują frutti di mare po umiarkowanych cenach. Na deser trzeba zejść do cukierni poniżej gospody Melinda, po przeciwnej stronie ulicy.

Jeżeli chodzi o życie nocne, to w środku lata jest krótki festiwal muzyczno-teatralny na zamku (zamek czyn. wt.-niedz. 7.00-15.00; wstęp wolny). Wydarze­nia te pod każdym względem przyćmiewają nieczęstą rozrywkę w pubach. Jedyny dokuczliwy hałas dobiega z nazbyt głośnej dyskoteki nad wodą, gdzie muzyka gra dla pustej sali. Lokalu nie można jednak zamknąć, ponieważ właściciel ma silne powiązania z policją.

Kiedy znudzi się już miasto, można zwiedzić leżące 3 km dalej Centrum Medytacyjne Karuna (811 08 Mithimna, Grecja). Prowadzi je Giorgos Kassipides i jego żona z Nepalu imieniem Josoda. Trzeba napisać wcześniej z prośbą o szczegóły programu od kwietnia do września. Obejmuje on metody lecznicze oraz jogę. Można też po prostu zarezerwować nocleg.

Zachodnia część Lesbos

Główna droga na zachód od Loutra Gera jest zadziwiająco mało urozmaicona. Nie ma po co zatrzymywać się przed Kalloni, chyba że chcecie zobaczyć ruiny świątyni Afrodyty w MESIE, albo skręcić do AGII PARASKEVI, gdzie pod koniec czerwca zawsze składa się ofiarę z byka. Do tych miejscowości można dotrzeć tylko własnym transportem. Poza tym Agia Paraskevi to ciekawy przykład XIX-wiecznej architek­tury mieszczańskiej.

KALLONI to skromna miejscowość rolnicza i handlowa, położona mniej więcej w środku wyspy. Raczej trudno jest uniknąć krótkiego pobytu tutaj, gdyż w Kalloni przecina się większość tras KTEL. Nie wszystkie autobusy odjeżdżają z hałaśliwej głównej ulicy, więc w przypadku oczekiwania na połączenie trzeba sprawdzić miejsce odjazdu autobusu.

Jeśli ktoś ma więcej wolnego czasu, może wybrać się na godzinny spacer do SKALI KALLONIS, gdzie znajduje się duża, trochę dzika plaża i kilka restauracji. Zatoka ta słynie z avthrini, ryb podobnych do sardynek i anchois. Talerz pieczonych avthrini to znakomity obiad.

Klasztory i wioski w głębi wyspy

Na zachód od Kalloni droga wije się na wzgórze do klasztoru Limonos, założonego w 1527 roku przez niejakiego Ignatiosa. Jest to olbrzymia budowla zamieszkana przez zaledwie paru mnichów i robotników, którzy zajmują się utrzymaniem trzech pięter z celami. Biegną one wokół potężnego dziedzińca, gdzie stoją wielkie donice z kwiatami i paradują pawie.

Obok, za i powyżej znajdują się: dom starców, dom dla umysłowo chorych oraz schronisko dla pielgrzymów. Nawa kościoła (katholikon) ma strop rzeźbiony w drewnie oraz łuki, wszystko w stylu Azji Mniejszej. Jeden z poprzednich opatów założył tutaj muzeum (codz. 9.00-13.00 i 17.00-19.30; 100 dr) na dwóch piętrach tylnej części klasztoru. Eksponaty kościelne na parterze są dość interesujące, lecz należy zmusić portiera (co jest łatwiejsze w grupie), aby otworzył wystawę etnograficzną na piętrze.

Pierwsze pomieszczenie to odtworzony salon z Lesbos, następne zaś jest zapchane przypadkową zbieraniną kiczowatych i bezcennych przedmiotów, które od 1980 roku zbierano od okolicznych mieszkańców. Tureckie miedziane tace sąsiadują z niestarannie wypchanymi czaplami obok jaskrawo malowanych waliz. Mnóstwo przedmiotów gospodarstwa domowego złożono w narożnym magazynie na dole, zaraz obok pomieszczenia, w którym znajdują się wmurowane w podłogę potężne naczynia (pitharia) na zboże i oliwę.

Droga na zachód od klasztoru przechodzi przez miejscowość FILIA, skąd można jechać krótszą trasą do SKOUTAROS i na północ Lesbos. Ostrzegamy jednak, że samochody z niskim zawieszeniem mogą się nie przedostać przez drogę pełną kolein. Większość osób jeździ przez SKALOHORI, gdzie szeregi domów u wylotu doliny stoją frontem na zachód i na morze, oraz przez VATOUSSĘ, najbardziej odosob­nioną i najpiękniejszą osadę na zachodzie. 8 km dalej krótka dróżka prowadzi do ozdobionego freskami XVII-wiecznego klasztoru Perivolis (codz. 8.00-12.00 i 15.00-19.00), zbudowanego w sadzie nad rzeką. Wioska ANDISSA przycupnęła przy jedynym na zachodzie lasku sosnowym i zamku. 6 km dalej leży wąska, odsłonięta plaża Gavathas. Lokalizacja jest dobra, są też pokoje do wynajęcia i tawerny. Plaża w Kambos, o jeden cypel dalej na wschód jest lepsza, lecz równie odsłonięta. Za następnym przylądkiem na wschód znajdują się źle oznakowane ruiny starożytnej Andissy.

Za obecną miejscowością Andissa leży ważne skrzyżowanie. Jadąc prosto mija się klasztor Ipsilou (wciąż zamieszkany), zbudowany na wysokości 1101 m n.p.m. przy wygasłym wulkanie. Mieszka tu obecnie pięciu zakonników. Kaplica, stojąca w rogu dużego dziedzińca o nieregularnym kształcie ma piękne sklepienie i niezłe freski. Czasowo jednaj większa część obiektu, w tym również muzeum przechodzi przez trudny okres renowacji. Patronem Ipsilou jest święty Jan Teolog. Jak zwykle w przypadku klasztorów, stąd także są szerokie widoki, na tak apokaliptyczne krajobrazy jak okoliczne wzgórza, spalone słońcem i zasypane kamieniami.

To tutaj jest największe skupisko przereklamowanych skamieniałych lasów na Lesbos, o czym informują tablice służb leśnych, ostrzegając przed kolekcjonowa­niem „pamiątek”, za co grożą wysokie kary. W tym wypadku nie można obwiniać współczesnych greckich podpalaczy za stan tutejszego drzewostanu. Został on zniszczony przez wulkaniczny pył i gorące źródła około 15 milionów lat temu. Drugie podobne skupisko znajduje się na południe od Sigri, a okoliczni mieszkańcy bardzo się dziwią, że turystom chce się przemierzać jałowe tereny w jego poszukiwaniu. Po przybyciu na miejsce można zgodzić się z tym, że leżące 3-metrowe kawałki drewna nie są żadną atrakcją.

Sigri i Eressos

W SIGRI, miejscowości położonej na najbardziej wysuniętym na zachód krańcu Lesbos, odczuwa się atmosferę końca trasy, tym bardziej, że turyści zagraniczni, przestali tu przyjeżdżać od czasu ogólnego upadku turystyki na wyspach egejskich. Zatoki strzeże turecki zamek i podłużna wyspa Nissopi. Chroni ona też zatokę przed wiatrami. Kościół, o nieco tureckim charakterze, to w rzeczywistości dawny meczet, a samo miasto to pomieszane stare i nowe betonowe zabudowania. Najbliższa, położona na południu plaża jest wąska i rozczłonkowana. Jadąc do Sigri po drodze można zobaczyć lepsze plaże, do których łatwo dojść piechotą. Jeśli planujecie pobyt, można skorzystać z hotelu lub kwater prywatnych. Spośród tawern najlepszą lokalizację i najciekawsze menu ma Remezzo, choć bardziej tradycyjne Australia i Karolouros w centrum są także zadowalające.

Jednak większość turystów odwiedzających zachodnią część Lesbos zostaje w SKALA ERESSOU, a dojeżdża się tam skręcając na południe między Andisą a Ipsilou. Tutejsza plaża jest podobna do plaży w Vaterze, w związku z tym okolica ta może rywalizować z Plomari i Molivos, jeżeli chodzi o liczbę turystów. Dalej rozciągają się największe, najładniejsze tereny rolnicze na Lesbos, stanowiące przyjemny kontrast z łańcuchami dawnych wulkanów. Przy drodze na południe od skrzyżowania nic nie wskazuje na zbliżanie się do oazy, co z pewnością nadaje jej jeszcze bardziej sielankowy charakter, gdy nagle pojawia się za ERESSOS. To miejsce także warto zobaczyć, jednak nie w najgorętszej porze dnia — latem połowa mieszkańców przebywa w Skali.

Jest tam poczta, telefony (OTE) oraz wiele miejsc noclegowych, nie wszystkie są rezerwowane dla grup. Jeżeli ktoś nie znajdzie pokoju, to istnieje półoficjalny kemping, bardziej na zachód, za plażą. Tawerny, niektóre z drewnianymi podwyż­szeniami, na których jada się posiłki, zapełniają plażę. Bogaty wybór dań (poza śniadaniami i przekąskami) oferują położone w centrum To Aigaion oraz I Paralia stojące przy placu z popiersiem Teofrasta, słynnego botanika, który pochodził ze starożytnego Eressos. Miasto to nie stało, jak można by przypuszczać, na miejscu obecnej miejscowości, lecz na szczycie skały przy wschodnim skraju plaży. Nawet z większej odległości wciąż widać ruiny cytadeli. Inną sławną mieszkanką była prawdopodobnie Safona, więc pojawiają się tu spore gromadki homoseksualistek, by zwiedzić to miejsce.

Wracając do głównego skrzyżowania koło Kalloni należy wystrzegać się pokusy zrobienia okrążenia z Eressos wzdłuż zachodnich brzegów zatoki — nie ukończono jeszcze asfaltowej drogi. Nieciekawy krajobraz i wioski bez wyrazu nie rekompensują szkód, jakich doznaje samochód na wyboistej drodze. Obecnie drogę tą utwardza się na południe od PARAKILI. Miejscowość ta szczyci się ruinami meczetu, tureckim mostem i małą, przyjemną plażą.

Plomari i Agiassos

PLOMARI to jedyna większa nadmorska miejscowość, druga co do wielkości na Lesbos. Widać tu dziwne pomieszanie rzeczy pięknych ze sławnym przemysłem destylacji ouzo. Choć w pobliżu nie ma piaszczystych plaż, miejscowość jest latem oblegana przez hordy zorganizowanych turystów ze Skandynawii. Wolny pokój można jednak znaleźć w centrum starego, uroczego i zniszczonego miasta. Niestety znalezienie przyzwoitego lokalu gastronomicznego jest o wiele trudniejsze. W tawer­nie pod platanem panuje nieopisany hałas, a gospody nad morzem są po prostu

bardzo złe. Lepsze jedzenie można dostać w AGIOS ISIDOROS, 3 km na wschód, czyli tam gdzie w zasadzie zatrzymuje się większość przyjezdnych. Warto iść do hotelu Dilina lub I Karidia, bardziej w głąb miasta. W Agios Isidoros są dość wygodne kwatery i długa, może trochę zatłoczona kamienista plaża do przyjemnych kąpieli. Zatwardziali dusigrosze mogą iść półtorej godziny na zachód od Plomari wzdłuż samotnych zatoczek w kierunku Melindy, gdzie znajduje się najbliższa piaszczysta plaża. W Agios Isidoros jest także Okeanis Hotel, gdzie zwykle zatrzymują się grupy. Hotel prowadzi wypożyczalnię samochodów oraz organizuje kursy łodzią na jeszcze lepsze plaże w Tarti i Vatera (szczegóły poniżej). Miejscowe święta panigiri zaczynają się w połowie lipca Festiwalem Ouzo i osiągają punkt kulminacyjny 27-28 lipca, podczas uroczystości na cześć świętego Haralambosa, kiedy urządza się typowo wiejskie imprezy, jak wyścigi konne, i składa ofiary z byków.

Autobusy z Plomari kursują przez ładne wioski PALEOKIPOS i SKOPELOS (oraz oczywiście przez Agios Isidoros). Dla podróżujących autostopem lub własnym samochodem istnieje możliwość skrócenia trasy. Trzeba wsiąść na prom w PERAMIE (kursuje tylko w dzień) u wylotu zatoki Geras. Północna droga z Plomari do Agiassos jest utwardzona tylko do miejsca, do którego dociera komunikacja publiczna, tzn. do MEGALOHORI. Potem trzeba się przygotować na podróż polną drogą własnym transportem.

AGIASSOS usadowiło się w zadrzewionej dolinie na stoku góry Olimbos. Jest to najpiękniejsze miasto wyspy Lesbos położone na wzgórzu. Liczne stare budynki stojące wzdłuż wąskich brukowanych uliczek są chronione przez prawo. Nikogo nie powinny zrażać ogromne ilości kiczowatych pamiątek z drewna i porcelany, które kupują głównie Grecy. Trzeba przejść obok głównego kościoła aż do starego bazaru, gdzie są kafenio i oryginalne stoiska z mięsem. Niestety, sklepy z kasetami wideo nadmiernie się tu rozpanoszyły, lecz w niektórych kawiarniach w sobotnie i niedziel­ne popołudnia grają muzykanci na cymbałach, klarnecie, bębenku i skrzypcach, akompaniując podpitym tancerzom na zewnątrz.

Bardziej skomercjalizowane są utwory grającego na cymbałach santouri Joannisa Kakourgosa, który nagrywa i sprzedaje kasety ze swojego małego studia przy kościele. Nic więc dziwnego, że festyn 15 sierpnia to jeden z najhuczniejszych na Lesbos. Są też dostępne kwatery dla ciągle rosnącej liczby turystów. Najlepsza restauracja nie ma mazwy, a znajduje się po lewej stronie, patrząc od południowego skraju miasteczka.

Trasy do Vatery

Inna trasa z Mitilini do Vatery prowadzi przez wioski w głębi wyspy: POLIHNITOS I VRISSA. Pierwsza z nich jest dość ponura, słynne gorące źródła były ostatnio zamknięte. Czynne są źródła Agios Ioanis w pobliskiej LISVORI. Sama miejscowość VATERA ma dużą, długą na 7 km piaszczystą plażę, przy której stoją porośnięte roślinnością wzgórza. Na tej plaży z pewnością zmieściliby się wszyscy przebywający na wyspie, gdyby była taka potrzeba. Morze jest tu wspaniałe i ciepłe. Trochę bardziej w głębi leży kemping, a nieliczne tawerny przy nadmorskiej drodze (np. Ta Kalamakia) są dobre i tanie, gdyż klientami są głównie miejscowi, spędzający tu weekendy. Więcej zajazdów spotyka się w kierunku przylądka Agios Fokas. Tam też znaleziono ślady starożytnej świątyni Dionizosa. Dotychczas wymieniane kwatery to raczej mieszkania i wille niż pokoje, lecz na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli planujemy tutaj pobyt, potrzebny jest własny transport— najbliższe sklepy są o 4 km od Vrissy.

W przeciwnym kierunku polna droga, miejscami lepsza, miejscami gorsza, wiedzie przez STAVROS i AMBELIKO do Agiasos lub Plomari, podróż trwa półtorej godziny. Jeżeli jedziesz w kierunku Kalloni, warto skorzystać ze skrótu przez bazę wojskową AHLADERI, jednak słabe mopedy nie pokonają tej trasy.

 

Okolice Mitilini

Na południe od miasta, przy drodze na lotnisko można zobaczyć kilka baszt (pirgi) w miejscowościach HRISSOMALOUSSA i AKLIDIOU, pozostawionych przez . dziewiętnastowieczną szlachtę. Jednak najciekawsze pojedyncze obiekty to muzea w VARII. Muzeum Theofilos (wt.-niedz. 9.00-13.00 i 16.30-20.00; 100 dr) upamiętnia malarza-prymitywistę urodzonego w tej miejscowości. Sąsiednie Muzeum Teriade (wt.-niedz. 9.00-14.00 i 17.00-20.00) powstało według pomysłu innego syna tej ziemi, Stratisa Eleftheriadesa. Opuścił on wyspę w młodym wieku i wyjechał do Paryża. Nadał swemu nazwisku francuską formę Teriade i został sławnym mecenasem sztuki, przekonując wielu wiodących artystów XX wieku do uczestnictwa w swych przedsięwzięciach. Wystawy ukazują litografie, ryciny, drzeworyty i akwarele artystów tej klasy co Miro, Chagall, Picasso, Leger, Rouault czy Villon. Dzieła powstały z własnej inspiracji malarzy lub są ilustracjami utworów wybitnych poetów i pisarzy. Jest to zadziwiająca kolekcja, jak na tak małą wyspę. Obok muzeów znajduje się ruchliwy snack-bar.

Daleko za lotniskiem jest atrakcyjna plaża Agios Ermogenis przy podwójnej zatoce (najlepiej jechać autobusem miejskim do LOUTRY, a potem taksówką). W weeken­dy jest ona jednak zatłoczona, a ponieważ bezpłatna plaża w TSAMAKII jest nieciekawa, na kąpiel w okolicach Mitilini najlepiej wybrać się do Loutra Geras, 8 km główną drogą w kierunku Kalloni (codz. 8.00-20.00; 150 dr). Właśnie tego potrzeba nam po bezsennej nocy spędzonej na śmierdzącym promie. Trzy ozdobne krany doprowadzają letnią wodę do marmurowego basenu w sklepionym pomieszczeniu, są osobne sale dla mężczyzn i kobiet. Na samej górze budynku łaźni jest czynny w sezonie snack-bar-kawiarnia z widokiem na zatokę. Dla zagorzałych zwolenników kąpieli proponujemy pobyt w pobliskiej starej gospodzie.

Jadąc z Mitilini na północ wzdłuż morza nie dostrzega się ładnych plaż, lecz podróż w stronę Mandamados jest przyjemna ze względu na wspaniałe widoki cieśniny i wybrzeża Turcji. Wracać można okrężną drogą, by zobaczyć rzymski akwedukt w MORU lub większą ich liczbę (choć trudno je znaleźć) w PAMFILLI, PIRGI i THERMIS. Bardziej atrakcyjne są łaźnie w LOUTROPOLI THERMIS z basenami w sklepionych piwnicach. Często jeżdżą tam autobusy miejskie, lecz wcześniej trzeba zasięgnąć informacji, gdyż łaźnie są okresowo zamykane z powodu remontu.