Archive for the ‘Epir i zachodnia Grecja’ Category

Mesolongion

MESOLONGION (MESSOLONGI, MISSOLONGI) większości turystów kojarzy się przede wszystkim z lordem Byronem, który zmarł w tym mieście — co wywołało poruszenie na świecie — dowodząc oddziałem greckich powstańców. Miastu rzecz jasna takie literackie koneksje są bardzo na rękę, wypada jednak ostrzec, iż — podobnie jak za czasów Byrona — jest to w sumie miejsce dość żałosne i stanowczo mało romantyczne. Wiosną i jesienią panuje tu straszna wilgoć, a wśród zabudowań dominują nowoczesne, standardowe domy mieszkalne. Pielg­rzymując śladami poety najlepiej tak zaplanować pobyt, by móc stąd wyjechać jeszcze tego samego dnia.

Miasto

Do miasta wjeżdża się przez „Bramę Uciekinierów”; nazwa ta wiąże się z pewnym wydarzeniem z końcowej fazy Powstania Greckiego (1826 r.), kiedy — po rocznym tureckim oblężeniu—z Mesolongionu próbowało wyrwać się 9000 mężczyzn, kobiet i dzieci.

W jednym zuchwałym natarciu udało im się przedrzeć przez pierścień wrogów, pozostawiając w mieście jedynie garstkę obrońców z zadaniem wysadzenia go w powietrze. Uciekinierzy zostali jednak zdradzeni i na bezpiecznej rzekomo pobliskiej górze Zigos wpadli w zasadzkę, w której zostali zmasakrowani przez silne oddziały albańskich najemników.

Wewnątrz, na prawo od bramy znajduje się Heroon czyli Ogród Bohaterów, w którym pod kopcem spoczywają ciała bezimiennych obrońców miasta. Obok grobu suliockiego dowódcy Greków, Markou Botsarisa, stoi pomnik Byrona, wzniesiony w 1881 r.; pod nim pochowano serce poety. Natomiast jego ciało zabrano do rodzinnego domu w Newstead Abbey, mimo prośby umierającego, by „złożyć moje kości w pierwszym lepszym miejscu bez przepychu i bzdurnego ceremoniału’. Być może Byron wiedział, że i tak nikt go nie posłucha. Na pewno przepychu nie można odmówić wspaniale rzeźbionemu herbowi z królewską koroną — nawiązano w ten sposób do pogłosek, jakoby poecie chciano zaproponować po zwycięstwie tron niepodległej Grecji.

Poza tym śladów po Byronie zachowało się w mieście niewiele. Dom przy Odos Levidou, w którym mieszkał i zmarł, został zniszczony w czasie II wojny światowej; na jego miejscu rozciąga się teraz niezbyt efektowny pamiątkowy ogród. Od centralnego placu idzie się tam w dół do końca Trikoupi i skręca w lewo.

W Dimario (Dhimarhio; ratuszu) przy głównym placu, Platia Votsari, mieści się nieduże „Muzeum Rewolucji” z kilkoma wzniosłymi obrazami poświęconymi walce o niepodległość — w tym Bramą Sortie pędzla E. Delacroix — oraz rozpaczliwymi pamiątkami po Byronie, w rodzaju pocztówek z Newstead Abbey czy gałęzi wiązu rosnącego przy jego starej szkole w Harrow.

Zamiast tego lepiej chyba wybrać się na spacer nad lagunę. Grobla wychodzi na pięć kilometrów w głąb morza; obok widać forty Vassiladi i Kleissoura, które miały chronić miasto przed atakami tureckiej marynarki wojennej.

Wyspy Kalamos i Kastos

Kalamos to właściwie naga góra niespodziewanie wyrastająca z morza. Latem w niewielkiej rybackiej przystani poniżej głównego portu i wsi Hora (Chora) cumuje zazwyczaj kilka jachtów, poza tym turystów prawie się tu nie widuje. Jedyne regularne połączenie z lądem to kaikia z Mitikas, odpływająca codz. w południe i wracająca z wyspy następnego dnia o 7.00. Nieliczne pokoje w Horze latem są zwykle zarezerwowane, należy więc liczyć się z koniecznością noclegu pod namiotem.

HORA, na południowym wybrzeżu, położona pośród ogrodów i gajów oliwnych, z trzęsienia ziemi w 1953 r., które poważnie dotknęło Wyspy Jońskie, wyszła niemal bez szwanku. Koło przystani czynny jest kafenion/tawerna oraz „supermarket”; kolejne dwie kawiarnie znajdują się nieco wyżej, obok poczty, gdzie można wymienić pieniądze. Na długiej, kamienistej plaży, na południowy zachód od wsi, czynne są dwie tawerny; latem za wiatrakami na końcu plaży stoi zwykle kilka namiotów. Znacznie lepsza, ale mniej dostępna kamienista plaża leży w odległości 15-minutowe- go spaceru na wschód od przystani.

KASTRO, stara ufortyfikowana główna wieś na wyspie, oddalona jest od Hory o 90 minut marszu. Mury otaczają opuszczone, pozbawione dachów domy, a na zarośniętych podwórkach wieśniacy trzymają kury i owce. Niżej, bliżej przystani, niektóre domy są wciąż zamieszkane, ale nie ma tu ani sklepu, ani kafenionu.

Więcej niezłych plaż znaleźć można między Horą a EPISKOPI, na północnym brzegu, na wprost Mitikas. Prowadzi tędy droga, ale zamiast przedzierać się w stronę morza gęstym lasem lepiej popłynąć na plaże łodzią.

Na południowy wschód od Hory wydeptana przez muły ścieżka prowadzi do wsi PORTO LEONE, bezludnej od czasu trzęsienia ziemi w 1953 r. Idzie się ok. 2 godzin górzystym terenem, podziwiając po drodze sąsiednią wysepkę Kastos.

Kastos i Atokos

Na Kastos jest jedna wioska z przystanią i tawerną. Mieszka tu na stałe tylko kilka rodzin; brak regularnych połączeń z lądem. O wycieczkę na wyspę pytać należy w Mitikas lub na Kalamos — najprawdopodobniej okaże się, że trzeba będzie wynająć kaikię. Jeśli już pojawią się tu turyści, to zwykle na jachtach.

Na wysepce Atokos, nieco na południowy zachód, stoi kilka zrujnowanych domów, ale nikt już tu nie mieszka; bezludne są też wszystkie inne wysepki bardziej na południe.

Arta

ARTA (staroż. kolonia grecka Ambrakia) to jedno z przyjemniejszych miast w Grecji: cicha, spokojna stolica Etolo-Akarnanii ze starym centrum z tureckim bazarem i kilkoma interesującymi zabytkami średniowiecza. Miasto wyróżnia się też pięknym położeniem w zakolu rzeki Arakthos; jeśli wjeżdża się od zachodu, podziwiać można stary koński most, opiewany w całym kraju w niezliczonych piosenkach i wierszach.

Wedle legendy twórca mostu nie mogąc sobie poradzić z silnym prądem bezustannie podmywającym fundamenty, za namową ptaka zamurował żywcem w środkowym przęśle swą żonę; most w końcu stanął, ale od tego czasu słychać tu głos nieszczęsnej kobiety. Dzisiaj, spięta niechlujnie stalowymi linami, budowla wygląda raczej mało romantycznie.

Miasto i klasztory

W starożytności Arta zwała się Ambrakia i przez pewien czas była stolicą epirskiego króla Pyrrusa; to stąd król organizował swe okupione ciężkimi stratami („Jeszcze jedno takie zwycięstwo, a będziemy straceni.”) kampanie we Włoszech — od których wzięło się określenie „Pyrrusowe zwycięstwo”. Z tego okresu zachowało się raczej niewiele: fundamenty Świątyni Apollina i Odeonu, położone na przeciwnych stronach Odos Pirrou. Przy końcu tej ulicy wznosi się Frourio — starożytny akropol i cytadela, wykorzystywana w każdej epoce. Obecnie otwarto tu hotel Xenia i teatr pod gołym niebem; obok pięknie pachną drzewa cytrusowe. Mury niemal w całości pochodzą z czasów Bizancjum, można wybrać się na spacer wzdłuż całej ich długości.

W lepszym stanie zachowały się zabytki z drugiego okresu świetności Arty, po upadku Konstantynopola w 1204 r., kiedy miasto — podobnie jak Mistra — uzys­kało autonomię i stało się samodzielnym państwem, w pewnym tylko stopniu podległym Cesarstwu. W tym tzw. Despotacie Epiru, który rozciągał się od Kerkiry po Saloniki, rządy sprawowała dynastia Angelosów, cesarskiego rodu wygnanego z Konstantynopola. Despotat przetrwał do r. 1449, kiedy tutejszy garnizon poddał się Turkom.

Kościoły w mieście

Spośród pamiątek po Bizancjum najbardziej uderzający i na pewno najosobliwszy jest kościół Panagia Paragoritissa (niekiedy zwany Paragoritria; wt.-sb. 8.30-15.00; 400 dr), wspaniały sześcian z pięcioma kopułami górujący nad Platia Skoufa, przy zachodnim krańcu tej ulicy. Wnętrza wyglądają niemalże na gotyckie, główna kopuła spoczywa na skomplikowanych wspornikach, z pozoru ciężkich i niebez­piecznych. U samej góry to poczucie braku bezpieczeństwa podkreśla jeszcze potężny Pandokrator (Pantokrator; Chrystus w Majestacie) — znakomicie za­chowana mozaika przyćmiewająca szesnastowieczne freski. Kościół, z dwoma kaplicami po bokach, zbudował —jako część kompleksu klasztornego — w latach 1283-96 despota Nikiforos.

Z tego samego okresu pochodzą dwa mniejsze kościoły w mieście. Oba wyglądają znacznie bardziej konwencjonalnie, ale za to mogą się poszczycić pięknymi ozdobami z cegieł i płytek, dekorującymi zewnętrzne mury. Zazwyczaj kościoły te są zamknięte, ale właściwie nie ma to większego znaczenia, ponieważ to, co najciekaw­sze, w tym wypadku znajduje się na zewnątrz. Agia Theodora z pięknym mar­murowym grobowcem żony epirskiego władcy Michała II stoi na osobnym dziedzińcu w połowie Pirrou. Nieco bardziej na północ, naprzeciwko targowiska, wznosi się trzynastowieczny Agios Vassilios, zdobiony wielobarwnymi płytkami i reliefami.

Pobliskie klasztory

Za czasów despotatu w pomarańczowych gajach wokół Arty powstało kilka klasztorów, fundowanych często przez członków cesarskiej dynastii Angelosów.

Bez problemu można wybrać się na spacer do Kato Panagia (2 km wzdłuż Odos Kommeno), wzniesionego przez Michała II w latach 1231-71, niemal bliźniaczo podobnego do Porta Panagia koło Trikali (nic dziwnego: budowali je ojciec i syn). W katholikonie, na ocienionym dziedzińcu (1 V-15 IX 7.00-13.00 i 16.30-19.30; zimą 8.00-13.00 i 15.00-18.00) patrolowanym przez pawie, zwracają uwagę niezwykle kosztowne dekoracje zewnętrznych murów oraz freski wewnątrz kaplicy, przed­stawiające Chrystusa pod trzema postaciami.

Nieco dalej na północnym wschodzie, we wsi GRAMMENITSA (dojazd autobusem z Platia Kilkis przy dolnym krańcu Skoufa; 20 min) leży klasztorny kościół Vlaherna. Zwykły dwunastowieczny kościół w następnym stuleciu wzbogacił się za sprawą despoty Michała II o trzy kopuły; jak się przypuszcza, jeden z grobowców wewnątrz należy do niego. O dozorcę pytać w lokalnym kafenionie.

Preveza

Współczesna PREVEZA, położona nad przesmykiem łączącym Zatokę Ambrakijską (zatokę Amvrakikos) z morzem, jest stosunkowo mało ważną następczynią Nikopolis, nie pozbawioną jednak uroku. W ostatnich latach, za sprawą turystów przylatujących wyczarterowanymi samolotami na pobliskie lotnisko Aktio, miasto się odmłodziło; jednocześnie okolice starego rynku pozostały nadal znacznie bardziej malownicze niż w, na przykład, Pardze. Latem kursują stąd wodoloty Ilio Lines na Paksi (Paxi), Levkas (Leukada, Lefkas) Ithaki (Itakę) i Kefallonię (Kefallinię).

Z lotniska do Levkas (Lefkas) lub Pargi można zwykle wyjechać autobusem podstawianym po przylocie samolotów czarterowych; można też skorzystać z tak­sówek. Dworzec autobusowy w Prevezie leży przy Leoforos Irinis, 1 km na północ od przystani promowej. Przez zatokę kursują promy do Aktio; dalej można pojechać autobusem do Vonitsy lub Lefkas.

Najbliższe kempingi leżą w kierunku KALAMITSI, na cyplu na południe od portu: Camping Indian Yillage i Camping Kalamitsi, ok. 4 km za miastem. W przeciwną stronę każdy autobus przejeżdżający przez KANALI (nie pomylić z Kanalaki) mija po drodze czynne tylko latem pola namiotowe Monolithi i Kanału leżące po obu stronach szosy na wysokości plaży Monolithi (11 km od Prevezy).

Gastronomia, życie nocne i kultura

W centrum Prevezy, głównie w pobliżu wieży zegarowej, czynnych jest już kilkanaście tawern. Najlepsze to Psatha przy Dhardhanelliou 2, powyżej głównej ulicy handlowej i zegara. To Panepistimio, maleńka knajpka przy Hristou Kodou 26, na zachód od wieży zegarowej, Ouzeri Kaikis przy Parthenagogiou 9, oraz Amvrosios specjalizująca się w grillowanych sardynkach i winie z beczki, dosłownie pod samym zegarem. Na nabrzeżu warto zajrzeć do G. Peponis przy Venizelou. Zamożnym smakoszom ryb polecamy To Dhelfinaki za Credit Bankiem. Życie nocne toczy się w barach, pubach i kawiarniach w alejkach w rejonie bazaru, zwłaszcza wokół hali rybnej.

Z imprez kulturalnych polecić warto imprezy muzyczne w ramach festiwalu Nikopolia organizowanego w lipcu i sierpniu w Nikopolis. Przy Platia Androutsou, koło portu, działa ostatni w Grecji lalkowy teatr cieni (karaghiosis).

Poczta i biuro turystyczne ulokowały się w jednym budynku na nabrzeżu. Natomiast oddział OTE znajduje się w pobliżu Hotelu Minos.

Nikopolis

NIKOPOLIS, „Miasto Zwycięstwa”, założone zostało przez Oktawiana w miejscu, gdzie obozowały jego wojska w przeddzień bitwy pod Akcjum. Było w tym więcej arogancji niż rozsądku, grunt bowiem był tu niezbyt stabilny, wodę trzeba było sprowadzać akweduktem z odległych źródeł w górach Louros, a mieszkańców ściągać siłą m. in. aż z Nafpaktos. Z drugiej strony trudno się właściwie dziwić Oktawianowi — pod Akcjum najpierw udało mu się uwięzić, a potem niemal kompletnie unicestwić połączone floty Antoniusza i Kleopatry, przymierzające się do inwazji na Italię. Owoce zwycięstwa były słodkie: oto zwykły dowódca wojskowy został nagle cesarzem Oktawianem Augustem.

Samo Nikopolis niczym szczególnym w historii się nie wyróżniło, zaś ludność stopniowo uciekała stąd w rodzinne strony. Kiedy dogorywało Cesarstwo Rzymskie, miasto złupili Wandalowie i Goci. Później, w VI w.-n.e., zostało odbudowane przez Justyniana i przez pewien czas kwitło jako spore miasto w granicach Cesarstwa Bizantyjskiego. Po czterech wiekach ponownie jednak upadło, po części z powodu trzęsień ziemi, po części wskutek najazdów Bułgarów.

Wykopaliska i muzeum

Czynne wt.-nd. 9.00-15.00; 200dr, studenci 100dr.

Zarośnięte ruiny Nikopolis ciągną się po obu stronach głównej drogi z Igoumenitsy/Arty do Prevezy, 7 km na północ od tej ostatniej. Jeśli podróżuje się autobusem można poprosić o wysadzenie tutaj, aczkolwiek z powrotem do miasta idzie się dość długo. Lepiej na parę godzin wynająć w Prevezie taksówkę.

Ruiny oglądane z drogi robią spore wrażenie. Na wschodzie stoi piękny teatr. Trochę bliżej muzeum, obok szczątków łaźni, widać pozostałości potężnych murów obronnych. Przy bliższym poznaniu ruiny niestety sporo tracą: niewiele jest tu do oglądania.

W muzeum (otwarte sporadycznie) zgromadzono nieco przypadkowe rzymskie rzeźby. Do niedawna dozorca opiekował się tu przede wszystkim rzymskimi i bizantyjskimi mozaikami odkopanymi pośród fundamentów pobliskiej bazyliki Dumetiosa (VI w.), ale ostatnio pokryto je ochronną warstwą piasku i polietylenu. Dozorca dysponuje ponadto kluczami do rzymskiego Odeonu, który pamięta jeszcze czasy Oktawiana. Odeon został gruntownie odrestaurowany i latem wykorzystuje się go podczas festiwalu muzyki.

Obok niezbyt okazałych fundamentów innego kościoła z VI w., bazyliki biskupa Alkiona, idzie się 3 km do głównego teatru z niebezpiecznie osypującymi się fragmentami kamiennej konstrukcji. Po lewej widać zarysy zapadniętego stadionu, na którym wyrosła współczesna wieś Smirtouna. Namiot Oktawiana stał na wzgórzu powyżej wsi; niedaleko zachował się masywny cokół wzniesionego przezeń ku pamięci potomnych pomnika. Na tarasie obok archeolodzy odkopali niedawno szczątki dziobów zdobytych okrętów, które Oktawian złożył bogom w ofierze.

Droga w głębi lądu; Zalongo i starożytna Kassopi

Po przebyciu około 28 km drogą w głębi lądu (droga # 19) prowadzącą z Mes­sopotamo, dociera się do wsi KAMARINA; w pobliżu znajduje się klasztor i pomnik Zalongo oraz ruiny starożytnej Kassopi. Idzie się do nich ze wsi ok. 4 km stromo pod górę; codz. o 6.00 z Prevezy odjeżdża do tych miejsc bezpośredni autobus.

Klasztor Zalongo zajmuje poczesne miejsce w greckich podręcznikach historii; unieśmiertelniło go zbiorowe samobójstwo popełnione tu w 1806r. przez grupę suliockich kobiet. Sulioci — ortodoksyjnie chrześcijański góralski szczep o silnych dążeniach niepodległościowych — mieszkali w ufortyfikowanych wsiach nad wąwozem Aherondy i dalej, na południu. Ci dzielni żołnierze stanowili osobistą ochronę lorda Byrona w czasie Powstania Greckiego. Na przełomie XVIII i XIX w. górale co roku wzniecali rebelie przeciwko Alemu Paszy i Turkom. W 1806 r. wojska tureckie osaczyły dużą grupę Suliotów w klasztorze Zalongo. Kiedy okazało się, że nie sposób utrzymać się w tym schronieniu, około sześćdziesiąt kobiet z dziećmi uciekło na szczyt skały, skąd ku zdumieniu nadciągających muzułmanów po kolei, z dziećmi na rękach, rzuciły się w przepaść.

Wydarzenie to upamiętnia współczesna kamienno-betonowa rzeźba (jedna z postaci straciła niedawno głowę wskutek uderzenia pioruna). Klasztor i pomnik są regularnie odwiedzane przez szkolne wycieczki.

Nieco na północny zachód od klasztoru, na podobnym urwisku stoją ruiny starożytnej Kassopi (codz. 8.00-15.00), pomniejszego miasta-państwa Tesprotów. W ruinach, pochodzących głównie z IV w. p.n.e., trwają aktualnie prace wykopalis­kowe; w orientacji w terenie bardzo przydaje się świetny plan sytuacyjny. Z miejsc udostępnionych zwiedzającym widać większość ważniejszych obiektów: ściany i podstawy kolumn centralnej agory, stoi, maleńki teatr i katagogion, czyli rodzaj gospody. Jednakże w Kassopi największe wrażenie robi jej lokalizacja: około sześćset metrów nad poziomem morza z widocznym poniżej wybrzeżem i Wyspami Jońskimi.

Wąwóz Aherondy i kraj Suliotów

Trudno dzisiaj uważać spokojną Aherondę koło Nekromantejonu za drogę do piekła, ale już kilka kilometrów dalej na wschód krajobraz gwałtownie się zmienia: rzeka pieni się tu i burzy w górskim wąwozie wciętym głęboko w skałach. Przełom na pewno ustępuje wąwozowi Vikos, ale tak czy owak jest to kawałek autentycznej dzikiej przyrody i jeśli ktoś szuka mocnych wrażeń w głąb lądu od Pargi, to lepiej już trafić nie może. Szlak prowadzi w sam środek tradycyjnych ziem Suliotów — więcej na ich temat znaleźć można poniżej, w rozdz. poświęconym Zalongo.

Szlak w górę wąwozu rozpoczyna się w GLIKI koło Kanallaki, przy jeszcze jednej szosie z Prevezy do Paramithii (jeden autobus dziennie). Na jednym brzegu rzeki —    wciąż jeszcze w tym miejscu stosunkowo spokojnej — znajduje się niezła kawiarnia-grill, gdzie można zjeść przyzwoity obiad, zaś na drugim drogowskaz „Skala Tzavelainas”. Idzie się wskazywaną przez niego drogą ok. 1 km, po czym skręca w lewo, w stronę kaplicy; po dziesięciu minutach dochodzi się do pracowicie zbudowanego tunelu, przy którym kończy się droga i zaczyna skala — przemyślna ścieżka pod górę. W dole ściany kanionu nagle zbliżają się ku sobie; dalej w górze rzeki widać gęstą zieleń ciągnącą się aż do — również widocznego z tego miejsca —  zamku Kiafa.

Główny szlak, wytyczony i oznakowany przez Szwajcarów, schodzi nad Aherondę, nad którą stosunkowo niedawno przerzucono most, po czym biegnie znacznie starszym mostem nad jej dopływem — rzeką Tsangariotiko, przez tubylców zwaną Piges Souliou (Źródła Suliotów). Dalej oznakowany szlak wspina się w dębowym lesie i opuszcza dolinę Aherondy. (Kto chciałby pójść dalej wzdłuż biegu rzeki, może skorzystać z niezbyt widocznych ścieżek na północnym brzegu; według mapy po ok. 2 godz. wychodzi się wówczas z wąwozu koło wioski TRIKASTRON.)

Główny szlak biegnie zrazu wzdłuż Tsangariotiko, po czym skręca w kolejny boczny parów i dochodzi do maleńkiej, ubogiej osady SAMONIDA (ok. 2 godz. od Gliki); za urzędem sołtysa jest studnia; najbliższa tawerna znajduje się we wsi SOULI, 3 km na północ.

Z Samonidy buldożery przetarły niedawno drogę do zamku Kiafa (póf godz.), jednej z wielu fortec wzniesionych przez Suliotów prowadzących bezustanne wojny z Turkami.

Nekromantejon

Nekromantejon (czyli Sanktuarium Persefony i Hadesa) to najdziwniejsze miejsce w Grecji. Położony jest na niskim, skalistym wzgórzu powyżej starożytnego ujścia Aherondy (Acherondy) — mitycznego Styksu, rzeki oddzielającej świat żywych od świata podziemi. Od czasów mykeńskich po rzymskie istniała tu Wyrocznia Zmarłych.

Znaczeniem wyrocznia ustępowała Delfom czy Dodonie, ale jej sława była na tyle duża, że Homer, tworzący (jak się przypuszcza) w IX w. p.n.e., umieścił tu scenę, w której Odys schodzi do Hadesu, kierując się radą Kirke:

Natrafisz na dziki ląd z gajem Persefony, gdzie rosną topole i wierzby nie dające owocu. Przybij wówczas do brzegu i pomaszeruj do Królestwa Zmarłych Hadesa. Tam, przy skalnej wieży wpada z hukiem w nurt Acheronu Rzeka Płonąca Ogniem i złączona z nią Rzeka Strumienia Łez, która sama wypływa z kolei ze Styksu. To właśnie miejsce musisz znaleźć (…) a dusze zmarłych przybędą setkami.

Sanktuarium

Czynne codz. 8.00-15.00.

Drzewa, o których wspomina Homer, nadal rosną na terenie sanktuarium, ale po jeziorze — niegdyś oblewającym wyspę z wyrocznią — nie ma ani śladu. Obecnie skrajem równiny płynie tylko otoczona zielenią Aheronda. Ruiny samego sank­tuarium, z boku którego stoi wczesnochrześcijańska bazylika, pozwalają poznać bliżej sztuczki starożytnych kapłanów.

Według zachowanych relacji pielgrzymi odwiedzający wyrocznię na wyspie nocowali w pomieszczeniach pozbawionych okien. Gdy udzieliła im się już nieco niezwykła atmosfera oczekiwania na rozmowę z duszami zmarłych, odbierano od nich wota. Potem pielgrzymów po kolei kierowano do labiryntu, którym po omacku docierali do samego centrum sanktuarium; tam — jeszcze bardziej zdezorien­towanych halucynogennymi wyziewami — opuszczano ich do przedsionka Hadesu, gdzie rozgrywało się właściwe spotkanie z duchami wyreżyserowane przez kap­łanów.

Ruiny zachowały się na tyle dobrze, że bez problemu można zidentyfikować każde pomieszczenie — pomaga w tym plan całości umieszczony przy wejściu na teren sanktuarium. W centrum znajduje się długa sala z wysokimi ścianami, w pomiesz­czeniach po bokach składano dary. Metalowe stopnie prowadzą stąd do podziemnej komory, w której odbywały się seanse nekromancji. W starożytności pielgrzymów opuszczano tu specjalnym wymyślnym kołowrotem, również znalezionym przez archeologów na terenie wyroczni.

Parga

PARGA, gdyby nie była tak popularna, byłaby wręcz cudowna. Temu pięknemu kurortowi w zachodniej Grecji nie brak ani malowniczych domków schodzących półkolistymi tarasami nad morze, ani normańsko-weneckiego zamku powyżej, ani wreszcie wspaniałej plaży z widocznymi nie opodal skalistymi wysepkami. Niestety przez ostatnie kilka lat wszystko to zniszczyły paskudne betonowe bloki i tłumy wczasowiczów. W tej chwili, przynajmniej w sezonie, trudno polecić coś więcej niż krótki postój (o ile uda się znaleźć jakiś nocleg) w oczekiwaniu na prom na Paksi (Paxi). W lipcu i sierpniu nawet promy wymagają rezerwacji z jednodniowym wyprzedzeniem.

Miasto

Los Pargi smuci tym bardziej, gdy weźmie się pod uwagę jej osobliwą, wręcz niezwykłą historię. Od XIV do XVIII w. miasto było jedyną kolonią wenecką w Epirze, uzupełniającą posiadłości Pogodnej Republiki na Wyspach Jońskich. Lew Świętego Marka — symbol Wenecji — zachował się do dzisiaj w Kastro (czynny cały dzień) na szczycie wzgórza. Później miasto na krótko zdobyli żołnierze Napoleona. To oni właśnie pozostawili po sobie dodatkowe fortyfikacje na największej z przybrzeżnych wysepek, 200 metrów od plaży przy przystani.

W początkach XIX w. Parga cieszyła się pewną autonomią; samowystarczalność zapewniał jej eksport oliwek, na których do dzisiaj opiera się tutejsze rolnictwo. Potem miasto dostało się w ręce Brytyjczyków, którzy sprzedali je Alemu Paszy. Mieszkańcy w popłochu uciekli wówczas na Wyspy Jońskie, a ich miejsce zajęli muzułmanie, którzy mieszkali w Pardze aż do wymiany ludności w 1924 r., kiedy z kolei osiedlili się tu ortodoksyjni Grecy z okolic Konstantynopola.

WYBRZEŻE I POŁUDNIOWY EPIR

Wybrzeże Epiru jest zupełnie nieciekawe; Igoumenitsa to tylko duży i ruchliwy port, zaś Parga — najatrakcyjniejsza miejscowość wypoczynkowa — cierpi na przeinwestowanie i lepiej się w niej w ogóle nie pokazywać w sezonie. Znacznie ciekawiej wygląda sytuacja nieco w głębi lądu. W okolicach Pargi warto zwiedzić starożytny Nekromantejon — legendarną bramę Hadesu; na piękną pieszą wycieczkę można wybrać się do wąwozu Aherondy; po drodze do Prevezy wypada zahaczyć o im­ponujące rzymskie ruiny w Nikopolis. Jednak chyba najciekawsze jest niewielkie prowincjonalne miasteczko Arta.

Dostać się tam można albo objeżdżając zatokę Amvrakikos, albo też znacznie bardziej zachwycającą drogą z Janiny, która wiedzie przez ocieniony platanami wąwóz rzeki Louros.

Dalej na południu, w Etolo-Akarnanii, krajobraz robi się coraz mniej interesujący, tak że bez żadnych przystanków po drodze dojeżdża się do Levkas (starożytna Lefkada, Lefkas; zob. Wyspy Jońskie) lub Andirionu, skąd kursuje prom na Peloponez.

Kto chciałby uciec od cywilizacji, może schronić się na wysepce Kalamos, na południe od Vonitsy. Niepoprawni romantycy nie omieszkają zapewne zajrzeć do Messolongionu (Messolongi), gdzie pochowano serce Byrona.