Archive for the ‘Kreta’ Category

Neapoli i płaskowyż Lasithi

Opuściwszy pałac w Malii, główną drogą zmierza się do środka wyspy, roz­poczynając efektowną wspinaczkę w górę. Położony w wysokiej dolinie NEAPOLI jest miejscowością targową, prawie nie tkniętą przez turystykę. Jest tam jeden hotel, parę pokoi, współczesny kościół i maleńkie muzeum, rzadko kiedy otwierane. Po około 20 minutach jazdy poza miasto, autobus nagle wyjeżdża wysoko ponad Zatokę Mirabello i Agios Nikolaos. Neapoli to największa miejscowość turystyczna wyspy, z której najłatwiej dotrzeć do płaskowyżu Lasithi.

Dziesiątki wycieczek autokarowych przyjeżdżają tu każdego dnia, aby popatrzeć na „tysiące białych skrzydeł” wiatraków, które nawadniały tę równinę. Większość turystów musi być rozczarowana, pozostało bowiem już tylko kilka działających wiatraków, a i te pracują tylko w określonym czasie, (głównie w czerwcu). Warto wybrać się tu, bo wędrówka jest ciekawa. Równina — wspaniały przykład wiejskiej Krety: każdy kawałek ziemi oddany jest pod uprawę: ziemniaków, jabłek, gruszek, fig, oliwek. Warto zatrzymać się w jednej z wiosek na noc lub dwie, by zobaczyć, jak po wyjeździe turystów powraca prawdziwe życie. Jest tu również sporo łatwych tras, wiodących przez sady, wokół miejscowości i obok rdzewiejących szczątków nie używanych wiatraków. Pokoje do wynajęcia można znaleźć w TZERMIADO, głównej miejscowości, w AGIOS KONSTANTINOS, AGIOS GEORGIOS (gdzie ma swoją siedzibę muzeum folklorystyczne i przyjemny Hotel Dias i w Psihro.

PSIHRO jest najbardziej odwiedzane, gdyż stanowi bazę wypadową do głównej atrakcji Lasithi: jaskini Dikteon, gdzie urodził się Zeus (wt.-sb.8.00-18.00, nd. 10.00-16.00; uważaj na śliskie kamienie). Według legendy, ojciec Zeusa, Kronos, został ostrzeżony, że syn pozbawi go berła. Zjadał więc każde swe dziecko. Jednakże Rea, urodziwszy w grocie kolejne dziecko, dała Kronosowi kamień, a dziecko ukryła pod opieką Kuretów, którzy bili w tarcze, by zagłuszyć jego płacz. Reszta, jak mówią, jest historią (lub przynajmniej mitem). Z Psihro w górę do groty prowadzi wyraźna ścieżka i nie trzeba koniecznie korzystać z usług przewodniki. Potrzebne będzie jednak jakieś światło. Z drugiej jednak strony, trudno oprzeć się pokusie zwiedzania z przewodnikiem (nie będzie to takie drogie, gdy zbierze się paroosobowa grupa), z którym, bez wątpienia, wędrówka będzie ciekawsza. Trzeba kreteńskiej wyobraźni, by zauważyć Reę i małego Zeusa wśród mniejszych stalaktytów i stalagmitów.

Autobusy jadą wokół płaskowyżu do Psihro bezpośrednio z Iraklionu i Agios Nikolaos przez Neapoli. Obie drogi dostarczają wspaniałych widoków, wijąc się przez przełęcze, których strzegą linie zniszczonych wiatraków.

Anogia

ANOGIA (Anogeia)jest kuszącym miejscem na postój, zwłaszcza gdy upał staje się męczący. Pięknie położone na zboczach wzniesień, niewiele poniżej najwyższych szczytów gór. Wygląda tradycyjnie, lecz po bliższych oględzinach okazuje się, że większość budynków jest betonowa. W czasie wojny Niemcy zniszczyli miasteczko, w odwecie za uprowadzenie generała Kreipego. Sława miejscowości jako centrum rzemiosła (zwłaszcza tkactwa i wyrobów z wełny) jest, przynajmniej po części, konsekwencją tego wydarzenia. Świadomą próbą gospodarczego ożywienia mias­teczka, jak i rezultatem ponurej konieczności (duży procent mężczyzn został zabity w czasie wojny). Dziś miejsce to rozkwita, częściowo dzięki działalności starszych * wdów, które niekiedy w natrętny sposób namawiają do kupna swoich wyrobów.

Podczas dnia wielu ludzi przejeżdża przez Anogię, lecz niewielu z nich zostaje tu na noc. Nie powinno więc być problemów ze znalezieniem pokoju w górnej części miasta. Chociaż trudno znaleźć tu coś do jedzenia. Jedyna tawerna jest przy głównej drodze, w miejscu gdzie zakręca ona do niżej położonej wioski, i souvlaki w górnej części miasteczka. W obu tych miejscach serwują niemalże wyłącznie pieczoną baraninę, która jest lokalną specjalnością. Wegetarianom radzimy kupić chleb i ser (tamtejszy ser zaliczamy do bardzo dobrych).

Psiloritis i jego jaskinie

Kierujący się w górę dziki szlak prowadzi 13 km od Anogii do płaskowyżu Nida, rozciągającego się u stóp góry Psiloritis. Stoi tu tawerna, w której wynajmowano kiedyś pokoje, a dziś jest zamknięta dla wycieczkowiczów, chociaż grupy wspinaczy ciągle jej używają. Krótka ścieżka prowadzi z tawerny do sławnej jaskini Ideon (Ideon Andron), która rywalizuje z jaskinią w górze Dikti o miano miejsca urodzin Zeusa; od najwcześniejszych czasów związana z kultem Zeusa. Niestety, wewnątrz prowa­dzone są prace wykopaliskowe, co oznacza, że jest ona ogrodzona i tylko niewielka kolejka wjeżdża do środka, aby wywieźć gruz. Krótko mówiąc: nie można jej zwiedzać.

Tawerna wyznacza również początek drogi na szczyt najwyższej na Krecie góry. Wspinaczka nie jest ciężka, jakkolwiek zalecana tylko dla doświadczonych turystów, mających dobre buty. Szlak jest wyraźnie oznakowany czerwonymi kropkami. Droga do kapliczki na szczycie i z powrotem powinna zająć 6 do 7 godzin; wiosną grząski śnieg może spowolnić tempo marszu.

Jeśli jesteś gotów obozować na płaskowyżu (wystarczająco dużo wody, ale bardzo zimno) lub gdy uda ci się załatwić nocleg w tawernie, następnego dnia możesz kontynuować wędrówkę w dół, w kierunku południowych zboczy. Jest to piękna trasa — przynajmniej dopóki nie widać drogi, która ma być tam wybudowana — i dość łatwa; około 4 godzin ścieżką w dół do VORIZIA, gdzie można „łapać” autobus. Jeśli ciągle interesują cię jaskinie, trochę ponad pobliską miejscowością KAMARES jest jedna, którą warto zobaczyć. Wspinaczka trwa około 3 godzin po dobrej ścieżce. Zarówno w Vorizii, jak i w Kamares jest parę pokoi i tawern, co najmniej jeden autobus dziennie do Mires i kilka (trudniejszych) szlaków, wiodących na szczyt Psiloritis, jeśli chce się zdobyć go od tej strony.

Fodele

Niedaleko Agii Pelagii droga skręca ku środkowi wyspy. Jest tu miejscowość FODELE, gdzie rzekomo urodził się El Greco. Tablica Uniwersytetu w Toledo potwierdza to przypuszczenie i, czy jest to prawda czy nie, na tej podstawie lokalna społeczność stworzyła niewielki przemysł turystyczny. Znajduje się tu kilka rzemieśl­niczych sklepów i parę tawern nad rzeką, jak również „Dom El Greco” oraz bizantyjski kościół. Żaden z tych obiektów nie jest czymś szczególnym, ale miejscowość jest odpowiednia, jeśli chce się przez chwilę posiedzieć w spokoju. Codziennie kursuje tu kilka autobusów z Iraklionu. Istnieje również możliwość kombinowanego podróżowania: dojazdu autobusem bezpośrednim, przejścia z po­wrotem do głównej drogi (ok. 3 km), gdzie można zatrzymywać w dowolnym miejscu autobusy powracające do Iraklionu.

Bali i dalej

BALI, znajdujące się na wybrzeżu, mniej więcej w połowie drogi między Iraklionem a Rethimnonem, było kiedyś ciche i nie zatłoczone. W zestawieniu z innymi miastami północnego wybrzeża można je wciąż za takie uważać. Miejscowość powstała wokół kilku niewielkich jaskiń, około 2 km od głównej drogi (niezły spacerek od autobusu). Jest nieco podobna do Agii Pelagii, lecz nie ma tak dobrych plaż i dużych hoteli. Natomiast można tu znaleźć dużo pokoi do wynajęcia — przybywa ich z miesiąca na miesiąc — i sporo reklamowanych w prospektach „skromnych hotelików”. Ostatnia i najlepsza plaża, nazywana „Rajem”, nie zasługuje już na tę nazwę. Jest to miłe miejsce do kąpieli, otoczone górami wyłaniającymi się wprost z morza, lecz trudno tu znaleźć wolny spłachetek piasku.

Jadąc dalej, wzdłuż wybrzeża, znajduje się jeszcze jedno miejsce, gdzie można się zatrzymać przed wjazdem na płaski obszar wiodący do Rethimnonu: PANORMOS. Jest to atrakcyjna miejscowość, z małą piaszczystą plażą i możliwością noclegów, ale równie tłumnie odwiedzana, zwłaszcza przez wycieczki przypływające statkami z Rethimnonu.

Na wschód od Iraklionu

Zadziwiające tempo rozwoju przemysłu turystycznego Krety jest bardzo widoczne na wschód od Iraklionu. Najmniejszy ślad plaży jest wystarczającym powodem

do wybudowania co najmniej jednego hotelu, powstają dziesiątki betonowych skorup przyszłych ośrodków turystycznych. Trudno znaleźć pokój w takim „pomniku” wybudowanym dla zorganizowanych wycieczek, a jeśli już się uda, jest on drogi. Przy plaży miejskiej Amnissos (autobus # 1 odchodzi z Platia Eleftherias) niewiele pozostało resztek z kwitnącego niegdyś portu dla Knossos, z wyjątkiem raczej nieciekawych, ogrodzonych wykopalisk. Obecnie ta długa piaszczysta łacha pokryta jest tłumem turystów i ich śmieciami. Jednodniowy wypad z Iraklionu zupełnie wystarcza na zwiedzenie Amnissos. Jeśli jesteś poważnie zainteresowany starożytnościami, ciekawszy obiekt znajduje się w małej willi w HANII KOKKINI, pierwszej w pełni rozwiniętej miejscowości letniskowej.

Im dalej się posuwasz, tym rzeczy stają się lepsze. Gdy droga skręca nieco w głąb wyspy, prawdziwa Kreta — gaje oliwne i nagie góry — ukazuje swe piękno. Z pewnością niewiele z tego można zobaczyć w GOURNES, gdzie od lat mieści się baza amerykańskich sił powietrznych. Samoloty huczą nad plażami i nad pobliskim KATO GOUVES. Stąd można pojechać do starej miejscowości GOUVES — co za odświeżający kontrast — lub do jaskini Skotino, jednej z największych i najwspanial­szych na wyspie, odległej o niecałe dwie godziny drogi piechotą z wybrzeża.

Nie opodal znajduje się dojazd do głównej drogi na płaskowyż Lasithi; wkrótce po nim wjazd do pierwszego dużego ośrodka turystycznego HERSONISOS (lub bardziej poprawnie Limenas Hersonisou. Hersonisos to miejscowość dalej na wzgórzach, równie tłumnie odwiedzana przez turystów). Jeśli chce się zostać w dużej miejscowości nie jest to zły wybór. Życie nocne jest dość bogate, a duża ilość restauracji sprawia, że ceny są niskie. Można tu znaleźć niezłe plaże (nad zatoką Mali znajdują się największe piaszczyste plaże, ale wszystkie są wysoce zagospodarowa­ne), lecz nie ma tanich noclegów. Warto zwrócić uwagę na odnowioną rzymską fontannę, stojącą na wprost morza, a będącą jedynym śladem po antycznym mieście Hersonesos.

Kali Limenes i Lendas

Matala była ważnym portem w czasach rzymskich, ale główny port dla Gortyny leżał po drugiej stronie przylądka Lithinon, w KALI LIMENES. I dziś odgrywa on istotną rolę — jest bazą tankowców. Rozwój portu zniweczył wszakże szansę miejscowości na uzyskanie statusu letniskowego, zwłaszcza że brakuje tu dobrych dróg i odpowiedniej bazy turystycznej. Tylko kilka pensjonatów oferuje pokoje do wynajęcia/najlepsze w Kanavourissia Beach, około jednego kilometra na wschód od miasteczka/. Niektórzy lubią Kali Limenes: bezustanne procesje tankowców to zajmujący widok. Bywają też miłośnicy /na szczęście nieliczni/ wspaniałych, pustych plaż. Jak dotychczas są one bardzo czyste, bo nie zdarzył się tu żaden wyciek ropy, który mógłby je zniszczyć.

LENDAS, położone dalej na wschód, jest bardziej popularne. Codziennie kursuje tam kilka autobusów z Iraklionu. Jest też, częściowo słusznie, uważane za spokojną miejscowość (spokój w lecie zakłóca tu spory tłum ludzi). Wielu turystów przybyw­szy do Lendas myśli, że źle trafili, nie tu gdzie chcieli. Na pierwszy rzut oka miejscowość wydaje się nieporządna, plaża jest mała, kamienista i zanieczyszczona, a pokoje są często wcześniej zarezerwowane. Sporo turystów odjeżdża stąd bez sprawdzenia, czy pierwsze wrażenia były słuszne. Główna atrakcja Lendas znajduje się bowiem nie tu, lecz trochę dalej, około 3 km na zachód drogą wiodącą wzdłuż wybrzeża. Jest tam olbrzymia, wspaniała, piaszczysta plaża (z częścią przeznaczoną dla naturystów) oraz kilka tawern i barów przy drodze, z widokiem na morze. Obozowanie na plaży lub wynajęcie pokoju w tawernie jest na pewno atrakcyjniejsze niż nocleg w Lendas, chociaż po odkryciu plaży nawet i ono wydaje się bardziej interesujące. Przynajmniej są tu punkty usługowe: sklep, gdzie można wymienić pieniądze i wiele knajpek. Przyzwyczaiwszy się do tego miejsca, można przystąpić do zbadania kilku gorszych, ale za to zupełnie bezludnych plaż na wschodzie oraz niewielkiej pozostałości antycznej LEVIN, usytuowanej na szczycie wzgórza ponad plażami. Był to Askelpion —pawilon wokół kilku ciepłych źródeł. Przetrwały tylko dziwne fragmenty popękanych kolumn i mozaik.

Drogi na tym obszarze są przejezdne. Trzeba jednak jechać bardzo powoli, ponieważ jest to pasmo urwistych wzgórz, oddzielające równinę Messara od wybrzeża. Pomiędzy Lendas a Kali Limenes znajduje się kilka małych plaż. Nie jest to jednakże nic szczególnego. Komunikacja publiczna jest bardzo ograniczona, prawie wszystko jedzie przez Mires.

Inne bazy: Pitsidia i Kalamaki

Sposobem na zaoszczędzenie pieniędzy i cieszenie się nieco większym spokojem jest zatrzymanie się w PITSIDII, ok. 5 km w głąb wyspy. Możliwość ta stała się już dość popularna, nie jest więc tak tania, jak można by oczekiwać. Jest tam jednakże sporo miejsc noclegowych, miłych kafejek i grup międzynarodowej młodzieży. Plaża w KALAMAKI stanowi alternatywę Matali: ta sama odległość do przejścia, z mniejszą szansą złapania autobusu lub autostopu. Samo Kalamaki zaczyna się trochę rozwijać, ma kilka tawern i pokoi do wynajęcia, lecz nadal jest małym, bezładnym i nieciekawym miejscem. Plaża ciągnie się kilometrami, zadziwiająco

dzika i wietrzna, często smagana niebezpiecznymi falami. Przy południowym końcu (łatwiejszy dostęp od ścieżki odchodzącej od drogi Pitsidia-Matala) położone jest KOMMOS, kiedyś minojski port obsługujący Faistos, a obecnie główne miejsce wykopalisk archeologicznych. Jednak —jak dotąd — nie ma tu wiele do oglądania, z wyjątkiem kolejnej, miłej plaży.

Od Matali do Lendas

Matala jest bez wątpienia najbardziej znaną plażą w prowincji Iraklionu, szeroko rozreklamowaną. Jest ona celem wielu wycieczek do sławnych grot, wydrążonych w klifach ponad przepiękną plażą. Te starożytne grobowce były do niedawna zamieszkiwane przez komunę hippisowską. Ciągle jeszcze można spotkać ludzi, którzy zapewniają, że to plaża wędrowców. Dziś nie jest to już prawdą. Obecnie miasto pełne jest zorganizowanych grup turystycznych i przedstawia się niesłychanie szacownie. Klify są oczyszczane i zamykane co wieczór.

Choć kilku osobom udaje się prześlizgnąć i spać na plaży lub na przyległym kempingu, miejsce to jednak radykalnie zmieniło swe oblicze. W ostatnim dziesięcio­leciu napłynęły tu tłumy, wybudowano hotele, dyskoteki i restauracje. Wczesnym popołudniem, gdy przyjeżdżają autokary z turystami spragnionymi kąpieli, plaże Matali „pękają w szwach”. Nie krytykujemy nadmiernie tego miejsca, bo jeśli przyjmie się je takim jakie ono jest — dość sporym miasteczkiem — można je uznać za więcej niż znośne. Gdy tłumy na plaży miejskiej, która jest naprawdę piękna, staną się zbyt uciążliwe, można w ciągu dwudziestu minut wspiąć się na skały (mijając groty, z których wiele jest zamieszkałych w lecie) i dotrzeć do kolejnego wspaniałego kawałka piasku, znanego lokalnie jako „Czerwona Plaża”. A wieczorami, gdy wycieczkowicze odjadą, można odwiedzić nadbrzeżne bary i restauracje, po­dziwiając malownicze zachody słońca.

Pozostałe problemy dotyczą cen i tłumów. Pokoje są tu drogie, a zarazem trudno osiągalne. Jedzenie jest dobre, lecz nie tanie. Najlepszym miejscem do szukania noclegu jest mała uliczka po lewej stronie od wjazdu do miasta, za olbrzymim hotelem Zwei Briider, w pensjonatach Matala View i Red Beach znajdziesz pokoje za przystępną cenę. Jeśli będą zajęte, to znaczy, że prawdopodobnie taka sytuacja jest wszędzie. Należy wrócić na główną drogę lub spróbować na kempingu przy plaży. W centrum miasta wiele jest miejsc, gdzie można zjeść i wypić — nie można ich nie zauważyć. To samo odnosi się do innych obiektów: sklepów, punktów wymiany pieniędzy, wypożyczalni samochodów i rowerów, biur podróży, poczty i biura OTE w tymczasowym budynku na parkingu za plażą.

Faistos

Pn.-sb. 8.00-19.00, nd.8.00-18.00; 300 dr.

Pałac w FAISTOS został odkopany przez Włocha Federico Halberrę, (odpowiedzia­lnego również za wczesne prace w Gortynie) prawie dokładnie w tym samym czasie, gdy Evans pracował w Knossos. Trudno o bardziej odmienny sposób prowadzenia wykopalisk. Tutaj, pod nadzorem konserwatywnych archeologów, rekonstrukcja posunięta była do minimum. Odkryto jedynie gołe fundamenty i mury, które wystają co najwyżej kilkadziesiąt centymetrów ponad ziemię. Powoduje to, iż pomimo pięknego położenia z widokiem na równinę Messara, pałac w Faistos nie przykuwa natychmiast uwagi oglądających, jak te w Knossos czy Malii. Większość wykopalisk jest ogrodzona i oprócz olbrzymiego, centralnego dziedzińca, niemożliwe jest wyobrażenie sobie jak pałac w rzeczywistości wyglądał. Plan okazuje się prawie równie skomplikowany jak ten w Knossos, lecz nie ma żadnych rekonstrukcji pobudzających wyobraźnię.

Ciekawe są spekulacje na temat położenia pałacu. Został on wybudowany w połowie stoku wzgórza, a nie na równinie poniżej. Bez wątpienia nie spowodowały tego względy militarne, gdyż nie jest to dobra pozycja obronna. Wśród możliwych powodów rozważa się chęć symbolicznego wywyższenia się nad chłopami oraz względy zdrowotne. Najprawdopodobniej jednak chodziło o piękny widok — Psilo­ritis na północy i rozległe równiny z górami Lasithi poza nimi na wschodzie. Patrząc w stronę szczytu Psiloritis można zauważyć czarną plamkę — wejście do jaskini Kamares.

Będąc tutaj dostrzega się uderzające podobieństwo między Faistos a innymi pałacami. Te same olbrzymie rzędy dzbanów przeznaczonych do magazynowania różnych produktów, ogromny dziedziniec z monumentalnymi schodami i pozos­tałościami teatru. Obiektem charakterystycznym tylko dla Faistos jest trzeci dziedziniec, w środku którego znajdują się resztki pieca używanego do wytopu metali. Wydaje się, iż wschodnia część pałacu była siedzibą wielu rzemieślników — stolarzy, garncarzy. Pałac był znacznie skromniej ozdobiony od tego w Knossos. Nie ma, na przykład, żadnych malowideł ściennych.

Agioi Deka i Gortyna

Dla religijnych Kreteńczyków AGIOI DEKA stanowi miejsce pielgrzymek. Jej nazwa „Dziesięciu Świętych” odnosi się do dziesięciu chrześcijan, którzy zostali zamęczeni w czasach rzymskich. W krypcie, pod współczesnym kościołem, mieszczą się nagrobki tych męczenników. Sama miejscowość jest dość atrakcyjna, można w niej znaleźć miejsce na nocleg (pokoje przy głównej ulicy) oraz coś do zjedzenia.

Spacerkiem przez pola lub drogą główną dochodzi się do miejsca, skąd zaczyna się GORTYNA (Gortis, Gortys, Gortyn, pn.-sb. 8.00-19.00, nd. 8.00-18.00), ruiny stolicy rzymskiej prowincji, która obejmowała nie tylko Kretę, lecz również sporą część Północnej Afryki.

Przejście przez pola pozwala zorientować się w rozmiarach tego miasta, które osiągnęło szczyt swojej świetności ok.III w. n.e. Ruiny charakteryzują się dużą różnorodnością, obejmują m.in. imponujący teatr. W samej Agioi „Deka można znaleźć rzymskie kolumny i statuy, stojące na prywatnych podwórkach lub podpierające ściany domostw.

Od najdawniejszych czasów w tym miejscu były ludzkie osady, lecz pozostałości, które dziś się tu znajdują — a nigdy nie prowadzono systematycznych prac wykopaliskowych — pochodzą prawie całkowicie z czasów rzymskich. Przy głównym wejściu na ogrodzony obszar znajdują się ruiny imponującej wciąż bazyliki Agios Titos. Był to święty, który nawrócił Kretę i został jej pierwszym biskupem. Dalej mieści się Odeion, który zawiera najważniejsze znalezisko tego miejsca, Kodeks Prawny. Te olbrzymie bloki skalne, pokryte inskrypcjami, pochodzą z wcześniej­szego okresu rozwoju miasta. Pisane są w niezrozumiałym, wczesnym greko-kreteńskim dialekcie , w stylu znanym jako boustrofedon (niezaorany). Linie czytane są na przemian, w przeciwnych kierunkach, tak jak układają się bruzdy oranego pola. Inskrypcje te, największe ze znalezionych do tej pory, mają wymiary 10 na 3 metry.

Ściśle określone prawa ukazują surowe, hierarchiczne społeczeństwo. Oto przykład: potrzebnych było pięciu świadków, by skazać wolnego człowieka za zbrodnię; wystarczył jeden, by skazać niewolnika. Uprowadzenie wolnego mężczyz­ny lub kobiety karane było grzywną wynoszącą sto staterów, pobicie poddanego tylko pięć.

Mires

Około 20 km na zachód od Gortyny leży MIRES. Jest to ważny punkt handlowy i komunikacyjny na trasie do równiny Messara. Dobre miejsce na zmianę autobusu, jeśli chce się dostać z plaż na południowym wybrzeżu do wykopalisk archeologicz­nych lub na zachód. W miasteczku jest dużo banków, restauracji, pokoi do wynajęcia, jakkolwiek nie ma szczególnych powodów, aby się tu zatrzymywać (chyba że czekasz na autobus lub szukasz pracy na farmie).

Sala Tronowa i reszta pałacu

Głównymi schodami dochodzi się do Centralnego Podwórza, obecnie otwartego, a kiedyś prawdopodobnie otoczonego murami budynków. Na końcu, w północ­no-zachodnim narożniku podwórza znajduje się wejście do Sali Tronowej, najlepiej oddającej atmosferę tego pałacu. W zadziwiająco małej komnacie, po8 ścianą, stoi kamienny tron . Obok niego kamienne ławy, a ponad nimi zrekonstruowany fresk przedstawiający dwa gryfy. Według wszelkiego prawdopodobieństwa było to miejsce przeznaczone raczej dla kapłanki, a nie władcy. Czegoś podobnego nie znaleziono w żadnym z pozostałych pałaców minojskich. Mogła to być również innowacja wprowadzona przez Mykeńczyków, gdyż wydaje się, iż komnata ta pochodzi dopiero z końcowego okresu okupacji Knossos. Sala Tronowa jest obecnie odgrodzona drewnianą bramą, lecz można się przez nią wychylić, aby mieć lepszy widok. W korytarzu stoi drewniana kopia tronu, na którym wszyscy siadają i robią sobie zdjęcia.

Resztę zobaczysz spacerując dookoła, rozmyślając o legendach związanych z tym miejscem, tak mocno splatających się z rzeczywistością. Warto zwrócić uwagę na gigantyczne pithoi w północno-wschodniej części pałacu; na warsztaty pałacowe; na magazyny, które można oglądać spoza Sali Tronowej; na reprodukcje fresków w odrestaurowanej komnacie ponad nią — malowidło przedstawiające króla-kapłana patrzącego w dół na południową stronę Centralnego Podwórza; na relief ukazujący szarżującego byka (po stronie północnej). Relief ten jest widoczny, gdy wchodzi się do pałacu przez wejście północne. Można tu również zobaczyć coś w rodzaju budki strażnika oraz zapadnięty fragment budowli, będący praw­dopodobnie rodzajem rytualnego kąpieliska. Zaraz za bramą znajduje się rejon teatru — otwarta budowla przypominająca amfiteatr, która mogła być wykorzys­tywana do rytualnych uroczystości i tańców. Tu właśnie rozpoczyna się Królewska Droga, uważana za najstarszą w Europie. Kiedyś, być może, przecinała całą wyspę, obecnie kończy się ceglanym murem po około stu metrach, poniżej współczesnej drogi. Wielkość pałacu łatwiej ogarniamy, patrząc na niego z dołu. Z południowej strony znajduje się parę małych, minojskich domów, wartych zobaczenia.