Archive for the ‘Cyklady’ Category

Anafi

Oddalone o godzinę rejsu statkiem, na wschód od Thiry leży Anafi — koniec trasy dla wielu promów i wspaniała ucieczka przed tłumami w środku sezonu. Raz lub dwa razy w tygodniu zjawi się tu statek, płynący na Kretę lub na którąś z wysp Dodekanezu, tak więc może to być też dobry punkt postojowy.

Wyspa jest mała i dość surowa. Ludność nie przekracza 300 osób, prawie wszyscy mieszkają na południowym wybrzeżu, w porcie AGIOS NIKOLAOS — kilka tawern podających świeże ryby i małe kraby — i w HORZE, usadowionej na stożkowatym wzgórzu. Klify są tu zbyt strome, by mogła istnieć prawdziwa droga, a po trasie dla mułów nie przejedzie nic innego poza motorowerem (na wyspie nie ma samochodów, bo nie ma gdzie nimi jeździć). Wystawiona na podmuchy meltemi, Hora ma kilka pokoi do wynajęcia, lecz tylko jedną tawernę i jeden bar muzyczny (Trelii Garida, czyli „Szalona Krewetka”) i zadziwiająco niewiele kafenii. Z jedze­niem i życiem lepiej będzie w Agios Nikolaos. To jedna z tych wiosek, gdzie mężczyźni siedzą raczej wewnątrz kawiarni niż na zewnątrz, pijąc kawę i grając w trik-traka. Na pierwszy rzut oka wioska wydaje się być ponurym miastem-widmem. To wrażenie powoli rozwiewa się, zwłaszcza gdy znasz trochę . greckiego, gdyż Judzie w Anafi są bardzo towarzyscy. Może nie być dużego wyboru jedzenia w tawernach, lecz parę maleńkich sklepików handluje, w odpowiedniej porze roku, owocami. Jest tu dobra piekarnia i poczta.

W KLISIDI znajduje się plaża z kolejną tawerną, idąc na wschód oS portu, wzdłuż klifu, a za nią (na południowo-wschodnim krańcu wyspy) stoi pusty klasztor Panagia Kalamiotissa, wybudowany na miejscu starożytnej świątyni Apolla i wykorzystujący część jej murów. W górzystej, północnej części wyspy natkniesz się na ruiny weneckiego zamku, a liczne szlaki prowadzą z Hory w głąb wyspy. Większość zdaje się prowadzić donikąd, lecz jest to dobry teren do wędrówek. Wyspa jest jednak niesłychanie sucha i wybierając się poza tych kilka osad trzeba brać ze sobą wodę.

Nawet jeśli przyjedzie się do Anafi w szczycie sezonu, należy oczekiwać, że będzie się tu unieruchomionym przez parę dni. Chociaż w zasadzie jest to ostatni przystanek dla promów przypływających tu dwa razy w tygodniu, to statki mogą ominąć Anafi, jeśli są spóźnione — a zwykle są. W takim wypadku jedyną nadzieją wydostania się z wyspy stwarza rzadko pływająca, turystyczna kaiki. Zdesperowani płyną praw­dziwą łodzią rybacką na Kamarię lub Thirę.

Wschód i południe

Plaże na Santorynie, większość na wschodzie i południu, są dość dziwaczne — długie pasy czarnego, wulkanicznego piasku, który parzy w południowym słońcu. Pro­blemem, jak zwykle, jest fakt, że nie są one nieznane i letnie tłumy robią przygnębiające wrażenie. Bliżej Firy leży MONOLITHOS, parę tawern, lecz nic szczególnego (chociaż nieźle jest tu rozbić obóz, niedaleko lotniska). Dalej na południu leży KAMARI. Poddało się ono temu całemu kramowi zorganizowanych wycieczek i nie ma tu już kawałka wolnego piasku, przy którym” nie stałaby cementowa willa. Mimo to jest cichsze i czyściejsze niż większość miejscowości na wyspie, oferuje kilka pokoi przy plaży, dwa niedrogie hotele, Prekamaria i Villa Elli oraz dwa niezbyt pełne kempingi.

Gorzej jest w PERISSIE, w okolicy przylądka. Pomimo (a może z powodu) bardziej atrakcyjnego położenia i mnóstwa tanich pokoi, jest to hałaśliwa miejs­cowość, nawiedzana przez niekulturalnych obozowiczów, z których wielu nie dba o usuwanie śmieci po dzikim obozowaniu na plaży, co irytuje miejscowych hotelarzy. Oficjalny kemping jest bardzo zatłoczony i nie najlepszy. Korzystniej jest, nie mając nadmiaru pieniędzy, zatrzymać się w popularnym, dobrze prowadzonym schronisku młodzieżowym Anna (nie ma telefonu; <$>), leży ono przy położonym od strony lądu wejściu do miasta , otwarte od maja do października. Mają tu również parę pokoi dwuosobowych do wynajęcia. Sama plaża ciągnie się prawie 7 km na zachód, osłonięta tu i ówdzie drzewami tamaryszkowymi, lecz jest znacznie zabrudzona i wietrzna.

Kamarię i Perissę oddziela cypel Mesa Vouno, na którym stoi antyczna Thira (wt.-nd. 9.00-15.00), osada założona po wybuchu wulkanu, datuje się ją na IX wiek p.n.e. Z Kamari można tu dojechać drogą taksówką lub tańszym autobusem, lecz najlepiej dojść z Perissy (pół godziny) wyraźną ścieżką w górę, obok leżącej na zboczu wzgórza kapliczki. Choć ich wielkość robi wrażenie, większość ruin (III-I w.p.n.e.) trudno zidentyfikować; wyróżniają się świątynie i domy z mozaikami. Widok z teatru jest przerażający — poza sceną zieje przepaść wprost do morza. Gdy miasto zostało odkryte w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, umundurowana grupa z Firy weszła na górę, aby dać tu koncert. Można iść tą ścieżką (wkrótce przechodzi ona w wybrukowaną drogę) dalej przez godzinę, w dół do Kamari. Po krótkiej chwili schodzenia mija się olbrzymią jaskinię, w której jest niewielka kapliczka i źródełko świeżej wody — jedyne na Thirze, ratujące życie w upalne dni.

W głębi wyspy, wzdłuż tego samego grzbietu górskiego leży klasztor Profitis llias, dzielący swoje odosobnienie ze słupami greckiego radia i telewizji oraz anteną stacji NATO (miejmy nadzieję, że przeżyje oba te urządzenia). Kiedyś klasztor można było zwiedzać (wewnątrz było małe, ciekawe muzeum zakonne), lecz pod koniec lat osiemdziesiątych mnisi wynieśli się z tego miejsca — po dziesięciu latach nieustan­nych kontaktów z grupami turystycznymi — pozostawiając tylko jednego z nich, by opiekował się klasztorem. Nie wita on turystów, z wyjątkiem corocznego festiwalu Profitis llias, podczas którego zbiera się tutaj cała wyspa.

Widoki roztaczające się z tego miejsca są wspaniałe, a w pobliżu wejścia do klasztoru zaczyna się stara ścieżka, prowadząca przez grzbiet (około 1 godziny) do antycznej Thiry. Piechotą najprościej dostać się tam z wioski PIRGOS (pół godziny).

Samo PIRGOS jest jedną z najstarszych osad na wyspie. Stanowi mieszaninę starych domów i alejek, które również noszą ślady trzęsienia ziemi z 1956 roku. Zabudowania miejscowości zbliżyły się do kolejnej weneckiej fortecy, zwieńczonej kilkoma kościołami. Można się wspiąć na baszty, skąd rozciągają się widoki na całą wyspę i jej sąsiadów na Morzu Egejskim.

Pewien kontrast stanowi MESSARIA (30 minut spacerem na północ), której profil składa się wyłącznie z masywnych kopuł kościołów, dominujących nad domami zgromadzonymi w wąwozie.

Thirassia i Kameni

Z Firy lub z la łodzie wycieczkowe pływają do spalonych, wulkanicznych wysepek PALEA KAMENI i NEA KAMENI oraz do nie zadeptanej jeszcze przez turystów wysepki THIRASSIA. Nea Kameni może wzbudzać mieszane uczucia. Otoczone gorącą parą błotniste źródła i niszcząca buty wspinaczka do wulkanicznie czynnego krateru, nie każdemu odpowiadają. Prawdopodobnie wszystkim spodoba się Thirassia — będąca częścią Santorynu do chwili erupcji w III wieku p.n.e., która spowodowała jej odłączenie. Na wysepce znajdują się trzy maleńkie wioski — włączając w to port — kilka pokoi, parę tawern. Można tu pędzić proste życie, czekając na kursujący raz w tygodniu prom. Dopływa się tu również łodzią wycieczkową ze Skali Firas lub z mieszkańcami płynącymi codziennie z Ammoudi.

Północ

Poza Firą reszta Santorynu sprawia miłą niespodziankę. Wulkaniczna gleba jest bardzo żyzna i każdy dostępny centymetr, po odpowiednim przygotowaniu (tarasy) jest uprawiany. Pszenica, pomidory (większość przerabiana na przecier), pistacje i winogrona stanowią główne uprawy — wszystko obrabiane ręcznie. Wytwarzane na wyspie wina visando i nikteri są dla wielu zbyt słodkie, lecz należą do najlepszych na Cykladach.

IA, na północnym zachodzie wyspy, była kiedyś głównym portem rybackim Egei, lecz upadła w wyniku depresji gospodarczej, wojen, trzęsień ziemi i zmniejszenia liczby ryb. Częściowo zniszczona przez trzęsienie ziemi w 1956 roku, przedstawia dziwaczną mieszankę dawnych białych rekonstrukcji i rozwalających się ruin przylegających do klifu. Według wszelkich kryteriów — to jedno z najbardziej dramatycznych miast Cyklad. Jest bardzo spokojnym miejscem na wyspie, a od czasu otwarcia poczty, działającego czasami banku i wypożyczalni rowerów, nie ma żadnego powodu, by czuć się tu unieruchomionym. Jednak niełatwo znaleźć pokoje. Miejscowe władze EOT odnowiły, a następnie sprywatyzowały kilka starych domów, przeznaczając je na pensjonaty dla gości, są one jednak niesłychanie drogie. Do tańszych zalicza się dość prymitywny Pension Lauda, Hotel Anemones i Hotel Fregata — wszyst­kie dość przystępne, jak na Santoryn. Do polecanych restauracji należą Petros (ryby) i popularny Neptune. Należy unikać zdzierającej Cafe Lotza( jeśli nie została jeszcze zamknięta przez policję) pomimo atrakcyjnego położenia nad brzegiem przepaści. Jeśli chodzi o życie nocne, to Strofi uważany jest za bar z muzyką rockową.

Poniżej miasta, ponad dwustustopniowe, kręte schody opadają setki metrów do dwóch małych portów: AMMOUDI, dla rybaków i ARMENI, gdzie cumują promy. Poza cementową platformą w Ammoudi można pływać wśród unoszącego się na wodzie pumeksu oraz nurkować pomiędzy ławicami olbrzymich ryb. Uwaga na prądy morskie wokół wysepki z kościołem Agios Nikolaos. Jedyna w Armeni tawerna specjalizuje się w podawaniu na lunch ośmiornicy z grilla.

12 km dzieli Firę od la — łatwo jest dojechać tam autobusem, lecz więcej satysfakcji sprawi przejście odcinka z IMEROVIGLI (3 km od Firy) malowniczą ścieżką wzdłuż krateru la. Imerovigli ma jedną tawernę, hotel o średnim standardzie, Katerina oraz luksusowe apartamenty. Po drodze do la mija się TOURLOS, starą wenecką cytadelę na przylądku Skaros. FINIKIA (1 km na wschód od la) posiada świetne, nieoficjalne schronisko młodzieżowe położone przy północnej stronie drogi, a wśród restauracji polecamy Markozanes i drogą, lecz nietuzinkową Fenikias.

Fira

W połowie odbudowana, po niszczącym trzęsieniu ziemi z 1956 roku, FIRA (Thira, Hora) wciąż chwieje się obłąkańczo na krawędzi klifu. To zaskakująco atrakcyjne położenie, często pokazywane na pocztówkach i turystycznych folderach, wliczone jest, naturalnie, w koszty pobytu tutaj. Oblegane przez tłumy jednodniowych turystów ze statków wycieczkowych, stało się ostatnio niespodziewanie wulgarnym, kupieckim miejscem, na czymś co latem wydaje się być obrzydliwie komercyjną wyspą. Minęły czasy skromnych restauracji i małych piekarni. Zastąpiły je nader liczne butiki z biżuterią i futrami oraz punkty fast-food i agencje turystyczne.

Jeśli koniecznie chcesz tu zostać, trzeba się spieszyć po przyjeździe, zwłaszcza gdy chce się znaleźć lepsze pokoje z widokami na kalderę . Łóżka są bardzo poszukiwane w lecie, do południa prawie wszystko się zapełnia. Należy przyjąć każdą rozsądną ofertę, łącznie z miejscami tuż za miastem. W północnej części miasta znajdują się trzy schroniska młodzieżowe, bardzo tanie, często zapchane do granic możliwości, ale nie najgorsze, jeśli ma się swój własny śpiwór i śpi się na dachu. Nieoficjalne schronisko Kamares jest bardziej czyste niż oficjalne YHA. W tej samej okolicy samotna kobieta może przenocować w klasztorze Dominikanów. Poza sezonem łatwiej jest znaleźć tańsze pokoje. Oficjalnie policja pozwala, by tylko schroniska były otwarte, ale na pewno znajdzie się ktoś, kto zaoferuje nocleg. Nowiutki i dobrze wyposażony Santorini Kemping leży kilkaset metrów w głąb lądu, nie opodal centralnego placu.

Z punktów gastronomicznych warto spróbować The Roosters, przy 25 Martiou, który jest tani i niepretensjonalny; Barbara’s blisko Lucas Hotel jest przeciwnością poprzedniego, lecz warto go odwiedzić. Jeśli idzie o życie nocne wideo bar Bizarre jest nastawiony na młodych — dobra muzyka i tanie drinki. Dionysos Disco chwali się bezpłatnym wstępem. Franco’s to bar z klasyczną muzyką, drogi, lecz wspaniały do oglądania zachodów słońca. Enigma, dyskoteka soulowa, zajmuje dom i ogród.

Położenie Firy na szczycie klifu jest jej główną atrakcją, lecz poza tym nie jest to miejsce na dłuższy pobyt. Warto jednak znaleźć czas na zwiedzenie Muzeum Archeologicznego (wt.-nd. 8.30-15.00, zamkn. pn.; 400dr) koło kolejki linowej, na północy miasta. Wspaniała kolekcja obejmuje dziwny zestaw erotycznych, dionizyjskich figurek. Wkrótce zostanie otwarte osobne skrzydło wystawiające znaleziska z Akrotiri. Ciekawe jest również prywatne Muzeum Megaro (codz. 10.00-13.00 i 17.00-20.00) koło schroniska Kamares, pokazujące dawne ryty, mapy i fotografie.

Autobusy do miejscowości położonych głębiej odjeżdżają z Firy, z dużego placu na wprost szczytu schodów. Rozkłady jazdy wywieszane są w kiosku na odległym końcu: autobusy jeżdżą prawie co godzinę do Ii, Perissy, Akrotiri, co pół godziny do Kamari. Wystarczająca liczba autobusów kursuje pomiędzy miastem i plażami, lecz jeśli chce się zobaczyć całą wyspę w parę dni, to wypożyczenie motoroweru jest bardzo pożyteczne (spróbuj w jednej z firm przy głównej drodze wiodącej od placu z dworcem autobusowym do Ii). Jedynym miejscem, do którego można spokojnie dojść (ok. 20 minut) jest KARTERADOS, na południe od Firy, niewielka wioska. Można tu wynająć pokój, gdy stolica jest pełna. Gdy nie ma pokoi, sprawdź w Hotelu Albatros, który jest bardzo miły. MESSARIA, 2 km dalej, daje również możliwość zakwaterowania, chociaż hotele w tej sympatycznej miejscowości są raczej drogie.

Thira

Podczas gdy prom manewruje wpływając do wielkiej kaldery, zapadniętego krateru wulkanu Thiry, ląd wydaje się unosić i zamykać wokół niej. Ponure, skaliste brzegi wznoszą się dziesiątki metrów w górę. W okolicy nie ma roślin, ani też nie pasą się zwierzęta, co mogłoby złagodzić krajobraz. Dominują w nim barwy czerwieni i brązu, czerni i szarości warstw pumeksu w ścianie klifu. Krajobraz daje świadectwo historii tak dramatycznej i burzliwej, że legenda wydaje się być faktem.

Już w 3000 roku p.n.e. wyspa rozwijała się w kręgu kultury minojskiej. Trwało to aż do 1550 roku p.n.e., kiedy wydarzyła się katastrofa: na wyspie wybuchł wulkan, po czym zapadł się w morze, a trzęsienia ziemi nawiedziły cały basen Morza Egejskiego. Thira została zniszczona, a wielka minojska cywilizacja na Krecie również mocno ucierpiała (ale prawdopodobnie przetrwała). W tym punkcie historia wyspy łączy się z legendami o Atlantydzie, „Szczęśliwych Wyspach Zatopionych przez Morze”. Platon twierdził uparcie, iż legenda ta jest prawdą, a Solon datował kataklizm na 9000 lat przed swoim urodzeniem —jeśli uwzględni się błąd i obetnie jedno zero, to otrzymamy bardzo możliwą do przyjęcia datę.

Ślady minojskiej kolonii odnaleziono w pobliżu wioski Akrotiri, zasypane zwałami popiołu wulkanicznego, na południowo-zachodnim cyplu wyspy. Tunele wykopane w popiołach odsłoniły struktury dwu- i trzypiętrowe, najpierw zniszczone przez trzęsienie ziemi, następnie zalane lawą i popiołem. Profesor Marinatos, odkrywca i obecnie bohater wyspy, zginął pod odsłoniętą ścianą, która się zawaliła i został pochowany na terenie wykopalisk (wt.-sb. 830-15.00; 1000 dr). Do tej pory odkopano tylko 3 procent największego miasta minojskiego poza Kretą. Bogate freski zdobiły ściany domów, a kreteńskie naczynia odnaleziono zgromadzone w jednej komnacie. Większość z tych fresków jest obecnie w Atenach, lecz istnieją plany, by przenieść je tu z powrotem, gdy wybudowane zostanie nowe muzeum. Jak na razie trzeba się zadowolić (bardzo ciekawym) Muzeum Archeologicznym w Firze (patrz niżej). Do Akrotiri można dojechać autobusem z FIRY lub z PERISSY.

To apokaliptyczne wydarzenie w małej mierze obchodzi współczesnych turystów, którzy przybywają tu przede wszystkim po to, aby rozciągnąć się na ciemnym piasku wyspy i chłonąć tę dziwną, piekielną atmosferę (nie tak dawno, sto lat temu uważano, iż Thira jest nawiedzana przez wampiry). Choć nie tak żądnym krwi, jak historyczne zjawy, obecnym przyjezdnym udało się, w gruncie rzeczy, zabić prawdziwe życie wyspy — stała się ona raczej drogim i teatralnym placem zabaw.

Folegandros

Klify Folegandros wznoszą się miejscami na wysokość 300 metrów ponad poziom morza i do początku lat osiemdziesiątych odstraszały one turystów, tak jak przez wieki odstraszały piratów. Jest to tradycyjne miejsce politycznego wygnania, było wykorzystywane w tym celu również w ostatnich dziesięcioleciach. Jednakże od czasów junty życie na tym górzystym, jałowym terenie stało się łatwiejsze, dzięki pojawieniu się elektryczności i wybudowaniu drogi z portu do Hory. Rosnąca liczba odwiedzających — zwłaszcza Niemców — nadwerężyła w dużym stopniu i tak ograniczone zaplecze turystyczne, a na wysoką komercjalizację trzeba będzie jeszcze poczekać parę lat. Niewiele jest pokoi do wynajęcia, a ponieważ większość promów przypływa późno w nocy, trzeba być przygotowanym na założenie biwaku, przynajmniej na jedną, dwie noce.

Port KARAVOSTASSI jest popularną bazą turystyczną. Tawerny, znany hotel Aeolos oraz pokoje do wynajęcia leżą niedaleko żwirowej plaży. Vardia Bay Sludios oferuje wspaniałe pokoje z widokiem na port, z miłą tawerną The GoodHeart obok. Trochę dalej, w następnej zatoce leży wioska LIVADI i oficjalny kemping wyspy (woda dostarczana jest sporadycznie). Plaża jest przyjemna i zacieniona, a dwie otwierane sezonowo tawerny należą do przeciętnych.

Jednakże prawdziwy charakter i urok wyspy można odnaleźć w HORZE, ulokowanej na szczytowym płaskowyżu klifu, oddalonej o 45 minut spaceru z nabrzeża (lub krótką jazdę autobusem). Autobusy jeżdżą co godzinę od rana do późnej nocy. Tubylcy i cudzoziemcy — mnóstwo ludzi w szczycie sezonu — spędzają czas w tawernach ulokowanych pod drzewami. Blisko krawędzi klifu, wejściem arkadowym wchodzi się do wnętrza średniowiecznego, obronnego kastro. Szczegól­nie interesujący jest fragment budowli składający się z szeregu dwupiętrowych domów, których powtarzające się, prawie identyczne schody i częściowo schowane w niszy drzwi mają wiele uroku.

Tuż ponad miastem, z placu, na którym zatrzymuje się autobus, wijąca się ścieżka, z widokiem na oba wybrzeża, prowadzi do pięknego kościoła Analipsi. Poniżej leży jaskinia ze stalaktytami, Hrissospilia, lecz potrzeba łodzi i dokładnych wskazówek, by ją odnaleźć.

W Kastro, jednym z najdłużej działających i najtańszych hoteli jest Danassis. Okna niektórych pokoi wychodzą bezpośrednio na przerażają­ce urwisko nad morzem. Robi to naprawdę duże wrażenie. Zakwaterowanie oferują również Fani-Vevis i Odysseas, kilka pokoi można też znaleźć na obrzeżach wioski. Jeśli naprawdę są trudności ze znalezieniem noclegu, Pavlos’s Rooms, pomiędzy Horą a Karavostassi, jest ostatnim miejscem, gdzie można szukać wolnych pokoi. Połączenie OTE i poczty (nie ma banku) uzupełnia listę ułatwień.


Na północny zachód od Hory droga przeciska się do ANO MERII, kolejnej wioski na wyspie, a po kilku kilometrach zamienia się w zwykły, szeroki, piaszczysty trakt. W połowie drogi stoi tawerna, wspaniałe muzeum folklorystyczne (codz. 16.00-19.00). Można wynająć tu pokoje. Kilka razy dziennie dociera tutaj autobus, aby wysadzić ludzi przy ścieżkach, prowadzących w dół, do różnych osłoniętych plaż na południu i zachodzie wyspy. Najbardziej godną uwagi jest ANGALI (Vati), godzina drogi na zachód od Hory. Znajdują się tu dwie lub trzy tawerny i kilka pokoi. Biwakowanie jest tolerowane, nudyzm nie. Dla zwolenników tego ostatniego ścieżki . prowadzą (20 minut) na wschód lub zachód, do plaż FIRA lub AGIOS NIKOLAOS. W sezonie, pomiędzy Karawostassi a okolicą Angali, pływają raz lub dwa razy dziennie kaiki. Plaże LIVADAKI i AGIOS GIORGIOS, do których można dojść pieszo z dwóch ostatnich przystanków w Ano Mena, są bardziej oddalone i nie zniszczone. Z dala od plaż krajobraz jest raczej pierwotny. Uprawia się tu jęczmień, który przed napływem turystów stanowił podstawę utrzymania na wyspach cykladzkich.

Sikinos

Na Sikinos mieszka tak niewielu ludzi, że dopiero ostatnio można dostać się z portu do wioski autobusem, zamiast na ośle lub pieszo. Do niedawna, gdy nie ukończono jeszcze budowy nowego mola, była to ostatnia grecka wyspa, gdzie pasażerów promów zabierały na brzeg łodzie motorowe. Wyspa nie ma żadnych cech charakterystycznych, ani żadnego życia nocnego, o którym warto mówić. Przyjeżdża tu na krótko niewielu cudzoziemców z sąsiedniego los i Folegandros lub Paros, Naksos i Thiry,”z którymi są niezłe połączenia.

Jeśli poświęcisz godzinę na wędrówkę w górę z małego portu ALOPRONIA, —   tawerny, kilka pokoi i piaszczysta plaża —     sceneria okazuje się piękniejsza niż sugeruje pierwsze wrażenie. Podwójna wioska KASTRO-HORA, rozciągnięta na nadmorskim urwisku, jest czarującym miejscem, nie zniszczonym przez turystykę, choć posiada wystarczającą ilość pokoi do wynajęcia — można spróbować w Pension Nikos nad jedną z kafenii. Częściowo zniszczony klasztor Zoodohou Pigis („Źródło Życia”, częsta nazwa na Cykladach) wieńczy skałę wznoszącą się ponad wioską; są tu też dwie, albo trzy niepokaźne tawerny. Najciekawszym obiektem architektonicznym w tych okolicach jest obronny, centralny czworobok Kastro. Stanowią go ozdobne XVIII-wieczne domy posadowione wokół placu-kaplicy, których tyły zwrócone są na zewnątrz wioski.

Godzinna wędrówka na zachód (lub jazda na wynajętym mule) zaprowadzi cię przez okolicę bogatą w gaje oliwne do Episkopi, gdzie elementy starożytnej świątyni-grobowca, w bardzo pomysłowy sposób, zostały wkomponowane w kościół pochodzący z VII wieku. Oddalone o półtorej godziny marszu w przeciwnym kierunku leży Paleokastro, pozostałości starożytnej fortecy. Zawróciwszy w dół i w prawo (na południe) ze ścieżki, dochodzi się do dwóch plaż AGIOS GIORGIOS (jest tu studnia) i AGIOS NIKOLAOS, leżą one naprzeciw los. Nieco mniej wysiłku wymaga dotarcie do żwirowej plaży w AGIOS PANDELIMONAS — 40 minut na południowy zachód od Alopronii. W sezonie wszystkie te plaże obsługiwane są od czasu do czasu przez kaiki.

Obok regularnych kursów promów, miejscowe kaiki niezbyt często pływają do los i Folegandros i z powrotem. Nie ma tu banku, lecz w Kastro-Horze jest poczta koło biura OTE, a pieniądze można czasami wymienić w sklepie w Alopronii.

Na wyspie

Najbardziej popularnym przystankiem na trasach autobusowych wyspy jest MILO-POTAMOS (powszechnie skracane do Milopotas), miejsce z przepiękną plażą i mini-kurortem. W ciągu dnia młodzi ludzie pokrywają każdy kawałek piasku od strony przystanku, chociaż można znaleźć więcej miejsca idąc w drugą stronę, gdzie poza plażą znajdują się wydmy. Są tu dwa oficjalne kempingi, po obu stronach plaży. Pierwszy, do którego najpierw się dochodzi, to Camping Stars — lepszy niż Camping Sulis. W okolicy znajdują się pokoje (spróbuj w Drako Pension po prawej stronie przystanku autobusowego, na wprost morza) i jedna dobra, samoobsługowa kawiarnia, Far Out (nazwana tak ze względu na typową reakcję na widok dojazdu). Z Milopotamos można dojść do los. Zajmuje to ok. 25 minut, a po drodze w dół znajduje się kilka pokoi.

Z Gialos codziennie około godziny 10.00 (powrót późnym popołudniem) odpływają statki do MANGANARI na południowym wybrzeżu. Jest tam plaża oraz drogi i modny hotel. Można się tam też dostać motorowerem po nowiutkiej drodze. Jest to plaża, zwłaszcza dla naturystów, gdzie można się porządnie opalić, chociaż więcej jest do oglądania w mającym lepszą atmosferą AGIOS THEODOTIS, w górę wschodniego wybrzeża. W szczycie sezonu nowy autobus odjeżdża o 10.00 z Gialos (lub 10 minut później z przystanku za wiatrakami w Horze), można też tam dojść szlakiem wiodącym poprzez środek wyspy, wzdłuż rozwalającego się muru. Zaczyna się on na północ od wiatraków — należy zabrać ze sobą wodę, gdyż wędrówka będzie trwała 2-3 godziny. Na miejscu, czym szczyci się Agios Theodotis, znajduje się zniszczony wenecki zamek, który otacza ruiny wykończonego marmurem miasta i bizantyjski kościół. Jeśli plaża — dobra i przede wszystkim dla nudystów — jest zbyt zatłoczona (mało prawdopodobne) spróbuj w PSATHIS, godzina drogi na południowy wschód. Ten mały kurort, często odwiedzany przez ateńczyków, posiada parę drogich tawern, co sprawia, że jest to raczej cel jednodniowych wycieczek niż miejsce na dłuższy pobyt. Kolejna plaża leży w KALAMOS, następne 3 godziny wędrówki. Najlepiej dotrzeć tu wyboistą drogą z Hory. Jest to bardzo odległe miejsce, chociaż w PERIVOLII (1 godzina drogi) znajdują się dające cień drzewa i świeża woda.

Jedyna kulturalna atrakcja na wyspie jest dość kosztowna. Legenda niesie, że podczas podróży z Samos do Aten statek Homera został zmuszony do zatrzymania się na los, a poeta zmarł na wyspie. Aby odwiedzić „grób” Homera trzeba wynająć osła albo kaiki — i świetnie byłoby iść z przewodnikiem, gdyż grób jest trudno znaleźć; trzeba pytać w biurze turystycznym w Gialoas. Można iść pieszo, lecz to 3 godziny męczącej wędrówki na północno-wschodni cypel wyspy. Mijając po drodze wieżę Psarapirgos na górze Eremitis, dochodzi się do miejsca, gdzie położone było starożytne miasto Plakatos. Samo miasto już dawno obsunęło się ze zbocza klifu, pozostały jednak skaliste ruiny przy wejściu do grobowca oraz parę grobów — jeden z nich to ponoć grób Homera, lecz najprawdopodobniej pochodzi on z okresu bizantyjskiego.

Gialos i Hora

Zwykle po przybyciu, turyści szukają pokoju w GIALOS, lecz jest to najdroższe i najmniej ciekawe na wyspie miejsce do zatrzymania się. Właściciele pokoi oczekują na przypływające promy, zachęcając do zakwaterowania w mieście — od ciebie zależy czy im ulegniesz. Należy wystrzegać się oficjalnego kempingu po prawej stronie portu, na dość parszywej plaży, najgorszego obozowiska wyspy, w dodatku pełnego komarów. Z nadbrzeża autobusy skręcają w lewo, a plaża Gialos leży o 5 minut spaceru w tę samą stronę. Nawet gdy się lubi głośną muzykę, hałaśliwe imprezy oraz otoczenie hoteli i pensjonatów — nie można uznać plaży Gialos za cichą. Jest jednak w jej sąsiedztwie wiele placówek ułatwiających turyście życie: biuro turystyczne, niezły supermarket (na prawo od przystanku autobusowego) i kilka niemal autentycznych tawern. Pobyt tutaj wielu osobom może przynieść radość, a głośna muzyka jest na plaży wyraźnie akceptowana. O 20 minut drogi przez cypel leży plaża w KOUMBARA, wykorzystywana przeważnie przez nudystów. Jest tu tawerna i skalista wysepka do zbadania.

Większość z tańszych pokoi znajduje się w Horze, 20 minut spacerem w górę, za portem. Jest tu wiele miejsc noclegowych w okolicy, jak również zwykłych pokoi i hoteli. Targując się można znaleźć coś tańszego, jeśli masz zamiar zatrzymać się tu na dłużej. Stara, biała wioska powoli zapycha się tłumami turystów, lecz uliczki z arkadami i kapliczkami ciągle posiadają pewien urok. Ostatnio zaczęły pojawiać się tu drogie butiki z ubraniami i biżuterią, co świadczy o wzroście zamożności i nasileniu się potrzeb konsumpcyjnych kiedyś bardzo antymaterialistycznie na­stawionej klienteli.

Hora jest miejscem, gdzie skupia się życie nocne. Co wieczór ulice rozbrzmiewają muzyką, dobiegającą z wielu rywalizujących ze sobą dyskotek i klubów — do większości wstęp jest bezpłatny lub po uiszczeniu niewielkiej opłaty, chociaż drinki są zazwyczaj drogie. Niektórymi z najlepszych (i najdłużej działających) — kolejność ich wyliczenia nie odgrywa żadnej roli — są: los Club, na szczycie ponad główną drogą, drinki o zachodzie słońca i muzyka klasyczna; Disco Scorpion przy drodze do Milopotamos; Sweet Irish Dream poniżej, gdzie Pogues i U2 serwowane są w najgorętszym momencie; Tomato Bar daje rzadką na wyspie możliwość zagrania w pool; pub Why not? podaje curry i chili; Jazz Bar czasem z muzyką na żywo; Disco 69, to tańce na ulicy i Village Pub z tanim piwem, czasem odwiedzany przez brytyjskie grupy muzyczne. Należy unikać Red Lion (koło Sweet Irish Dream), który, jak się wydaje, jest miejscem międzynarodowych zawodów w „puszczaniu pawia”. Jest też mnóstwo miejsc, gdzie można coś zjeść: najlepsze i najtańsze są I Folia, w pobliżu najwyżej położonego miejsca wioski i Ikogeniaki Taverna I Stani w centrum.

Ios

Żadna inna wyspa nie jest taka jak los, ani też nie przyciąga takich tłumów młodych ludzi. Nocą plaże są prawie tak samo zapchane śpiworami, jak w dzień nagimi ciałami, a życie nocne w wiosce jest głośne i trwa długo. Jednak mimo tych tłumów, wyspa nie jest skomercjalizowana w ten sam sposób, co dajmy na to Mykonos —  zwłaszcza dlatego, iż wielu z przyjeżdżających tu turystów nie ma pieniędzy. Albo zdecydujesz, że wyspa jest rajem, którego szukałeś i zostaniesz tu przez tygodnie, jak robi to wielu ludzi, albo znienawidzisz ją i zabierzesz się stąd następnym statkiem —  jest to równie częsta reakcja.

Większość przyjezdnych zatrzymuje się wzdłuż łuków zaznaczonych przy porcie —  w Gialos, gdzie się przypływa (nie ma tu lotniska), w Horze ponad nim, lub na plaży w Milopotamos. Jest to mały obszar i można go szybko poznać. Autobusy bez przerwy jeżdżą między tymi trzema miejscami — codziennie mniej więcej w godzinach od 8.00 do północy. Zazwyczaj nie czeka się na autobus dłużej niż 15 minut, lecz przynajmniej raz warto przejść się w górę (lub w dół) ścieżką-schodami pomiędzy Gialos i Horą.

Pomimo olbrzymiej popularności tych noclegów, lepiej obecnie unikać spania na plaży. Brutalne zbrodnie i policyjne najazdy stały się coraz częstsze, odkąd wyspa została centrum turystyki młodych, a ostatnio policja zrobiła się nieprzyjemna — do tego stopnia, że nie wierzy, gdy powiesz, że naprawdę zgubiłeś paszport. Policja woli, gdy śpi się na oficjalnych kempingach, co wziąwszy pod uwagę możliwość kradzieży, jest chyba dobrym rozwiązaniem. Poważniejszym problemem jest brak wody, którego fatalne skutki można zobaczyć przede wszystkim w lokalnych toaletach. Sprawy wyglądają ponuro zwłaszcza w Gialos, a nawet w nadbrzeżnych tawernach, gdzie tylko desperat lub głupiec odważy się wejść do toalety. W wiosce wybór jest większy, można znaleźć toaletę spłukiwaną, chociaż woda jest zbyt cenna, aby była używana do tych celów.