Archive for the ‘Tesalia i Grecja Centralna’ Category

Ipapandis, Agias Triados i Agiou Stefanou

Zwiedzając dolinę w lecie nietrudno zachwycić się klasztorami, ale jeszcze łatwiej zdenerwować się z powodu straszliwych tłumów, które odbierają cały urok dzikim, uduchowionym krajobrazom. Rzadziej odwiedzane są pozostałe klasztory przy „południowej pętli”, jednak prawdziwy spokój znaleźć można dopiero wybierając się ścieżką prowadzącą na północ tuż za rozgałęzieniem do Varlaam i Mega Meteoronu. Nią właśnie po ok. 30 minutach dociera się do opuszczonego czternastowiecznego klasztoru Ipapandis — jaskini z niewielkim kościółkiem w środku.

Idąc główną szosą od rozgałęzienia do Varlaam/Mega Meteoronu, po około 30 minutach dochodzi się do klasztoru Agia Triada (lub Agias Triados — Świętej Trójcy), do którego ostatni odcinek wiedzie 130 stopniami wykutymi w skalnym tunelu.

Klasztor przeszedł niedawno solidny remont, ale nadal na wymianę czeka cała kanalizacja i wyciąg. W małym muzeum można obejrzeć ręcznie wykonane tkaniny, naczynia kuchenne i sprzęt rolniczy, ale generalnie do oglądania jest tu mniej niż gdzie indziej — wiele fresków w katholikonie jest czarnych od sadzy i wilgotnych; projekt renowacji upadł od razu we wstępnej fazie przygotowań. Szczęśliwie, nie zatrzymują się tu na ogół autobusy wycieczkowe, dzięki czemu bez większych przeszkód rozwijać się może autentyczne życie klasztorne (cóż z tego, że prowadzone przez raptem trzech mnichów).

Do Agiou Stefanou, ostatniego i najdalej na wschód wysuniętego klasztoru, idzie się stąd około 20 minut. I w tym klasztorze mówić można o prawdziwym życiu zakonnym; w nieco rozczarowujących budynkach mieszkają zakonnice. Bielony wapnem katholikon jest nader prosty; skała, na której się znajduje połączona jest z drogą mostem. Jak w całej dolinie, tak i tutaj widoki są wspaniałe, ale jeśli komuś się spieszy, to spokojnie może je sobie podarować.


Agia Triada leży nad głębokim wąwozem, a niewielki ogródek kończy się nad stromą przepaścią, ale u dołu prowadzących doń stopni rozpoczyna się dobrze  oznakowana powrotna ścieżka do Kalambaki. W sumie liczy sobie ok. 3 km długości i pozwala zaoszczędzić sporo drogi; szlak jest częściowo wyłożony kamieniami i utrzymany w dobrym stanie.

Mega Meteoron

Mega Meteoron to najwspanialszy i najwyżej położony klasztor, budowany na „Szerokiej Skale” ok. 600 metrów nad ziemią. Przez stulecia klasztor ten posiadał rozległe przywileje i sprawował władzę nad całą okolicą; na osiemnastowiecznym sztychu (wystawionym w muzeum) dosłownie przytłacza wszystkie pozostałe monastery. Jak Athanasios zdołał wspiąć się na tę górę, pozostaje nie wyjaśnioną zagadką.

Tutejszy katholikon, poświęcony Przemienieniu Pańskiemu (Metamorfosi), jest najwspanialszy w Meteorach; tworzy go piękny kościół na planie równoramiennego krzyża zwieńczony potężną kopułą. Świątynię przebudowano w XVI w.; pierwotną kaplicę, wzniesioną jeszcze przez Athanasiosa i Ioasafa, przekształcono wówczas w ieron, czyli niewielkie sanktuarium za temblonem (tęczą ołtarza). Pośród licznych innych zabudowań klasztornych w refektarzu otwarto muzeum z niezwykle in­teresującymi rzeźbionymi drewnianymi krzyżami; warto też zajrzeć do starej, zwieńczonej kopułą i poczerniałej od dymu kuchni.

Z Varlaam prowadzi do Mega Meteoronu ścieżka na skróty.

Varlaam

Yarlaam jest jednym z najstarszych klasztorów, założonym na miejscu dawnej pustelni św. Varlaama — jednej z najważniejszych postaci w historii Meteorów – – wkrótce po przybyciu Athanasiosa. Dzisiejszy budynek klasztoru, bez wątpienia jeden z najpiękniejszych w dolinie, ufundowali w 1517 r. dwaj bracia z Janiny.

Klasztorny katholikon poświęcony Agion Pandon (Wszystkim Świętym) jest niewielki, ale nader okazały, wspierany malowanymi belkami, ze ścianami i kolum­nami w całości pokrytymi freskami. Dominującym tematem — ze wszech miar pasującym do Meteorów — jest asceza na pustyni; z bardziej konwencjonalnych malowideł na uwagę zasługuje szalenie dynamiczny Sąd Ostateczny z ziejącą potężną Bramą Piekieł, oraz najważniejszy w hierarchii fresków wielki Pantokrator (Chrystus w Majestacie) w kopule.

Freski pochodzą z lat 1548-66. W refektarzu otwarto nieduże muzeum ikon; warto także rozejrzeć się za oryginalną beczką na wodę.

W Varlaam zachowała się w świetnym stanie stara Wieża Wyciągowa ze stromą platformą i niezbyt zachęcającym z wyglądu kołowrotem. Do lat dwudziestych naszego stulecia do klasztorów w Meteorach można było dostać się jedynie albo w sieci podciąganej na linie, albo po równie niebezpiecznych wciąganych drabinach. Patrick Leigh Fermor, który przebywał w Varlaam w latach pięćdziesiątych, przytacza anegdotę o poprzednim przeorze: kiedy zapytano go, jak często wymienia się linę, udzielił logicznej, acz raczej makabrycznej odpowiedzi: „Jak się zerwie”.

Schody do wszystkich klasztorów wyciosano ostatecznie na polecenia biskupa Trikali, który niewątpliwie doszedł do wniosku, że wizytując monastery zbytnio naraża na szwank swój autorytet. Dzisiaj na linach wciąga się jedynie żywność i materiały budowlane.

Roussanou

Jakieś piętnaście minut za Agios Nikolaos w różnych miejscach odchodzą w prawo od drogi trzy dobrze oznakowane, wykładane kamieniami ścieżki do maleńkiego klasztoru Roussanou (zwanego też Agias Varvaras); ostatnie podejście prowadzi przez wywołujący zawroty głowy mostek przerzucony z sąsiedniej skały. Również i ten klasztor został niedawno odrestaurowany i udostępniony do zwiedzania. Roussanou wyróżnia się chyba najbardziej niezwykłą lokalizacją jego ściany wyrastają na samej krawędzi imponującego skalnego ostrza. Wewnątrz w przedsion­ku do głównej kaplicy, czyli katholikonu znajdują się wyjątkowo ponure siedemnas­towieczne freski poświęcone męczennikom; jedynym wytchnieniem od tych wszyst­kich ściętych głów i rozczłonkowanych, podziurawionych włóczniami ciał są lwy liżące stopy uwięzionego Daniela, widoczne w pobliżu okna.

Kawałek dalej za Roussanou droga rozgałęzia się i prowadzi w lewo do klasztorów Varlaam i Mega Meteoron. Do tego pierwszego można też dojść ścieżką odchodzącą na zakręcie zaraz za Agios Nikolaos.

Klasztory

Na północ od Kastraki droga wije się między potężnymi skałami, mijając kapliczkę-pustelnię Doupiani, która była pierwszym kościołem najstarszej społeczności mnisiej w Meteorach. Idzie się do niej pod górę około dwudziestu minut. Po dalszych dziesięciu po lewej ukazuje się początek krętej drogi prowadzącej na szczyt niskiej skały, na której ulokował się klasztor Agios Nikolaos Anapavsa. Ozdobą tego niewielkiego, niedawno odrestaurowanego monasteru są piękne szesnastowieczne freski w katholikonie (głównej kaplicy), autorstwa kreteńskiego malarza Theofanesa. Ze względu na ukształtowanie skały, zamiast na wschód katholikon wychodzi niemal dokładnie na północ. Oprócz fresków warto też obejrzeć późniejsze, nieco naiwne malowidła przedstawiające Adama nadającego nazwy zwierzętom; nie zabrakło nawet bazyliszka — legendarnego koguta z ogonem węża, który potrafił zabijać samym spojrzeniem lub oddechem.

Obok Agios Nikolaos, na skalnej igle znajduje się niedostępny dla turystów Agia Moni, od trzęsienia ziemi w 1858 r. zrujnowany i opuszczony.

Kastraki

Do KASTRAKI idzie się ok. 20 minut z Kalambaki, najlepiej nar skróty ścieżką z północno-zachodniego krańca miasteczka. W sezonie od czasu do czasu kursują autobusy.

Po drodze do wsi mija się Camping Vrahos, pierwszy z dwóch tutejszych kempingów. Drugi, Camping Boufidhis/The Cave, jest trochę zatłoczony, ale ma nieskończenie ciekawszą lokalizację — na przeciwnym krańcu wsi, dokładnie poniżej Agiou Nikolaou i Roussanou. Przy obu czynne są baseny, podobnie jak na bardziej oddalonych kempingach przy drogach do Trikali i Janiny.

We wsi nie brak też pokoi do wynajęcia, z którymi konkuruje cokolwiek zapuszczony hotel Kastraki, poniżej skał. Przy głównym placu w Kastraki czynna jest autentyczna lokalna tawerna To Kałami ze znakomitą kuchnią.

Kalambaka

KALAMBAKA robi wrażenie właściwie tylko dzięki pobliskim skałom. Miasteczko zostało spalone przez hitlerowców w czasie ostatniej wojny, tak że zdecydowana większość budynków powstała stosunkowo niedawno; wyjątkiem jest stara katedra, Mitropolis, oddalona o kilka przecznic od swej współczesnej następczyni w górnej części miasta. Katedrę wzniesiono w VII w. na miejscu dawnej świątyni Apollina; w dość dziwacznie zaprojektowanych ścianach wykorzystano liczne fragmenty starożytnej budowli. Wewnątrz podziwiać można czternastowieczne bizantyjskie freski oraz — rzecz niezwykła w greckim kościele — wielką marmurową kazalnicę w nawie głównej.

W sezonie na przyjeżdżających autobusem lub pociągiem polują właściciele prywatnych kwater, często z rodziny Totis, do której należą trzy osobne budynki. Poza tym o możliwości noclegu informują liczne reklamy na drodze z dworca autobusowego do centrum. Hotele są droższe niż w innych rejonach Grecji wszak turystów w Meteorach nie brakuje. Spośród tańszych wymienić można Odyssion, Odos Kastrakiou.

Klasztory w Meteorach

Klasztory w Meteorach to jedna z najwspanialszych atrakcji turystycznych w Grecji. Te niezwykłe monastery, wzniesione na pozornie niedostępnych skalnych turniach, zajmują górską dolinę nieco na północ od Kalambaki; nazwa meteora dosłownie oznacza „skały w powietrzu”. Kiedy wjeżdża się do miasteczka, oczy same kierują się w prawo, gdzie w górze widać najbliższy z klasztorów, Agiou Stefanou, przyklejony do szarego, masywnego skalnego walca; bliżej wyrastają ku niebu osobliwe, jakby nie z tego świata, szpikulce, wieże, igły i inne przedziwne formacje skalne ukształtowane trzydzieści milionów lat temu przez morze, które zajmowało wówczas równinę Tesalii.

Klasztory: nieco historii

Klasztory w Meteorach są równie spektakularne, co tajemnicze. Według legendy święty Athanasios, założyciel Mega Meteoron (Wielkiego Meteoronu), najstarszego monasteru, dotarł na szczyt skał wyniesiony przez orła. Bardziej racjonalnie brzmią przypuszczenia o pomocy udzielonej pierwszym mnichom przez biegłych w sztuce wspinaczki mieszkańców wioski Stayi, średniowiecznej poprzedniczki Kalambaki. Tak czy owak, budowa klasztorów była nie lada wyczynem: niemiecki przewodnik dla alpinistów zalicza niemal wszystkie trasy w Meteorach jako „trudne”, nawet dla osób dysponujących nowoczesnym sprzętem wspinaczkowym.

Pierwsze religijne społeczności pojawiły się tu pod koniec X w., kiedy w jaskiniach, jakich pełno w okolicznych skałach, zamieszkała grupa pustelników. W 1336 r. dołączyło do nich dwóch mnichów z góry Athos, Gregorios, opat Magouli, i jego towarzysz Athanasios. Gregorios powrócił na krótko na Athos, ale na miejscu pozostał — z poleceniem założenia klasztoru — Athanasios. Zadanie swe wypełnił — mniejsza o to, czy w sposób nadprzyrodzony czy nie — i choć ustanowił w nowym klasztorze wyjątkowo surową i ascetyczną regułę, bardzo szybko ściągnęło do niego wielu zakonników, w tym, w 1371 r., Jan Paleolog, który zrzekł się serbskiego tronu, by móc zostać mnichem Ioasafem.

Obecność potomka królewskiego rodu walnie przyczyniła się do powstania następnych klasztorów, wznoszonych jeden po drugim na wszystkich dostępnych i wielu niedostępnych skałach. Okres największej świetności osiągnęły one za panowania osmańskiego sułtana Sulejmana Wspaniałego (1520-66) i aż dwadzieścia cztery skały zajęte były wówczas przez monastery lub pustelnie. Największe z nich gromadziły ogromne skarby, czerpiąc zyski z posiadłości ziemskich podarowanych im w odległej Wołoszczyźnie i Mołdawii, a także samej Tesalii. Posiadłości te pozostawały w rękach mnichów do XVIII w., kiedy to życie klasztorne w całej Grecji poczęło wyraźnie upadać.

Do upadku klasztorów przyczyniły się niewątpliwie niezliczone spory o władzę i dominację, ale główną rolę odegrały czynniki fizyczne i ekonomiczne. Budynki, zwłaszcza mniejsze pustelnie, były po prostu zbyt niedbale zbudowane, by mogły przetrwać całe stulecia i — przypuszczalnie nie remontowane lub wręcz nie zamieszkane — stopniowo obracały się w ruinę. W większych klasztorach powoli ubywało mieszkańców; proces ten przybrał na sile w XIX w., kiedy na południu powstało niepodległe państwo greckie (Tesalię przyłączono do niego później) i z życia klasztornego zniknął silny wcześniej grecki nacjonalizm i duch oporu wobec dominacji tureckiej.

W XX w. kryzys pogłębił się, gdy po grecko-tureckiej wojnie 1920-23 państwo przejęło i przekazało greckim uchodźcom z Azji Mniejszej już i tak znacznie uszczuplone klasztorne majątki ziemskie. W latach pięćdziesiątych funkcjonowało już tylko pięć klasztorów, w których w sumie mieszkało raptem kilkunastu mnichów. Mimo pewnego odrodzenia duchowego (ściągnęło tu dość dużo młodych, wykształ­conych zakonników) przez ostatnie trzydzieści lat monastery całkowicie przerzuciły się na obsługę turystów. Obecnie cztery główne, udostępnione do zwiedzania klasztory, uwiecznione w takich filmach jak Tylko dla Twoich oczu z Jamesem Bondem, są już właściwie wyłącznie muzeami, zabytkami historii. Jedynie w przypa­dku dwóch — Agia Triada i Agiou Stefanou — można mówić o jakimś życiu klasztornym.

Agiou Visarionos Dousikou

Klasztor Agiou Visarionos Dousikou przez okolicznych mieszkańców zwany Ai Visariss — wyróżnia się niezwykłym położeniem, wysoko (ok. 500 m) na zboczu góry Kozrakas. Niewielka społeczność mnichów ponad wszystko ceni sobie izolację: kobiety nie mają tu wstępu w ogóle, mężczyźni wpuszczani są z podejrzliwością, teoretycznie między 8.00 a 12.00 i 15.30 a 19.30. Do klasztoru idzie się przez most nad Partaikos (jak do Porta Panagia) i skręca w prawo, a zaraz potem w lewo na oznakowaną drogę, która prowadzi 4 km pod górę.

Klasztor założył w 1530r. Visarionos (Bessarion), mieszkaniec Pili; wewnątrz podziwiać można doskonały cykl fresków Tzortzisa — jednego z najważniejszych malarzy z góry Athos (Atos) — namalowanych w latach 1550-58 i ostatnio przywróconych do dawnej świetności. Freski, tak jak i cały klasztor cudem uniknęły zniszczenia w 1940 r., kiedy na dziedziniec spadły dwie włoskie bomby, które okazały się niewypałami.

Początkowo klasztor powstał na skale równie stromej jak Meteory, ale w latach sześćdziesiątych przepaść stopniowo zapełniono ogródkami warzywnymi i wybudo­wano nową drogę i bramę wjazdową. Stare wyciągi i drabina po wschodniej stronie, które pamiętają jeszcze pierwsze lata istnienia klasztoru, obecnie pełnią funkcje czysto dekoracyjne.

Porta Panagia

Porta Panagia (latem 8.00-12.00 i 16.00-20.00; zimą 9.00-13.00 i 15.00-17.00; 100dr) oddalony jest od wsi Pili o 20 minut marszu. Należy przejść przez rzekę albo mostem dla samochodów, albo kładką dla pieszych, potem skręcić w lewo i iść prosto, aż pośród drzew poniżej drogi pojawi się kopuła kościoła. Stróż mieszka w białym domu poniżej pobliskich tawern.

Budowę kościoła ukończył w 1283 r. niejaki Ioannis Doukas, książę Despotatu Epiru. Architektura jest nieco osobliwa, a to dlatego, iż obecny przedsionek świątyni to przemodelowany XV-wieczny transept z kopułą. Pierwotna nawa po stronie zachodniej została zniszczona przez trzęsienie ziemi, zastąpiono ją nową nawą po stronie wschodniej, przez co całość uzyskała jakby „wsteczną” orientację. Wewnątrz uwagę zwracają dwie mozaiki przedstawiające Św. Józefa i Maryję z małym Jezusem, z wyraźnymi śladami wpływów sztuki Zachodu, oraz marmurowy ikonostas, na którym Chrystus znajduje się — co jest zgoła niezwykłe jak na ikonografię greckokatolicką — po lewej stronie Matki Boskiej. Freski przetrwały w znacznie gorszym stanie, a wiele postaci jest poważnie podziurawionych. Najciekawszy fresk znajduje się na lunecie (fragment sklepienia poprzeczny względem głównego sklepienia) obok maleńkiej chrzcielnicy, powyżej grobu Ioannisa Doukasa, i przed­stawia Archanioła Michała prowadzącego za rękę realistycznie ukazanego Doukasa do siedzącej na tronie Matki Boskiej z Dzieciątkiem.

Kilometr w górę rzeki Portaikos (z powodu wyjątkowo dzikich psów za kościołem radzimy iść przeciwnym brzegiem), w miejscu gdzie wypływa ona z wąskiego górskiego wąwozu, warto zobaczyć elegancki średniowieczny most. W pobliżu ulokowało się też kilka kawiarni i snack barów; po drugiej stronie mostu zaczyna się kilka szlaków wzdłuż wąwozu.