Archive for the ‘Cyklady’ Category

Północny wschód

Rzadka komunikacja pomiędzy obiema połowami Amorgos i piękna ścieżka łącząca je sprawia, że 4-5 godzin wędrówki między Horą a Egiali jest jednym z najbardziej popularnych zajęć na wyspie — zarówno z wyboru jak i konieczności. Przez większość dni w sezonie łańcuszek turystów przesuwa się w obie strony, chociaż dobrze jest sprawdzić rozkład rejsów promu, wodolotu czy godziny odjazdów prywatnego jeepa-furgonetki, wracających do miejsca skąd rozpocząłeś wędrówkę. Ten ostatni środek transportu należy do jednego z lepszych hoteli Egiali (pierwszeńs­two mają goście), a miejsce na poranny kurs z Egiali do Hory musi być wcześniej zarezerwowane. Teoretycz­nie: powrót po południu.

Fotokopia mapy sprzedawanej na wyspie — poszukaj zaktualizowanego, droż­szego wydania — jest dokładna i wystarcza do odnalezienia szlaków” Wędrówkę można rozpocząć na obrzeżu Hory, idąc niezbyt wyraźnym szlakiem poza Hozoviotissę. Miejscowi, kiedy droga ta jeszcze nie istniała, woleli szlak wiodący przez malowniczą i osłoniętą od wiatru dolinę, przechodzącą przez TERL AKI i RIKTI. Te dwa szlaki, i współczesna droga dla wozów terenowych, łączą się mniej więcej za Horą. Przez większą część trasy można podziwiać przepiękny widok na wysepkę Nikouria, prawie połączoną z Amorgos (w dawnych czasach znajdowała się tu kolonia trędowatych). Jedynymi śladami ludzi w tej okolicy są letnie wioski ASFODILIDI (oprócz studni z wodą nie ma tu niczego, co mogłoby zainteresować podróżnika) i POTAMOS, na którą natkniesz się schodząc w stronę zatoki Egiali.

EGIALI (ORMOS), mniejsze niż Katapola, jest wspaniałym miejscem położonym przy plaży, którego rozwój zatrzymał się na latach siedemdziesiątych, na co wskazuje fakt, że można tu wynająć osły, lecz nie motorowery. Powstały w wyniku budowlanego boomu Hotel Aigaion, zlokalizowany po wschodniej stronie miasta, należy do grupy lepszych kwater. Można znaleźć tańsze, z widokiem na morze, pytając w Restaurant Korali lub kierując się w dół do odległego końca zatoki, do dwóch budynków z „pokojami” (jeden z nich to farma sprzedająca zioła). Na plaży znajduje się wspaniały pensjonat o średnim standardzie, Pension Lakki. Gdy wszystko inne zawiedzie, należy pamiętać o prawie stałej kolonii nie zorganizowanych obozowiczów na plaży. Jeśli idzie o gastronomię, to Korali ma dobre ryby i najlepsze widoki o zachodzie słońca, lecz traci w porównaniu z To Limani (znana również jako „Katerina’s”), na jednej z uliczek w głębi lądu — pełna aż do północy z powodu świetnego jedzenia, wina z beczek i dobrej muzyki. Kilka sezonowych barów muzycznych, jak na przykład Selini, próbuje współzawodniczyć z Katerina’s.

Jeśli plan zamiany portu promowego na przystań dla jachtów powiedzie się, główna plaża Egiali stanie się przyjemniejsza, będzie na niej mniej chwastów i raf. Być może to, co dotąd zaprezentowano nie znajdzie twojego uznania. Szlak jednak prowadzi dalej, do szeregu zatoczek, gdzie można kąpać się nago: pierwsza jest pokryta piaskiem, druga piaskiem i żwirem, a ostatnia kamykami. Nie ma tu żadnego zaplecza, więc wszystko co potrzebne należy przynieść ze sobą.

Ormos ma własną komunikację autobusową do każdej z dwóch wiosek widocznych powyżej i na wschodzie; sześć kursów dziennie w górę i w dół. Jednakże należy koniecznie udać się na wycieczkę wijącym się szlakiem łączącym je z portem. THOLARIA — dojście ścieżką rozpoczynającą się przy odległym krańcu plaży — nazwa jej pochodzi od podziemnych romańskich grobowców, których dokładnej lokalizacji nikt zdaje się nie znać. Kilka tawern-kawiarni, łącznie z ładną knajpką (z drewnianą podłogą) koło kościoła, oraz pojedyncze, raczej eleganckie miejsce z pokojami do wynajęcia (rezerwacja przez Pension Lakki), mieści się w centrum zainteresowań współczesnego turysty. Oplatając się wokół podnóża olbrzymiego kambos, poniżej Tholarii leży LANGADA, siedziba sporej kolonii reemigrantów. Daje się to stwierdzić na podstawie grecko-niemieckiego sposobu gotowania w tawernie Niko’s, leżącej w dolnym końcu osady. Wynajmuje ona również pokoje, tak jak tawerna Giannis. Langada — czasem mylona z EGIALI — utrzymuje jedyną budkę OTE i pocztę na tym krańcu wyspy.

Za Langadą kolejna, skalista ścieżka prowadzi wokół podstawy najwyższego szczytu wyspy, 821-metrowego Krikelonu, mijając po drodze fascynujący kościół

Theologos, z niższymi murami i fundamentami z V wieku. Trochę łatwiej, niewielkim odbiciem z głównego szlaku Tholaria-Langada, można dotrzeć do kościoła i terenów festiwalu Panagia Epanohori — nie tak ciekawe architektonicznie, lecz mimo to bardzo miłe miejsce.

Południowy zachód

KATAPOLA, położona nad głęboką zatoką, składa się w zasadzie z trzech wiosek: Katapoli — po południowej stronie, Rahidi — na krawędzi zatoki i Ksilokeratidi — wzdłuż północnego brzegu. Tutejsza plaża nie dostanie wielu nagród — chyba że od dwóch tuzinów kaczek, które człapią radośnie brzegiem morza — lecz dzięki dogodności swego położenia, miejsce to stało się pewnego rodzaju kurortem.

Jest tu wiele małych hoteli i pensjonatów, dość równomiernie rozrzuconych po trzech dzielnicach, a ich właściciele zwykle czekają na statki (z wyjątkiem szczytu sezonu), przypływające o zachodzie słońca (chociaż niekoniecznie — druga partia statków pojawia się we wcześniejszych godzinach). Do lepszych miejsc zalicza się Dimitri’s w Rahidi, duży zespół połączonych budynków stoi w sadzie. Pokoje z łazienkami i możliwością korzystania z kuchni należą do kategorii i w zależności od pory roku i liczby gości. Najbardziej znany Pension Amorgos i elegancki Hotel Minoa nad morzem są bardziej hałaśliwe. W Katapoli właściwej najpopularniejszą tawerną wśród cudzozie­mców jest Mouragio, chociaż miejscowi trzymają się O Kamari, zlokalizowanej w połowie nadbrzeża, gdzie jak się zdaje serwują więcej słodyczy niż jedzenia. Na całe życie nocne składa się parę kawiarni-pubów. Prekas to jeden statek mieszczący w sobie wszystko, m. in. agencję sprzedaży biletów na statki. Jest tu również biuro OTE czynne do 23.00. Można wypożyczyć motorowery, chociaż lokalna komunikacja autobusowa jest bardziej niż wystarczająca, a szlaki spacerowe są świetne. Jeden oficjalny kemping na Amorgos jest dobrze oznaczony i leży pomiędzy Rahidi a Ksilokeratidi. W tej ostatniej dzielnicy znajdują się trzy tawerny — środkowa, Vitzentzos, jest bez wątpienia najlepsza. Unikaj O Gavalas, bo jest tu drogie jedzenie i retsina (rodzaj wina) nie do wypicia.

Schody, a następnie droga dla samochodów terenowych, prowadzą z Katapoli do ruin starożytnego Minoa, które mogą rozczarować po bliższym oglądnięciu: kilka cyklopich murów (mających 4-5 pionowych warstw), fundamenty świątyni Apolla, sypiąca się konstrukcja rzymska, mnóstwo fragmentów skorup naczyń, wykopywa­nych ostatnio w latach 1981 i 1986. Jedynie samo miejsce, z widokiem na Horę i starożytne Arkessini, może choć trochę utkwić w pamięci.

Poza Minoą droga staje się węższa, w ciągu kilku godzin dochodzi się do ARKESSINI (patrz niżej), przechodząc przez parę osad — wspaniała wycieczka, z możliwością „złapania” autobusu powrotnego.

Autobus kursuje pomiędzy Katapolą a Horą (stolicą wyspy) prawie co godzinę, aż do 23.00. Kilka razy dziennie jedzie dalej do Agii Anny przejeżdżając obok klasztoru Hozoviotissa. Dwa razy dziennie autobus kursuje do „Kato Merii”, składającej się z osad Kamari, Arkessini i Kolofany. HORA, do której można też dostać się ścieżką zaczynającą się za kempingiem Rahidi, zdominowana jest przez skaliste wzniesienie otoczone kaplicą lub dwiema i XIII-wiecznymi weneckimi umocnieniami. Poniżej znajdują się kolejne kościoły, łącznie z najmniejszym w Grecji, Agios Fanourios (dla trzech wiernych) i linia ściętych wiatraków poza nimi. Jest to dość zamknięte i ponure miejsce, lecz oczywiście nie bez charakteru. Z tuzina miejsc, gdzie można się zatrzymać Pension Hora, którego minibus oczekuje na przy­pływające promy, jest najelegantszym pensjonatem na początku wioski. Rooms Nomikos, z tyłu przy maszcie łączności telefonicznej, ma podstawowy standard. Ceny prawie takie same jak w Katapoli. Dodatkowo, obok pary tradycyjnych tawern, Kastanis i Klimatarii, znajduje się tu kilka hałaśliwych bistro- -kawiarnio-pubów z To Steki przy głównym placu, wciąż popularną późnym popołudniem. Na tym samym placu leży główna poczta wyspy i bank, który czasem . nie jest w stania wymienić pieniędzy.

Że szczytu Hory, obok lądowiska helikopterów, schodzi w dół szeroka, brukowa­na kalderimi, prowadząc turystów do dwóch głównych atrakcji. Dojście tędy zabiera niewiele więcej czasu niż dojazd autobusem. Kierując się bardziej w lewo na niepozornym rozwidleniu, po 10 minutach droga zbliża się do malowniczego klasztoru Hozoviotissa, który wyłania się nagle zza zakrętu — olbrzymie, błyszczące, białe mury u podstawy górującego ponad nimi pomarańczowego klifu. Obecnie tylko trzech mnichów zamieszkuje klasztor mający 50 pomieszczeń. Są oni bardzo gościnni, biorąc pod uwagę liczbę grup i indywidualnych turystów przewijających się codziennie przez to miejsce (codz. 8.00-14.00, czasem w lecie również od 17.00-20.00; datki). Można tu zobaczyć XI-wieczną ikonę, dla której ufundowany został ten klasztor, jak również mnóstwo innych skarbów. Legenda związana z powstaniem klasztoru jest nietypowa dla tych okolic: w czasach obrazoburczych cenna ikona została oddana pod opiekę morzu przez oblężonych mnichów w klasztorze Hozov, gdzieś na Środkowym Wschodzie. Ikona została bezpiecznie wyrzucona przez wodę w tym właśnie miejscu. Jednakże większość turystów bardziej interesują widoki z tarasu katholikonu.

Szlak z prawej strony klasztoru prowadzi w dół (40 minut) do żwirowych plaż w AGII ANNIE. Pomiń pierwszą grupę maleńkich zatoczek, aby dotrzeć ścieżką do najbardziej wysuniętej na zachód zatoki, gdzie bawią się naturyści, skandalicznie blisko od leżącego powyżej klasztoru. Jak dotychczas nie ma tu ani tawerny, ani źródełka (jedyne w okolicy pętli autobusowej jest ogrodzone i zamknięte), tak więc trzeba przynieść własne jedzenie i wodę.

Na Amorgos są również inne plaże: porannym autobusem z Katapoli trzeba jechać w stronę nowoczesnego Arkessini i wysiąść w wiosce KAMARI (gdzie znajduje się pojedyncza tawerna), potem zejść (20 minut) ścieżką do przyległych plaż Notina, Mouros i Poulopodi. Jak większość z południowych plaż Amorgos, są one czyste, morze jest łagodne, a przez większą część roku ciurka tu źródełko ze świeżą wodą.

Miłośnicy archeologii będą chcieli skierować się z Kamari na północ do VROUTSI, gdzie leży początek zarośniętego, jednogodzinnego szlaku do starożyt­nego Arkessini, zespołu grobowców, sześciometrowych ścian i domów wybudowa­nych na przylądku Kastri. Główna ścieżka, która rozpoczęła się w Minoa również przechodzi przez Vroutsi, kończąc się obok dobrze zachowanego hellenistycznego portu (znanego lokalnie jako „Pirgos”), tuż poza współczesnym ARKESSINI. Wioska ma pojedynczą tawernę z pokojami i co najważniejsze — powrotny autobus do Hory i Katapoli.

Amorgos

Podobnie jak Karpathos w Dodekanezie, Amorgos składa się w zasadzie z dwóch wysp. Drogi prowadzące przez jej wspaniale dziki teren są tak okropne, że najłatwiejszym sposobem komunikacji pomiędzy KATAPOLĄ na południowym zachodzie a EGIALIĄ na północnym wschodzie jest prom, kaiki lub wodolot. Wodoloty są szczególnie dobrze dostosowane do współczesnych wymagań komuni­kacyjnych i w dużej mierze zmniejszają izolację wyspy. Minęły już te czasy, gdy można było unieruchomić się tu na dłużej, chociaż wciąż krótki wypad na Dodekanez nie jest zbyt prosty. Obecnie wszystkie duże i małe jednostki zawijają do obu portów, zabierając pasażerów na krótką trasę pomiędzy nimi.

Wyspa może być bardzo zatłoczona w środku lata. Przez Niemców, a ostatnio Włochów i Francuzów, którzy przybywają tu, by zobaczyć miejsce, gdzie Luc Besson kręcił film Wielki Błękit. Niewielu jednakże odważa się na wypad do wraku Olympica, leżącego przy zachodnim krańcu wyspy, który był tak widoczny w filmie. Przyjeżdża tu głównie szacowna, odrywająca się od rzeczywistości klientela, szczęśliwa, że znalazła dość dużą, interesującą i jeszcze nie skomercjalizowaną wyspę, ze wspaniałymi terenami do wędrówek.

Może to jednak ulec zmianie, gdyż władze lokalne mają szerokie plany: wybrukowanie na całej długości drogi, która jest każdej zimy rozmywana przez deszcze, wprowadzenie komunikacji autobusowej pomiędzy dwiema częściami wyspy, ustanowienie zakazu wpływania promów do Egiali i przeznaczenie portu tylko dla jachtów. Kilka kilometrów drogi zostało już pokrytych żwirem, w przygo­towaniu jest asfaltowanie. Port jachtowy stałby się, co najmniej, katastrofą, zanieczyszczając jedną z najczystszych zatok Morza Egejskiego. Wydaje się to być niestosowne wobec wyspy, która jak Folegandros, była przez tysiące lat wykorzys­tywana jako zapomniane miejsce politycznego wygnania.

Iraklia i Donoussa

Położone na południowo-zachodnim krańcu łańcucha wysp Iraklia i Donoussa, oddalona trochę bardziej na północ, klasyfikują się pomiędzy dwiema poprzednimi — są mniej przygotowane na przyjmowanie turystów niż Koufonissi, ale też nie tak prymitywne jak Skinoussa. Są one przy tym nieco większe i bardziej górzyste, mają dobre tereny na jednodniowe wycieczki.

Na Iraklii stara hora PANAGIA (godzina wędrówki w górę przez wzgórza) jest obecnie łatwiej osiągalna dzięki bardzo atrakcyjnemu portowi AGIOS GIORGIOS, leżącemu w żyznej dolinie przy głębokiej zatoczce. Plaża Iraklii, Livadi, leży przy głównej drodze pomiędzy portem a Horą i jest idealna na kemping, chociaż tylko jedna z tutejszych tawern wynajmuje pokoje.

Rośnie liczba ludzi odwiedzających Donoussę każdego roku, a wyspa, jak na razie, ma dość ograniczone możliwości przyjmowania turystów. Stała ludność liczy około stu osób, a środki, którymi dysponuje nie są zbyt duże, tak więc nie należy oczekiwać szerokiego wyboru w trzech tawernach i jednym sklepie. Świeżych produktów jest niewiele, chociaż działa tu wspaniała piekarnia (podczas lata). Portowa wioska jest główną osadą, można tu wynająć pokoje. Na wyspie nie ma żadnych udogodnień turystycznych.

Jeśli chcesz założyć biwak, lub popływać nago, trzeba skierować się na wschód od wioski (ok. 30 min), na plażę Kendros. Druga dobra plaża, Livadi, oddalona jest o godzinę drogi w tym samym kierunku — dojście przez wioski HARAVGI i MIRSINI. Ta ostatnia ma jedyne źródło na wyspie, sady i uprawę warzyw. Końcowa wycieczka prowadzi na północny wschód do wioski KALOTARITISSA (3 godziny od portu), ścieżką z pięknymi widokami na wybrzeże. Okrężną drogę, łączącą wszystkie wymienione tu punkty, można pokonać w ciągu jednego, długiego letniego dnia (wówczas ma się mało czasu na pikniki i pływanie, lepiej więc rozbić gdzieś obóz na jedną noc).

Ano Koufonissi i Keros

Ano Koufonissi (lub po prostu Kufonissi) jest najmniej prymitywną wyspą z tej grupy, dość dobrze żyjącą z floty rybackiej. Inaczej niż reszta, Koufonissi zaczyna przyciągać znaczną liczbę greckich urlopowiczów i kilku sezonowych podróżników. Ponieważ jest najmniejszą z tych wysp — można ją obejść w ciągu jednego ranka, jeśli jest się dość energicznym — isikia przynajmniej w lipcu i sierpniu może być niemożliwe. Od niedawna jedyna tutejsza wioska posiada pocztę i linię elektryczną. Jest tu hotel i kilka pokoi do wynajęcia, zwłaszcza w głównej tawernie Afroessie lub

w nowym budynku Sorokkos. Na południowo-wschodnim wybrzeżu, za długim piaszczystym odcinkiem plaży Finikas, znajduje się kolejna (sezonowa) tawerna. Kemping w okolicy nie przedstawia żadnych problemów, z wyjątkiem wody > i zapasów żywności, po które codziennie trzeba chodzić kawałek drogi.

Czasem można odpłynąć z plaży kaikią do Keros, gdzie warto pospacerować po resztkach neolitycznej wioski. Na północy wyspy leży inna osada, tym razem opuszczona średniowieczna wioska.

Skinoussa

Skinoussa, kawałek na zachód, jest chyba najspokojniejszą wyspą Cyklad. W zimie mieszka tu 85 osób, w lecie niewiele więcej. MIRSINI, niewielki port-osada ma skromną restaurację i dwa miejsca domatia, lecz główną osadą jest HORA, niewidoczna w chwili przyjazdu, oddalona o niecałe 1,5 km w górę wzgórza. Są tu dwa słabo zaopatrzone sklepy i dwie podobnie wyposażone tawerny oraz kilka miejsc z pokojami. Namiot można rozbić na szarej plaży (pozostałe są miłe i żółte) Tsigouri, 10 minut poniżej Hory, na południowo-zachodnim wybrzeżu. Na Skinoussie jest około tuzina mniejszych łach piaszczystych, dostępnych dzięki sieci szlaków. Jakże nieodległe, a jakże inne są widoczne z tych cichych plaż okoliczne wyspy: Paros, Naksos, Amorgos, los. Odpoczywając samotnie, z dala od gwaru, nie sposób oprzeć się zadumie nad ich turystycznym losem.

Północne Naksos

Nawet gdy ma się własny pojazd, nie warto wybierać się dalej niż do Apiranthos —    lepiej zostawić tę robotę kierowcy autobusu, a samemu napawać się za­dziwiającym krajobrazem po drodze do APOLLONU.

Postrzępione krawędzie gór i ostre zakręty znajdą się przed podróżnym, zanim dotrze on do KORONOS, punktu leżącego w połowie trasy. Odchodząca stąd w prawo droga wije się zalesioną doliną do LIONAS, bardzo małego i bardzo greckiego portu z kamienistą plażą. Nie jest to najlepsze odbicie i lepiej jechać dalej, obok SKADO, do położonej wysoko wioski górników mineralnych, KOMIAKI —   oryginalne miejsce produkcji likieru kitron. Jest to miła, pokryta winoroślami osada, w której zaczyna się, prawdopodobnie najpiękniejszy szlak na Naksos. Idź w górę zbocza, przejdź przez grzbiet (jest tam ścieżka) i dalej idź niewiarygodnie długim marmurowym kalderimi. Dojdź do schodów, które opadają 300 metrów do doliny. Strasznie kusi, by zejść w dół po tej stromej konstrukcji (należy jednak pamiętać o tym, że kiedyś trzeba będzie wrócić). Widoki są tu cudowne, wspaniałe doświadczenie, a osada na dole, MIRISIS, czarująca. Mieszkańcy Komiaki schodzą na dół wiosną i latem, by doglądać pól, a potem zbierać plony. Nie ma tu żadnego zaplecza handlowego, a cała żywność jest produkowana na miejscu w tej prawdziwej oazie.

Wróciwszy do głównej drogi, schodzi się nią ku długiej dolinie. Tu leży APOLLON (Apollonas) — rozwijający się kurort, na razie dość brudny, jak i jego plaża zanieczyszczana smołą. Są tu jednak pokoje do wynajęcia ponad sklepami i tawernami, kilka hoteli i główna atrakcja — kouros. Nie utwardzona droga prowadzi z wioski do największych, opuszczonych kamiennych figur na Naksos. Leżą one w miejscu dawnego kamieniołomu marmuru i mają ponad 10 metrów długości, lecz w porównaniu z tymi we Flerio, brakuje im wyrzeźbionych detali. Od 600 roku p.n.e., są świadectwem tradycyjnych zdolności Naksańczyków — sławne lwy z Delos (patrz „Delos”) są również wykonane z apollońskich marmurów. Nic dziwnego, że każdego dnia z wioski przyjeżdżają tu autobusy pełne turystów, lecz nocą Apollon jest spokojnym miejscem, z minimalnym, tradycyjnym życiem nocnym. Lokalny festiwal, jeden z najlepszych na Naksos, odbywa się tu co roku 29 sierpnia, później prawie wszystko zostaje zamknięte.

Autobus nie jedzie dalej niż do miasta Apollon. Mając dobre opony w swoim samochodzie można zjechać z powrotem do miasta Naksos szlakiem północnym, wzdłuż wybrzeża: wietrznym, ponurym i bardzo oddalonym od zielonego środka wyspy. Trzeba być dobrze przygotowanym, gdyż po drodze nie ma wielu osad. Długoterminowe plany utwardzenia drogi i wprowadzenia bezpośredniej komunika­cji autobusowej pomiędzy Horą a Apollonem wciąż czekają na realizację.

Centralne Naksos i Tragea

Chociaż autobusy do Apollonu (na północy) łączą centralne wioski Naksos, środkowe rejony wyspy — pomiędzy miastem Naksos a Apiranthos — najlepiej zwiedzić na motorowerze lub pieszo. Większa część tego obszaru leży poza zasięgiem bitych dróg. Może być celem wielu wycieczek, gdy ma się już dość plaż.

Poza Horą szybko dociera się do sąsiednich wiosek GLINADO i GALANADO: pierwsza po prawej, druga po lewej stronie. Obie są brudnymi ośrodkami targowymi. Glinado wybudowane jest na skalistej odkrywce ponad równiną Livadi. W Galana do znajduje się pierwszy ufortyfikowany dwór na Naksos i niezwykły „podwójny kościół”. Jest to połączenie ortodoksyjnej kaplicy i katolickiej świątyni, od­dzielonych podwójnym łukiem. Symbolizuje ona zarówno tolerancję Wenecjan w czasie ich rządów, jak i później miejscowej ludności w stosunku do katolików. Dziewięć kilometrów od miasta Naksos, za Glinado, leży TRIPODES (starożytne Biblos) — wioska chwalona przez Homera za swoje wina. W tej staromodnej rolniczej osadzie nie ma co robić, oprócz delektowania się kawą w zacienionym kafenio. Jeśli masz ochotę na dłuższy spacer, to wyboista droga (obok kościoła parafialnego) prowadzi w dół kolorowej doliny Plaka — obok starej wieży obserwacyjnej i bizantyjskiego kościoła Agios Matheos — i kończy się na wspaniałej plaży Plaka.

Dalej na wschód, na olbrzymim płaskowyżu u podstawy długiej doliny, leżą dwie bliźniacze wioski SANGRI. Można do nich dojść lewym odgałęzieniem drogi za Galanado — szlak ten pozwala podziwiać VIII-wieczny, pokryty kopułą kościół Agios Mamas (po lewej stronie). Dawniej była to bizantyjska katedra, lecz zaniedbana podczas weneckiej okupacji, robi dziś żałosne wrażenie. Obie drogi prowadzą do KATO SANGRI, która wyróżnia się pozostałościami weneckiego zamku, a ANO SANGRI jest ładną, małą miejscowością z wybrukowanymi uliczkami i pachnącymi dziedzińcami. Po półgodzinnym spacerze ścieżką prowadzą­cą na południe, dochodzi się do małej bizantyjskiej kaplicy Agios Ioannis Giroulas. W tym miejscu stała przedtem klasyczna świątynia Demeter, następnie katolicka bazylika. Wszędzie wokół widać marmurowe ułomki i fragmenty kolumn — roz­tacza się stąd zapierający dech w piersiach widok w dół, na morze.

Z Sangri droga zakręca na północny wschód w region Tragea, bardzo żyznego terenu, zajmującego olbrzymią górską dolinę. Jest to świetny punkt wypadowy na różnego rodzaju wyprawy, a HALKI jest wspaniałym wstępem do tego, co się może zdarzyć. Położona wysoko, 16 km od portu, jest szacownym i cichym miasteczkiem z kilkoma pięknymi kościołami. Turyści, którzy się tu zatrzymują, należą do rzadkości, aczkolwiek pokój można wynająć w prywatnym domu — trzeba pytać o to w sklepie. Plantacje cytryn i oliwek otaczające Halki są poprzecinane ścieżkami i szlakami. Wiodą one do licznych bizantyjskich kapliczek (niezmiennie zamknięte) i min ufortyfikowanej pirgi czy weneckich rezydencji. Kościół Panagia Protothronis z XI- i XIII-wiecznymi freskami i romantyczny Grazia (Frangopoulos) pirgos, oba w samej Halki są otwarte dla zwiedzających, lecz wyłącznie rano. Pomiędzy Halki a Akadimos, lecz bliżej tego ostatniego, leży dziwny, XII-wieczny kościół Agii Apostoli, z maleńką kaplicą (gdzie czcigodni fundatorzy modlili się w samotności), ulokowaną ponad narteksem. Są tu również piękne freski pochodzące z XIII wieku

Wspaniała okrężna ścieżka zaczyna się w Halki. Wiedzie ona na północ do KALOKSILOS, a dalej, szlak łączy się z drogą i prowadzi do MONI. Tuż przed wioską mija się klasztor z VI wieku Panagia Drossiani, będący grupą budynków z gołego, szarego kamienia, ozdobionych kilkoma przepięknymi freskami. Mnisi wpuszczają zwiedzających o każdej porze. Można tu również przyjechać z wycieczką autokarową z miasta Naksos. Z samego Moni roztacza się wyjątkowy widok na Trageę i otaczające góry. Są tu ponadto trzy tawerny (i pokoje), z których będziesz zadowolony. Piaszczysta droga prowadzi do KINIDAROS — ze starym kamienio­łomem marmurów ponad wioską — a kilka kilometrów dalej strzałki pokazują szlak w dół, na lewo, do FLERIO (popularnie zwanego Melanes). Znajduje się tu najciekawszy z antycznych kamieniołomów na Naksos, można tu również podziwiać dwie słynne kouri — idealistyczne, klasyczne (VI w.p.n.e.) posągi młodzieńców, które pozostawiono leżące i nie dokończone z powodu skazy materiału. Mimo to widać szczegóły postaci mających ponad 5 metrów długości. Jeden kouros leży w prywatnym, nawadnianym ogrodzie, drugi nieco dalej, w górę zbocza (miejscowe dzieci pomogą w odnalezieniu).

Z Flerio można wrócić tą trasą, którą się przyszło, do głównej drogi i z powrotem do hóry przez MILI i KOURONOHORI (z ruinami weneckiego zamku) — obie miłe osady połączone są ścieżkami. Aby mieć więcej atrakcji, zapytaj się o szlak na południe, który prowadzi przez wzgórze do wiosek Potamia. Pierwsza z nich, ANO POTAMIA, ma pięć tawern i kamienisty szlak prowadzący z powrotem do Tragey. Zaraz za doliną krajobraz staje się skalisty i jałowy, a na południe od szlaku, na szczycie usadowiła się groźna wenecka forteca Apano Kastro. Uważa się, że był to letni dom Sanudy, lecz fortyfikacje sięgają dawniejszych czasów, jeśli znalezione w pobliżu mykeńskie grobowce są jakąkolwiek wskazówką. Z fortu ścieżka prowadzi z powrotem do Halki (około 1 godziny). Można też zastosować inny wariant: iść dalej na południowy zachód, w dół doliny Potami, w stronę Hory, przechodząc wpierw koło ruin pirgos KOKKO — ponoć nawiedzanych przez Konstantinę Kokko, ofiarę XVII-wiecznego zatargu rodzinnych klanów — po drodze do MESO POTAMII, połączonej kilkoma samotnymi domostwami z bliź­niaczą KATO POTAMIĄ, prawie niewidoczną pośród zieleni otaczającej potok.

Przy odległym końcu wspaniałej doliny Tragea leży FILOTI, największa wioska w tym rejonie. Położona jest na zboczach Góry Zas (lub Zeus), która mając wyniosłość 1000 m n.p.m. jest najwyższym punktem na Cykladach. Wioska ma charakter rolniczy, jedynym ustępstwem na rzecz turystyki jest krzykliwa restauracja fast-food. Noce spędza się w bardzo greckich i przyjaznych tawernach, a w kafenii można spróbować lokalnie butelkowanej oranżady i lemoniady. Braki wody spowodowały w latach sześćdziesiątych masowy eksodus mieszkańców, chociaż obecnie wydaje się, że zaopatrzenie Filoti w wodę jest normalne. Jest tu wiele starych domów do wynajęcia — Filoti znakomicie nadaje się na bazę, jeśli planuje się dłuższy postój. Z drugiej strony, pokoi do wynajęcia lub hoteli w zasadzie nie ma. Z wioski na Zas idzie się 2,5 godziny (w obie strony). Jest to wspinaczka, w czasie której jest okazja podziwiania panoramy całego Naksos i jego cykladzkich sąsiadów. Z głównej drogi Filoti-Apollon należy skręcić w boczną drogę, w stronę Danakos i dojść aż do małej kapliczki, stojącej po prawej stronie, tuż obok początku dobrze oznakowanego szlaku prowadzącego do szczytu.

W APIRANTHOS, do którego prowadzi wijąca się przez 10 km górzysta droga widać duży wpływ Krety — największy spośród wszystkich wiosek położonych w głębi wyspy. Domy, budowane w większości z miejscowego, niepobielonego kamienia, są w kolorach różnych odcieni szarości i żółto-brązowych. Mieszkańcy są pełni godności i. rezerwy wobec przyjezdnych, ale chętnie udzielą pomocy, gdy są o nią poproszeni (mają oni reputację najlepszych muzyków na wyspie). Pomiędzy niepozornymi domami znajdują się dwa małe muzea i dwie ufortyfikowane rezydencje, a na głównym placu stoi maleńki kościółek z trójkondygnacyjną dzwonnicą. Nie opodal zaczyna się malownicza ścieżka w górę, a kończy się w Moni lub Kaloksilos, w zależności od tego czy skręci się na szczycie w prawo, czy w lewo.

Apiranthos ma coś w rodzaju dodatku — plażę w MOUTSOUNIE, 12 km na wschód. Minerały ścierne wydobywane koło Apiranthos były tutaj przywożone napowietrzną kolejką linową, a następnie wysyłane statkami z portu. Ostatnio przemysł ten podupadł, a w piaszczystej zatoce za pirsem przeładunkowym powstała kolonia wakacyjnych willi. Wybrzeże, na południe od tego miejsca, jest zupełnie odizolowane, droga przechodzi w pokryty koleinami szlak — idealne miejsce dla samowystarczalnych biwakowiczów — lecz trzeba mieć dostateczną ilość wody.

Południowo-Zachodnie plaże

Nie ma prawie żadnego zaplecza na tych plażach, do których łatwo dotrzeć z miasta Naksos: są one uznawane za najlepsze na wyspie. Aby dobrze popływać, najłatwiej wybrać się do GROTTY, na północ od portu, poza drogą na molo. Oprócz grot, których istnienie sugeruje nazwa miejscowości, widać tu na wpół zatopione ślady cykladzkich budowli, włącznie z kilkoma kamieniami, o których mówi się, że są wejściem do tunelu prowadzącego do nie wykończonej świątyni Apolla.

Jednakże najlepsze tereny plażowe leżą na południe od miasta. Całe południo- wo-zachodnie wybrzeże szczyci się szeregiem wspaniałych plaż, do których dojazd zapewniają regularne połączenia autobusowe i kalki. Dość łatwo dojść do AGIOS GIORGIOS, długiej, piaszczystej zatoki, otoczonej przedłużeniem „kolonii” hoteli. Jest tu parę tawern i szkoła windsurfingu oraz pierwszy z trzech kempingów, którego „naganiaczy” zwykle spotyka się wcześniej, przy nabrzeżu promowym.

Miła, godzinna wędrówka przez słone bagnisko dzieli Naksos od plaży PROKOPIOS (tanie hotele, pokoje i niewymyślne tawerny), której spokojne dni są bez wątpienia policzone. Można iść dalej do AGII ANNY, małego portu rybackiego i przeładunkowego ziemniaków. Znajduje się tu mnóstwo pokoi do wynajęcia i kilka skromnych tawern (w lecie odpływa stąd kaikia do Piso Livadi na Paros). Hotel Agia Anna, mający widok na morze i sąsiednia tawerna Kapri są mocno polecane — ta ostatnia jest dość droga, ale wspaniała. Z dala” od obszaru zabudowanego leży plaża dla nudystów. Chociaż jest tu oficjalny kemping, wielu turystów rozbija namioty wzdłuż morza, poza plażą.

Za cyplem rozciąga się 5-kilometrowa, wspaniała plaża PLAKA, pas białego piasku z roślinnością na obrzeżach, który przyjmuje letnie tłumy nudystów i obozowiczów. Na środku plaży znajduje się tylko kilka budynków, co oznacza, że należy mieć własne zapasy. Aby poznać prawdziwą samotność, trzeba przejść na drugą stronę cypla Mikri Vigla (wąską ścieżką przez krawędź klifu) do plaży KASTRAKI — prawie tak samo dobrej, z jedną tawerną. Trzeba jednak wiedzieć, że morze przy południowym końcu tej plaży (przy cyplu Aliko) zbiera ścieki wyrzucane przez miasta Naksos. Z Kastraki jest godzina drogi w górę do zamku Apalirou, który przez dwa miesiące odpierał ataki oblegającego go Marca Sanudy. Umocnienia są raczej nie naruszone, a widoki wspaniałe. Bardziej oddalona jest plaża PIRGAKI — ostatni przystanek autobusowy przy nadmorskiej drodze, 21 km od miasta Naksos. Postawiono tu nowy kompleks hotelowy, lecz mimo to miejsce jest wciąż miłe.

Słowo ostrzeżenia dla obozowiczów: całe wybrzeże jest dość dobrze osłonięte przed meltemi, ale równiny za nim są podmokłe i trzeba wziąć ze sobą środek przeciw komarom, jak również mnóstwo świeżej wody.

Pozostała część południowego wybrzeża — w zasadzie cała południowo-wschodnia część wyspy —jest prawie całkowicie bezludna i pokryta górami. Trzeba bardzo lubić wędrówki i mieć dobry sprzęt turystyczny, by poznać chociaż część tego regionu.

Miasto Naksos

Długa grobla, ochraniająca port od północy, łączy miasto NAKSOS (Hora) z wysepką Palatią, gdzie według legendy Tezeusz porzucił Ariadnę, wracając z Krety do domu. Olbrzymi, kamienny portal Świątyni Apolla wciąż tu stoi, budowany na rozkaz tyrana Lygdamisa w VI w. p.n.e., lecz nigdy nie dokończony. Życie miasta skupia się w zatłoczonej esplanadzie portu i na komercyjnych uliczkach tuż poza nią. Wystarczy dojść do tych alejek, a można tam odczuć średniowieczną atmosferę. Nieco klaustrofobiczne, ciche uliczki za portem, prowadzą wzdłuż sypiących się balkonów i przez niskie łuki do otoczonego fortyfikacjami Kastro, skąd Marco Sanudo i jego następcy rządzili Cykladami w imieniu Wenecjan. Zachowały się tylko dwie — należące do rodzin Sanudo i Glezos — z oryginalnych siedmiu wież, chociaż północna brama (dojście do Apollonos) przetrwała, jako wspaniały przykład średniowiecznego wejścia do portu. Katoliccy potomkowie Wenecjan (których liczba maleje) wciąż mieszkają w starych rezydencjach otaczających to miejsce, wiele z nich ma antyczne herby, umieszczone ponad sypiącymi się wejściami. Inne zabytki, które przetrwały na tym samym obszarze, obejmują XVII-wieczny klasztor Urszula­nek, rzymsko-katolicką katedrę (odnowioną z wątpliwym smakiem w latach pięćdziesiątych, chociaż wewnątrz wciąż widać XIII-wieczny herb) i jedną z pierw­szych szkół otomańskich w Grecji, Szkołę Francuską, otwartą w 1627 roku (uczęszczał do niej, choć krótko, Nikos Kazantzakis).

Obecnie znajduje się tu wspaniałe Muzeum Archeologiczne (codz. oprócz pn., 830-15.00; 400 dr), którego bogata kolekcja znalezisk z różnych epok — w większości garncarstwo — wskazuje, że Naksos było zamieszkane bez przerwy przez całą starożytność, od neolitu do czasów rzymskich.

Naksos

Naksos to największa i najbardziej żyzna z wysp cykladzkich. Górzysta i zielona, różni się bardzo od wielu swoich sąsiadów. Ta odmienność jest widoczna w unikalnej architekturze wielu wiosek położonych w głębi wyspy; wenecka okupacja (od XIII do XVI wieku) pozostawiła wieże i ufortyfikowane rezydencje rozrzucone po wyspie, podczas gdy średniowieczni uciekinierzy z Krety narzucili jednolity charakter wschodnim osadom Naksos.

Obecnie Naksos może się spokojnie utrzymać bez turystów, dzięki uprawie ziemniaków, oliwek, winogron i cytryn, ale od 1988 roku wyspa związała swój los z turystyką i dziś jest prawie tak zatłoczona i skomercjalizowana, jak Paros w sezonie. Lotnisko — współczesny wskaźnik stopnia rozwoju — zostało w końcu otwarte w 1991 roku. Pas startowy nie jest jednakże przygotowany do przyjmowania olbrzymich samolotów odrzutowych, a że został zbudowany na terenie dawnego, słonego bagna, można więc oczekiwać, że co pewien czas będzie zalewany lub zostanie wypaczony.

Niewielu turystów odważa się wyjechać poza port i plaże, chociaż co roku rosnąca liczba ludzi, których nie odstraszają przesadzone opowieści o grubiaństwie wieś­niaków, odwiedza środkowe rejony wyspy. Z pewnością, ma ona wiele do zaoferowania, trzeba tylko wiedzieć, gdzie czego szukać: intrygujące centralne doliny, wietrzne, lecz malownicze północne wybrzeże i wspaniałe, piaszczyste plaże na południowym zachodzie, należące do najpiękniejszych w Grecji.