Archive for the ‘Peloponez’ Category

Pałac Nestora

Pałac i muzeum w Horze czynne wt.-nd. 8.30-15.00; wstęp do każdego 200 dr. Na miejscu można kupić znakomity przewodnik Carla Blegena.

Pałac Nestora odkryto w 1939 r., ale prace wykopaliskowe rozpoczęto tu dopiero po zakończeniu II wojny światowej. Miało to tę zaletę, że — w przeciwieństwie do Myken i większości innych greckich zabytków — zastosowano tu nowoczesne techniki archeologiczne, dzięki którym budowla (przykryta gigantycznym plas­tykowym dachem) jest najlepiej odrestaurowanym pałacem z czasów mykeńskich.

Pałac oddalony jest od współczesnego Pilos o 16 km (pół godziny jazdy). Dojazd zapewniają wszystkie autobusy z Pilos w kierunku Kiparissi. Główną drogą w głąb lądu (obok Korifasii) kursują one na teren wykopalisk i do muzeum w HORZE (3 km na wschód).

Pałac

Z Pałacu Nestora, z głębokimi, żyznymi dolinami po obu stronach, doskonale widać zatokę Navarino, co znakomicie pasuje do mądrego, ostrożnego i pokojowo nastawionego króla znanego nam z Odysei. Homer umieścił tu scenę, w której Telemach, syn Odysa, przybywa z Itaki do króla po wieści o ojcu. Po wylądowaniu na plaży w towarzystwie przebranej za Mentora bogini Pallas Ateny spotyka Nestora z synami i dworem, którzy składają właśnie ofiarę Posejdonowi. Goście zostają życzliwie przyjęci, posadzeni „na piasku, na skórach miękkich”; król nie zna co prawda żadnych wieści o Odysie, ale obiecuje Telemachowi rydwan, by ten mógł pojechać do Sparty i zapytać Menelaosa. Wcześniej jednak goście zostają zaproszeni do pałacu, gdzie Telemach bierze kąpiel, w czym pomaga mu „Polykasta, panienka sudana smukła, zgrabna, / Najmłodsza z Nestorówien”; po kąpieli, od namasz­czonego oliwą i odzianego „w chiton miękki” Telemacha „jasność […] jak od bożka biła” (tłum. L. Siemieński).

Niezwykłym zrządzeniem losu na terenie wykopalisk odkryto wannę, zaś ruiny pałacu jakby same z siebie przywodzą na myśl opowieści Homera. Pozostałości po murach mają ok. metra wysokości, dzięki czemu łatwo zorientować się w rozkładzie pomieszczeń. Ściany były częściowo wykonane z drewnianych, poziomych i piono­wych, belek, pomiędzy którymi układano suszone na słońcu cegły (przypomina to rozwiązania budownictwa elżbietańskiego w Anglii); od wewnątrz mury zdobiły przepiękne freski. Nawet w obecnym stanie ruiny świadczą o zamożności i prestiżu — według Homera Nestor wysłał pod Troję drugi co wielkości oddział wojska, „dziewięćdziesiąt czarnych okrętów”. Wśród pozostałości po potężnym kompleksie wyróżnić można trzy zasadnicze grupy: główny pałac w centrum, po lewej starszy i mniejszy pałac, a po prawej albo budynki straży, albo też warsztaty.

Podstawowy plan zespołu pałacowego przypomina podobne budowle w Myke­nach i Tyrynsie: z wewnętrznego dziedzińca, do którego dostępu strzeże wartownia, przechodzi się do centralnej części głównego pałacu. Ten składał się z około 45 komnat i sal. Megaron (sala tronowa), z charakterystycznym otwartym paleniskiem, znajduje się dokładnie na wprost podwójnego portyku wejściowego. To tutaj odkryto najwspanialszy fresk przedstawiający wizerunek gryfa (być może symbol królewski) stojącego na straży tronu; obecnie fresk podziwiać można w muzeum w Horze. Wokół znajdują się pomieszczenia mieszkalne i magazyny, z których archeolodzy wydobyli dosłownie tysiące naczyń; przypuszcza się, że rozdzielano tu towary wytworzone w pałacowych warsztatach. Bardziej w głębi widać sławną łaźnię z zachowaną wanną, zdobioną terakotą; do łaźni przylega niewielki kompleks pomieszczeń otaczających jeszcze jeden, mniejszy, megaron; ustalono, że były to komnaty królowej. Dla archeologów najważniejszym znaleziskiem Było kilkaset tabliczek pokrytych pismem linearnym B. Odkopano je zaraz pierwszego dnia w dwóch niewielkich pomieszczeniach na lewo od dziedzińca. Były to pierwsze tego typu inskrypcje znalezione na lądzie stałym. Dowiodły one niezbicie związku między cywilizacją minojską i mykeńską, albowiem — podobnie jak tabliczki znalezione przez sir Arthura Evansa w Knossos na Krecie — zapisane były w języku greckim. Tabliczki wypaliły się podczas pożaru, który strawił pałac ok. 1200 r. p.n.e., bardzo możliwe, że zaledwie jedno pokolenie po upadku Troi.

Muzeum w Horze

Na zakończenie wizyty w pałacu warto zajrzeć do muzeum w HORZE. Nie dysponując własnym środkiem transportu lepiej najpierw pojechać autobusem do Hory, obejrzeć muzeum i stamtąd pomaszerować ok. 25 min do Pałacu Nestora. Wiosną i jesienią taki spacer to sama radość, podczas upałów można bez problemu podjechać autostopem bądź taksówką.

Palma pierwszeństwa pośród eksponatów przypada pałacowym freskom; jeden z nich, zgodnie z opisem Homera, przedstawia wojownika w hełmie z kłami dzika. Poza tym zgromadzono tu sporo ceramiki, trochę pięknych złotych kubków i inne znaleziska z pałacu i rozmaitych mykeńskich grobów w okolicy.

Pilos

PILOS (PYLOS) to jakby mniejsza, mniej wyszukana wersja Nafplionu. Jak na wiejską Mesenię, jest to miejscowość całkiem do rzeczy, zwłaszcza jeśli porównać ją z Kalamatą. Miasto, ozdobione dwoma średniowiecznymi zamkami, wyróżnia się wspaniałą lokalizacją nad jedną z najpiękniejszych w całej Grecji” naturalnych przystani, zwaną zatoką Navarino. Trudno wyobrazić sobie lepszą bazę, z której można by wyruszać — samochodem bądź motorowerem (do wynajęcia na miejscu) — na wycieczki po tej części Peloponezu, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę romantyczne skojarzenia z bitwą w zatoce Navarino i Homeryckim „piaszczystym Pylos”, gdzie mieszkał „mądry król Nestor”, którego pałac (zob. dalej) odkryto 16 km na północ (według innych poglądów, miastem Nestora i Neleusa miało być Pylos w Tryfylii). Transport publiczny nieco rozczarowuje — po południu trzeba nieraz po kilka godzin czekać na autobus.

Miasto

Największą atrakcją w Pilos są spacery alejkami na zboczu wzgórza i nadmorskimi uliczkami oraz zwiedzanie fortecy. Zgubić się w tym niedużym mieście praktycznie nie sposób; autobusy zatrzymują się w pobliżu centralnego placu, Platia Trion Navaron, i portu.

Platia Trion Nayaron ocieniony potężnym platanem i pachnący lipami prezentuje się nader wspaniale. Ze wszystkich stron otaczają go kawiarenki, zaś pośrodku wznosi się pomnik ku czci admirałów Codringtona, de Rigny’ego i von Heydena, którzy dowodzili siłami brytyjskimi, francuskimi i rosyjskimi w bitwie w zatoce Navarino. Nie opodal, przy ulicy Filellinion odchodzącej od głównego placu nad morzem, mieści się niewielkie muzeum (wt.-nd. 8.30-15.00; 200 dr), poświęcone oczywiście bitwie, a także znaleziskom archeologicz­nym w tym rejonie Grecji.

Więcej pamiątek po bitwie w zatoce Navarino zobaczyć można na wyspie Sfaktiria (Sfakteria), na wprost zatoki, gdzie znajdują się groby wielu filohellenów, kaplica i pomnik ku czci marynarzy rosyjskich. Latem pływają na wyspę niektóre łodzie rybackie. Pytać w kawiarniach w okolicy portu.

Głównym obiektem turystycznym w mieście jest jednak Neo Kastro (codz. 8.30-15.00), niedaleko portu, po południowej stronie zatoki (obok drogi do Methoni). „Nowy zamek” (stary, Paleo Kastro, leży po przeciwnej, północnej, stronie zatoki — zob. dalej) zbudowali Turcy w 1572 r.; arkady wokół murów ciągną się na długości 1500 metrów.

Przez dwa ostatnie stulecia zamek pełnił głównie funkcję więzienia; wewnętrzny dziedziniec podzielony był wysokimi murami na wąskie podwórka. Jak na greckie więzienie było to dość niezwykłe, zazwyczaj bowiem więźniowie w Grecji mogą się ze sobą swobodnie komunikować. Powodem takiego rozwiązania była bliskość półwyspu Mani — wśród mieszkańców zakładu karnego dominowali Manijczycy skazani za udział w wojnach klanowych.

W więzieniu tak często dochodziło do morderstw popełnianych na wrogach, że niezbędne było całkowite odizolowanie od siebie przedstawicieli poszczególnych klanów. Mury wewnętrzne zburzono ostatnio w ramach przerabiania zamku na muzeum archeologii podwodnej.

Methoni

W przeciwieństwie do ugrzecznionej fortecy w Koroni zamek w METHONI wygląda imponująco i groźnie jak na twierdzę przystało. Masywną wenecką budowlę z trzech stron otacza morze, z czwartej dostępu broni wielka fosa. Zamek spełniał po części funkcje militarne, a po części służył pielgrzymom zdążającym przez Kretę i Cypr do Ziemi Świętej; od XIII do XIX w. istniało tu spore miasto.

Wewnątrz fortecy (pn.-sb. 8.30-15.00, nd. 9.00-15.00), do której wchodzi się przez kamienny most przerzucony nad szeroką fosą, zachowały się resztki weneckiej katedry z wszechobecnym weneckim Lwem Świętego Marka, a także,turecka łaźnia, kilkadziesiąt domów mieszkalnych i parę groźnie wyglądających podziemnych przejść; ostatnie z nich niestety odgrodzono. Brama wodna w połowie murów prowadzi przez groblę ku ufortyfikowanej wysepce Bourtzi.

Współczesna wieś Methoni, na „lądzie stałym” poniżej i na wprost zamku, jest bardziej niż Koroni nastawiona na zaspokajanie zachcianek turystów i w sezonie bywa zatłoczona. Jednakże ceny noclegów są tu umiarkowane, ze znalezieniem wolnych miejsc nie ma na ogół większych problemów — wystarczy zjawić się w miarę wcześnie lub dokonać rezerwacji dzień-dwa naprzód. Z tańszych hoteli najsympatyczniej jest w Iliodyssio, koło fosy. Reks i Galini na plaży oraz Dionysos w centrum, są także niczego sobie. Poza tym jest tu trochę raczej drogich pensjonatów i mieszkań do wynajęcia plus —jak zwykle — pokoje, często reklamowane nowo przybyłym na dworcu autobusowym. Ponadto przy wschodnim krańcu plaży znajduje się nieźle wyposażony kemping, Camping Methoni.

We wsi jest bank, oddział OTE i poczta; wszystkie instytucje łatwo znaleźć w obrębie zaledwie trzech ulic. Tutaj też znajduje się Klimataria — jedna z najlepszych na Peloponezie restauracji, gdzie w ogródku można skosztować fantastycznych potraw w dużym wyborze (w tym dania jarskie).

Koroni i Methoni

Bliźniacze twierdze w Koroni i Methoni to najstarsze i najdłużej utrzymywane posiadłości Wenecjan na terenie Peloponezu, strategiczne posterunki przy drodze z Krety, w średniowieczu zwane „oczami Pogodnej Republiki”. Dzisiaj są to dwie najatrakcyjniejsze miejscowości wypoczynkowe na południu.

Dysponując własnym środkiem transportu, można zajrzeć do obu po drodze z Kalamaty do Pilos czy też w przeciwnym kierunku. Trudniej jest 47-kilometrową drogą wokół półwyspu podróżować autobusem: do Koroni kursują autobusy z Kalamaty (30 km), zaś do Methoni z Pilos (12 km), ale między obu zamkami autobus jeździ tylko latem (nie zawsze); oprócz tego można wypożyczyć motorower w Methoni.

Koroni

KORONI ma do zaoferowania jedne z najbardziej malowniczych fortyfikacji w Grecji, z których roztaczają się wspaniałe widoki na Zatokę Meseńską i góry Taigetos. Równie efektownie prezentuje się samo miasto, z krytymi dachówką pastelowymi domkami i labiryntem stromych uliczek, które niewiele się zmieniły od czasów weneckiej okupacji w średniowieczu. Jego uroki są niestety publiczną tajemnicą. W latach osiemdziesiątych zaczęli pojawiać się tu Niemcy wykupujący domki w mieście i okolicy. Tak czy owak, nie przybrało to jeszcze charakteru masowego i po sezonie w Koroni jest nader sympatycznie i spokojnie.

Cytadela i plaża

Cytadela w Koroni jest jednym z najmniej militarystycznie wyglądających obiektów tego typu na terenie Grecji. Nie tylko że nie przytłacza miasta, a wręcz je koronuje. . Część fortecy zajmują prywatne domy mieszkalne i ogródki, ale większość należy do żeńskiego klasztoru Timiou Prodromou; klasztorne kaplice, pomieszczenia gos­podarcze i ogrody spotkać można niemal w każdym bastionie.

Od południowo-zachodniej bramy fortecy schody prowadzą w dół do niby parku otaczającego Panagia Elestrias. Kościół wzniesiono pod koniec ubiegłego stulecia po to, by można w nim było wystawić cudowną ikonę, znalezioną w ziemi dzięki wskazówkom otrzymanym we śnie przez niejaką Marię Stathaki (pochowaną w pobliżu).

Całość, z fontannami, ozdobnymi krzewami i ławkami, z których można podziwiać zachody słońca, przypomina bardziej architekturę adriatycką niż egejską.

Dalej, u stóp wzgórza leży oszałamiająca plaża Zanga — dwa kilometry piasku i aż nienaturalnie czystej wody; trudno w tym miejscu nie zgodzić się, że jeśli chodzi o odpoczynek, picie wina i podziwianie bujnych, zielonych winnic, gajów oliwnych i bananowców, to Koroni nie ma sobie równych. Przy plaży czynnych jest (do połowy września) kilka tawern, a wieczorem samotna dyskoteka.

Noclegi i gastronomia

Latem wskazane wcześniejsze rezerwacje noclegów. W samym mieście są tylko trzy hotele: Flisvos, Diana i Auberge de la Plagę; ten ostatni niemal zawsze rezerwowany jest przez grupy wycieczkowe. Pokoi do wynajęcia najlepiej szukać zaraz po dotarciu na miejsce na prawo od przystani rybackiej (patrząc w stronę morza). Przy drodze do miasta czynny jest też kemping, Camping Koroni.

Restauracji jest tu całkiem sporo, w tym znakomita To Maistrali na nabrzeżu oraz kilka autentycznych tawern (wino z beczki i potrawy prosto z pieca), usytuowanych przy głównej ulicy handlowej, plus Panorama (iść za drogowskazami) wyżej, koło zamku. Wielu ludzi produkuje wino i raki w piwnicach domów; życie nocne kwitnie w najlepsze. Na koniec wspomnieć należy o zdumiewającym zaharoplastio oraz dwóch bankach i poczcie, gdzie można wymienić pieniądze.

Starożytna Messene

Ruiny starożytnej MESSENE (ITHOMI), ufortyfikowanej stolicy, która chroniła Meseńczyków przed atakami Spartan, oddalone są o 22 km na północny zachód od Kalamaty. Miasto zasłynęło w starożytności ze względu na wysokiej klasy architek­turę obronną, gigantyczne, zachowane do dzisiaj mury, wieże i bramy.

Zorganizowanie wycieczki do ruin jest dość kłopotliwe dla osób nie dys­ponujących własnym samochodem. Autobus z Kalamaty kursuje tu tylko dwa razy dziennie (w tym raz o 6.00). Potem trzeba albo wrócić do Kalamaty, albo próbować szczęścia i łapać jakąś okazję dalej. Samochodem można tu zboczyć po drodze do Kiparisii, Pilos lub Petalidi/Koroni. Messene wraz z piękną wsią MAVROMATI leży na stoku góry Ithomi. Ze szczytu roztacza się wspaniała panorama całej Mesenii i południowego Peloponezu.

Ruiny

Fortyfikacje w Messene pomyślane były jako najdalej na południe wysunięty element ciągu obronnych miast — pozostałe to m. in. Megalopolis i Argos — które wedle założeń tebańskiego przywódcy Epaminondasa miały powstrzymywać Spartan. Po pokonaniu Sparty pod Leuktrami w 371 r. p.n.e. błyskawicznie przystąpiono do wznoszenia długich na dziewięć kilometrów murów obronnych otaczających nową stolicę Mesenii. Meseńczycy, którym Spartanie dawali się we znaki od VIII w. p.n.e., nie tracili czasu — jak podają kroniki, całe miasto wzniesiono w ciągu 85 dni.

Najciekawszym obiektem jest Brama Arkadyjska po stronie północnej, przez którą przechodzi współczesna droga. Brama składała się z dwóch portali — zewnętrznego i wewnętrznego — przedzielonych okrągłym dziedzińcem zbudowanym bez użycia zaprawy z dokładnie przyciętych potężnych bloków skalnych. Po bokach bramy zewnętrznej (fundamenty są wyraźnie widoczne) wznosiły się dwie kwadratowe wieże, z których można było przywitać atakujących gradem strzał i oszczepów. Równie trudną do sforsowania przeszkodą była brama wewnętrzna, z której do dzisiaj zachowała się tylko część.

Bardziej na południe, drogowskaz „Ithomi: wykopaliska archeologiczne” przy drodze na północny zachód z Mavromati prowadzi do odkrytego niedawno Sanktuarium Asklepiosa (pn.-sb. 8.45-15.00, nd. 9.30-14.30). W miejscu tym, które zrazu mylnie uznano za agorę, stała świątynia otoczona dziedzińcem z portykiem. Odnaleziono podstawy kilku kolumn oraz ślady po ławach. Obok widać jakby teatr czy też miejsce spotkań.

Kolejne ruiny można oglądać na górze Ithomi, idzie się ok. 1 godz. stromą ścieżką odchodzącą od drogi przy Bramie Lakońskiej. Po drodze mija się szczątki jońskiej Świątyni Artemidy. Na szczycie, na miejscu dawnej Świątyni Zeusa, stoi niewielki, zrujnowany klasztor Vourkano, założony w VIII w., ale do obecnego stanu doprowadzony w 800 lat później; w dole widać żyzne, pokryte zielenią doliny Mesenii.

Kalamata i dalej

KALAMATA to największe miasto południowego Peloponezu, zajmujące ok. 4 km między morzem a wzgórzami. Zjawiając się tu po dłuższym pobycie na głębokiej prowincji w rejonie Mani, można przeżyć prawdziwy szok wielkomiejski.

Miasto od dawna para się eksportem oliwek i fig uprawianych na równinie meseńskiej; do niedawna był to też prężny ośrodek przemysłowy. W 1986 r. Kalamata znalazła się w pobliżu epicentrum potężnego trzęsienia ziemi, wskutek którego zginęło dwadzieścia osób, a 12 000 pozostało bez dachu nad głową; straty materialne sięgnęły czterdziestu miliardów drachm. Liczba zabitych tylko dlatego była tak niska, że trzęsienie nastąpiło wczesnym wieczorem, kiedy większość mieszkańców przebywała na zewnątrz. Wiele budynków legło w gruzach. Ogrom zniszczeń po części spowodowany był tym, że miasto leży nad kilkoma podziemnymi strumieniami, ale przede wszystkim do tragedii przyczyniło się niedbalstwo, z jakim w latach sześćdziesiątych wznoszono domy. Następstwem katastrofy była zapaść gospodarcza całego regionu oraz szokujący, pięćdziesięcioprocentowy spadek liczby mieszkańców (przed trzęsieniem było ich 60 000).

Miasto

Pozostałością po trzęsieniu ziemi są prowizoryczne schronienia dla bezdomnych, wzniesione na przedmieściach. W Kalamacie nie czekają na turystę jakieś szczególne atrakcje, ale można tu przynajmniej załatwić sporo spraw, a także skorzystać ze sposobności i zjeść coś w tawernie bez towarzystwa innych, podobnych sobie osobników czy też wybrać się do ostatniego chyba kina w Mesenii.

Dysponując chwilą wolnego czasu można pospacerować w okolicy zamku (Kastro); (pn.-sb. 8.00-19.00), wzniesionego przez Franków, a później niszczonego i kolejno odbudowywanego przez Turków i Wenecjan. W odróżnieniu od wielu współczesnych budowli zamek wyszedł z trzęsienia ziemi niemal bez szwanku. Latem w amfiteatrze u jego stóp odbywają się koncerty. Do zamku z centrum — które tworzą połączone ze sobą place Platia Giorgiou i Platia Konstandinos Diadoknou — idzie się ok. 20 minut.

Na plażę na południe od centrum (w środkowej części zawsze zatłoczoną) kursuje główną arterią miasta — ulicą Aristomenous — autobus #1(10 min). Piaski są niczego sobie, ciekawie jest też w tętniącym życiem porcie.

Przyjazd i nocleg

Po przyjeździe na miejsce najlepiej poszukać głównego placu, Platia Giorgiou; przy okolicznych ulicach znajduje się większość banków i poczta. Dworzec kolejowy oddalony jest o 300 m na południe, obok mieści się posterunek policji turystycznej; na dworzec autobusowy idzie się 600 m na północ wzdłuż rzeki. Trzeba pójść ulicą Nedondos — szukać wielkiego plastykowego dachu.

W centrum przetrwało bardzo niewiele hoteli średniej klasy — najtańszym z nich jest Galaksias, Kolokotroni 14. Ogólnie rzecz biorąc, najlepiej rozejrzeć się w rejonie nabrzeża, gdzie przy Santaroza czynne są dwa niedrogie hotele: Hotel Nemda pod nr 9 i Pension Awa pod nr 10 oraz trzeci Plaża przy pobliskiej Navarinou 17.

Najbliższych kempingów szukać przy plaży na wschód od miasta. Pierwszy z nich, 2 km od głównego nabrzeża, to Camping Patista, na którym czynny jest też niedrogi hotel. Lepiej jednak, o ile to możliwe, pojechać dalej na wschód w stronę Petalidi.

Gastronomia

Najlepsze restauracje czynne są latem w rejonie przystani, którą aktualnie przy­stosowuje się do przyjmowania jachtów. Idąc z zachodu na wschód mija się całkiem sporo lokali: Krini przy Evangelistrias 40, tawerna rybno-winna czynna niemal przez cały rok, Katofli przy Salaminos koło samej przystani (latem stoliki na zewnątrz; potężne menu), Zesti Gonia na rogu Santarosa i Kanari, specjalizująca się w oryginalnych daniach jarskich, czynna niemal cały rok, Meltemi na rogu Navarinou i Faron (prosta, ale znakomita psistaria) i Akrogiali przy końcu Navarinou od strony morza (droższa od pozostałych; wyborne dania z ryb).

Centrum miasta w sferze kulinarnej dysponuje ofertą tylko w zimie. O tej porze roku warto zajrzeć do: Koutivas, 100 m na północ od dworca autobusowego (ostro przyprawiane dania; wino z beczki), Kannas, Lakonikis 18 (świetna atmosfera, czasem muzyka na żywo), lub Kioupi, Aleksiki 52, boczna od Areopoli (oryginalny wystrój, potrawy gotowane w glinianych naczyniach).

Kto chciałby tylko coś przekąsić, ma do wyboru liczne mezedopolia; w lepszych można skosztować tutejszej tradycyjnej przekąski — pieczonej wieprzowiny z ziem­niakami. Koło przystani, ouzeri na zachód od poczty zaprasza na świetne meze z ryb; następny niezły lokal tego typu znajduje się na skrzyżowaniu Faron i Navarinou, a kolejny trochę dalej, obok budki z souwlaki i pasażu z grami wideo. Warto spróbować tu znakomitych pikilia (ogromna porcja rozmaitych meze).

Zewnętrzny Mani: z Areopoli do Kalamaty

Czterdziestokilometrowa droga z Areopoli do Kalamaty, dosłownie przyklejona do gór Taigetos nad Zatoką Messeńską, należy do najpiękniejszych, najbardziej malowniczych „dróg w całej Grecji. Kilka pierwszych mijanych osad to typowe manijskie wsie z wieżami na wzgórzach. Dalej na północ, gdzie droga zjeżdża niemal nad samo morze, leżą trzy czy cztery niewielkie miejscowości wypoczynkowe, coraz bardziej popularne, ale na razie jeszcze nie zadeptane przez tłumy. Miłośników turystyki pieszej powinien zainteresować nieźle zachowany kalderimi (wykładany kamieniami szlak), biegnący równolegle (lub na skróty) względem asfaltowej szosy; warto też zaliczyć fantastyczny wąwóz nieco na północ od Kardamili.

Itilo, Karavostassi, zamek Kelefa i Nomitsis

ITILO (lub Vitilo), 11 km od Areopoli, to miejsce, w którym często trzeba przesiadać się jadąc autobusem z Githionu lub Areopoli w stronę Kalamaty. Z daleka miejscowość wygląda nader efektownie, z bliska jednak sprawia dość przygnębiające wrażenie — mieszkańców ubywa, zaś wieże coraz bardziej obracają się w ruinę. Lepiej zatrzymać się w pobliskim porcie KARAVOSTASSI, o ile tylko kogoś stać na nocleg w Hotel Itilo; tańsze są pokoje do wynajęcia. Te ostatnie można też znaleźć na obrzeżach Itilo.

W czasach swej świetności Itilo było stolicą Mani, między XVI a XVIII w. słynęło z piractwa i handlu niewolnikami. W tym ostatnim biznesie Manijczycy działali bez skrupułów: sprzedawali Turków Wenecjanom, Wenecjan Turkom, a kiedy na półwyspie toczyła się jakaś wojna, towarem stawały się kobiety przeciwnego klanu. Aby zapobiec aktom piractwa i kontrolować ważną drogę na północ, Turcy wznieśli zamek Kelefa. Z Itilo idzie się do niego ok. 1 km przez wąwóz. Zamkowe mury i bastion, w którym stacjonował pięciusetosobowy garnizon, zachowały się w bardzo dobrym stanie.

Z Itilo warto też wybrać się do klasztoru Dekoulou, poniżej w stronę morza. Klasztor znajduje się w pięknej okolicy, w kościele podziwiać można znakomite średniowieczne freski.

Langada, Nomitsis i Thalames

Dalej na północ można przejść na piechotę odcinek kalderimi — idzie się główną drogą, dopóki poniżej nie pokaże się wyraźna ścieżka. Od czasu do czasu przecina ona szosę i dociera aż do wsi RIGLIA, a zapewne nawet dalej (nie sprawdzaliśmy), do Kardamili. Najciekawsze wsie po drodze to LANGADA (ze względu na położenie i liczne wieże) oraz NOMITSIS z trzema, posiadającymi freski, bizantyńskimi kościołami, położonymi przy głównej ulicy. Kilka następnych świątyń stoi nieopodal drogi, nieco bardziej na północ; w kościele Przemienienia Pańskiego (Metamorphossi) uwagę zwracają przepięknie rzeźbione kapitele, którym nadano postać zwierząt.

Kawałek dalej za Nomitsis leży osada THALAMES, gdzie z inicjatywy miejs­cowego entuzjasty powstało Muzeum Folkloru i Historii Mani (V-IX codz. 8.00-20.00). Nazwa „muzeum” wydaje się cokolwiek przesadzona, jako że wewnątrz zgromadzono rozmaite rupiecie, ale tak czy owak warto się tu zatrzymać choćby po to, by skosztować rewelacyjnego miodu.

Agios Nikolaos i Stoupa

Plaże Zewnętrznego Mani rozpoczynają się w AGIOS NIKOLAOS, której cicha, niewielka przystań otoczona starymi kamiennymi domami wydaje się jakby stworzona do wyższych celów. Miejsce jest bardzo atrakcyjne; czynne są tu cztery tawerny, a także sporo pokoi do wynajęcia i apartamentów. Znakomite noclegi i wyżywienie oferuje restauracja O Lofos.

STOUPA, następny ośrodek wypoczynkowy nad morzem, nieco bardziej na północ, jest znacznie lepiej rozwinięta, i nic dziwnego — dwie wspaniałe, spadziste, rozdzielone cyplem plaże Stoupa i Kalogria to bodaj najlepsze piaski w tej części wybrzeża. Dzięki podwodnym źródłom woda w zatoce jest nieprawdopodobnie czysta (a także — wypada dodać — nieco chłodnawa), w powietrzu zaś unosi się zapach rosnących tu bananów.

Stupę warto na pewno odwiedzić po sezonie. W lipcu i sierpniu tłumy cokolwiek zniechęcają. Nocleg znaleźć można w licznych pokojach i mieszkaniach do wynajęcia, kilku hotelach, z których najtańsze to Lefktron i Stoupa, oraz na kempingu Camping Kalogria, 5 min marszu od plaży Kalogria; na miejscu jest plac zabaw dla dzieci. Tawern jest tu mnóstwo, brak jednak banku; pieniądze i czeki podróżne można wymieniać w tutejszych supermarketach.

Kardamili

KARDAMILI, 10 km na północ, przypomina bardzo Stoupę: wzdłuż morza ciągnie się długa kamienista plaża, za nią rosną oliwki, a jeszcze dalej, na wzgórzu leży średniowieczna dzielnica z wieżami mieszkalnymi. To także jest spory (przynajmniej jak na Peloponez) ośrodek wypoczynkowy, oferujący noclegi w mieszkaniach i pensjonatach, w sezonie rezerwowanych hurtem przez agencje turystyczne. Długa kamienista plaża na północ od wsi jest fantastyczna.

Warto wybrać się tu na spacer do „Starego Kardamili” na wzgórzu, gdzie pośród opuszczonych wież stoi osiemnastowieczny kościół Agios Spiridon zwieńczony długą, smukłą wieżą. Z tyłu znajduje się stary akropol oraz dwa starożytne grobowce. W czasie Powstania Greckiego manijscy dowódcy Kolokotronis i Mavromihalis grali tu w szachy, w których pionkami byli podlegli im żołnierze.

Z Kardamili w głąb lądu: wąwóz Viros

Na północ od Kardamili droga opuszcza wybrzeże, na którym wyrastają klify otaczające przylądek, po czym schodzi z powrotem nad morze w rejonie Kalamaty. Zanim jednak wyruszy się w drogę, warto poświęcić dzień czy dwa na piesze wędrówki po okolicach Kardamili. Przede wszystkim na uwagę zasługuje ogromny wąwóz Viros nurkujący spod szczytów Taigetos ku morzu na północ od wsi; w różnych kierunkach biegnie tędy kilka szlaków turystycznych.

Ścieżka z akropolu prowadzi do kościoła i wsi AGIA SOFIA, gdzie rozgałęzia się na kilka tras przecinających płaskowyż i docierających do EKSOHORI bądź schodzących w dół, do wąwozu, gdzie wybudowano dwa klasztory. Idąc dalej kanionem w głąb lądu, po godzinie dochodzi się do następnych wykładanych kamieniami ścieżek prowadzących albo do wsi TSERIA na północnym brzegu

wąwozu (jest tu tawerna, ale brak noclegów), albo w stronę osady EKSOHORI na brzegu południowym. Wszystkie te miejsca można bez trudu zaliczyć w ciągu jednego dnia; wypady dalej w górę strumienia wymagają solidnego sprzętu i dokładnej mapy.

Lagia, Kotronas i wschodnie wybrzeże

Na wschodnie wybrzeże Głębokiego Mani najłatwiej dojechać z Areopoli”, skąd przez Kotronas, największą wieś w tym rejonie, kursuje codziennie autobus do Lagii. Dysponując własnym środkiem transportu lub też nie bojąc się długich marszów, można zrobić pętlę wokół półwyspu, docierając do Lagii od strony Geroliminu lub Porto Kagio.

Krajobraz przez większą część trasy jest niemiłosiernie ubogi, urozmaicony jedynie krzakami i ciernistymi gruszami. Wschodnia strona Głębokiego Mani to „Słoneczne Wybrzeże”, znacznie bardziej jałowe niż „cieniste wybrzeże” na za­chodzie. Plaży jest tu niewiele, a niemal wszystkie z porozrzucanych tu i ówdzie wsi wyrosły na nagich klifach.

Lagia

Od rozgałęzienia w Alice (3 km na południe od Jerolimina) do wsi LAGIA idzie się ok. półtorej godziny. Z Porto Kagio idzie się — niekiedy wąską ścieżką — aż trzy godziny, ale trasa jest znacznie bardziej malownicza i ciekawsza; po drodze mija się na wzgórzu naprawdę bezludną wioskę KOROGONIANIKA. Sama Lagia jest doskonałym przykładem tego, jak wyglądał Mani w czasach feudalnych. Żyły tu cztery rody Niklian, każdy w odrębnym osiedlu z własnym kościołem. Jedną z najwyższych wież, jak głosi miejscowa legenda, wzniosło w ciągu zaledwie jednej nocy czterystu mężczyzn, którzy chcieli w ten sposób zapewnić o świcie przewagę swemu klanowi. W XVIII w. we wsi urzędował lekarz, opatrujący rannych w wojnach toczonych na całym półwyspie.

Dzisiaj czynna jest tu tylko jedna tawerna ze skromnym menu oraz kilka nazbyt drogich pokoi do wynajęcia.

Agios Kiprianos i Kokkala

Pierwszą wsią na wschodnim wybrzeżu za Lagią jest AGIOS KIPRIANOS, w której nie wiadomo dlaczego nie ma ani jednej wieży. Można tu przenocować na kwaterach prywatnych, aczkolwiek po sezonie właściciele bywają nieuchwytni.

Większa jest KOKKALA, 5 km dalej, otoczona rzadko tu spotykaną zielenią. Oprócz przystani jest też kilka kawiarni/restauracji, pensjonat (Kokkala, znany też jako Zaccharias) oraz trochę pokoi do wynajęcia. Można się kąpać w bardzo ładnej zatoczce, wylegiwać na plaży (nieco na północ) bądź wybrać na spacer po okolicy.

W odległości 3 km na północny zachód, w górach, leży miejsce zwane Kionia (kolumny), gdzie zachowały się fundamenty dwóch rzymskich świątyń; stamtąd można podobno przejść do Miny ścieżką przez góry.

Kotronas i Flomohori

W KOTRONAS — do której łatwo się dostać z Areopoli — każdego lata pojawia się sporo turystów (głównie Niemców). Spośród trzech pensjonatów najsympatyczniej­szy jest Kalikardia. Miejscowość jest nadal typową wioską rybacką, której kamienista plaża (odcinki piaszczyste leżą nieco dalej) i połączona groblą z lądem stałym wysepka znakomicie nadają się do spędzenia ostatnich chwil pobytu w tej części Mani.

Ziemia jest tu w miarę urodzajna, dzięki czemu we wsi FLOMOHORI, pół godz. marszu w stronę wzgórz w głębi lądu, nadal mieszka całkiem sporo ludzi; znajduje się tu także ostatni imponujący zespół wież mieszkalnych.

Gerolimin i na południe w stronę przylądka Tenaro

GEROLIMIN (JEROLIMENAS, GEROLIMENA) sprawia wrażenie, jakby koń­czył się tu świat. Wieś znakomicie nadaje się na bazę wypadową w rejon najbardziej na południe wysuniętej części Mani. Wbrew pozorom Gerolimin powstał dopiero w latach siedemdziesiątych XIX w., kiedy zamożny emigrant (nie-Niklianin), który dorobił się bogactwa na Skiros, wybudował tu molo i magazyny. Czynnych jest tu kilka sklepów, poczta, parę kawiarni i dwa hotele prowadzone przez kuzynów. Bardziej komfortowy jest Akrogali; w Akrotenaritis jest nieco taniej, ale pokoje są bardzo skromnie wyposażone. Najlepsze posiłki serwuje psistaria między hotelami.

Na przystani można od czasu do czasu załapać się na przejażdżkę łodzią wokół przylądka Matapan. Na kąpiel najlepiej nadaje się plaża ( 2 km na południe) nad zatoczką zwaną Giali; w pobliżu wznoszą się ruiny wieży mieszkalnej i wiatraka.

Boularii

BOULARII, 2 km na północ od Gerolimina, jest jedną z najciekawszych i najłatwiej dostępnych wsi Wewnętrznego Mani. Wyraźnie dzieli się na część „górną” i „dolną”, z których w każdej zachowały się w niezłym stanie wieże mieszkalne oraz około — w różnym stopniu zrujnowanych — dwudziestu kościołów. Najbardziej im­ponująco prezentują się Agios Pantelimon (z X w., bez dachu, otwarty, wewnątrz kilka fresków) i Agios Stratigos (XI w., zamykany — klucze u księdza we wsi Elia) ze wspaniałym cyklem fresków powstałych między XII a XVIII w. Przyzwoite freski posiada zresztą prawie każdy kościół we wsi.

Alika i Vathia

Na południe od Gerolimina droga (którą kursuje autobus) biegnie do wsi ALIKA, gdzie rozgałęzia się; odnoga na wschód prowadzi przez góry do wsi kagia (zob. dalej) i do wsi Vathia, skąd przez przesmyk Marmari zdąża dalej do Paliros. Między Aliką a Vathią jest kilka niezłych zatoczek, znakomicie nadających się na kąpiel. Jedna z najlepszych to KIPARISSOS, dokąd idzie się korytem rzeki (latem wyschniętej), w połowie drogi do Vathii. Na cyplu powyżej wznoszą się rzymskie ruiny, w tym (pośród ogrodzonych pól) odkopane fragmenty bazyliki z VI w.

VATHIA, zespół wież mieszkalnych wzniesionych na potężnej skale, jest jedną z najbardziej malowniczych wsi Głębokiego Wewnętrznego Mani. Wieś pojawia się we wspomnieniach z podróży pułkownika Leake’a (jedno z najlepszych źródeł na temat dziewiętnastowiecznej Grecji), którego ostrzegano, by omijał Wathię z daleka, ponieważ od czterdziestu lat toczy się w niej wojna klanów. Dzisiaj wieś niemal całkowicie wymarła, żyje tu około dziesięciu osób i to pomimo wysiłków EOT, która otwarła w kilku wieżach restauracje kawiarnie i hotele. Poza tym jest tu tylko kawiarnia z napojami alkoholowymi.

Do Porto Kagio

Za Vathią droga na południe wznosi się okrążając górę w przeciwnym, zdawałoby się, kierunku. Jednakże dalej powoli schodzi w dół ku plaży i osadzie PORTO KAGIO (7 km od Vathii). Są tu co prawda dwie tawerny, ale nigdzie nie można przenocować — zadbali o to mieszkańcy, którzy cenią sobie samotność. Powyżej wsi droga wije się na zachód wokół cypla z ruinami tureckiego zamku, zbudowanego w tym samym czasie co Kelefa, by na koniec osiągnąć piaszczyste plaże nad podwójną zatoką w MARMARI.

Do Bram Piekła

Kierując się w stronę ostatniego, nagiego półwyspu na Mani, droga po paru kilometrach dociera do kościółka na wzgórzu i parkingu. Stąd można przejść kilkaset metrów do niemal całkowicie bezludnej osady PALIROS. Na przylądek Tenaro (Matapan) idzie się szlakiem po prawej, w stronę MIANES — kolejnej wioski z jednocyfrową liczbą mieszkańców. Dalej droga schodzi w kierunku morza, kończąc się przy pagórku z przysadzistą kaplicą Asomati, zbudowaną w znacznej części z fragmentów starożytnej Świątyni Posejdona.

Stojąc twarzą do kaplicy po lewej (na wschodzie), widzi się niewielką kamienistą zatokę ASOMATI, gdzie często spotkać można łódź rybaków. Niewielka jaskinia na brzegu to podobno mityczne wejście do podziemnego świata. Po prawej (zachodniej) stronie wzgórza Asomati główny szlak, oznaczony czerwonymi krop­kami, biegnie wzdłuż brzegu następnej zatoczki i przez wysokie na metr fundamenty rzymskiego miasta, które wyrosło wokół świątyni Posejdona; zachowała się nawet jedna niezła mozaika. Dalej stary szlak, używany nim buldożery przetarły regularną drogę, pojawia się ponownie jako ogrodzona ścieżka, z której w trzech kierunkach widać morze; po 25 minutach dochodzi się do latarni morskiej na przylądku Tenaro (Matapan). Dawniej można było odwiedzać latarników, niestety w 1986 r. zastąpiły ich automaty.

Na południe do Gerolimina

Wąska równina między Pirgos Dirou a Geroliminem — 17 km wzdłuż głównej drogi — jest jednym z bardziej urodzajnych terenów Wewnętrznego Mani; aż do XX w. istniała tu nieprawdopodobna wręcz liczba wsi. Zachowało się też mnóstwo kościołów, często w stylu bizantyjskim, wzniesionych w XI-XIV w. Znaleźć je jest bardzo trudno; przydaje się książka Deep Into Mani Petera Greenhalgha. Charak­terystyczną cechą tych świątyń jest beczkowaty dach. Prawie wszystkie kościoły są otwarte.

Do ulubionych kościołów Greenlagha od strony morza należą: kościół we wsi HAROUDA (3 km na południe od Pirgos), Trissakia koło zbiornika wodnego w pobliżu TSOPOKAS (5 km na południe od Pirgos) i Agia Varvra w ERIMOS (8 km na południe od Pirgos). Warto też wybrać się na spacer starą drogą biegnącą równolegle i nieco na wschód od głównej szosy. Droga rozpoczyna się koło wsi DRIALOS i łączy się z główną za wieżami mieszkalnymi w MINIE. W połowie leży VAMVAKA, gdzie zachował się jedenastowieczny kościół Agii Theodori ze wspaniałymi rzeźbami w marmurze i ozdobną cegłą.

Mezapos i zamek Maina

Łatwiej idzie się z głównej drogi do wsi MEZAPOS, która ze względu na głęboką przystań byłą — dopóki w tym stuleciu nie wybudowano drogi —jednym z najgęściej zamieszkanych miejsc na Mani. Jest tu trochę pokoi do wynajęcia, tak w starym, jak i w nowym budownictwie, można też w okolicy urządzać sobie piękne spacery, z których najwspanialszym jest wyprawa do zamku na skale TIGANI (Patelnia), 4 km wokół klifów, za bizantyjskim kościołem Episkopi (gdzie Zachowa! się w niezłym stanie cykl fresków). Forteca, powszechnie nazywana zamkiem Maina (Magne), wzniesiona została, podobnie jak twierdze w Mistrze i Monemvassi, przez frankońskiego barona Guillaume’a de Villehardouina. Wszystkie trzy w 1261 r. przeszły we władanie Bizantyjczyków.

Tigani jest jałowa i spieczona jak mało co w Grecji; przypomina nieco Monemvassię, tyle że pozbawioną całkowicie wody. Forteca tak świetnie wkomponowana jest w otoczenie, że aż wierzyć się nie chce, iż jest tworem sztucznym, zbudowanym przez ludzi. Do zamku idzie się przez skały, które wyrównano, by zbierać osadzającą się na nich sól. Wewnątrz zamku znajdują się ruiny bizantyjskiego kościoła i liczne zbiorniki na wodę.

W kawiarniach w Mezapos można czasem umówić się na wyprawę łodzią do Tigani, a nawet wokół przylądka do Gerolimina. W pobliskiej wsi STAVRI można natomiast przenocować w wieży mieszkalnej Pirgos Tsitsiri; ceny są tu niższe niż w innych tego typu hotelach w Areopoli i Vathii.

Kitta i Nomia

Dalej przy głównej drodze leży KITTA, niegdyś największa i najpotężniejsza wieś w tym rejonie, w której zachowały się ruiny przeszło dwudziestu wież mieszkalnych. To tutaj w 1870r. stoczono ostatnią wojnę feudalną, przerwaną dopiero wkrocze­niem pełnego batalionu (400 żołnierzy) regularnej armii. Na zachodzie, w tradycyjnie rywalizującej z Kittą wsi NOMIA, widać następne wieże mieszkalne.