Archive for Lipiec, 2012

Plomari i Agiassos

PLOMARI to jedyna większa nadmorska miejscowość, druga co do wielkości na Lesbos. Widać tu dziwne pomieszanie rzeczy pięknych ze sławnym przemysłem destylacji ouzo. Choć w pobliżu nie ma piaszczystych plaż, miejscowość jest latem oblegana przez hordy zorganizowanych turystów ze Skandynawii. Wolny pokój można jednak znaleźć w centrum starego, uroczego i zniszczonego miasta. Niestety znalezienie przyzwoitego lokalu gastronomicznego jest o wiele trudniejsze. W tawer­nie pod platanem panuje nieopisany hałas, a gospody nad morzem są po prostu

bardzo złe. Lepsze jedzenie można dostać w AGIOS ISIDOROS, 3 km na wschód, czyli tam gdzie w zasadzie zatrzymuje się większość przyjezdnych. Warto iść do hotelu Dilina lub I Karidia, bardziej w głąb miasta. W Agios Isidoros są dość wygodne kwatery i długa, może trochę zatłoczona kamienista plaża do przyjemnych kąpieli. Zatwardziali dusigrosze mogą iść półtorej godziny na zachód od Plomari wzdłuż samotnych zatoczek w kierunku Melindy, gdzie znajduje się najbliższa piaszczysta plaża. W Agios Isidoros jest także Okeanis Hotel, gdzie zwykle zatrzymują się grupy. Hotel prowadzi wypożyczalnię samochodów oraz organizuje kursy łodzią na jeszcze lepsze plaże w Tarti i Vatera (szczegóły poniżej). Miejscowe święta panigiri zaczynają się w połowie lipca Festiwalem Ouzo i osiągają punkt kulminacyjny 27-28 lipca, podczas uroczystości na cześć świętego Haralambosa, kiedy urządza się typowo wiejskie imprezy, jak wyścigi konne, i składa ofiary z byków.

Autobusy z Plomari kursują przez ładne wioski PALEOKIPOS i SKOPELOS (oraz oczywiście przez Agios Isidoros). Dla podróżujących autostopem lub własnym samochodem istnieje możliwość skrócenia trasy. Trzeba wsiąść na prom w PERAMIE (kursuje tylko w dzień) u wylotu zatoki Geras. Północna droga z Plomari do Agiassos jest utwardzona tylko do miejsca, do którego dociera komunikacja publiczna, tzn. do MEGALOHORI. Potem trzeba się przygotować na podróż polną drogą własnym transportem.

AGIASSOS usadowiło się w zadrzewionej dolinie na stoku góry Olimbos. Jest to najpiękniejsze miasto wyspy Lesbos położone na wzgórzu. Liczne stare budynki stojące wzdłuż wąskich brukowanych uliczek są chronione przez prawo. Nikogo nie powinny zrażać ogromne ilości kiczowatych pamiątek z drewna i porcelany, które kupują głównie Grecy. Trzeba przejść obok głównego kościoła aż do starego bazaru, gdzie są kafenio i oryginalne stoiska z mięsem. Niestety, sklepy z kasetami wideo nadmiernie się tu rozpanoszyły, lecz w niektórych kawiarniach w sobotnie i niedziel­ne popołudnia grają muzykanci na cymbałach, klarnecie, bębenku i skrzypcach, akompaniując podpitym tancerzom na zewnątrz.

Bardziej skomercjalizowane są utwory grającego na cymbałach santouri Joannisa Kakourgosa, który nagrywa i sprzedaje kasety ze swojego małego studia przy kościele. Nic więc dziwnego, że festyn 15 sierpnia to jeden z najhuczniejszych na Lesbos. Są też dostępne kwatery dla ciągle rosnącej liczby turystów. Najlepsza restauracja nie ma mazwy, a znajduje się po lewej stronie, patrząc od południowego skraju miasteczka.

Trasy do Vatery

Inna trasa z Mitilini do Vatery prowadzi przez wioski w głębi wyspy: POLIHNITOS I VRISSA. Pierwsza z nich jest dość ponura, słynne gorące źródła były ostatnio zamknięte. Czynne są źródła Agios Ioanis w pobliskiej LISVORI. Sama miejscowość VATERA ma dużą, długą na 7 km piaszczystą plażę, przy której stoją porośnięte roślinnością wzgórza. Na tej plaży z pewnością zmieściliby się wszyscy przebywający na wyspie, gdyby była taka potrzeba. Morze jest tu wspaniałe i ciepłe. Trochę bardziej w głębi leży kemping, a nieliczne tawerny przy nadmorskiej drodze (np. Ta Kalamakia) są dobre i tanie, gdyż klientami są głównie miejscowi, spędzający tu weekendy. Więcej zajazdów spotyka się w kierunku przylądka Agios Fokas. Tam też znaleziono ślady starożytnej świątyni Dionizosa. Dotychczas wymieniane kwatery to raczej mieszkania i wille niż pokoje, lecz na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli planujemy tutaj pobyt, potrzebny jest własny transport— najbliższe sklepy są o 4 km od Vrissy.

W przeciwnym kierunku polna droga, miejscami lepsza, miejscami gorsza, wiedzie przez STAVROS i AMBELIKO do Agiasos lub Plomari, podróż trwa półtorej godziny. Jeżeli jedziesz w kierunku Kalloni, warto skorzystać ze skrótu przez bazę wojskową AHLADERI, jednak słabe mopedy nie pokonają tej trasy.

 

Okolice Mitilini

Na południe od miasta, przy drodze na lotnisko można zobaczyć kilka baszt (pirgi) w miejscowościach HRISSOMALOUSSA i AKLIDIOU, pozostawionych przez . dziewiętnastowieczną szlachtę. Jednak najciekawsze pojedyncze obiekty to muzea w VARII. Muzeum Theofilos (wt.-niedz. 9.00-13.00 i 16.30-20.00; 100 dr) upamiętnia malarza-prymitywistę urodzonego w tej miejscowości. Sąsiednie Muzeum Teriade (wt.-niedz. 9.00-14.00 i 17.00-20.00) powstało według pomysłu innego syna tej ziemi, Stratisa Eleftheriadesa. Opuścił on wyspę w młodym wieku i wyjechał do Paryża. Nadał swemu nazwisku francuską formę Teriade i został sławnym mecenasem sztuki, przekonując wielu wiodących artystów XX wieku do uczestnictwa w swych przedsięwzięciach. Wystawy ukazują litografie, ryciny, drzeworyty i akwarele artystów tej klasy co Miro, Chagall, Picasso, Leger, Rouault czy Villon. Dzieła powstały z własnej inspiracji malarzy lub są ilustracjami utworów wybitnych poetów i pisarzy. Jest to zadziwiająca kolekcja, jak na tak małą wyspę. Obok muzeów znajduje się ruchliwy snack-bar.

Daleko za lotniskiem jest atrakcyjna plaża Agios Ermogenis przy podwójnej zatoce (najlepiej jechać autobusem miejskim do LOUTRY, a potem taksówką). W weeken­dy jest ona jednak zatłoczona, a ponieważ bezpłatna plaża w TSAMAKII jest nieciekawa, na kąpiel w okolicach Mitilini najlepiej wybrać się do Loutra Geras, 8 km główną drogą w kierunku Kalloni (codz. 8.00-20.00; 150 dr). Właśnie tego potrzeba nam po bezsennej nocy spędzonej na śmierdzącym promie. Trzy ozdobne krany doprowadzają letnią wodę do marmurowego basenu w sklepionym pomieszczeniu, są osobne sale dla mężczyzn i kobiet. Na samej górze budynku łaźni jest czynny w sezonie snack-bar-kawiarnia z widokiem na zatokę. Dla zagorzałych zwolenników kąpieli proponujemy pobyt w pobliskiej starej gospodzie.

Jadąc z Mitilini na północ wzdłuż morza nie dostrzega się ładnych plaż, lecz podróż w stronę Mandamados jest przyjemna ze względu na wspaniałe widoki cieśniny i wybrzeża Turcji. Wracać można okrężną drogą, by zobaczyć rzymski akwedukt w MORU lub większą ich liczbę (choć trudno je znaleźć) w PAMFILLI, PIRGI i THERMIS. Bardziej atrakcyjne są łaźnie w LOUTROPOLI THERMIS z basenami w sklepionych piwnicach. Często jeżdżą tam autobusy miejskie, lecz wcześniej trzeba zasięgnąć informacji, gdyż łaźnie są okresowo zamykane z powodu remontu.

Mitilini i okolice

MITILINI jest portem i stolicą, a zgodnie z grecką modą nazywa się tak samo jak wyspa. Trzeba na to uważać podróżując promem lub samolotem. Miasto rozciąga się nad dwiema szerokimi zatokami przedzielonymi cyplem, na którym stoi genueńska forteca. Jest czynna prawie cały dzień, ale nie wolno jej fotografować, bo to obiekt wojskowy. Panorama centrum miasta jest zdominowana przez dwie wieże: pseudogermańską przy kościele Agios Theodoras oraz krągłą kopułę kościoła Agios Therapon. Obie świątynie wyrażają postbarokowy gust XIX-wiecznej burżuazji grecko-tureckiej i stoją mniej więcej po przeciwległych stronach bazaru, którego główna ulica Ermou łączy centrum miasta z północną zatoką. Przy tej ulicy stoją sklepy z antykami oraz Geni Iami — budynek bez dachu, w którym są wystawy sztuki. Pomiędzy ulicą Ermou a fortecą jest labirynt nastrojowych alejek z okazałymi pałacami z czasów Belle Epoque oraz tradycyjną miejscową architekturą, czyli dobre miejsce na spacery.

Bardziej ambitną rozrywkę zapewnia wspaniałe Muzeum Archeologiczne (wt.-niedz. 8.30-15.00; 400 dr), które tymczasowo mieści się w budynku należącym do dużej posiadłości za przystanią promową. Większy, nowoczesny budynek jest właśnie w budowie. Zwiedzanie doskonale zapełnia czas przed odpłynięciem promu. Wśród dobrze opisanych i dobrze oświetlonych eksponatów wyróżnia się komplet mozaik z domu epoki hellenistycznej, zabawne figurki z terakoty, dary ofiarne z sanktuarium Demeter i Kory odnalezione w forcie oraz neolityczne znaleziska z obecnej Thermi. Przybudówka z tyłu budynku zawiera wyryte w kamieniu edykty i traktaty oraz naprawdę interesujące stele ze scenami styp. Jest też Muzeum Sztuki Bizantyjskiej (pon.-sob. 9.00-13.00; 100 dr) za kościołem św. Therapona oraz małe Muzeum Sztuki Ludowej (zmienne godziny otwarcia) niedaleko przystani, koło przystanku autobusów miejskich.

Lesbos

Lesbos (Lesvos) jest trzecią co do wielkości grecką wyspą po Krecie i Eubei. Urodziła się tutaj nie tylko Safona, ale także Ezop i Arion, a ostatnio grecki malarz-prymitywista Theofilos, poeta Odyseus Elytis i powieściopisarz Stratis Myrivilis. Pomimo tych artystycznych skojarzeń, turysta początkowo nie odbiera wyspy jako szczególnie pięknej czy ciekawej. Krajobraz to skalista równina wulkaniczna z gorącymi źródłami, łanami zbóż, panwiami solnymi, a nawet półpustynią. Są też lasy sosnowe i dębowe oraz duże gaje oliwne, niektóre mające po 500 lat. Wyspa zyskuje przy bliższym poznaniu, szczególnie jeśli ma się czas i cierpliwość jeździć autostopem lub pieniądze, by wynająć samochód.

Miłośnicy tureckiej i średniowiecznej architektury z pewnością nie będą roz­czarowani. Zamki Genueńczyków przetrwały w głównym mieście Mitilini oraz w Molivos i Andisie. Pochodzą one z XIV wieku, kiedy to Lesbos była prezentem ślubnym dla genueńskiego księcia z rodziny Gatelouzi i siostrzenicy jednego z ostatnich cesarzy Bizancjum. Lesbos i Kreta były jedynymi wyspami greckimi, , gdzie Turcy — na szczęście — zasiedlili wsie, choć zwykle woleli miasta ze względów bezpieczeństwa. W związku z tym podczas przejażdżek po wyspie można napotkać turecki most albo ruiny minaretu. Kolejna nietypowa rzecz dla Wysp Egejskich to fakt, że po upadku Cesarstwa Bizantyjskiego mieszkała tutaj grecka arystokracja wyznania prawosławnego. Zbudowali oni niezgrabne pałace oraz wieże, a niektóre z nich przetrwały okres zniszczeń w ubiegłym stuleciu. Ciepły klimat i°działające na wyobraźnię krajobrazy zawsze łagodziły obyczaje okupantów: w tych rejonach Grecy i Turcy żyli zgodnie aż do roku 1923, a okupacja państw Osi podczas II wojny światowej przebiegała spokojniej niż na innych wyspach.

Wciąż istnieją tu oryginalne zjawiska społeczne i ekonomiczne. Nikogo, kto brał kiedyś udział w wielkim wiejskim święcie panegiria z muzyką grającą bez końca i ustawionymi na ulicach stołami uginającymi się pod ciężarem jadła i napoju, nie zdziwi fakt, że Lesbos ma największy procent alkoholików w Grecji. Hodowla, szczególnie koni, uzyskała ogromną rangę, w korkach ulicznych stoją więc kolumny zwierząt, a nie samochodów. Do niedawna jeszcze jednym z miejscowych dziwactw była generalna tendencja głosowania na komunistów, być może w celu od­reagowania po latach prosperującego tu średniowiecznego feudalizmu. Ostatnio zanotowano jednak pewne przesunięcie w prawo i kandydaci lewicy przegrywają na korzyść Nowej Demokracji (Nea Dimokratia).

Z historycznego punktu widzenia plantacje oliwek, destylarnie ouzo, hodowla zwierząt i rybołówstwo zapewniały mieszkańcom utrzymanie. Jako że ostatnio dziedziny te podupadły, zaczyna się rozwijać turystyka masowa. Jest jednak niewiele dużych hoteli poza stolicą, pokoi do wynajęcia jest więcej niż willi, a oficjalne kempingi otwarto dopiero kilka lat temu. Komunikacja publiczna łączy port z okolicznymi wioskami ze względu na pracujących w nim wieśniaków, a nie po to, by turyści mogli urządzać jednodniowe wycieczki. Zresztą i tak są one niemożliwe, biorąc pod uwagę wielkość wyspy (około 70 na 45 km) i przeważnie fatalne drogi. Poza tym topografię komplikują dwie głęboko wcięte zatoki: Kallonr i Geras, co oznacza, że jadąc z punktu A do punktu B zwykle trzeba przesiadać się albo w stolicy, albo na wschodnim wybrzeżu, albo w mieście Kalloni w centrum wyspy. Ogólnie: najlepiej wybrać sobie bazę i zostać tam przez kilka dni, zwiedzając najbliższą okolicę pieszo lub samochodem, a nie przenosić się z miejsca na miejsce.

Inousses

Stali mieszkańcy INOUSSES to również kilkaset osób, czyli prawie dwa razy mniej niż przed wojną. Wyspa ta ma jednak inną historię niż Psara. Przez wiele pokoleń wywodziły się stąd bogate rodziny kupieckie, a najbogatszy grecki armator na świecie Kostas Lemos urodził się właśnie tutaj. To pomaga wyjaśnić obecność, na tak skromnej wyspie, okazałych willi i zawijających latem jachtów.

Tylko w piątek i w sobotę można tu przyjechać na jeden dzień z Hios. Przez resztę dni tygodnia prom przybija o 16.00, a odpływa następnego ranka. U wylotu pilnie strzeżonej zatoki są małe wysepki z kościołami. Jedyne miasto na wyspie jest zaskakująco duże, położone na wzgórzach i w dolinach. Choć podobno jest bogate, wygląd ma bezpretensjonalny i przypomina tureckie miasto Ildir po drugiej stronie cieśniny. Domy są w różnych stylach — lokalnym i skromnym neoklasycystycznym. Dwa hotele: Thalassoporos i Prasonisia również są dość skromne, gdyż większość przyjezdnych i tak nocuje w swych dawnych domach rodzinnych. Zjeść można w kilku prostych tawernach. Jedna jest nad morzem, inne na wzgórzu. Drinki wypić można w kafenionach i barach na przystani. W Inousses jest poczta, telefony (OTE) i — oczywiście — bank.

Reszta wyspy, a przynajmniej południowe stoki, jest zielona, spokojna i dobrze zagospodarowana. Nie ma źródeł, woda pochodzi więc ze studni ze słodką i słonawą wodą. Morze jest tu bardzo czyste i spokojne przy osłoniętym brzegu. Takie ukryte plaże to Farkero.na wschód od portu, lub Zepaga, Bilali i Kastro (5, 20 i 30 minut pieszo). Tak jak na Psarze, przy żadnej plaży nie ma tawerny.

Przy końcu drogi, za Kastro stoi trochę makabryczny klasztor Evangelismos, ufundowany przez rodzinę Pateras — morskich magnatów. Wewnątrz znajdują się zmumifikowani zwłoki niedawno kanonizowanej córki Irini, która chciała umrzeć na raka zamiast swego nieuleczalnie chorego ojca Panagosa. Modlitwy te zostały wysłuchane ze względu na jej cnotę i pobożność. Ojciec też jest tutaj pochowany — żył kilka lat dłużej niż Irini. Przeoryszą klasztoru i przełożoną kilkunastu nowicjuszek jest pani Pateras.

Psara

PSARA to rodzinna wyspa admirała Kanarisa, bohatera rewolucji greckiej. W walce o niepodległość Psara poświęciła swą flotę handlową, trzecią co do wielkości w latach dwudziestych XIX wieku, po flotach wysp Idry i Spetses, i drogo za to zapłaciła. Rozjuszeni do żywego Turcy wysłali w 1824 roku przeważające siły, aby zgnieść to źródło oporu. Około 3000 z 30 000 mieszkańców uciekło na małych łódkach i zostało ocalonych przez flotę francuską. Większość jednak wycofała się do magazynu amunicji na wzgórzu i wolała wysadzić się w powietrze niż poddać. Narodowy poeta Solomos upamiętnił to zdarzenie w sławnej strofie: Po czarnych wzgórzach Psary kroczy samotnie Chwała. Rozmyśla o bohaterach, we włosy zaś wplotła wieniec z kilku suchych badyli wyrosłych z jałowej ziemi. Obecnie stałych mieszkańców jest nie więcej niż 400. Jest to smutne, opustoszałe miejsce, które tak naprawdę nigdy nie powróciło do stanu sprzed holokaustu. Turcy spalili wszystkie zabudowania i całą roślinność jaka została po wybuchu. Ostatni pozytywny projekt rozwoju to 10-letni plan ożywienia wyspy, zapoczątkowany przez potomka admirała Kanarisa oraz grupę Greków. Poczyniono naprawy w porcie, zapewniono dopływ wody i elektryczności, otwarto szkołę średnią, ustanowiono kontakty kulturalne z Francją. Dotychczas jednak nie zwiększyła się liczba turystów, ani nie powstało znaczniejsze zaplecze turystyczne.

Podróż na wyspę to ciężkie przeżycie. Regularny prom z miasta Hios w 4 godziny pokonuje 35 mil wzburzonego morza. Jeśli się da, trzeba przynajmniej jeden przejazd zorganizować z Limni lub do niej — trwa o połowę krócej i jest o połowę tańszy.

Z budynków stojących po zachodniej stronie zatoki niewiele pamięta XIX wiek. Po przybyciu zastaje się dziwną zbieraninę architektury kościelnej i typowo miejscowej. Panuje wyraźna atmosfera Wschodu, podobnie jak na Cykladach lub wyspach Dodekanezu. W mieście i poza nim stoją cudaczne kościoły, z których każdy jest w innym stylu. Wybór miejsca na nocleg jest ograniczony. Jest jedno mieszkanie za szeregiem portowych kafenionów, pokoje wynajmowane przez popadię, drogi zajazd miejski (1500 dr) oraz schronisko (ksenonas) biura EOT w odrestaurowanym więzieniu (2500 dr). Na posiłki najlepszym i najtańszym miejscem jest Spitalia, mieszcząca się (jak nazwa wskazuje) w odremontowanym średniowiecznym szpitalu na skraju miasta. Inne popularne tawerny są raczej przeciętne i drogie. Pozostałe udogodnienia dla turystów to poczta, piekarnia i sklep — banku nie ma.

Plaże na wyspie są dość ładne, tym lepsze im dalej odsuwamy się od portu na północny wschód. Przechodzi się obok Kato Gialos, Katsouni i Lazorety z paskudną elektrownią. O 15 minut dalej znajduje się Lakka. Jej nazwa może wywodzić się od pooranych skał, wśród których czasem trzeba się schronić, gdy wieje silny wiatr, a fale są wysokie.

Miejscowość Limnos (25 minut spaceru nadmorską ścieżką) jest duża i ładna, nie ma tutaj jednak odpowiedniej gospody, tak samo zresztą jak przy innych plażach. Na wyspie można jeszcze urządzić wędrówkę na północ, przecinając całą Psarę i dochodząc aż do klasztoru Wniebowstąpienia (Assumption).

Północna część wyspy Hios

Północna część wyspy nigdy nie powróciła do stanu sprzed tureckiej masakry, a zniszczenia poczynione przez pożary w 1981 i 1987 roku mogą wprawić w przygnębienie. Przez prawie cały rok wioski stoją opustoszałe, co oznacza, że autobus przyjeżdża tu bardzo rzadko. Około jednej trzeciej dawnych mieszkańców przeniosło się do miasta Hios i powraca na wieś tylko w wielkie święta lub by doglądać swych oliwek i winogron, czyli najwyżej na 4 miesiące w roku. Ci, którzy wyjechali do Aten albo do Ameryki wracają do rodzinnych domów tylko na kilka tygodni latem, i jest to bardzo krótki i intensywny sezon.

Autobus miejski jeździ tylko do VRONDADOS (Vrontados), podmiejskiej dzielnicy na wybrzeżu. Jest to ulubione miejsce licznych na wyspie posiadaczy łódek. Podobno żył tutaj i nauczał Homer, a domniemane miejsce wykładów można zobaczyć przy małym porcie rybackim i kamienistej plaży. Jest ono dziwnie połączone z przypuszczalną świątynią Kybele i otoczone amfiteatralnym parkiem. Autobusy kursujące tutaj mają tabliczkę „Daskalopetra” („Skała Nauczyciela”, zwana niekiedy „Skałą Homera”).

Pierwszym miejscem, które kusi do opuszczenia autobusu jest LANGADA. Położona u wylotu głębokiej doliny przy ładnej zatoce, posiada kilka pokoi do wynajęcia i gospody nad morzem, nie ma jednak w pobliżu żadnej plaży — kusząca zatoczka na północy to niedostępna baza marynarki wojennej. Czasem dodatkowo (za sporą sumę) odbywa się stąd rejs kaiki do Inousses. Jedyny oficjalny kemping na wyspie ma niedogodną lokalizację przy zatoce Agios Isidoros, za SIKIADĄ i PANDOUKOS.

Za Langadą spora boczna droga prowadzi do oazy PITIOUS na górskiej przełęczy, nad którą wznosi się samotna baszta. Większość turystów jedzie aż do ANO i KATO KARDAMILA, 37 km od miasta Hios. Te zielone wioski, położone na przeciwległych krańcach żyznej równiny, otoczonej górami, dają oczekiwane wytchnienie po skalistym krajobrazie opisywanym przez Homera. Miejscowość Kato, znana też pod nazwą MARMARO jest większa, a nadbrzeżne ulice stykają się z dzielnicami na wzgórzach zwanymi Rahi i Perivolaki. W zasadzie jest to druga co do wielkości miejscowość na wyspie, ma bank, pocztę i telefony (OTE). Jednak ani Kato ani Ano nie są przygotowane do przyjmowania turystów, nie ma też tutaj żadnych atrakcji, może za wyjątkiem pastelowej, neoklasycystycznej zabudowy. Zatoka rybacka, narażona na wiatry meltemi, jest całkowicie nastawiona na biznes, a na małą plażę ciągle trzeba dowozić piasek.

Jeżeli chodzi o hotele, jest tutaj luksusowy Kardamyla i jeszcze droższy Hiona, który oferuje także wycieczki programowe związane z kulturą i przyrodą wyspy. Poza tym jest nie oznaczony pensjonat w RAHI, trzeba dzwonić wcześniej lub zrobić rezerwację w cukierni Mar kaki, oraz 3 inne kwatery. Posiłki można zjeść w Kafenio Akrogali nad morzem (pizzę i mezedes). W Ano Kardamila jest jedna pizzeria/smażalnia (psistaria). Nie ma tu możliwości zakwaterowania, ale można przyjechać na wędrówkę przez sady.

Dobre miejsce do kąpieli można znaleźć jadąc godzinę na zachód, nadmorską betonową drogą w kierunku Nagos, mijając wiatrak u wylotu zatoki. Jest to mała plaża u podnóża urwiska, otoczona zielenią. Woda jest tu chłodniejsza, gdyż do zatoki wpływa strumień. Problem słabego ciśnienia wody w mieście Hios próbowano rozwiązać podłączając u źródeł potężny rurociąg, biegnący równolegle do całego północno-wschodniego wybrzeża. Projektu jednak nie ukończono ze względu na brak funduszy. Zjeść można tylko w jednej tawernie, a zamieszkać w przyległych dwóch pokojach, zaraz przy kamienistej plaży, długiej na 300 metrów. Nazwa „Nagos” to zniekształcone słowo naos (cella) i odnosi się do dużej świątyni Posejdona, która stała niegdyś u podnóża skał. Nic po niej nie zostało za przyczyną całych wieków plądrowania, uprawiania sadów oraz zorganizowanych robót wykopaliskowych po 1912 roku. Cieplejszej kąpieli można zażyć w Giosonas, 15 minut piechotą na zachód, choć plaża tam jest bardziej skalista i mniej osłonięta. Panuje tam względny spokój, nawet w lipcu i sierpniu, kiedy w Nagos jest bardzo tłoczno.

Niewielu cudzoziemców wybiera się dalej niż do Giosonas, choć wczesnym popołudniem jeździ autobus na 20-kilometrowej trasie między Marmaro i Kambią. U podnóża najwyższej na wyspie góry Pilineon (Pelinaio; 1297 m n.p.m.) leży ładna wioska VIKI oraz AMADES, z której najłatwiej wejść na szczyt. KAMBIA góruje nad wąwozem usianym kapliczkami. Panuje tu typowa atmosfera końca trasy. W jakimś kafenio przy największym kościele mogą wskazać godzinną trasę ścieżką przez wąwóz do opuszczonej wioski AGRELOPO. Od tamtejszego kościoła prowadzi system polnych dróg, którymi po 20 minutach dochodzi się do znisz­czonego pomostu w Agiasmata i plaży zarośniętej wodorostami.

AGIASMATA to jedno z najdziwniejszych miejsc na Hios. Stoi tu około 20 budynków (z czego 4 to kościoły), m.in. ciekawa szaro-biała łaźnia (czyn. codz. latem 6.00-11.00), od której pochodzi nazwa miejscowości. Zamieszkać można albo w hotelu z kamienia, albo w kwaterach po zachodniej stronie zatoki, gdzie robotnicy z wyspy zakładają prawdziwą kolonię nieraz na całe tygodnie. Zaplecze turystyczne jest słabe, ale rekompensują to widoki na morze. Prawdziwych zajazdów nie ma, a w sklepie należącym do kolonii sprzedają tylko podstawowe artykuły — zakłada się, że każdy przyjeżdża ze swoimi zapasami.

Na południe od Agiasmata droga biegnie przez nadzwyczaj piękne okolice. Bez własnego samochodu trzeba praktycznie dojść aż do KERAMOS i AFRODISSIA, ta ostatnia miejscowość jest bardziej atrakcyjna. W tym miejscu odnoga północ- no-zachodniej nadmorskiej drogi skręca do AGIO GALA, gdzie w jednej z głębokich jaskiń znajduje się bizantyjski kościół z XIV wieku, a w nim prawie tak samo stary temblon. Najkrótsza asfaltowa droga (będąca 20-kilometrowym skrótem do Volissos) prowadzi na południe przez HALANDRĘ i NEA POTAMI, która z pewnością jest najbrzydszą wioską na wyspie.

VOLISSOS była kiedyś najważniejszą wioską na północy, a jej stare kamienne domy wciąż kryją się w cieniu zniszczonego genueńskiego fortu na wzgórzu. Obecnie panuje tutaj atmosfera przygnębienia, a starsi mieszkańcy w większości zasiedlili nowe budynki przy głównym placu. Jest tu poczta (nie ma banku), dwa sklepy i otwarta wieczorami tawerna. Autobus przyjeżdża tylko 4 razy w tygodniu, więc trzeba planować dłuższy pobyt. Nie powinno to nikogo przerażać, gdyż w tej okolicy są najlepsze plaże na Hios, utrzymane w dawnym stanie, jako że do tej pory tutejsi właściciele odmawiali sprzedaży gruntu inwestorom.

W samym Volissos nie ma możliwości zakwaterowania, ale można zapytać o domki w Limni, leżącej 1,5 km dalej. LIMNIA ma także dwie gospody: jedną sezonową, jedną stalą. W tej ostatniej wynajmują pokoje. Jest to tętniąca życiem autentyczna wioska rybacka, a kaikia kursują do Pasary i z po­wrotem (pon.,śr.,pt. rano) oraz do Plomari na Lesbos. Niedaleko znajdują się słynne plaże. W HORI, 1 km na południowy wschód zaczyna się ogromna, piaszczys- to-kamienista plaża, gdzie nikt nie zwraca uwagi na nudystów. Do mniejszej plaży w LIMNOS (nie mylić z Limnią) można dojść w 10 minut, ścieżką na drugą stronę cypla, na północy zatoki, lub dojechać dłuższą asfaltową drogą z Volissos. W Limnos jest jeden pensjonat w miejscu gdzie polna droga łączy się z asfaltową, oraz smażalnia (psistaria), przy większej z dwóch wspaniałych piaszczystych zatoczek.

Wiele plakatów reklamujących okoliczne tereny przedstawia widok z leżącej o 5 km dalej na północ miejscowości AGIA MARKELLA: długą, przepiękną plażę, a przy niej klasztor. Nie jest on zbyt interesujący, ale mamy tu również zajazd i pokoje do wynajęcia. Nie warto iść do tzw. gorących źródeł na cyplu. Jak się okazuje, są to małe zagłębienia z ciepławą wodą wskazującą na zawartość żelaza. Sól po kąpieli w morzu można spłukać w strumieniu, gdzie po mokrych zimach jest wystarczająco dużo wody. Zresztą większość okolicznych plaż przystosowano do obozowania, co toleruje się ze względu na brak miejsc noclegowych. Zwykle jednak nie ma tu wielu ludzi, chyba że 22 lipca, w święto tutejszego patrona, kiedy odbywają się wielkie uroczystości.

Klasztor Nea Moni

Prawie dokładnie w geometrycznym środku wyspy stoi klasztor NEA MONI, należący do najpiękniejszych i najważniejszych zabytków średniowiecza na wszyst­kich wyspach Grecji. Został założony w 1049 roku przez cesarza bizantyjskiego Konstantyna Monomacha II, w miejscu znalezienia cudownej ikony. Mozaiki w klasztorze, jako jedne z najpiękniejszych z tego okresu, należą do tej klasy, co mozaiki w Dafni i Ossios Loukas. Również położenie budowli wysoko w górach, na zachód od portu, jest bardzo charakterystyczne. Bezpośredni autobus jeździ tylko w środy, w inne dni trzeba jechać niebieskim autobusem miejskim 7 km do KARIES, a potem przejść lub przejechać autostopem taką samą odległość. Ceny taksówek są niewygórowane (4000 dr), a w koszt ten wliczony jest czas oczekiwania na powrót turysty ze zwiedzania.

Klasztor Nea Moni był kiedyś potężną, niezależną społecznością sześciuset mnichów. Podczas krwawych zajść w 1822 roku został splądrowany, a większość mieszkańców zabita. Trzęsienie ziemi w 1881 roku spowodowało poważne straty (szybko naprawione), a dokładnie sto lat później jeden z pożarów lasu spalił prawie cały budynek. Obecnie klasztor, ze swoim ogromnym refektarzem i obfitym zapasem wody, zamieszkują trzy starsze zakonnice i trzech robotników. Za główną bramą (codz. 8.00-12.00 i 16.00-20.00) znajduje się kostnica, gdzie spoczywają szczątki poległych tu w 1822 roku, a dziecięce czaszki rozłupane siekierą świadczą o bar­barzyństwie najeźdźców. Kopuła świątyni spoczywa na ośmiokątnej podstawie i jest to konstrukcja spotykana tylko na Cyprze. Freski w egzonarteksie (zewnętrznej kruchcie) są bardzo zniszczone (dziury pochodzą podobno od kul tureckich), ale mozaiki to co innego. W narteksie (przedsionek, kruchta) są portrety „Świętych z Hios” wiszące pomiędzy „Umywaniem nóg” a „Zdradą Judasza”. W kopule mieścił się kiedyś cały „Żywot Jezusa”, lecz trzęsienie ziemi przetrwały tylko „Chrzest Jezusa”, część „Ukrzyżowania”, „Zdjęcie z Krzyża”, „Zmartwychwstanie” oraz wizerunki świętego Jana i świętego Marka.

Własnym samochodem można jechać jeszcze 5 km na zachód do AVGONIMA, zbiorowiska domów na wzgórku przy zachodnim wybrzeżu. Kilka budynków jest w konserwacji, ale na stałe mieszka tutaj tylko 6 osób. Jedna grecka rodzina, po powrocie z Ameryki, prowadzi gospodę/kafenio O Pirgos, ale nie ma miejsc noclegowych. Ostatnio naprawiona droga wiedzie 7 km dalej do ANAVATOS. Puste, bure domostwa, górujące nad sadami pistacjowymi, są prawie nie do odróżnienia od 300-metrowej skały, na której stoją. Podczas powstania w 1822 roku 400 mieszkańców wolało rzucić się z tego urwiska niż poddać się oblegającym Turkom. Jest to wciąż ulubione miejsce samobójców. W Anavatos mieszka 10 osób, jednak nie ma tu zaplecza turystycznego, a atmosfera jest dziwna i napięta. W tym miejscu lepiej nie zabłądzić po zmroku.

Środkowa część wyspy Hios

Od miasta Hios aż po wioskę HALKIO ciągnie się rozległa, żyzna równina Kambos, porośnięta gajami cytrusowymi. Wygodniej jest zwiedzać ją na rowerze niż samochodem, gdyż nie oznakowane drogi często przeradzają się w pajęczynę dróżek, wciśniętych między wysokie skały. Gdzieniegdzie stoją stare domy z brązowych kamieni. Podworce są wybrukowane kamieniami lub ciemnymi i jasnymi płytami. Większość domów wciąż posiada manganos (studnie), skąd czerpie się wodę z dużej głębokości. Najpierw tereny te zasiedlili Genueńczycy w XIV wieku i pozostały one schronieniem dla miejscowej arystokracji aż do 1822 roku. Wiele z luksusowych, dwupiętrowych domów, zbudowanych w oryginalnym włosko-grecko-tureckim stylu, stoi w ruinie od 1881 roku. Odnowiono jednak dom przodków rodziny Argenti i oddano do użytku jako tradycyjną gospodę Villa Argentikon, gdzie za zawrotną kwotę około 400 $ dziennie wszystkie kaprysy klienta zaspokajają najlepsi kucharze, pokojowcy i kelnerzy. Trochę taniej jest w Perivoli.

W innych dworach Centrum Jońskie organizuje letnie kursy języka i kultury greckiej (informacja pod adresem Lissiou 11, Plaka, Ateny).

Dalej można pojechać (także codziennym autobusem) do grupy wiosek prawie tak samo charakterystycznych jak wioski mastyksowe. Pierwsza z brzegu AGIOS GIORGIOS została zeszpecona nowym budownictwem, ale następna VESSA to prawdziwy klejnot. Jest bardziej otwarta niż Mesta czy Pirgi, ale wciąż zachowuje silny lokalny charakter. Budynki w kolorze miodu ustawione są w szachownicę znaczoną licznymi dzwonnicami, jest kafenio, ale nic poza tym. Trasa autobusu skręca na północ do LITHI, sympatycznej wioski z bielonymi budynkami, posado­wionej na terasie z widokiem na morze. Koło trasy przejazdu autobusu są gospody i kawiarnie, ale zamieszkać można tylko o 2 km dalej, przy ponurej, nękanej wiatrami zatoce. Tutejsza marna plaża to cel niedzielnych wycieczek mieszkańców Hios. Lepsze miejsca można znaleźć dalej na północy. Jadąc wyboistą polną drogą mija się najpierw kamienisto-piaszczystą plażę Kastella, a potem podobną plażę przy głęboko wciętej zatoce Elinda. Wzdłuż całego wybrzeża stoją charakterystyczne wieże strażnicze, wzniesione przez Genueńczyków, by wypatrywać piratów. Jedyną znaczącą osadą jest SIDIROUNDA, malowniczo położona na wzgórzu z widokiem na cały zachodni brzeg Hios.

Południowa część Hios

W suchych dolinach południowej części Hios rośnie drzewo mastyksowe (Pistacia lentisca), z którego tylko w Grecji uzyskuje się na sprzedaż aromatyczną żywicę dobrej jakości. Sama roślina przypomina brzydki, karłowaty baobab, lecz na bazie otrzymanej z niej żywicy przez całe stulecia produkowano farby, kosmetyki i galaretowate kuleczki do żucia, które nałogowo spożywano w tureckich haremach. To właśnie przerwa w dostawach mastyksu z Hios do Stambułu, podczas buntu w 1821 roku, była jedną z głównych przyczyn brutalnej reakcji Turków w 1822. Z bogactwa zdobytego na handlu mastyksem utrzymywało się kilka „wiosek mastyksowych” (mastikohoria) już od XIV i XV wieku, kiedy to Genueńczycy zdobyli w tej dziedzinie monopol. Jednak upadek tureckiego imperium oraz wprowadzone po rewolucji przemysłowej produkty naftowe oznaczały koniec handlu mastyksem. W tej chwili żucie mastyksu (słodkiej gumy Elma) lub picie likieru Mastika to tylko ciekawostki. Wioski mastyksowe żyją głównie ze sprzedaży mandarynek, moreli i oliwek. Miejscowości w tym regionie, jedyne ocalałe z po­gromu w 1822 roku, są identyczne pod względem zabudowy i choć były projek­towane przez Genueńczyków, mają typowy charakter bliskowschodni. Przy pierw­szej okazji należy wsiąść do autobusu jadącego w ich kierunku.

Po przejechaniu VAVILI z bizantyjskim kościołem Panagia Krina widać ARMOLIĘ — pierwszą, najmniejszą i najmniej imponującą z wiosek mastyksowych. Główną zaletą wioski jest rozwinięte garncarstwo: dwie trzecie produkcji to kiczowate, a jedna trzecia to użyteczne wyroby. Poza tym są dwa snack-bary: Kastro przy drodze oraz drugi w centrum, obydwa otwarte codziennie przez cały rok (poza sezonem trudno jest kupić coś do jedzenia na południu wyspy).

PIRGI, leżąca 24 km od portu, jest chyba najweselszą i najbardziej kolorową z tych wiosek. Domy są ozdobione ksista, czyli wzorami geometrycznymi wyrytymi w tynku i pomalowanymi. Przy północno-wschodnim rogu głównego placu stoi bizantyjski kościół świętych Apostołów (Agii Apostoli) z XII wieku, ozdobiony o wiele młodszymi freskami i ukryty przy pasażu. Godziny otwarcia są zmienne, z reguły wt.-czw. i sob.9.00-14.00. Wielki kościół Assumption przy tym placu może poszczycić się temblonem z 1642 roku, w dziwnym ludowym stylu oraz równie dziwaczną rzeźbioną figurką, sterczącą u podstawy ambony. W Pirgi jest kilka pokoi do wynajęcia, najdroższe rezerwuje się za pośrednictwem Kobiecej Spółdzielni Rolnictwa i Turystyki. Warto spróbować w Rita’s Rooms, choć lepiej zrobić rezerwację listownie (82102 Pirgi, Hios). Jest także bank, poczta i telefony (OTE) oraz parę restauracji (można wypróbować Pi & Fi naprzeciwko dzwonnicy przy kościele Assumption).

7 km dalej, na tej samej trasie, znajduje się OLIMBI, najmniej odwiedzana przez turystów, choć nie pozbawiona atrakcji. Baszta, która w Pirgi jest daleko od głównego placu, tutaj stoi w samym jego środku, a na parterze mieści się kafenio. Po kilku wycieczkach każdy zna już podstawowy zarys wioski mastyksowej — pierwo­tnie czworokątne zbiorowisko kamiennych domów, których zewnętrzne ściany służyły jako mur obronny wokół osady, a w nim wybijano tylko kilka bram. Nowsze zabudowania, choć utrzymane w tradycyjnym stylu, wychodzą poza obręb dawnych obwarowań.

11 km od Pirgi leży MESTA o bardziej nostalgicznym charakterze, która uważana jest za klasyczny przykład wioski mastyksowej. Rynek jest zajęty przez największy na wyspie kościół Taksiarhis, a we wszystkich kierunkach rozchodzi się plątanina chłodnych, zacienionych alejek ze specjalnymi podporami przy domach i tunelami na wypadek trzęsienia ziemi. Domy z reguły nie są malowane. Ulice w większości są ślepe, za wyjątkiem kilku najważniejszych prowadzących do bram. Północ- no-wschodnia brama wciąż zaopatrzona jest w żelazną kratę. Pokoje w odres­taurowanych starych domach wynajmuje biuro EOT, lecz jest to spory wydatek. Samodzielne kwatery, podobnie jak w Pirgi, są nieco tańsze. Jak na miejscowe warunki Mesta została „odkryta” już dosyć^dawno. Butiki, pseudoartystyczne bary i pojawiające się ekipy filmowe tworzą zbyt wymyślną atmosferę. Kilka zajazdów przy głównym placu nie przedstawia sobą nic szczególne­go, warto jednak spróbować miejscowego wina porzeczkowego, ciężkiego, półsłod- kiego, podobnego w smaku do sherry.

Pozbawiona plaży wioska LIMANI MESTON, o 3 km na północ, przestała być tłumnie odwiedzana, odkąd kilka lat temu zniesiono rejsy promowe. W zasadzie nikt nie wynajmuje pokoi, warto tu przyjechać jedynie do gospody na dania rybne. Najbliższa plaża zasługująca na wzmiankę to Merikounda, 4 km na zachód od Mesty. Bliżej Olimbi w Kato Fana znajdują się ruiny świątyni Apollina. Jest też miejsce do pływania i spokojnego obozowania. Jednak Pirgi jest najlepszą bazą wypadową do wszystkich nadmorskich miejscowości w tej części wyspy.

Najbliższą z nich jest EMBORIO nad prawie całkowicie zamkniętą zatoką. Są tu drogie kwatery i kilka zajazdów. W pobliżu Brytyjczycy prowadzą wykopaliska archeologiczne, z których wynika, że starożytni mieszkańcy Hios szybko zauważyli dogodne położenie wyspy na szlakach handlowych. Pierwsza zatoka Mavra Votsala, 400 m za Emborio, jest trochę zbyt cywilizowana i wzmocniona betonem, ale dalej, za następnym cyplem znajduje się nastrojowa kamienista plaża, dwa razy większa i otoczona skałami. Choć zbieranie czarno-czerwonych kamieni wulkanicznych jest zakazane, to trudno oprzeć się pokusie. Na piaszczystą plażę trzeba jechać do KOMI wyboistą polną drogą z Emborio lub naokoło szosą przez Armolię i Kalamoti. Są tu restauracje i pokoje do wynajęcia. Jest to najbardziej rozwinięta z okolicznych miejscowości, choć brakuje jej atmosfery, a dojazd jest trudny. W lecie są bezpośrednie autobusy do Emborio i rzadziej do Kalamoti, która nie znajduje się przy głównej drodze. O każdej porze roku łatwo się tu zgubić.

Drugim nadmorskim miastem na południu, różniącym się od .bezładnych, bezimiennych osad jest KATARAKTIS. Godne uwagi są ładne domy z balkonami przy brzegu, autentyczny port rybacki i kilka tawern. Nie ma w pobliżu atrakcyjnych plaż. Nieco w głąb wyspy, na wysokim wzgórzu stoją spore wioski NENITES i VOUNO, gdzie można się wybrać na wycieczkę samochodem.